środa, 27 lutego 2013

("Heart") Rozdział 29





Taemin w połowie siedział, w połowie leżał na łóżku, wpatrując się w okno po swojej prawej stronie. Westchnął ciężko. Żebra bolały go niemiłosiernie, a kolejnej dawki morfiny nie mógł dostać, bo lekarze nie chcieli przedawkować leku. Przymknął na chwilę powieki, biorąc nieco głębszy wdech. Miał nadzieję, że ból szybko minie, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że to wcale nie jest takie łatwe. Już raz go rozcinali i pamiętał, jak musiał dochodzić do siebie przez niemal dwa tygodnie, aż w końcu żebra zupełnie przestały boleć. Czuł, jak serce bije mu nierównym rytmem. Czasami nieco szybciej, a czasami wolniej, ale nie martwił się tym, bo doktor poinformował go, że takie wahania mogą się pojawić.
- Nuda – wyszeptał cicho, otwierając oczy. W szpitalu leżał już trzeci dzień i akurat dzisiaj jego rodzice ani hyung nie mogli przy nim siedzieć. Co prawda miał jakąś książkę do czytania, ale jakoś niespecjalnie go interesowała. Myślał o tym, jak Jonghyun i Key wpadli go odwiedzić dzień wcześniej. Wtedy przynajmniej było wesoło. Minho do niego nie zajrzał. Może był zajęty? Taemin nie wiedział, ale naprawdę chciał, aby starszy do niego przyszedł. Nawet jeśli jego widok bolał, to jednak ta nikła świadomość, że się o niego martwił, że chciał go odwiedzić, sprawiała, że czuł się nieco lepiej. Uśmiechnął się smutno, spuszczając wzrok i ponownie westchnął.
- Powoli wracają ci kolory – usłyszał dobrze znajomy, charyzmatyczny głos i od razu spojrzał w stronę drzwi. Oczy niemal wyszły mu z orbit, kiedy zobaczył w nich Minho. „Przyszedł” – pomyślał, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że ma otwarte usta. Szybko je zamknął i odchrząknął.
- Hyung – powiedział cicho, chcąc się w ten sposób z nim przywitać. Brunet uśmiechnął się lekko i wszedł głębiej do pomieszczenia, wcześniej zamykając za sobą drzwi. Chciał porozmawiać z Taeminem na osobności i mieć pewność, że nikt go nie podsłucha. Usiadł na krześle przy łóżku młodszego, starając się jakoś ukryć fakt, że serce ścisnęło mu się na jego widok. Taemin był blady, wyglądał na osłabionego, a w jego oczach nie czaiły się wesołe iskierki, które miał okazję tyle razy widywać. I coś we wnętrzu Minho mówiło mu, że to przez niego.
Taemin obserwował każdy jego ruch. Widział, jak starszy stawia na szafeczce obok łóżka torbę z jakimiś rzeczami. Podejrzewał, że to słodycze, ale nic nie powiedział. Czuł się dość… nieswojo w towarzystwie Minho. Z jednej strony cieszył się, że starszy jednak go odwiedził, ale z drugiej… nie wiedział jak się zachować. Nie umiał też spojrzeć mu w oczy, bo za każdym razem, kiedy to robił w swojej głowie słyszał słowa z tamtej nocy. A to sprawiało mu ból.
- Taemin… - zaczął starszy, ale nie wiedział w jaki sposób dobrać słowa, tak, aby było dobrze. Spojrzał na Lee, starając się jakoś ułożyć sobie w głowie zdania, które za chwilę miał zamiar wypowiedzieć. Denerwował się, może nieco bał, bo nie wiedział jaka będzie reakcja młodszego. Nawet nie miał pewności, czy ten zechce go wysłuchać. Odchrząknął i ponownie zaczął:
- Chciałbym cię prosić, abyś mnie wysłuchał. Mógłbyś to dla mnie zrobić?
Młodszy chłopak spojrzał na niego z zaskoczeniem i zmarszczył brwi. Czuł, że to wcale nie będzie jakaś zwykła, przyjacielska rozmowa, w której Minho popyta go o zdrowie i jak to się w ogóle stało, że trafił do szpitala. To miało być coś ważnego, więc pokiwał twierdząco głową, nie odzywając się. Brunet odetchnął nieco, ale już po chwili ponownie się spiął i rozsiadł wygodniej na krześle, mając nadzieje, że zmiana pozycji nieco go rozluźni. Mylił się.
- W dniu… wypadku, może tak to lepiej będę nazywać. W dniu wypadku przyjechałem wraz z Key i Jonghyunem do szpitala. Ty byłeś jeszcze na sali operacyjnej. Czekałem z twoją mamą, a później, kiedy lekarz powiedział, że cię przewożą, poszedłem zawiadomić resztę. Jinki hyung mnie zobaczył i  powiedział mi, że… - przerwał, zerkając na chłopaka. Po minie Taemina mógł stwierdzić, że ten domyślał się, co takiego mógł powiedzieć mu Onew. Mimo to, postanowił kontynuować:
- Powiedział mi, że kiedy byliśmy na wyspie Jeju, ja i ty… spędziliśmy razem noc oraz, że… jesteś we mnie zakochany.
Na twarzy Taemina malował się wyraz grozy. Patrzył na starszego z przerażeniem i miał nadzieję, że właśnie się przesłyszał. Czy Minho powiedział, że Onew wygadał mu o tym, co działo się na wyspie? Rzucił błagalne spojrzenie w kierunku bruneta, mając nadzieję, że jednak się przesłyszał, ale jego mina i wzrok mówiły mu co innego. Taemin automatycznie poczuł, jak robi mu się niedobrze, a serce zaczyna walić, co zdołał zarejestrować kardiomonitor, do którego był podłączony.
- Wow, spokojnie. Nie denerwuj się. Proszę, spokojnie – powiedział szybko Minho, widząc na motorze wzrastające tętno młodszego. Nie chciał, aby ten nabawił się jakiegoś ataku albo czegoś innego. Złapał chłopaka za dłoń, kciukiem pocierając jej wierzch. Miał nadzieję, że to go jakoś uspokoi.
- Miał nikomu nie mówić… Ty miałeś nie wiedzieć… - wyszeptał Lee, czując jak blednie jeszcze bardziej. Ufał swojemu bratu. Ufał mu na tyle, że był w stanie o wszystkim mu powiedzieć, a teraz nagle dowiaduje się, że ten wszystko wygadał i to osobie, która miała o tym nic nie wiedzieć. Zabolało.
- Był pod wpływem emocji. Nie dziwię się. Z resztą, nigdy nie sądziłem, że ma tak mocnego ciosa – wyznał starszy. Taemin spojrzał na niego z zaskoczeniem i zmarszczył brwi.
- Co masz na myśli?
- Ta śliwa sama mi się nie zrobiła – wskazał na siniaka pod swoim lewym okiem. Oczy młodszego powiększyły się dwukrotnie na ten widok. Jinki go uderzył? Naprawdę to zrobił?
- Przepraszam za niego. To idiota.
Tym razem to Minho wpadł w zaskoczenie. Nie spodziewał się przeprosin. Z resztą i tak zasłużył na ten policzek i jedyną osobą, która powinna teraz przepraszać, to właśnie on.
- Nie przepraszaj. To ja powinienem to zrobić.
- Niby dlaczego?
- Jak to?
- Niby dlaczego miałbyś mnie przepraszać, hyung?
- Byłem pijany i…
- Tak, a ja to wykorzystałem.
Zapadła między nimi cisza. Minho wpatrywał się w niego z osłupieniem, a Taemin utkwił swój wzrok w ścianie. Było mu głupio. Czuł się zraniony, zdradzony przez swojego brata, nieco zawstydzony, ale i przerażony.
- Co masz na myśli? – wydusił  z siebie Choi. Chłopak spojrzał na niego, a później odpowiedział drżącym głosem:
- Byłeś pijany. Zaprowadziłem cię do pokoju, widząc, że już dla ciebie za dużo. Chciałem cię rozebrać, ale ciężko mi to szło i zanim się obejrzałem, pocałowaliśmy się. Nie odsunąłem się. Nie odtrąciłem cię, a wręcz przeciwnie, pociągnąłem to dalej. Zacząłem całować zachłanniej, później rozbierać cię, dotykać i zanim się obejrzałem oboje byliśmy  nadzy. Wykorzystałem fakt, że nie byłeś wtedy w pełni sobą i się z tobą przespałem. A co było później, to już inna historia.
- To nie ja zacząłem?
- Nie. Już mówiłem.
Minho wstał z krzesła i podszedł do okna. Musiał przyjąć to wszystko do świadomości. Przejechał dłonią po swoich czarnych włosach, a później wypuścił z płuc nagromadzone powietrze. Tego się nie spodziewał. Według tego co mówił Onew, wychodziło, że to on musiał wykorzystać młodszego, a nie na odwrót.
- Kiedy obudziłem się na drugi dzień przed oczami miałem kilka scen z tobą w roli głównej. Myślałem, że to może sen, ale okazało się, że to rzeczywistość. Dlaczego postarałeś się o to, abym nie pamiętał? – spytał, przenosząc wzrok z widoku za oknem na młodszego.
- Bo było mi głupio, wstyd i nie wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Jakby nie patrzeć jestem facetem.
- Dużo o tym myślałem. O tobie i o tym co powiedział mi Onew. Chciałby cię o coś zapytać i proszę o szczerą odpowiedź – podszedł do niego, siadając na brzegu łóżka i spojrzał prosto w te brązowe tęczówki. Taemin drgnął i zaczął nerwowo bawić się swoimi palcami, ale mimo to, pokiwał głową na znak, że się zgadza.
- Kochasz mnie, Lee Taemin?
Młodszy automatycznie znieruchomiał. Chciał odwrócił wzrok, uciec gdzieś, byleby uniknąć udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Serce zaczęło bić mu jeszcze mocniej, a dłonie pocić się od nadmiaru stresu. Przełknął głośno ślinę, przymykając oczy. Nie sądził, że przyjdzie mu mówić o tym, co do niego czuje. A przynajmniej nie tak szybko.
- Taemin – szepnął Minho, chcąc uzyskać w końcu odpowiedź. Denerwował się jeszcze bardziej, ale i pragnął, aby młodszy potwierdził jego słowa. Utkwił w nim swoje charyzmatyczne spojrzenie i czekał, czując jak jego serce staje się coraz cięższe od tej niewiedzy.
- Tak – wydusił w końcu z siebie Lee. – Kocham cię – dodał już nieco pewniej i otworzył oczy. Bał się, ale skoro Minho już wiedział, to po co miał to ukrywać? Nie było sensu kłamać. Jego czyny i zachowanie same by go zdradziły.
Starszy poczuł, jak z jego serca spada jakiś wielki kamień i ogarnia coś na kształt radości. Uśmiechnął się delikatnie, wypuszczając powietrze z płuc.
- Powiedz coś – poprosił młodszy, nie wiedząc jak się zachować. Jak w ogóle zareagować na uśmiech, który wypłynął na twarz bruneta. Czuł tylko, że jeśli Minho zaraz czegoś nie powie, to chyba zwariuje. Albo ponownie dostanie jakiegoś ataku.
- Rok temu byłem szczęśliwym mężczyzną. Miałem narzeczoną, z którą wiązałem swoje plany na przyszłość. Mogłem codziennie ją widzieć, słyszeć, czuć. Byłem naprawdę szczęśliwy, ale później zdarzył się ten wypadek i w jednej chwili, w jednym momencie lekarz mówi mi, że osoba, którą kochałem całym sercem nie żyje. Nie masz pojęcia, jak bardzo wtedy cierpiałem. Nagle mój świat się zawalił, a ja… utknąłem – powiedział cicho Choi, przymykając oczy. W końcu przyszła najtrudniejsza część rozmowy i mimo, że wspomnienia i mówienie o tym bolały, nie miał innego wyjścia. Zacisnął więc powieki i wziął głęboki oddech, mówiąc dalej:
- Nie umiałem się odnaleźć. Nie było jej obok mnie, więc popadłem w depresję. Stałem się kimś innym. Z resztą tak samo jak Jonghyun, z tą różnicą, że ja odciąłem się od ludzi, a on do nich uciekł w swoim wirtualnym świcie. Key jako jedyny się nie zmienił i za wszelką cenę starał się nas ratować. Mnie i Jjonga. Wyciągał na imprezy, ciągle marudził, udawał, że tak naprawdę nic się nie stało. Chyba tylko dzięki niemu kompletnie nie oszalałem, ale mimo to, nie zdołał sprawić, abym ponownie stał się tym dawnym Minho. Uśmiechałem się, ale to był sztuczny uśmiech. Tak samo śmiech i wszystko inne. Zacząłem grać i wtedy poznałem ciebie – uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie ich pierwszego spotkania. Taemin słuchał go z bolącym sercem, ale nie przerywał. Chciał wiedzieć do czego starszy zmierzał.
- Pojawiłeś się nagle z tym swoim uśmiechem na pół tworzy i ciągłym optymizmem. Zacząłeś mnie nawiedzać w pracy, później ten mecz, byłeś obok, a ja przypomniałem sobie, czym jest uśmiech. Taki prawdziwy uśmiech i radość. Zacząłeś mi ją dawać, Taemin. Pomogłeś wrócić do świata żywych. Ja… Kocham Taeyeon. Kocham i podejrzewam, że nigdy nie przestanę tego robić, bo była moją pierwszą miłością, ale tak nie może być cały czas. Po tym jak Onew mi przywalił, zrozumiałem, że czas w końcu odłożyć przeszłość na bok, dlatego…
Otworzył oczy i spojrzał w czekoladowe tęczówki Taemina, w których pojawiło się kilka łez. Szybko starł je swoimi palcami, uśmiechając delikatnie. Nie chciał, aby młodszy płakał. Nie przez niego. Już dość smutku.
- Nauczyłeś mnie ponownie czuć radość i ją okazywać. Nauczyłeś, jak naprawdę wygląda śmiech. Wiele dla mnie znaczysz, Minnie. Nauczyłeś, co to znaczy żyć na nowo, dlatego chciałbym cię spytać, czy… Nauczyłbyś mnie na nowo kochać? – dokończył cichy szeptem.
Taemin patrzył na niego z jeszcze większym zaskoczeniem, niż wcześniej. Miałby go nauczyć miłości? Chciał tego. Pragnął, ale bał się i to bardzo. Nie chciał więcej cierpieć, dlatego w pierwszej chwili pomyślał, że powinien odpowiedzieć mu, aby poszukał sobie innego nauczyciela, jednak nie umiał tego zrobić, bo patrząc w oczy Minho, widział nadzieję, szczerość, pragnienie. Czego pragnął? Czyżby jego? Kolejna łza spłynęła po jego policzku, kiedy przełykał z trudem ślinę.
- Pocałuj mnie – wyszeptał. – Pocałuj, tak naprawdę. Z własnej woli – dodał, widząc zdziwienie w oczach bruneta. Minho uśmiechnął się delikatnie i pochylił nad nim, czując jak nagle serce bije mu jeszcze szybszym rytmem, niż wcześniej. Przymknął oczy, aby zwiększyć doznania i w końcu musnął ustami wargi młodszego. Z początku zrobił to tak delikatnie, jakby to skrzydła motyla dotknęły jego ust, ale już po chwili pogłębił pieszczotę, pewniej obejmując wargi chłopaka. Usłyszał jęk. Cichy, słodki i spodobało mu się to, więc naparł jeszcze mocniej na tą delikatną część ciała Taemina, smakując jej jeszcze bardziej. Zadrżał nieco z przyjemności i w końcu oderwał od chłopaka, kiedy tylko zabrakło im tchu, a kardiomonitor zaczął jeszcze głośniej piszczeć.
Oddychał ciężko, usta miał nabrzmiałe i wilgotne, a serce waliło mu w piersi jak oszalałe. Ich pierwszy pocałunek. Taki świadomy, bez dodatku alkoholu, który oboje zapamiętają na długo.
- Dobrze, Minho – wydyszał, patrząc brunetowi w oczy.
- Nauczę cię na nowo kochać – dodał i w odpowiedzi poczuł, jak Minho ponownie przykrywa jego wargi swoimi.



