wtorek, 21 sierpnia 2012

("Heart") Prolog




Prolog:

            Dwudziesto dwu letni brunet siedział ze spuszczoną głową na jednym z czterech plastikowych krzeseł. Każdy kto patrzył na niego z boku od razu domyślał się co ów młody mężczyzna robi. Splecione dłonie, przymknięte powieki i zmartwienie, ale i cicha nadzieja wypisane na twarzy. Modlił się. Wznosił prośby do Boga, mając nadzieję, że zostaną wysłuchane.

            -Minho wszystko w porządku?- usłyszał ciche pytanie wydobywające się z ust przyjaciela. Spojrzał w górę na jego twarz i odpowiedział pytaniem na pytanie:

            -Jak Jjong?

            Key westchnął, siadając obok bruneta. Mógł się spodziewać takiej odpowiedzi. Minho bardziej martwił się o innych niż o samego siebie, ale on widział jak bardzo cierpi. Mimo, że brunet z całej siły starał się ukryć swe uczucia za maską opanowania.

            -Wyszedł na zewnątrz. Nie dał rady już tutaj siedzieć, bardzo to przeżywa.

            Minho pokiwał głową, zerkając na zamknięte drzwi z napisem „Sala operacyjna.” Za nimi w dużym pomieszczenia znajdowała się kuzynka Jonghyuna, a jego narzeczona. Kobieta, z którą chciał spędzić resztę życia. Dziewczyna o uśmiechu ogrzewającym jego serce. Ktoś kogo kochał nad życie i kogo znał niemalże od urodzenia. Kim Taeyeon.

            Trzy godziny temu Minho siedział w pracy, wykonując swoje obowiązki. Był szczęśliwy. W myślach planował jak spędzi wieczór, widział uśmiech Taeyeon kiedy pokazałby dla niej swoją niespodziankę. Mały piesek, jeszcze szczeniak, ale jak bardzo wesoły. Miał zamiar zadzwonić do swojej narzeczonej, aby przypomnieć jej o ich spotkaniu, kiedy ktoś zadzwonił do niego. Nie znał numeru, ale mimo to odebrać, nie zdając sobie sprawy z tego, że wiadomość, którą usłyszy zniweczy wszystkie jego plany. Po zaledwie dwóch minutach dowiedział się, że dzwoniono ze szpitala, a Taeyeon miała wypadek. Jak najszybciej z mocno ściśniętym sercem wsiadł do samochodu, zawiadamiając Jonghyuna i ich przyjaciela Kibuma, po czym ruszył do szpitala modląc się w duchu, aby dziewczyna wyszła z tego wszystkiego cało. Dopiero później okazało się, że jej stan jest tragiczny i przewieziono ją na salę operacyjną.

            -Będzie dobrze. Zobaczysz, że z tego wyjdzie - odezwał się Key, klepiąc go o ramieniu. Przymknął powieki, ponownie spuszczając głowę. Nie odpowiedział mu. Nadzieję miał cały czas, wiarę, że jednak wszystko dobrze się skończy, ale póki co nie miał pewności. Musiał czekać, odliczając raz po raz nieubłaganie ciągnący się czas przepełniony strachem, bólem i nadzieją.



            Lee Jinki patrzył zmartwionym wzrokiem na swojego młodszego brata. Taemin leżał na szpitalnym łóżku, krzywiąc się z bólu.

            -Minnie, może powinienem zawołać lekarza? Bardzo cię boli?- spytał zmartwionym głosem, podnosząc się z krzesła, na którym siedział. Chłopak złapał go za rękę z powrotem sadzając go na mebel i uśmiechnął się nieznacznie, odpowiadając:

            -Nie trzeba, hyung. Już dali mi coś na ból i więcej nic nie dostanę. Zaraz mi minie.

            Jinki nie wydawał się być tym przekonany, ale pokiwał głową, trzymając go za rękę. Taemin był od niego młodszy o cztery lata. Zawsze razem spędzali czas pomimo tej zdaje się niewielkiej różnicy. Pomagali sobie, wspierali się, dawali rady. Starszy pomógł mu nawet odkryć swoją pasję, talent, który młodszy zaczął rozwijać w dość szybkim tempie. Do czasu aż zachorował. Miał siedemnaście lat kiedy po kilku omdleniach i bólu w klace piersiowej wykryto u niego wadę zastawki aortalnej. Po roku zmagania się z tą dolegliwością, przyjmowaniu leków jego stan nie poprawiał się. W końcu doszło do niewydolności serca i w chwili obecnej chłopak musiał czekać na przeszczep.

            -Hyung naprawdę niedługo mi przejdzie- powiedział aksamitnym głosem, widząc zmarszczkę na czole starszego.

