Pół roku później
Taemin stał z uśmiechem na ustach, patrząc na
ścianę swojego pokoju. W milczeniu podziwiał dzieło, które stworzyła jego
rodzicielka. Na ciemnofioletowym tle widniała sylwetka młodego chłopaka
zastygłego w jednej z pozycji tanecznych. Wyglądał niemal jak prawdziwy.
-Mama
się postarała. Jest jak żywy- usłyszał głos swojego brata. Zerknął na niego,
zakładając ręce na piersi.
-Masz
rację, ale nie sądzisz hyung, że to nie co narcystyczne mieć na ścianie własną
podobiznę?- spytał. Starszy parsknął śmiechem, nie odrywając wzroku od malunku.
Był naturalnej wielkości i zajmował niemal całą przestrzeń. Oprócz idealnej
podobizny jego brata widniał tam także magnetofon z nutkami i słowami jednej z
piosenek Michaela Jacksona. A to wszystko na tle ciemnego fioletu.
-Myślę,
że mieć coś takiego w pokoju to zajebista sprawa. Poza tym aż tak nie widać, że
to ty.
-Weź
nie kłam. Wystarczy się przyjrzeć dokładnie i od razu można powiedzieć, że to
właśnie ja. I nikt by mi nie uwierzył, że to tylko zbieg okoliczność, że jest
aż tak duże podobieństwo.
-Było
trzeba powiedzieć mamie, że nie chcesz, aby wyglądał jak ty.
-Mówiłem,
ale mnie nie słuchała.
-Jak
zawsze, gdy jest owładnięta weną- Jinki objął brata ramieniem, śmiejąc się pod
nosem. Ich rodzicielka była artystką. Malowała obrazy, czasem jakieś postacie,
wzorki na ścianach. W ich domu co rusz pojawiały się nowe dzieła. Co roku ściany
zmieniały swój wygląd, umożliwiając gościom podziwianie twórczości kobiety.
-Mamo
mówiłem ci, że masz nie dawać mu mojej twarzy- jęknął Taemin jak tylko jego
rodzicielka weszła do pomieszczenia. Kobieta uniosła jedną z brwi, uśmiechając
się pod nosem.
-Cóż
mogę poradzić, że mam tak ślicznego syna. Byłbyś naprawdę świetnym modelem-
odpowiedziała, całując swoją młodszą pociechę w policzek. Chłopak westchnął,
naburmuszając się nieco. Taemin nie lubił jak ktoś nazywał go „ślicznym”.
Głównie dlatego, że gdy był mniejszy kobiety tak o nim mówiły, ściskając za
policzki. A fakt, że przewyższał urodą dość sporą część dziewczyn nieco go
dołował. Nazwanie go w ten sposób, wcale nie sprawiało, że czuł się bardziej
męski.
-Nie
jestem śliczny- niemal wysyczał.
-Jesteś,
jesteś. I niezwykle uroczy, ale fakt faktem ostatnio też trochę zmężniałeś,
prawda Jinki?- kobieta zerknęła na swojego starszego syna. Chłopak wyszczerzył
się, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Jego uśmiech niemal oślepiał. No, ale
cóż mogła poradzić na to, że miała aż tak urodziwe dzieci? Jinki zdecydowanie
był bardziej podobny do ojca. Nieco pucołowate policzki, ciepłe, brązowe oczy,
które niemal znikły za każdym razem kiedy się uśmiechał; zgrabny nos, wąskie,
różowe usta i krótkie ciemnobrązowe włosy, poprzeplatane naturalnymi
jaśniejszymi pasemkami. Do tego był wysoki i całkiem ładnie umięśniony. Jeśli
chodziło o Taemina to bez wątpienia patrząc na niego każdy powiedziałby, że
jest śliczny. Duże oczy w kolorze płynnej czekolady, okolone wachlarzem długich
rzęs. Zgrabny nosek, pełne różane usteczka, podłużna twarz i wydatne kości
policzkowe. Do tego jasna, mlecznobiała karnacja, drobna budowa ciała i
sięgające ramion, aksamitne w kolorze karmelu włosy. Zdecydowanie przypominał
matkę, z czego ta była niezmiernie dumna.
