Heechul
siedział na swoim ukochanym, ciemnoniebieskim, pokrytym satyną fotelu z miną
ukazującą niezadowolenie. Zaciskał wąskie usta w linijkę, a ciemne oczy utkwił
w swojego chłopaka. Chińczyk czyścił broń, kompletnie nie zwracając na niego
uwagi.
-Ile jeszcze czasu masz zamiar ją
czyść?- zapytał, a w jego głosie dało się wyczuć rozdrażnienie. Hangenh nie
odpowiedział od razu, tylko skończył swoją czynność. Dopiero gdy usłyszał
zdegustowane prychnięcie, spojrzał na Heechula i odłożył broń na stół.
-To, że jesteś wkurzony, nie znaczy,
że możesz się wyżywać na mnie- opowiedział. Heechul zerwał się z fotela i
zaczął chodzić w tą i z powrotem po pomieszczeniu. Miał ochotę skopać komuś
tyłek, ale wiedział, że nie powinien tego robić. A już szczególnie nie warczeć
na Hangenga, który nie był niczemu winien. Zaklął siarczyście pod nosem,
wyciągając z kieszeni telefon i wykręcając dany numer. Miał już dość. Nie mógł
dłużej czekać.
-Pracuję nad wszystkim- usłyszał po
drugiej stronie głos.
-To pracuj szybciej- warknął,
ponownie siadając na swoim fotelu.
-Dobrze wiesz, że to nie jest takie
łatwe.
-Przestań pieprzyć, Key! Dla ciebie
to pikuś! Znasz tego pieprzonego Choi najlepiej, wiesz o nim wszystko i potrafisz
zorganizować zadanie tak, aby powiodło się po twojej myśli, a co za tym idzie
też po mojej! Nie będę dłużej czekać! Daję ci tydzień. Siedem dni i jeśli
chłopak nie znajdzie się w mojej posiadłości, wyślę kogoś innego!
Po drugiej stronie słuchawki nastała
cisza. Heechul dyszał ciężko do słuchawki, próbując opanować złość. Już byt
długo zwlekał. Chciał w końcu doprowadzić wszystko do końca. Jak najszybciej.
-Rozumiem- odpowiedział Key.
-Siedem dni, Key!- niemal, że
wrzasnął do słuchawki i się rozłączył. Spojrzał na Hangenga, która szedł w jego
stronę. Mężczyzna usiadł na oparciu fotela, pasując jego napięte ramiona.
-Co powiesz na strzelnicę? Trochę
się od stresujesz- zaproponował.
-Kendo. Wezwij kilku ludzi. Muszę
kogoś pobić- wysyczał i wstał, kierując się do drzwi. Hangeng uśmiechnął się,
wychodząc za nim z pomieszczenia. Wiedział, że nikt nie wyjdzie z tego
odstresowywania się Heechula w jednym kawałku.
Po trzy dniowym odpoczynku Taemin
mógł normalnie wrócić na treningi. Przeprosił chłopaków za swoje omdlenie i
obiecał, że będzie ćwiczył jeszcze ciężej. Tak więc siedział właśnie w sali
tanecznej, odpoczywając po niemal pół godzinnej próbie z butelką wody w ręku.
Wszyscy uśmiechali się pod nosami, zadowoleni, że wreszcie udało im się
zatańczyć wszystko tak jak to powinno wyglądać. Taemin oparł głowę o ramię
Choi, wycierając czoło chusteczką.
-Uuuuu zakochana para- powiedział
Junho, ruszając sugestywni brwiami. Minho spojrzał na niego z pytaniem w
oczach, starając się z ignorować cytrynowy zapach nowego szamponu jaki zaczął
używać Lee.
-Tak wyglądacie. Jak zakochani-
wyjaśnił rudowłosy, uśmiechając się szeroko, sprawiając tym samym, że jego oczy
kompletnie zniknęły.
-Junho on tylko opiera głowę o jego
ramię. Ja też tak często robie, a jakoś nikt nie nazywa nas „zakochaną parą”.
Chyba, że o czymś nie wiem- Woo przysunął się do starszego Lee, obserwując go
uważnie.
-Wybacz, ale niestety miłości między
nami nie ma. Me serce należy do Suzy.
-To mógłbyś się z nią wreszcie
umówić- odezwał się Kai, kończąc pisać sms na swoim telefonie.
-Na to trzeba czasu, ale co ty
możesz wiedzieć.
-Wiem tylko tyle, że jak się nie
pospieszysz, to ta ślicznotka znajdzie sobie innego księcia.
-Niby kogo?
-Może mnie?
-Może mnie?
Junho zerwał się z bojową miną,
patrząc na młodszego.
-Nie zrobisz mi tego.
-Spokojnie. Nie jestem taki. Ale
fakt faktem, powinieneś się pospieszyć.
-Jak to w ogóle możliwe, że z
rozmowy o wyglądających jak para Minho i Taeminie, zaczęliśmy rozmawiać o
ciągle nie wyznanej miłości Junho?- Wooyoung podrapał się po głowie, patrząc na
wszystkich zdezorientowanym wzrokiem. Taeynag nie odzywał się, zerkając co
chwilę na Taemina, który śmiał się, praktycznie tuląc do boku Choi. Nie widział
dlaczego, ale na ten widok czuł dziwne ukłucia w okolicach serca. Automatycznie
stawał się nerwowy i nachodziła go ochota rozdzielenia tej dwójki. Znał Taemina
jeszcze z czasów liceum, kiedy to razem dołączyli do kółka tanecznego. Lubił
go. Nie rozumiał tego, ale od samego początku lubił uśmiech goszczący na jego
ślicznej twarzy. Uwielbiał patrzeć jak młodszy tańczył, ale nigdy wcześniej nie
czuł czegoś takiego. Nie do niego.
