Scena erotyczna na czerwono ;)
Jonghyun
wszedł do swojego mieszkania kompletnie znudzony. Bokiem już mu wychodziło to
ciągłe siedzenie za biurkiem. Taka praca nie była dla niego. On wolał
adrenalinę, akcje w terenie. „Chyba będę musiał jutro pogadać z Onew, aby się
za mną wstawił. Może mnie przywrócą”- pomyślał, zdejmując buty i rzucają je w
kąt. W domu panował mrok i jedynym źródłem światła była latarnia stojąca pod
oknem jego domu. Westchnął, wchodząc do kuchni i od razu kierując się do
lodówki. Był głodny i spragniony. Nie zapalał światła. Nie czuł takiej
potrzeby. Jego oczy były idealnie przyzwyczajone do ciemności, dzięki długim
treningom jeszcze za czasów kiedy był trainee. Wyjął z lodówki sok pomarańczowy
i parówki. Nie lubił gotować, dlatego żywił się albo fastfoodami, albo jakimiś
przekąskami. Czasem Onew litował się nad nim i przynosił mu obiad zrobiony
przez Minzy, jego narzeczoną.
-Dlaczego po prostu nic sobie nie
ugotujesz? – usłyszał za sobą czyjś głos i odwrócił się jak poparzony,
instynktownie sięgając za broń ukrytą za paskiem jego spodni. Szybko jednak ją
opuścił, widząc właściciela głosu. Był w szoku. Zamrugał kilka razy powiekami,
zastanawiając się, czy przypadkiem nie śni. Dopiero po dłuższej chwili
zorientował się, że ma otwartą buzię, więc ją zamknął, robiąc krok w stronę
intruza.
-Ugotować ci coś?- ponownie odezwał
się chłopak, patrząc na niego swoimi kocimi oczami. Jjong nie wiedział co
robić. W jego głowie panował mętlik, a serce waliło szaleńczym rytmem w piersi.
Zamknął na chwilę oczy, próbując się uspokoić.
-Co tutaj robisz?- spytał, zerkając
na przystojną twarz swojego byłego chłopaka. Key stał oparty plecami o framugę
z rękoma założonymi na piersi. Brązowe włosy miał w lekkim nieładzie, a kocie
oczy wpatrzone w niego. Ubrany w czarne spodnie i dopasowaną bluzkę,
prezentował się naprawdę świetnie.
-Stęskniłem się, Jjongie-
odpowiedział, a Jonghyun poczuł jak przechodzi go dreszcz, kiedy szatyn
wypowiedział pieszczotliwie jego imię. Tęsknił za tym. Za jego głosem,
widokiem, zapachem. Chciał do niego podejść i przytulił, ale powstrzymał się.
Jednocześnie pałał też chęcią uderzenia go. Dania nauczki za ten ostatni rok,
który spędził z dala od niego. Samotność i tęsknota mogła dobijać. Położył broń
na dębowym stole kuchennym, nie odrywając od niego wzroku.
-Nie kłam, Key. Co tutaj robisz?-
powtórzył, przeczesując dłonią ciemne włosy. Szatyn zrobił dwa kroki w jego
stronę, uśmiechając się nieśmiało pod nosem.
-Nie kłamię, Jjogie. Jestem tutaj,
bo się stęskniłem. Za tobą- wyszeptał, niemal, że uwodzicielsko. Jonghyun
chciał mu uwierzyć. Bardzo, ale uraza i ból jaki poczuł, gdy młodszy go
zostawił, kiedy zdradził, nie pozwalała mu na to. Zacisnął zęby, mrużąc oczy.
Nagle ogarnęła go złość. Niepohamowana złość na chłopaka przed nim. Nawet nie
wiedział kiedy jego zaciśnięta pieść wylądowała na twarzy Key. Chłopak zachwiał
się, wpadając na ścianę za sobą. Z kącika jego ust popłynęła strużka krwi.
Wytarł ją rękawem, uśmiechając w ten swój typowo divowski sposób i powiedział:
-Okej, należało mi się.
Jonghyun podszedł do niego, łapiąc
za ramiona i przygwożdżając do ściany. Jego zawsze radośnie błyszczące oczy,
ciskały teraz błyskawice. Cała złość i gorycz nagromadzone przez ostatnie
dwanaście miesięcy właśnie znajdowała swoje ujście. Oddychał ciężko, cały czas
zaciskając zęby.