-Tak
czy siak obraz ci się udał, mamo- odezwał się Jinki, ignorując złość brata.
-Dziękuję
synku- kobieta pocałowała go w policzek i zaczęła zbierać swoje przybory do
malowania.
-Kiedy
będziemy mogli wnieść moje łóżko?- spytał Taemin, zerkając na nich. Na czas
malowania połowa mebli została wyniesiona z pomieszczenia.
-Jutro
i nie my, a Jinki i ojciec. Nie będziesz nosił ciężarów.
Taemin
westchnął. Od kiedy wyszedł ze szpitala po udanym przeszczepie nie pozwalali mu
dźwigać ciężkich rzeczy. Głównie dlatego, że lekarz mu zabronił, ale wkurzał
się kiedy nawet siatki z zakupami wyrywano mu z rąk, tłumacząc, że nie wolno.
-Dobra,
niech wam będzie- pokręcił głową, ostatni raz spoglądając na malunek. Zanim
wrócił do domu w szpitalu spędził jeszcze dwa miesiące. Rekonwalescencja
zakończyła się dobrze i w końcu po ośmiu miesiącach spędzonych w tym wielkim
budynku mógł wyjść na zewnątrz. Niestety o tańcu musiał zapomnieć. Jakikolwiek
wysiłek nie był mu wskazany, a taniec wymagał dużo treningów, a co za tym idzie
przemęczania się.
-Chodź
młody, zjemy coś- Jinki złapał go za rękę, wyprowadzając z pokoju. Dopiero
teraz Taemin poczuł jak bardzo jest głodny więc bez zbędnych ceregieli dał się
prowadzić do kuchni.
Kibum
obserwował z lekką irytacją jak jego przyjaciel przesiaduje przed komputerem,
pisząc coś na portalach społecznościowych. Jonghyun od zawsze miał nieco
nadmierne zainteresowanie Internetem, ale od czasu śmierci Taeyeon zdawał się
jeszcze bardziej zagłębiać w ten wirtualny świat, przez co miał coraz mniej
czasu dla przyjaciół. A konkretniej dla Key.
-Weź
zejdź już z tego kompa- jęknął Key. Starszy zignorował go, udając , że nie
słyszy i odpisał na jakąś wiadomość.
-Jjong?-
dodał szatyn. Niestety bez skutku. Kibum westchnął, spuszczając głowę. Mógł go
siłą odciągnąć od tej maszyny pochłaniającej czas, ale nie miał na to siły.
Powoli miał już dość ciągłego starania się zwrócenia na siebie uwagi starszego.
Kiedy Jjong nie siedział na komputerze normalnie mógł z nim porozmawiać,
powygłupiać się i ogółem przyjemnie spędzić kilka chwil, ale jeżeli siedział w
tym wirtualnym świecie nie było go dla nikogo.
-Skoro
zamierzasz nadal mnie ignorować to ja wychodzę- rzucił, wstając z kanapy, na
której siedział. Starszy zerknął na niego kątem oka, dostrzegając smutek na
jego twarzy. Jonghyun zmarszczył brwi, zdejmując ręce z klawiatury i odwrócił
się w stronę przyjaciela.
-Czemu
jesteś smutny?- spytał. Kocie oczy spojrzały na niego z lekkim zaskoczeniem.
-Nie
jestem smutny.
-Jesteś.
Przecież widzę.
-Przed
chwilą nic nie widziałeś poza ekranem monitora.
-Ale
teraz widzę, że coś jest nie tak.
-Wracaj
do swoich wirtualnych kumpli, a mną się nie przejmuj- szatyn odwrócił się w
stronę drzwi, przy których stał.
-Hola,
hola! Nie ma tak. Co się dzieje, Key?- poczuł jak duża dłoń łapie go za ramię,
odwracając w swoją stronę.
-Nic
się nie dzieje. Daj mi spokój, okej?
-Chwila…
Czy ty jesteś zazdrosny o ludzi, z którymi piszę?