            -Nie mogę patrzeć jak tak cierpisz. Jak bardzo cię boli. Chciałbym coś zrobić, cokolwiek, aby ci ulżyć, ale…- głos mu się załamał, a w oczach pojawiły łzy. Taemin starł je palcem, szerzej uśmiechając. Wiedział, że brat go kocha i strasznie przeżywał jego chorobę, ale on się nie poddawał. Czekał cierpliwie, mając nadzieję, że może tym razem usłyszy szczęśliwą nowinę. Znosił ból, który niemal rozrywał mu serce i nie odstępował przez prawie całą dobę. Uśmiechał się do każdego, pokazując, że smutek nie powinien gościć na jego twarzy. Optymizm bił od niego niemal na kilometr mimo tak tragicznej sytuacji.

            -No już hyung. Uśmiechnij się.

            Starszy zrobił to o co go proszono, przytulając chude ciałko brata. Już miał mu coś odpowiedzieć, kiedy do pomieszczenia wszedł lekarz. Oderwał się od młodszego, spoglądając na starszego mężczyznę. Ten uśmiechał się od ucha do ucha, zapisując coś w karcie Taemina.

            -No Taemin ah, szykuj się. Mamy dla ciebie serce- powiedział, a obaj Lee wytrzeszczyli na niego oczy.

            -Za godzinę zabieramy cię na salę operacyjną. Będzie dobrze- dodał, klepiąc nogę chłopaka i wyszedł z sali. Jinki zerknął na brata z niedowierzaniem, ale i nieskrywaną radością.

            -Udało się hyung- wyszeptał Taemin, czując jak łzy spływają mu po policzku. W końcu się doczekał. Za kilka godzin rozpocznie nowe życie, bez bólu, bez rozmyślań na temat tego, czy dożyje kolejnych urodzin. Jinki nic mu nie odpowiedział, a jedynie przytulił do siebie, także zanosząc się łzami szczęścia.



           

            Jonghyun stał jak skamieniały, patrząc tępo na szarą szpitalną podłogę. Key  ściskał go za rękę, dając nikłą świadomość, że nie śni. Lekarz stojący przed nim pokręcił głową, patrząc na nich smutnym wzrokiem.

            -Przykro mi- powiedział. Jjong zdawał się tego w ogóle nie słyszeć. Odwrócił głowę, zerkając na Choi. Brunet najpierw się nie ruszał zupełnie tak jakby nie dochodziły do niego dopiero co usłyszane słowa. Po chwili jednak opadł na kolana, a po jego policzku spłynęła łza. Później następna i jeszcze jedna, aż w końcu z jego ust wydobył się krzyk. Key też cicho płakał, nawet nie starając się ukryć swoich łez. Jjong podszedł do bruneta, aby objąć go ramieniem. Minho odtrącił go jednak, siadając na podłodze, z bólem w oczach. Po raz pierwszy na jego twarzy pojawiło się tak dużo emocji. Nie odpowiedział nic, nie spróbował ponownie go przytulić. Po prostu usiadł na krześle, pozwalając brunetowi pogrążyć się w bólu, sam dopiero teraz uzmysłowiając sobie, że także płacze. Zerknął na Key. Szatyn usiadł obok niego, przytulając do siebie. Wtulił twarz w szczupłe ramiona, zanosząc się cichym szlochem na znak bólu po stracie ukochanej kuzynki.

4 komentarze:

  1. Oh. Już wstawiłaś nowe opowiadanie! :) Cóż, rozdział smutny, ale nie płakałam, spokojnie. :D Ja płaczę tylko jak umiera ktoś z chłopaków, wyjątkiem była Sonia. ; p Cieszę się, że Taemin znalazł serduszko. Szkoda mi tylko Minho i jego narzeczonej. Ale jak czytałam w "zapowiedzi", Taemin będzie przekonywał rapera, żeby się nie zamartwiał. Więc, to opowiadanie zaczyna się bosko i będę je czytać. :) Chociaż to już chyba wiesz. ^^
    Hikari~ Co do mojego komentarza pod 30 rozdziałem "Bodyguarda" to miałam jakąś fazę i tak mi przyszło, to tak napisałam. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dotarłam tutaj z niedosytem po "Stranger", dowiedziałam się, że będzie coś więcej, wchodzę na resztę opowiadań i myślę "Jestem w niebie". Mam zamiar przeczytać wszystkie, a jest tego dość sporo. No i na wstępie muszę przyznać, że już mi się podoba. :D

    ~Sarasil

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem po "bodyguard" i czuje lekki nie dosyt a to zapowiada się świetnie tylko trochę smutno...

    -Sakuyu (chyba będę się tak podpisywała pod moimi komentarzami *Sakura_Yuuki*)

    OdpowiedzUsuń
  4. wooo jakie to smutne... czyli Tae dostanie jej serce...

    OdpowiedzUsuń