niedziela, 24 lutego 2013

Info

Ostatnio zauważyłam, że sporo osób daje mi reklamy na swoje blogi, ale nie tam, gdzie trzeba. Na stronie "SPAM" jest podany link o nazwie "Wasze blogi". Tam proszę wklejać linki do swoich blogów. Proszę was o to, bo na spamie mi szybko gdzieś znikają pod resztą wiadomości. W komentarzach pod rozdziałami tak samo. Dlatego lepiej, jak jest wszystko pod jedną notką.

Kolejna uwaga, to założyłam nowego twittera, tyle, że pod nazwą właśnie Kim Sherleen. Jeśli ktoś chce, to możecie zacząć obserwować. Będę tam dawać info o nowych rozdziałach. Oprócz tego podałam też swoje gg, bo sporo osób i tak znajdywało je w komentarzach, więc na razie można pisać. Jestem na nich zawsze po 17, chociaż niedługo to się może zmienić, ale o tym, to kiedy indziej napiszę.

Co do rozdziałów, to czekam na wenę. Chwilowo jej brak, ale postaram się na dniach coś napisać.

Link do Twittera i gg macie w bocznej kolumnie.

Sherleen ;3

sobota, 16 lutego 2013

The Versatile Blogger

Zostałam nominowana do kolejnej nagrody Versatile Blogger, za które bardzo dziękuję:
 kotori-katsu 
Lemon Ace
Asian Story,
Rideia
Mańce i Zośce
<3



Zasady:
1. Podziękować nominującemu blogowi na jego blogu.
2. Pokazać nagrodę "The Versatile Blogger" u siebie na blogu [ to to zdjęcie u góry ]
3. Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4. Nominować 15 blogów, które Twoim zdanie na to zasługują. 
5. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Siedem faktów o mnie:
1. Piszę dopiero od czterech lat i zaczęłam w sumie przez przypadek. W szkole miałam problemy z ortografią i ogólnie polski nie był moim ulubionym przedmiotem, ale zawsze czytałam masę książek. Dopiero, kiedy zaczęłam pisać opowiadania, opanowałam zasady ortografii i ogólnie poprawnej pisowni.