Oczy
Key rozszerzyły się w zaskoczeniu. Zerknął na błyszczące tęczówki przyjaciela,
nie wiedząc co mu odpowiedzieć. Bo prawda była taka, że był zazdrosny. O ludzi,
z którymi starszy pisał, o tą przeklętą
maszynę i brak czasu dla niego. Ale nie mógł się do tego przyznać, więc od razu
zaprzeczył.
-Nie
kłam. Wiem kiedy kłamiesz- Jjong nie dawał za wygraną. Kibum przymknął powieki,
czując narastającą w sobie irytację.
-Powiedz
mi prawdę- kontynuował Bling, nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi. Key wyrwał
swoje ramie z jego uścisku i odsunął się wyraźnie zły.
-Dobra!
Jestem zazdrosny, bo od śmierci Taeyeon ta durna maszyna stała się dla ciebie
ważniejsza niż przyjaciele! W ogóle nie masz dla mnie czasu, nie gadasz ze mną,
a odciągnięcie cię od tych świrów na czacie, na którym tak namiętnie piszesz
niemal graniczy z cudem! Wracaj do swoich nowych kumpli, a mnie daj już spokój.
Spadam stąd- wykrzyczał, odwracając się i otwierając drzwi. Jonghyun stał jak
sparaliżowany, mrugając kilka razy oczami. Minę miał jakby nic nie zrozumiał ze
słów przyjaciela, ale prawda była taka, że zrozumiał i to bardzo dużo. Patrzył
jak drzwi do jego pokoju zamykają się. Słyszał oddalające się odgłosy zbiegania
ze schodów i w końcu trzaśnięcie drzwi frontowych. Podszedł powoli do okna,
odsłaniając jedną z błękitnych kotar. Widział jak Key wychodzi z jego podwórka,
kopiąc ze złością bramkę i klnąc pod nosem. Chwilę później młodszy zniknął za
jednym z zakrętów, a on usiadł na krześle przy komputerze. Zerknął na monitor.
Miał kilkanaście nowych wiadomości, ludzie czekali, aż w końcu na nie odpisze.
-Kurwa-
zaklął pod nosem, wyłączając czat, nawet nie odpisując na przysłane wiadomości.
-Szlag!-
dodał, ściągając z siebie t-shirt i powalił się na swoje łóżko. Key miał rację.
Od czasu gdy jego kuzynka opuściła ten świat, zaszył się w wirtualnym świcie.
Spróbował sobie przypomnieć kiedy ostatni raz wyszedł z Key na jakąś dyskotekę.
Nie pamiętał. Było to tak dawno temu, że nie umiał sobie tego przypomnieć.
-Cholera-
zaklął po raz trzeci, przewracając się na brzuch. Kibum był jego najlepszym
przyjacielem zaraz po Minho. Zawsze trzymali się razem, znali siebie jak własną
kieszeń. W szkole uważali ich za niezwykłą paczkę. On- zawsze uśmiechnięty,
umiejący oczarować niejedną dziewczynę, z masą żartów do opowiedzenia, dusza
towarzystwa. Key- mający swoje zdanie i umiejący je wyrazić, nieco wredny,
znający swoją wartość fashionista i na końcu Choi Minho- zawsze cichy, małomówny,
obserwujący wszystko z boku, ale z niezwykłą pasją zwycięstwa w każdej
konkurencki, w której brał udział przez to był najlepszym sportowcem w szkole.
Niemal jak z innej planety. Kompletne przeciwieństwa, a jednak przyjaźnili się.
Mimo, że ta ich przyjaźń nieco podupadła od tamtego feralnego dnia. Westchnął.
Nie mogło być tak jak kiedyś. Razem z nimi zawsze pałętała się Taeyeon. Razem
się bawili, spędzali czas. Była nieodzownym elementem ich dnia i każdej
imprezy, na którą się wybierali. Później stała się kim więcej dla Choi. Jjong
cieszył się, że jego kuzynka spotykała się właśnie z jego przyjacielem. Znał
Choi. Wiedział, że przy nim dziewczyna była bezpieczna. Niestety jej
przedwczesna śmierć zniszczyła wszystko. Minho pogrążył się w rozpaczy, stając
się jeszcze większym odludkiem niż dotychczas, a on sam oddał się w zgubne
łapska Internetu, zaniedbując przyjaciół. Chwycił za telefon komórkowy,
wchodząc w ulubione kontakty. Na pierwszym miejscu widniał numer Key oraz jego
zdjęcie. Wcisnął zieloną słuchawkę, przykładając urządzenie do ucha.
