środa, 15 sierpnia 2012

("Bodyguard") Rozdział 3


            Taemin miał już serdecznie dość. Przeklinał raz po raz w myślach spoglądając na jedną z ławek w ostatnim rzędzie. Od tygodnia Minho chodził z nim na wszystkie zajęcia. Ciągle go obserwował, wiecznie kręcił się blisko niego i podawał dość wkurzające zalecenia. Między innymi wracanie do domu zaraz po skończonych zajęciach. Przez to właśnie Taemin już od tygodnia nie był na treningu kółka tanecznego, wyplątując się głupią obecnością kuzyna w domu. Wyimaginowanego kuzyna, bo to, że Choi Minho z nim mieszka nie mógł nikomu powiedzieć. Znowu poczuł na sobie spojrzenie czarnych jak noc oczu. I to właśnie najbardziej go wkurzało. To ciągłe uczucie, że on na niego patrzy. Wytrącało go to z równowagi, przyprawiało o irytację i nerwowość. A fakt, że nie mógł zredukować tego tańcem, pogłębiał tylko jego negatywny stosunek do pana charyzmatycznego. Tak. Charyzma. Kolejna rzecz jaka wkurzała go w Choi. Przez nią wszyscy na uczelni gromadzili się wokół niego, niezrażeni tym, że on i tak praktycznie się nie odzywał. Liczyło się, że był przystojny i roztaczał wokół siebie ten swój urok. Pełen charyzmy i tajemniczości.

            Taemin spojrzał na nauczyciela, który właśnie omawiał jakiś kolejny istotny punkt, na tych zajęciach. Nie słuchał go. Miał gdzieś to, że później najprawdopodobniej te informacje będą mu potrzebne, ale teraz był po prostu za bardzo zirytowany.

            -Hej, co ty taki spięty?- usłyszał obok siebie głos Junho i odwrócił się. Chłopak usiadł wygodnie na krześle obok, udając, że siedział tam od początku zajęć.

            -Nie jestem spięty- odpowiedział, kątem oka zerkając na Minho. Siedział z tą swoją miną niewyrażającą żadnych emocji, ubrany w biały t-hirt z nadrukiem. Lee musiał przyznać, że strój nieźle opinał jego mięśnie. „Dobrze, że chociaż wygląda jak student”- pomyślał, biorąc do ręki ołówek i bawiąc się nim. Dyrektor i wykładowcy wiedzieli kim jest Choi, ale musieli udawać i traktować go jak zwykłego studenta. Co jak widać nie stanowiło dla nich zbyt dużego problemu.

            -Przyjdziesz dziś na trening? Taeyang ostatnio trochę wkurzony chodzi, bo ciebie nie ma, a Kai dalej łazi z gipsem- spytał Junho, otwierając jego zeszyt z notatkami i go przeglądając.

            -Chciałbym, ale nie mogę.

            -Ten twój kuzyn nie może posiedzieć sam dzisiaj?

            -Nie. Gdyby mógł nie wracałbym do domu tak szybko.

            -Przesrane.

            „Przesrane”- jedno słowo idealnie podsumowujące sytuację Taemina. Zgadzał się z nim w stu procentach, mimo, że Junho nie wiedział jak bardzo przesrane miał Taemin. Usłyszeli cichy, dziewczęcy śmiech za sobą. Odwrócili głowy, aby zobaczyć jak jedna z dziewczyn siedzi koło Minho, rozmawiając z nim o czymś. Taemin poczuł jak ogarnia go jeszcze większa złość na tą przerośniętą żabę.

            -To nie fair! Co ten koleś ma, czego ja nie mam?- odezwał się Junho, patrząc na chłopaka z zazdrością.

            -Nie wiem, a co ma?

            -Wiesz, że Suzy dała mu swój numer, mimo, że on wcale o niego nie prosił? Ja próbuję ją poderwać od prawie pół roku, a on nie robiąc nic, zdobył jej komórkę.

            -Dlaczego po prostu nie pójdziesz do niej i nie zapytasz czy się z tobą umówi?

            Junho spojrzał na niego jak na kosmitę. Taemin miał już trochę dość podchodów przyjaciela. Wszyscy wiedzieli, że ten kocha się w jego koleżance jeszcze z czasów liceum, ale nie robił  praktyczne nic, aby się z nią umówić.

            -Może ty byś z nią zagadał o mnie, co? Znacie się o wiele dłużej niż reszta.

            Lee westchnął, chowając głowę w rękach. Nie lubił wtrącać się w związki swoich przyjaciół, ani robić dla nich za pośrednika. Nawet jeśli znał dość dobrze ich obiekt uczuć. Z Suzy chodził przez dwa lata do jednej klasy liceum, a ich stosunki były dość życzliwe. Dziewczyna wiedziała, że Taemin jest gejem i akceptowała to w nim. Czasem razem rozmawiali i tańczyli na jakichś szkolnych imprezach. Suzy dołączyła do kółka tanecznego, jako jedna z czterech dziewczyn i w taki właśnie sposób poznała Junho.

            -Dobrze wiesz, jaki jest mój stosunek do wtrącania się w czyjeś związki- odpowiedział, gdy Junho zaczął ciągać jego ramię.

            -Ej, no weź! Bądź dobrym przyjacielem. Proszę, Taemin.

            -Robienie słodkich minek do ciebie nie pasuje.

            -Powiedział koleś, który używa aegyo, aby zdobyć to co chce- prychnął Junho, a Taemin się uśmiechnął, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Jego przyjaciel miał rację. Wystarczyło, że Taemin zrobił słodką minkę od razu dostawał to czego chciał. To była jego tajna broń, zawsze skuteczna, nie ważne na kim ją stosował.  „I chyba czas, aby ponownie jej użyć”- pomyślał, zerkając na Choi MInho.