2. W kpopie siedzę od trzech lat. Zaczęło się przez przypadek, kiedy jedna dziewczyna wysłała mi na gg listę swoich ulubionych azjatyckich zespołów. Wśród nich byli też SHINee, ale nie przypadli mi wtedy do gustu. Akurat promowali "Lucifer" i po zobaczeniu teledysku, miałam na twarzy jedno wielkie WTF?! Dopiero rok temu się do nich przekonałam. Pierwszym kpopowym zespołem, który pokochałam był BIG BANG, później 2PM i tak doszliśmy do SHINee. Oczywiście inne zespoły też dołączyły do mojej ulubionej listy,ale to są takie najbardziej przeze mnie kochane. SHINee na pierwszym miejscu i mam nadzieję, że długo na nim pozostaną. Zdradzę wam, że SHINee są pierwszym zespołem, który przekonał mnie do kupna ich płyt. ;3

3. Uwielbiam oglądać horrory i ogólnie niełatwo mnie przestraszyć, to pewnie dlatego. Mimo to, nie lubię widoku krwi, krojenia ciała, czy wbijania w nie czegoś. Odrzuca mnie to i obrzydza. Bardziej preferuję horrory z duchami lub innymi zjawiskami paranormalnymi. 

4. Kocham zwierzęta, szczególnie psy. Mam nawet dwa. Nie lubię widoku bezdomnych, błąkających się psów, czy krzywdzonych przez innych. Najchętniej wszystkie bym przygarnęła, ale niestety nie mogę. 

5. Łatwo się denerwuję i irytuję, ale ogólnie jestem osobą  miłą. Zawsze pomogę, jak ktoś poprosi mnie o to. Oczywiście w miarę swoich możliwości.

6. Uwielbiam się śmiać i wygłupiać. Jestem gadułą i jak już zacznę mówić, to nie łatwo mnie uciszyć. 

7. Lubię zawierać nowe znajomości, a dla przyjaciół mogę zrobić wszystko. Stanąć w obronie, czy pomóc. 

Blogi, które nominuję:

1. Bezzz
2. Kirke
3. Haru
4. Lilyth
5. Camilla
8. Hannami
9. Toru
10. Lemon Ace
11. Shimi~
12. SysiaChan
13. Bummie
15. Nat





sobota, 9 lutego 2013

("Heart") Rozdział 28





Jak tylko się obudził, poczuł, że jego klatka piersiowa, to jeden wielki ból. Jęknął przeciągle, krzywiąc się i otworzył powoli oczy. Słyszał pikanie kardiomonitora. Tak cholernie znajomy, ale i irytujący dźwięk. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Średniej wielkości sala, utrzymana w kremowo – białych kolorach. Leżał na wygodnym, szpitalnym łóżku, podłączony do kilku aparatur i kroplówki. Obok niego skórzany fotel, a dalej dwie kanapy i stolik. Sala dla VIPów. Westchnął cicho. Co się właściwie stało? Uniósł do góry dłoń, przykładając ją do piersi. Czuł jak serce mu bije i odetchnął z ulgą. Pamiętał jak przez pewien czas nie czuł bicia swojego serca, bo podłączyli mu sztuczne komory sercowe. To było takie dziwne i teraz naprawdę cieszył się, że mógł poczuć, zdawało by się, że normalne dla każdego bicie serca.
- Co ja tutaj robię? – wychrypiał, nadal krzywiąc się na ból. Taemin wytężył swój umysł i przypomniał sobie rozmowę z Onew, wcześniejsze  picie, a później fakt, że poczuł się źle. Zrobiło mu się niedobrze, kiedy przed jego oczami pojawił się obraz krwi, którą wymiotował. Zadrżał lekko, czując strach, ten sam, który czuł, zanim stracił przytomność. „Operowali mnie?” – spytał w myślach. Ból jaki odczuwał sugerował mu, że nie tylko go operowali, ale i rozcinali.
- Taeminnie! – usłyszał głos swojej rodzicielki i spojrzał w stronę drzwi. Pani Lee podbiegła do niego i złapała za rękę, mając łzy w oczach.
- Umma? Co się stało? – spytał, czując jak coś ściska go w środku na widok łez swojej matki. Miał nadzieje, że po przeszczepie nigdy więcej ich nie zobaczy. Szczególnie leżąc w szpitalu.
- Jeden ze szwów przy aorcie puścił. Omal nie udusiłeś się własną krwią.
Taemin wytrzeszczył oczy, patrząc na panią Lee. Jak to jeden ze szwów puścił? To w ogóle możliwe?!
- Jak to puścił? – zadał kolejne pytanie.
- Za dużo emocji i nerwów. Krew szybciej zaczęła przepływać, bo i ciśnienie wzrasta. Lekarz ci mówił, że masz się oszczędzać – w głosie kobiety było słychać lekką reprymendę, ale i troskę. Taemin westchnął i przymknął powieki. Tego się nie spodziewał.
- Przepraszam – wyszeptał cicho. Kobieta ścisnęła jego rękę, a później pogłaskała po policzku.
- Najważniejsze, że już nic ci nie jest – odpowiedziała z czułością. Chłopak spojrzał na swoją matkę, nie wiedząc co miałby teraz powiedzieć. Było mu cholernie głupio. Sam się naraził, wszystkie te nerwy i jeszcze alkohol. Mógł się bardziej kontrolować.
- Gdzie jest appa i hyung? – spytał.
- Appa przyjedzie do ciebie rano, bo wcześniej nie mógł wrócić z podróży, a Jinki pojechał do domu. Wpadnie do ciebie później.
- Powiedz mu, aby zrobił to jutro. Pewnie się wystraszył.
Kobieta pokiwała głową, głaszcząc syna po głowie. Wiedziała, że Taemin jest nieźle obolały.
- Pójdę po pielęgniarkę, aby dala ci coś na ból i spróbuj się przespać. Już jest późno – wstała z fotelu.
- Umma…
- Tak, skarbie?
- Wróć do domu i też odpocznij. Nic mi nie będzie, jak zostanę sam.
- Poczekam, aż zaśniesz.
- Umma?
Pani Lee rzuciła mu pytające spojrzenie, stojąc już przy drzwiach.
- Kocham cię – dokończył.
- Ja ciebie też, Taeminnie – kobieta uśmiechnęła się lekko  i wyszła, a chłopak zamknął oczy, wzdychając cicho i wsłuchując się w ciszę, zasnął.