-Mówiłem, abyś dał mi spokój-po drugiej
stronie słuchawki rozległ się nadal zirytowany głos Key.
-Przepraszam,
Key.
-Za co?
-Że
nie poświęcam ci tyle czasu co kiedyś.
-Spoko. Nie musisz. W końcu wiele się zmieniło,
więc…
-Key
zależy mi na tobie i nie chcę cię stracić. Jesteś moim przyjacielem. Tym
prawdziwym, nie tak jak ci ludzie z czatu.
-To miłe co mówisz.
Zapadła
cisza. Jjong podrapał się po głowie, wsłuchując w spokojny oddech przyjaciela.
Musiał coś zrobić, aby jakoś załagodzić złość Key.
-Chciałbyś
wyjść dzisiaj do jakiegoś klubu? Dawno tam nie byliśmy- powiedział. Myślał, że
już nie usłyszy odpowiedzi, ale w słuchawce rozbrzmiał głos Kibuma.
-O ósmej w „Paradise” i masz się nie spóźnić.
-Zabrzmiało
jakbyś zaprosił mnie na randkę, dając kolejną szansę.
-Chciałbyś.
-A
ty nie?
-Może w innym życiu, Jjong.
-Będę
na pewno.
-Oby.
Rozłączył
się, zerkając na zegarek. Miał trzy godziny. Uśmiechnął się. Przynajmniej tym
razem nie spieprzył sprawy i dość szybko zrozumiał co zrobił nie tak. Sytuacja
opanowana ich przyjaźń nadal trwała.
kolejne opo zapowiada się świetnie ;>
OdpowiedzUsuńW wyobraźni widziałam to malowidło na ścianie Taesia i sama bym chciała takie mieć. *-* Niestety ja mam w pokoju zielone ściany, a chciałabym fioletowe. xD A co do sytuacji z Jonghyunem i Key. Tutaj jak sądzę, też będzie JongKey co mnie niezmiernie cieeszy ^^ Biedny Jongi popadł w łapska internetu. :< Ale szybko się z nich wydostał! I to jest dobre. :) Nowe opowiadanie jest boskie i wiem, że będzie takie do końca. :) Ciekawi mnie, kiedy będzie poznanie Minho i Tae. ^^ Na razie pozostało mi czekać.:)
OdpowiedzUsuńHikari~
Cześć^^ Niedawno trafiłam na Twojego bloga i zachwyciły mnie Twoje opowiadania^^
OdpowiedzUsuńTo chyba będzie najlepsze ze wszystkich!
Taemin bratem Onew i jeszcze do tego dostał serce narzeczonej Minho (bo to jej serce dostał???) Jongkey się spokojnie rozwija (moja ukochana parka) i baaaaardzo ciekawi mnie jak Taemin i Minho się poznają i co się stanie kiedy Minho zorientuje się, że Taemin ma jej serducho^^ (bo ma?? znów zdaje to pytanie ;)_) Nie mogę sie doczekać reszty rozdziałów!!!!!
Zapowiada się fascynująco ^^ Tyle pytań typu jak Taemin i Minho się poznają,jakie będą ich relacje,jak będą na siebie reagować,czy to że Tae ma serce jego zmarłej narzeczonej będzie miało jakieś szczególne znaczenie.
OdpowiedzUsuńMożna to nazwać szczęściem w nieszczęściu.Śmierć i nowe życie.A do tego wszystko to w prawdziwym świecie,można by rzec że codziennie.
Tak wyczekuje reszty ♥v♥
CHCEEEEEEEEEEEEEEEEEEE JESZCZEEEEEEEEEEEE
OdpowiedzUsuń-Sakuyu