            Minho szedł powoli za swoim „celem”. Chłopak zdawał się być zajęty własnymi myślami, kopiąc co chwilę jakiś kamień. W jego postaci dało się wyczuć napięcie, jakieś niezadowolenie. Choi nie rozmawiał z nim za dużo. Nie czuł takiej potrzeby. Jedna z jego zasad głosiła „nie brataj się ze swoimi zadaniami.” I to w żadnen możliwy sposób. Tak było łatwiej. Ograniczyć kontakty cielesne oraz konwersacje do minimum. Nie potrzebował wiedzieć nic więcej poza podstawowymi informacjami o tej drugiej osobie. Im wiedział mniej, tym mniej mu na niej zależało. „Nawet jeśli osoba, którą musisz chronić jest cholernie seksowna.”- pomyślał, zerkając na idealnie opięty przez różowe dżinsy tyłek chłopaka. Minho nie był gejem. Zazwyczaj podobały mu się dziewczyny z naturalnym aegyo i dużymi oczami. Lubił sobie popatrzeć na ładnie wyeksponowany dekolt i zgrabne nóżki. Mimo, że nigdy nie pozwalał sobie na miłość. Po prostu nie miał na to czasu.

            Taemin zatrzymał się nagle, poprawiając ręką kosmyk włosów, który wydostał się z jego kucyka. Minho podszedł do niego, rozglądając się dookoła.

            -Dlaczego nie mogę być na treningu kółka tanecznego?- wypalił ni z tego ni z owego młodszy, odwracając się w jego stronę. Choi patrzył w zaskoczeniu na wielkie czekoladowe oczy, teraz lekko przeszklone i słodkie usta, wygięte nieco w podkówkę. Wyglądał jak zagubiony szczeniaczek.

            -Nie możesz?- wydukał, przechodząc chwilowe zaćmienie umysłu. Głowa chłopaka przechyliła się lekko w bok, zupełnie jak u szczeniaczka, który próbuje zrozumieć co mówi do niego jego właściciel. Na pozbawionym jakichkolwiek pryszczy, czy zanieczyszczeń czole pojawiła się zmarszczka, a usta zacisnęły się w wąską linijkę. W oka mgnieniu cała słodycz zniknęła z jego tęczówek.

            -Nie, nie mogę, do…- zaczął, ale nie skończył. Był wyraźnie zirytowany. Minho patrzył na niego z uniesioną do góry bwią, zastanawiając się jak to możliwe, że ktoś w ciągu zaledwie kilku sekund może przeistoczyć się ze słodkiego zwierzaczka w warczącego wilka.

            -Co masz na myśli?- zapytał, zaplatając ręce na szerokiej piersi. Taemin zmrużył nieco oczy, w których pojawiły się iskierki złości.

            -To, że przez ciebie nie mogę tańczyć! Codziennie, zawsze po zajęciach spotykam się ze swoimi przyjaciółmi i ciężko ćwiczę, tańcząc. A przez twój cholerny zakaz nie mogę tego dalej robić!- długi palec wbił się w ramię Minho. Zerknął na niego, uśmiechając się pod nosem.

            -I przestań się tak uśmiechać!- dodał młodszy, teraz już zupełnie nie kryjąc irytacji.

            -Jak?

            -Ty już dobrze wiesz jak!

            -Widać nie, skoro pytam. Ale myślę, że tą kwestię powinniśmy zostawić. Mówiąc o moim zakazie, masz na myśli, to że masz wracać do domu od razu po zajęciach?

            -Brawo! Czyli jednak potrafisz myśleć.

            Minho z ignorował tą uwagę, uśmiechając się pod nosem jeszcze szerzej. Nie wiedział dlaczego, ale zirytowana twarz Taemina, bawiła go nieco. I wcale nie chodziło tu o fakt, że wyglądał wtedy niezwykle uroczo.

            -Znowu zapomniałeś jak się rozmawia?- wycedził przez zęby Taemin, czekając aż Choi coś powie, ale ten milczał. Był zły na siebie i na niego. Na siebie za to, że za wcześnie postanowił użyć swojej broni, przez co irytacja nad nim zwyciężyła. A na Choi po prostu za całokształt.

            -Doskonale wiem jak się rozmawia, Taemin. I nie irytuj się tak, bo to nie bardzo pasuje do twojej ślicznej buźki- odezwał się Minho, nie spuszczając z niego wzroku. Zamurowało go. Przez chwilę stał z głupią miną, patrząc na swojego ochraniarza, by po chwili uderzyć go w ramię i ruszyć w dalszą drogę, jeszcze bardziej wściekły niż wcześniej.

            Minho zaśmiał się pod nosem, rozmasowując swoje ramię. Musiał przyznać, że chłopak miał siłę i umiał uderzyć tak, aby zabolało.

           

4 komentarze:

  1. Kurcze, nie mogłam się oderwać! Twój sposób pisania bardzo mi się podoba^^ Po "sala numer dwadzieścia trzy" zastanawiałam się jak ci pójdzie to opowiadanie, i nie zawiodłam się. Świetny pomysł i niebanalne przestawienie postaci. I like it ;D Czekam na następne rozdziały i mam nadzieję, że dodasz je jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tylko jedno : ZAJEBIŚCIE
    Nie wiem jak ty to robisz że tak zaciekawiasz czytelnika no ale to jednak lepiej . c ;

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim ulubionym blogiem jest "sala nr. dwadzieścia trzy" a to zaraz po nim ^^ ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widzę problemu - niech Minho też sobie potańczy z Minniem i problem z głowy :D

    OdpowiedzUsuń