-Ziemia do Taeyanga- usłyszał głos
Junho i zobaczył przed swoją twarzą jego machającą rękę.
-Co jest?- zapytał, odsuwając jego
dłoń.
-Powiesz nam gdzie przed chwilą odleciałeś?
-Nie twój interes.
-Nie twój interes.
-A co ty taki hyung nagle nerwowy się zrobiłeś?
Nie odpowiedział tylko wyszedł z
pomieszczenia, zostawiając w nim zaskoczoną piątkę. Taemin odsunął się od
Minho, wstając z podłogi i rozciągając
się. Brunet robił to samo, delikatnie poprawiając kucyk młodszego. Lee posłał
mu uśmiech, odgarniając grzywkę z czoła.
-Wy serio wyglądacie jak para-
powiedział Kai, puszczając w niepamięć dziwne zachowanie ich lidera.
-A może coś między wami jest, co?-
dodał Woo, podnosząc się z podłogi.
-Spaliście ze sobą- stwierdził
Junho. Na charyzmatyczną twarz Minho wystąpił lekki uśmieszek, a Taemin
prychnął, wychodząc na środek sali.
-Czyli, że tak?- Woo podszedł do
niego, przyglądając mu się z ciekawością.
-A jeśli nawet, to co?- odpowiedział
Taemin, patrząc im prosto w oczy. Przez chwilę zapanowała cisza, aż w końcu
odezwał się Kai z uśmiechem na twarzy.
-Nic. Pasujecie do siebie.
Choi zaśmiał się, obejmując go
ramieniem i wyprowadzając na środek. Junho pokiwał zgodnie głową i włączył
muzykę. Czas, aby ponownie przećwiczyć najtrudniejsze elementy układu. Bo mimo,
że udało im się go już poprawnie odtańczyć, nie mogli ryzykować.
Taeyang wrócił dziesięć minut
później, słysząc muzykę dochodzącą z sali. Zerknął na Taemina, wykonującego
kolejny ruch i na Minho, który bacznie się mu przyglądał. Westchnął. „Lepiej od
razu zgaszę w sobie te cholerne uczucia”- pomyślał i ze sztucznym uśmiechem
dołączył do swoich tancerzy.
Key siedział w małym mieszkanku,
które wynajął na fałszywe nazwisko. Po telefonie od Heechula musiał jak
najszybciej podjąć decyzję. Wiedział, że wykona misję, ale miał nadzieję, że
będzie miał na to nieco więcej czasu. Niecierpliwość Kim niemal go przerażała.
Nadal nie wiedział i nie potrafił w żaden sposób zrozumieć, dlaczego ten
człowiek tak bardzo chce dopaść Taemina. Przecież chłopak nic nie zrobił
takiego, aby podpaść Heechulowi. W ogóle nawet nie wiedział o jego istnieniu,
więc dlaczego?
-Odpowiedź może mi dać tylko sam
zainteresowany- powiedział na głos, przeczesując włosy dłońmi. Wiedział, że nie
będzie łatwo. I nie chodziło tu tylko o to, że Minho będzie walczyć aż do
skutków, ale też o to, że Kibum miał lekkie wyrzuty. Sam także zauważył, że Lee
i Choi są bardziej ku sobie. Stali się bliżsi. Niemal można było wyczuć chemię
rodzącą się między nimi. Wbrew pozorom Key nie chciał zranić przyjaciela. Do
Taemina także nic nie miał, ale czuł, że to on powinien uprowadzić chłopaka.
Jaki jest w tym cel? Zapewne dowie się niedługo.
aaa,to o to chodzi z Taeyangiem..a ja głupia myślałam...nie ważne tam co myślałam xD
OdpowiedzUsuńczytam dalej ^^
Woaah. To Heechul ma nawet ludzi, którzy w każdej chwili są gotowi na pobicie? Nie ma to jak luksusy.. No, w sumie każdy ma swoją definicję luksusów. Zgadzam się z Junho i Kai. Oni naprawdę wyglądają jak para. :D Dobił mnie termin wykonania zadania przez Key - 7 dni. On ma zamiar to spełnić, prawda? Ale nawet jeśli go dostarczy do Heechula, too Minho wpadnie i zrobi rozróbę, uratuje Minniego, Key będzie oficjalnie z Jongi'm i będzie happy end. A bynajmniej mam taką nadzieję, chociaż znając twoją pomysłową główkę, po drodze zdąży jeszcze meteoryt spaść :D
OdpowiedzUsuńHikari.~
biedny Taeyang ;( mój bias kochany i pierwszy z k-popowych chłopaków <3 Szczęścia mu życzę, ale z kimś innym bo 2min is real and forever love <3
OdpowiedzUsuńHeechul jako zły charakter, pasuje mu nie ma co ;D
J.
Oni są suuuuuuuuuuuuupcio parą :3
OdpowiedzUsuńOd początku wiedziałam, że Taeyang coś czuje do Minnego T____T
OdpowiedzUsuńuuuuuuu robi się cora ciekawiej. Nie wiedziałam, że Taeyang aż tak coś czuje do Taemina. Coraz śmieszniej się robi.
OdpowiedzUsuń