Minho siedział w swoim mieszkaniu wychylając kieliszek za kieliszkiem. Nie wiedział co miałby zrobić, czy w ogóle myśleć. Czuł się… dziwnie. Dokładnie tak. Słowo „dziwne” było idealnym określenie dla jego emocji, a raczej ich mieszanki. Kiedy w końcu pozbierał się ze szpitalnej podłogi, poczuł, że musi się napić. To było dla niego za dużo. Zbyt wiele jak na jeden dzień. Najpierw zmartwienie stanem Tae, później wiadomość, o tym, że ma serce Taeyeon i na końcu, że z nim spał. Pieprzył się z Taeminem!
- Kurwa – przeklął pod nosem i wychylił kolejny kieliszek.
- Jesteś pieprzonym draniem, Choi – mruknął, patrząc w ciemność jaka panowała za oknem. Tak też się czuł. Jak ostatni sukinsyn, bo pieprzył się ze swoim przyjacielem, później nic nie pamiętał i mało tego… podobał mu się ten fakt. A raczej resztki wspomnień, jakie pojawiały się w jego głowie. Myślał, że to sen, a okazało się, że jednak pieprzona rzeczywistość.
- Cholera – ponownie zaklął i zajął się zakupionym  wcześniej alkoholem.


Onew wszedł powoli do sali, w której leżał Taemin i uśmiechnął się lekko, widząc, że młodszy nie śpi. Było już po jedenastej, ale mimo wszystko po takiej operacji sen był potrzebny.
- Hej, jak się czujesz? – spytał, zwracając na siebie uwagę brata. Taemin spojrzał w stronę drzwi i odwzajemnił uśmiech.
- Jak gówno, ale nieco naćpane – odpowiedział, na co starszy się zaśmiał. Mógł się spodziewać tego, że nafaszerują go lekami przeciwbólowymi.
- Przepraszam – powiedział Tae, spuszczając wzrok.
- Za co?
- Za wszystko. Zmartwienia, strach i że wtedy piłem. Nie mów o tym mamie, okej?
- Nie powiem, bo nie chcę jej martwić, ale fakt wystraszyłeś nas wszystkich – usiadł na fotelu przy łóżku brata i wbił w niego wzrok.
- Miałem nadzieję, że już więcej nie wrócę do szpitala z czymś tak poważnym. Szew puścił… kumasz to w ogóle?
- Zdarza się.
- Chyba tylko komuś z pechem jak mój.
- Przesadzasz Tae i mam nadzieję, że niedługo wrócisz do życia. Wolę jak się uśmiechasz.
Taemin parsknął cicho, ale też mimowolnie uśmiechnął, patrząc na brata.
- Od razu lepiej – Onew poklepał go po nodze. Po chwili coś sobie przypomniał, więc dodał:
- JongKey przesyłają pozdrowienia i mówili, że wpadną do ciebie później.
Młodszy kiwnął głową, czując jak coś go w środku ścisnęło na wieść, że tylko JongKey go pozdrawiają. Czy Minho w ogóle wiedział o tym co się stało? Ktoś mu powiedział?
- Wiem o czym myślisz Tae i ten drań nawet tutaj nie wejdzie – usłyszał głos Onew. Zamrugał kilka razy powiekami, patrząc na niego.
- Dlaczego?
- Bo ja mu na to nie pozwolę. Zapowiedziałem mu, aby się do ciebie nie zbliżał. Śliwa pod okiem powinna być dobrą siłą perswazji.
Minęła chwila zanim doszło do Taemina co powiedział jego hyung.
- Uderzyłeś go?! – niemal krzyknął, siadając gwałtownie i jęknął na ból. Onew położył ręce na jego ramionach, kładąc z powrotem na poduszki.
- Nie wstawaj i uspokój się, bo monitor zacznie szaleć.
- Nie powiedziałeś mu, prawda?
- Że cię pieprzył? Powiedziałem.
Taemin jęknął głośno, zamykając oczy i pacnął brata w rękę. Świetnie, po prostu świetnie. Minho miał nie pamiętać i nigdy się nie dowiedzieć, a teraz już było za późno.