-Co ty sobie myślisz?! Zostawiłeś
mnie, a teraz nagle zwracasz, włamując się do mojego domu i oznajmiasz, że
tęskniłeś! Czy ty masz mnie za idiotę?!- wysyczał, zbliżając twarz do jego
twarzy. Owiał go dobrze mu znany zapach ananasów, jaki zawsze towarzyszył Key.
-Nigdy cię za niego nie uważałem-
odpowiedział spokojnie Kibum, nie zwracając uwagi na ból w ramionach. Cały czas
patrzył jedynie na wykrzywioną wściekłością twarz Blinga. Tą, która śniła mu
się każdej nocy. Za którą tęsknił.
-Powinienem zakuć cię w kajdanki i
oddać w ręce agencji!
Kibum uśmiechnął się, czując
pieczenie w lewym kąciku ust. Jjong zrobił krok w jego stronę, przyciskając
swoje ciało do jego. Znajome ciepło jakie poczuł, sprawiło, że po jego plecach
przebiegł dreszcz. Podniósł do góry swoją dłoń, dotykając pełnych warg Jjonga.
Chłopak rozchylił je lekko, napawając się tym dotykiem.
-Naprawdę tęskniłem- Key spojrzał
ponownie w jego oczy, a Jjong poczuł jak powoli zaczyna tracić kontrolę. Zapach
chłopaka mamił jego zmysły, widok przystojnej twarzy doprowadzał do szału, a
ciepło ciała wzbudzało pożądanie. Zerknął na wargi Kibuma i zanim ten cokolwiek
zdążył jeszcze powiedzieć, pocałował go.
Key westchnął, gdy tylko poczuł
znajomą miękkość na swoich wargach. Od razu odwzajemnił pocałunek, smakując
cudownych ust. Tak bardzo mu tego brakowało. Już prawie zapomniał, jak słodkie
potrafią być usta Jonghyuna. Jak potrafią mamić i uzależniać. Jak zakazany
owoc, najlepszy narkotyk. Rozchylił wargi, pozwalając, aby język starszego
wtargnął do jego wnętrza. Jęknął, gdy ten przejechał nim po jego podniebieniu.
Uścisk na ramionach Key zelżał, a ręce Jjonga powędrowały na szyję chłopaka.
Pogłębili pocałunek, kompletnie się zatracając. Puścili w niepamięć samotnie
spędzone dwanaście miesięcy i znów poczuli się tak jak dawniej. Kiedy byli
razem, zakochani i uzależnieni od siebie. Ich języki splatały się ze sobą w
erotycznym tańcu, a wargi muskały się nawzajem. Kibum zarzucił ręce na ramiona
starszego, jednocześnie wplatając palce w jedwabiste włosy. Powoli zaczynało
brakować im oddechu, ale oni się tym nie przejmowali. Jeśli mieliby teraz
umrzeć, nie mieliby nic przeciwko temu. Jednak Jjong oderwał się od Key,
patrząc na niego błyszczącymi od wzbierającego pożądania oczami.
-Prawie zapomniałem jak dobrze
smakujesz- wydyszał, próbując złapać oddech. Kibum przejechał językiem po
nabrzmiałych od pocałunku wargach, uśmiechając się zadziornie. Pogładził
palcami kark starszego, z satysfakcją obserwując jak ten się wzdryga. Gęsia
skórka wystąpiła na ciele Jjonga, a na ustach zabłąkał nikły uśmieszek.
-Chyba skosztuję jeszcze trochę-
powiedział, pochylając się nad łabędzią szyją młodszego i przygryzł ją lekko.
Key jęknął, odchylając głowę do tyłu, jednocześnie dając mu lepszy dostęp do
tego fragmentu jego ciała. Jjong przejechał językiem po jasnej skórze,
przenosząc ręce na talię młodszego. Złożył kilka motylich pocałunków na niej,
aż w końcu przyssał się do jabłka Adama. Palce Key zacisnęły się kurczowo na
jego ramionach, a oddech nieznacznie przyspieszył. Czuł jak przechodził przez
niego dreszcz za dreszczem, a oczy zasnuwa mgiełka rodzącego się pożądania.