Prowadzenie samochodu będąc na kacu, to niezbyt dobry pomysł, ale nie miał wyjścia. Nie chciał wydawać pieniędzy na taksówkę, a wcześniej spróbować jakoś ją złapać. Postanowił pojechać do rodziców Taeyeon i dokładnie ich wypytać, kto otrzymał jej serce. Chciał się po prostu upewnić, czy to naprawdę chodzi o nią. Dużo w nocy myślał, a pił jeszcze więcej, przez co teraz czuł się jak zombie, ale doszedł do kilku ważnych wniosków. Od pewnego czasu martwił się o Taemina, lubił jego towarzystwo. Mało tego, przy nim umiał się szczerze uśmiechać i zapomnieć o tragedii jaka go spotkała. Mógł spokojnie stwierdzić, że Taemin był dla niego kimś ważnym. Teraz dowiedział się, że Taemin coś do niego czuje i to nie zwykłą przyjaźń, a miłość, co tym bardziej nie dawało mu spokoju.
Minho wysiadł z samochodu, jak tylko zaparkował go pod rodzinnym domem Taeyeon i wziął głęboki wdech, idąc do drzwi. Zapukał kilka razy, czekając. Czuł jak ręce mu się pocą z nerwów. W końcu dawno tutaj nie był, a pytania jakie miał zamiar zadać pani Kim, wcale nie były zbyt łatwe do odpowiedzenia i przywoływały wiele wspomnień.
- Minho? – spytała niska kobieta i uśmiechnęła się ciepło. Wyglądała zupełnie jak jej córka, tylko starsza. Minho poczuł bolesne ukłucie w sercu na tę myśl i uśmiechnął się delikatnie.
- Dzień dobry pani Kim. Mógłbym wejść? Chciałbym porozmawiać – powiedział, a kobieta odsunęła się, wpuszczając go do środka i poprowadziła do niedużego saloniku. Zajął miejsce na kanapie, starając się nie rozglądać, bo każda z rzeczy znajdujących się w pomieszczeniu, przypominała mu o Taeyeon.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Chciałem tylko o coś spytać. Nie bardzo mogę zostać.
Pani Kim pokiwała głową i usiadła na kanapie obok, po czym spojrzała na swojego niedoszłego zięcia.
- Pytaj – powiedziała, zachęcając go ruchem ręki. Chłopak wziął głęboki wdech i w końcu z siebie wydusił:
- Chodzi o Taeyeon. Chciałbym wiedzieć, czy…
- Czy?
- Taeyonnie podpisała oświadczenie woli i chciałem wiedzieć, czy pobrano od niej jakieś organy?
Kobieta milczała przez chwilę, ale w końcu pokiwała twierdząco głową.
- Wie pani kto je dostał? – zadał kolejne pytanie.
- Wiem Minho, ale dlaczego chcesz to wiedzieć?
- Czuję, że powinienem o tym wiedzieć, to dlatego.
Ponownie zapadła między nimi cisza, a pani Kim rozważała w myślach, czy podać mu te informacje, czy nie. Zdecydowała, że nie poda jedynie nazwisk.
- Przeszczepiono jej serce i nerki. Nerki dostały dwie dziewczyny, nastolatki, mające jakieś siedemnaście, dwadzieścia lat. Natomiast serce dostał młody chłopak.
„Taemin” – pomyślał Minho. Uśmiechnął się delikatnie i wstał.
- Dziękuję pani Kim. Naprawdę musiałem to wiedzieć – powiedział.
- Minho, proszę, nie szukaj ich. Wiem, że cierpisz po śmierci mojej córeczki, ale nie szukaj ich.
Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Myślała, że spytał ją o to, bo chciał ich wszystkich znaleźć?
- Nie miałem takiego zamiaru, pani Kim – uspokoił kobietę, idąc do drzwi.
- Wpadnij do nas jeszcze razem z Jonghyunem i Kibimmiem. Na kawę.
- Przekażę im to i na pewno przyjdę. Jeszcze raz dziękuję.
- Jedź ostrożnie, Minho – kobieta pomachała mu, patrząc jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Teraz zastanawiał się, co miałby zrobić? Skupił się na drodze, słuchając cicho muzyki i zanim się zorientował, odkrył, że zajechał na cmentarz. Zamrugał kilka razy powiekami, parkując.
- Czyli to tak – powiedział cicho i wysiadł z samochodu. Rozejrzał się dookoła. Kilka osób pochylało się nad grobami, modląc się, albo po prostu „rozmawiając” ze zmarłymi. Czuł zapach kwiatów, kiedy szedł powoli chodnikiem, mijając rzędy nagrobków. Czasami odczytywał imiona i wiek zmarłych, aby zająć jakoś myśli. W końcu zatrzymał się przed małym, białym nagrobkiem i spojrzał na czarnobiałe zdjęcie Taeyeon.
- Hej, skarbie – wyszeptał, kompletnie nie wiedząc co miałby powiedzieć. Wyciągnął dłoń z czułością przejeżdżając palcem po zdjęciu.
- Właśnie się dowiedziałem, że pewien chłopak, Taemin, tak ma na imię ma twoje serce. Do tego się we mnie zakochał i kompletnie nie wiem co mam robić. Nie mam pojęcia, jak… - przerwał, przymykając oczy. Przełknął z trudem ślinę, starając się jakoś powstrzymać wzbierające pod powiekami łzy.
- Tęsknie za tobą, Taeyeonnie. Naprawdę i czasami się zastanawiam… Chciałby, abyś była tutaj obok mnie. Wzięlibyśmy ślub, ale teraz… On ma twoje serce. Taemin, on… Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć, albo zrobić. Lubię go. To wiem na pewno. Śmieję się przy nim, martwię się o niego, ale czy… Myślisz, że powinienem dać mu szansę? Powiedz mi Taeyeonie, myślisz, że powinienem spróbować na nowo pokochać?
Otworzył oczy, ponownie spoglądając na jej zdjęcie. Rzadko tutaj przychodził. Nie potrafił pogodzić się z jej śmiercią, a grób, tylko mu o tym przypominał. Zbyt mocno kochał, aby zapomnieć, jednak teraz… W tych okolicznościach, zastanawiał się, czy nie powinien spróbować? Taemin miał w sobie część jego Taeyeon. Kochał go, a więc może powinien dać mu szansę i spróbować odwzajemnić to uczucie? Byłby do tego zdolny? „Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie przekonasz” – usłyszał w głowie głos Taeyeon. Nie miał pojęcia, czy to tylko wspomnienie, a może jego zmarła narzeczona, do niego przemówiła, ale w pewien sposób znalazł odpowiedź.
- Dam mu szansę, Taeyeonnie. Spróbuję go pokochać i być szczęśliwy. Spróbuję – powiedział cicho, uśmiechając się delikatnie, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że Taeyeon stała obok niego ze łzami spływającymi po jej policzkach.
- Spróbuj, Minho – wyszeptała, rozpłakując się jeszcze bardziej.


                 

piątek, 8 lutego 2013

("Heart") Rozdział 27





Minho zakopał się pod kołdrą, zadowolony, że w końcu może odpocząć. Po całonocnej pracy był wręcz wykończony. Uśmiechnął się delikatnie i wtulił twarz w poduszkę. Już niemal zasypiał, kiedy nagle usłyszał jak drzwi do jego mieszkania się otwierają, a po chwili tak samo te do sypialni.
- Minho ubieraj się, szybko – usłyszał głos Jjonga. Jęknął przeciągle i spojrzał na przyjaciela morderczym wzrokiem.
- Niby po co? Dopiero wróciłem z pracy i chcę spać – odpowiedział, nieco zirytowany. Jjong już otwierał usta, aby mu wyjaśnić, kiedy do pokoju wpadł Key, wrzeszcząc:
- Taemin jest w szpitalu!
Minho zamrugał kilka razy powiekami i usiadł, patrząc na swoich przyjaciół.
- Co? – spytał, bo nie był pewny, czy się przypadkiem nie przesłyszał.
- Onew dzwonił. Taemin jest w szpitalu, to coś poważnego. Rusz się!
Minęła kolejna chwila, zanim doszło do niego znaczenie tych słów. Zanim się obejrzał, stał już na nogach, naciągając na siebie spodnie i koszulkę. Nie rozumiał dlaczego, ale nagle poczuł w piersi dziwny ucisk. Coś jak strach, połączone ze zmartwieniem. Przed oczami stanął mu obraz Taemina z szerokim uśmiechem na twarzy. Co się mogło stać?
- Chodźmy! –  zawołał, niemal wybiegając z domu, nawet nie kwapiąc się zamknięciem drzwi na klucz.

Kiedy zajechali do szpitala i pielęgniarka kazała im iść do poczekalni przed salą operacyjną, poczuł, jakby cofnął się w czasie. Żołądek niemal podszedł mu do gardła, kiedy szedł za swoimi hyungami, odganiając z głowy bolesne wspomnienia. Na jednym z krzesełek siedziała pani Lee, chowając twarz w dłoniach i jakby cicho modląc, aby z jej młodszym synem było wszystko w porządku. Onew nie było w pobliżu. Minho usiadł obok kobiety, czując jak go mdli od panującej wokół atmosfery i zapachu szpitalnych chemikaliów.
- Pani Lee? – odezwał się, a kobieta spojrzała w bok i niemal rzuciła mu się na szyję, zaczynając cicho płakać. Niepewnie objął ją ramieniem i pogładził po plecach w uspokajającym geście.
- Mój synek. Tyle krwi – wyłkała kobieta, przytulając się do niego mocniej. Minho poczuł jak ogarnia go większy strach. Krwi? Co się stało?
- Gdzie jest Onew? – spytał Key, stojąc obok nich. Pani Lee odsunęła się w końcu od Minho i wytarła łzy wierzchem rękawa.
- Wyszedł. Chyba nie wytrzymał czekania tutaj – odpowiedziała ze smutkiem.
- Pójdziemy go znaleźć – oznajmił Jonghyun i złapał Key za rękę, idąc z powrotem korytarzem, aż do wyjścia. Minho patrzył za nimi przez chwilę, aż w końcu ponownie zerknął na matkę Taemina.
- Przepraszam – powiedziała kobieta, jakby nieco zawstydzona, że dała upust swoim emocją.
- Nie musi pani przepraszać, pani Lee. Naprawdę – odpowiedział, posyłając jej delikatny uśmiech. Kobieta odwzajemniła go i przeniosła swoje spojrzenie na drzwi obok, których widniała czerwona lampka z napisem „OPERACJA”. Nic dziwnego, że nerwy jej puściły. Kiedy sobie przypomniała, jak Taemin zwymiotował krwią i padł blady jak ściana na podłogę, tracąc przytomność, miała ochotę wyć w niebogłosy.
- Co się stało? – spytał Minho, nie mogąc już znieść panującej w korytarzu ciszy. Chciał wiedzieć dlaczego Taemin teraz znalazł się na sali operacyjne i skąd krew, o której mówiła kobieta. Może potrącił go samochód? Pani Lee wbiła wzrok w  podłogę i odpowiedziała cicho:
- Lekarz powiedział, że jeden ze szwów przy aorcie nie wytrzymał i puścił. Taeminnie ostatnio miał zbyt dużo emocji, co spowodowało, że krew szybciej zaczęła krążyć i szew puścił. Muszą go zaszyć, inaczej wykrwawiłby się wewnętrznie.
Minho zmarszczył brwi. Szew przy aorcie? Taemin mówił, że miał operację na serce, ale, że były potrzebne szwy?
- Nie bardzo rozumiem… Skąd ten szew? – zadał kolejne pytanie. Pani Lee spojrzała na niego z zaskoczeniem.
- Taeminnie ci nie mówił, że miał przeszczep?
Oczy chłopaka niemal wyszły z orbit na tę wiadomość. Pokręcił przecząco głową.
- Taeminnie zachorował jeszcze w liceum i doszło do niewydolności serca. Czekał trzy lata na dawcę i naprawdę cierpiał. Nie mógł opuszczać szpitala, był tak słaby, że ledwo dochodził do łazienki. Niecały rok temu znalazł się dawca i Taeminnie miał przeszczep.
- Mówił tylko, że chorował na serce i konieczna była operacja, ale nic poza tym. Nie sądziłem, że to aż tak poważne.
- Widać chciał ukryć ten fakt. Nie bardzo lubi o tym mówić.
- Rozumiem to.
Ponownie zapadła między nimi cisza. Minho zastanawiał się nad słowami kobiety. Rozumiał, że to coś o czym raczej wolałoby się nie mówić, ale dlaczego Taemin kłamał? Przecież jemu mógł powiedzieć. Nie ważne, że miał przeszczep, przecież to nadal Taemin.
- Naprawdę szkoda mi dawczyni. To była piękna, młoda dziewczyna. Miała narzeczonego – odezwała się pani Lee, a Minho spojrzał na nią z zaskoczeniem. Poczuł nagły niepokój, słysząc te słowa.
- Wiem pani kim był dawca?
- Tak. Rodzice dziewczyny chcieli się ze mną spotkać jeszcze w czasie operacji. Porozmawiać. Miała wypadek samochodowy i nie udało się jej uratować. Naprawdę szkoda, ale dzięki niej mój Taeminnie może normalnie żyć.
- Czy wie pani jak miała na imię? – zadał kolejne pytanie, które z trudem przeszło mu przez gardło. Poczuł jak żołądek skręca mu się jeszcze bardziej, jakby wiedział co za chwilę usłyszy.
- Kim Taeyeon – odpowiedziała pani Lee, a Minho poczuł jak nagle traci grunt pod nogami.


Onew stał na dachu szpitala, patrząc jak samochody na dole przemieszczając się po zatłoczonej ulicy. Nie powinien zostawiać matki samej w poczekalni przed salą operacyjną, ale naprawdę już nie dał rady tam wytrzymać. Na ubraniu miał ślady krwi, w którą wdepnął, kiedy łapał swojego małego braciszka. Przed oczami pojawił się obraz jego bladej jak śmierć twarzy. Myślał, że mu serce wyskoczy, kiedy do niego biegł. Nadal się bał. Czuł jak strach go oplata ze wszystkich stron, wyciskając łzy, które spłynęły mu po pliczkach.
- To moja wina – wyszeptał, zaciskając dłonie w pięści. Czuł się winny. Gdyby tylko wcześniej znalazł chwilę, aby z nim porozmawiać. Gdyby nie dopuścił do tego, że młodszy sięgnął po alkohol, teraz pewnie nie leżałby na stole operacyjnym. Wiedział, że to ryzykowny zabieg. Ponownie musieli go otworzyć, a później przejść na sztuczne krążenie, aby zaszyć aortę. Wiedział, że kiedy Taemin się obudzi, będzie czuł ból w całym ciele. A później znowu narzekać, że wrócił do szpitala.
Wytarł dłonią spływającą po policzku łzę i odwrócił się, słysząc za sobą czyjeś kroki.
- Onew? – odezwał się Key, podchodząc do niego i po prostu przytulił. Cieszył się, że nie było z nimi Minho, bo by go chyba teraz zabił.
- Będzie dobrze – szepnął mu do ucha młodszy Kim.
- Nawet nie wiesz co się stało – odpowiedział.
- To mi opowiedz – poprosił. I właśnie tak Onew zrobił. Opowiedział im o tym jak Taemin się zakochał, a później znalazł go pijanego i w końcu jak trafił do szpitala. Pominął fakt, że pieprzył się z Minho i Taeyeon go nawiedzała. Wolał nie straszyć żadnego z nich.