-Jjong…- wychrypiał, kiedy ręce Kim
wtargnęły pod jego koszulkę. Długie palce przejechały się po nagiej skórze,
schodząc na brzuch. Na dźwięk swojego imienia członek Jonghyuna stwardniał
nieco, a po ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Oderwał się od jego szyi i
powiedział:
-Pozbądź się broni. Myślę, że nie
będzie ci potrzebna.
Key zmarszczył z niezadowoleniem
brwi, gdy Jjong się od niego odsuną, ale postanowił spełnić jego prośbę. Chwilę
później na stole leżały jego dwa pistolety, cztery magazynki, nóż, dwa kastety,
żyłka i paralizator. Jonghyun uniósł do góry brew, patrząc na kupkę piętrzącą
się na blacie.
-Widzę, że…- zaczął, ale Key
ponownie przyssał się do jego ust, przerywając wypowiedź. Zaśmiał się,
obejmując go w pasie i oddając pocałunek. Kibum wsadził swoje ręce pod koszulkę
chłopaka, dotykając jego idealnych mięśni. Przycisnął się do niego mocniej,
pozwalając, aby ich erekcje potarły się o siebie przez materiał spodni.
Westchnął, kiedy Jonghyun zaczął unosić do góry jego koszulkę. Odsunął się,
pozwalając, aby ten zdjął z niego niepotrzebne odzienie i przygryzł wargę,
spoglądając na wypukłość w spodniach starszego. Bling chciał ponownie go
pocałować, ale ten nie pozwolił mu na to, sięgając ręką do jego krocza i
ściskając je lekko. Jęknął, czując jak jego penis twardnieje jeszcze bardziej.
Uwielbiał zachłanność Key. Jego dotyk i to w jaki sposób na niego patrzył gdy
był pobudzony.
Kibum opadł na kolana,
niecierpliwymi palcami rozpinając rozporek starszego. Jjong w tym czasie pozbył
się swojej koszulki, ukazując jego oczom idealnie ukształtowane mięśnie.
Spodnie Blinga znalazły się na podłodze i został w samych bokserkach. Key
przejechał dłonią po płaskim brzuchu swojego kochanka, nadal ugniatając jego
męskość. W końcu pochylił się nad nagą skórą, drażniąc ją swoim gorącym
oddechem. Wsunął język w pępek Kima, jednocześnie uwalniając nabrzmiałego
penisa. Jjong wciągnął gwałtownie powietrze do płuc, kiedy młodszy ścisnął
palcami jego główkę. Uważnie obserwował dzikie błyski w kocich oczach i język
sunący po jego podbrzuszu. Wreszcie ciepłe wargi objęły jego przyjaciela, a on
sam poczuł jak miękną mu nogi. Chwycił dłońmi włosy szatyna, zaciskając powieki
i odchylając głowę do tyłu. Młodszy drażnił językiem jego członka, przygryzał
go i ssał, doprowadzając Jonghyuna na skraj szaleństwa. Gorące dłonie błądziły
po jego brzuchu , bokach i plecach, potęgując cudowne doznania. Key uśmiechnął
się, delektując się cudownym pulsowaniem członka pod jego językiem. Uwielbiał
się z nim zabawiać i tylko Bóg jeden wiedział, jak bardzo mu tego brakowało.
Ale to nie było tak, że Kibum ogólnie lubił ssać. O nie. On kochał tylko i
wyłącznie tego konkretnego członka i jego właściciela. Przygryzł zębami główkę,
dłonią przejeżdżając po trzonie. Przez ostatni rok nie miał nikogo. Z nikim się
nie całował, ani tym bardziej nie kochał. Tylko Jjong umiał rozpalić go do
czerwoności jednym swoim dotykiem. Tylko on wiedział, jak go zaspokoić. Nikt
inny.
Jonghyun pociągnął delikatnie za
kasztanową czuprynę, oddychając nieco ciężej. Czuł, że powoli zbliża się
upragnione spełnienie. Wystarczyło by tylko kilka szybszych ruchów dłonią Key,
a wystrzeliłby, ogarnięty potężnym orgazmem. Westchnął, wypychając biodra do
przodu. Kibum widząc to, wypuścił członka ze swoich ust i się podniósł. Ciemne
oczy Jjonga spojrzały na niego z niezadowoleniem. Chłopak jednak nie przejął
się tym, tylko pocałował kompletnie spierzchnięte usta starszego. Ten
zrozumiał, że młodszy także pragnie nieco uwagi i przyciągnął go do niego.
Sprawnie rozpiął jego rozporek, pogłębiając pocałunek. Następnie przekręcił się
razem z nim i popchnął delikatnie na stół. Key usiadł na stole, rękoma
odsuwając swoją broń. Usta Jonghyuna zsunęły się na jego szyję i dalej na nagą
klatkę piersiową. Palce zacisnęły się na twardych sutkach, a z ust szatyna wydobył
się głośny jęk. Starszy zaczął ssać ciemne brodawki, rękoma zsuwając spodnie
młodszego. Spojrzał w górę, na ogarniętą pożądaniem twarz Key i uśmiechnął się.
-Ja też tęskniłem- wychrypiał,
odwracając go tyłem do siebie. Ręce Key spoczęły na blacie stołu, a po ciele
przebiegł dreszcz. Jonghyun zaczął całować jego kark i plecy, wdychając
odurzający zapach ananasów. W końcu złapał go za nagie pośladki, ugniatając je
lekko. Key miał najseksowniejszy tyłek jaki kiedykolwiek widział. Nikt, nawet
najbardziej ponętna laska nie miała tak idealnych pośladków. Przygryzł zębami
płatek ucha młodszego i wsunął w niego jeden palec. Chłopak wygiął się jak kot,
wypinając bardziej tyłek i rozszerzając nogi. Bling dołożył jeszcze jeden
palec, z satysfakcją słuchając kocich pomruków młodszego. Ponownie zaczął
całować jego szyję, drugą ręką chwytając za penisa Key.
Kiedy młodszy był już dobrze
rozciągnięty, wyciągnął z niego palce i lepiej się ustawił. Najpierw pocierał
jego wejście swoim członkiem, obserwując jak na plecy Key występują kropelki
potu. Chłopak poruszył niecierpliwie biodrami, ponaglając go do działania. W
końcu zaczął się w niego wsuwać, ostrożnie, aby nie zrobić mu krzywdy. Żadne z
nich nie pomyślało o jakimkolwiek żelu, przez co ból jaki odczuł Key był nieco
większy niż zazwyczaj. Ale on nie zwracał na to uwagi. Wiedział, że to tylko
chwilowe i za kilka sekund ogarnie go cudowna przyjemność. Zacisnął dłonie na blacie
stołu, a po policzku spłynęła mu jedna słona łza.
-W porządku?- wysapał Jjong,
delikatnie gładząc go po plecach. Pokiwał głową, próbując się przyzwyczaić.
Całe jego ciało płonęło z pożądania. Każdy skrawek jego skóry błagał o
ugaszenie pożaru, jaki w nim rozgorzał. Jęknął kiedy Jonghyun zaczął się w nim
poruszać. Powoli i delikatnie, nie chcąc dodawać mu więcej bólu. Ale Key już go
nie czuł. Na jego miejsce wstąpiła przyjemność, przyprawiając go o zawroty
głowy i cudowne łaskotanie w podbrzuszu. Poruszył się, dając starszemu znak, że
ma przyspieszyć. Zrobił to, oddychając coraz szybciej. Bliskość i ciepło bijące
z ich ciał, potęgowały tylko uczucia. Dawno nagromadzone emocje, właśnie
znajdowały swoje ujście. Key opadł na stół, jęcząc coraz głośniej. Tego mu było
trzeba, za tym tak tęsknił. Za bliskością Jonghyuna. Zacisnął mocno powieki,
kiedy zaczął ogarniać go upragniony orgazm. Krzyknął, przez moment mając w
głowie pustkę. Jjong doszedł chwilę później, udając się prosto do gwiazd. Oba
ciała wstrząsały konfuzje cudownej ekstazy, a serca powoli wracały do
normalnego rytmu. W tym momencie oboje poczuli, jakby cofnęli się w czasie.
Jakby znowu byli razem.
Boże jakie to piękne &___&
OdpowiedzUsuńGenialne <3
OdpowiedzUsuńcudowne *Q*
OdpowiedzUsuńO.M.G (!!!) *.*
OdpowiedzUsuńCo, jak co ale seks to Ty opisujesz niesamowicie ^^ Mam wrażenie, że tutaj się nie spieszysz, wszystko jest piękne ujęte, a w "normalnych" historiach oszczędzasz refleksji, opisów etc. Chociaż mogę się mylić.
OdpowiedzUsuń