           
Zaraz po tym jak pani Lee powiedziała imię dawczyni serca Taemina, drzwi do sali operacyjnej się otworzyły i wyszedł z nich lekarz, mówiąc, że zabieg się udał i niedługo przeniosą Tae na salę. Minho nie czekał jednak, aż to zrobią, tylko wstał i ruszył korytarzem w stronę wyjścia. Był niemal w rozsypce. Pamiętał jak Taeyeon podpisywała oświadczenie woli i namówiła go, aby zrobił to samo, bo może kiedyś uratują czyjeś życie, kiedy im już organy nie będą potrzebne. Jak przez mgłę usłyszał w głowie słowa matki Taeyeon, która mówiła, że przeszczepiono jej organy, tak jak tego chciała. Wtedy nie zwracał na to uwagi, bo zbyt cierpiał, aby myśleć o takich rzeczach, ale teraz… Podniósł głowę i zobaczył jak z jednej z wind wychodzi Onew, a za nim Key i Jonghyun.
- Udało się. Zaraz go przewiozą na salę – poinformował ich. Jonghyun i Key od razu ruszyli do poczekalni, a Onew zatrzymał się, patrząc na Minho. Młodszy też się zatrzymał, kompletnie nie widząc co ma myśleć, jak reagować. Był tak pochłonięty szokiem, który go ogarnął, że nawet się nie zorientował, kiedy Jinki do niego podszedł i uderzył pięścią w twarz, posyłając na podłogę.
- To twoja wina, że się tam znalazł! – wysyczał starszy, pochylając się nad nim.
- Niby dlaczego moja? – spytał, zdezorientowany. Przecież nic nie zrobił. W ogóle nic nie zrobił.
- Taemin się w tobie zakochał, a ty…
Oczy bruneta omal nie wyszły z orbit, kiedy to usłyszał. Co Taemin? Zakochał się w… nim?
- O czym ty mówisz?
- Zakochał się w tobie, a później się pieprzyliście, a ty jak ostatni skurwysyn zawołałeś imię swojej byłej, podczas, gdy robiłeś to z Taeminem!
Minho zastygł w bezruchu, a szczęka opadła mu i to dosłownie. Nagle do głowy wrócił mu obraz nagiego Taemina, jęczącego i proszącego o więcej. Serce mu zabiło mocniej. To nie był sen? Oni naprawdę…
- Nie chcę cię widzieć w jego pobliżu, Choi. Nawet się do niego nie zbliżaj, albo zabiję – dodał Jinki i odsunął się od niego, idąc szybko do poczekalni. Minho patrzył za nim, wciąż leżąc na podłodze, a w jego głowie krążyły tylko trzy myśli. Taemin go kochał… Uprawiali seks na wyspie Jeju… W ciele młodszego biło teraz serce Taeyeon… Jego Taeyeon.

środa, 6 lutego 2013

("Heart") Rozdział 26




Jinki wracał właśnie z uczelni wraz z paczką swoich przyjaciół, ale w ogóle ich nie słuchał. Jego myśli krążyły wokół Taemina, który snuł się po domu niczym zombie i praktycznie się nie odzywał. To nie było normalne zachowanie, ale egzaminy i studia nie pozwoliły mu, aby zapytać brata co się stało. W sumie to miał też małą nadzieję, że może Taemin sam do niego przyjdzie i powie co mu leży na sercu, tak jak to było jeszcze przed przeszczepem. Przecież wiedział, że zawsze może do niego przyjść i powiedzieć o wszystkim co go trapi. Jednak kiedy Taemin nadal do niego nie przychodził, a dzisiaj rano nawet nie wyszedł na śniadanie, Onew zaczął martwić się jeszcze bardziej. Rano i tak był spóźniony, więc nie mógł do niego zajrzeć. Pani Lee pojechała wczoraj na jeden z pokazów i miała wrócić dopiero wieczorem, a pan Lee był w podróży służbowej. Taemin został w domu sam.
- Jinki? – spytał Joon, kiedy zauważył, że jego przyjaciel odleciał. Onew spojrzał na niego z zaskoczeniem i odchrząknął.
- Sorry, nie słyszałem. Mówiłeś coś?
- Tak. Pytałem, czy wszystko okej? Ciągle odlatujesz.
- Chodzi o mojego brata i nieco się martwię.
- Och – odpowiedział jedynie Joon. Wiedział o bracie Onew i ogólnie o chorobie, ale to nic nowego, że starszy się o niego martwił. Już tak po prostu miał.
- Pewnie nie pójdziesz z nami na piwo, co nie? – spytał. Jinki pokręcił przeczącą głową i uśmiechnął się przepraszająco:
- Nie dzisiaj. Wolę wrócić do domu i zobaczyć co z Tae. Tak jakoś… Może innym razem?
- Pewnie. Wystarczy, że zadzwonisz.
Onew pokiwał głową i pożegnał się z przyjaciółmi, idąc do domu. Miał zamiar porozmawiać z młodszym. Egzaminy się skończyły, mógł nieco przy stepować z nauką, więc może uda mu się dowiedzieć co się dzieje? Miał nadzieję, że tak. Przeszedł na drugą stronę ulicy i wpadła mu do głowy myśl, że może powinien zadzwonić do Key i jego wypytać, co i jak? Może on coś wie? Sięgnął po telefon, wybierając odpowiedni numer i czekał, aż ktoś odbierze. Dopiero po dłuższej chwili usłyszał po drugiej stronie zaspany głos przyjaciela.
- Halo?
- Cześć, tutaj Onew – odpowiedział.
- Ooo, cześć. Co tam?
- Dzwonię, bo… Taemin ostatnio zachowuje się dość dziwnie. Jest milczący i nie wygląda najlepiej. Tak jest od powrotu z wyspy. Wiesz coś może o tym?
Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza, a później coś jak „Jjong przestań, rozmawiam przez telefon. Później mnie zacałujesz” i szelest, jakby Key wychodził z łóżka.
- Okej, możemy gadać. Jest aż tak źle? – spytał w końcu. Onew słyszał w jego głosie troskę i zmartwienie.
- Tak. Jest kompletnie jak zombie. Coś się musiało stać. Jeszcze z nim nie gadałem, bo nie bardzo miałem jak…
- W przed ostatni dzień też nie wyglądał za dobrze, ale zwalił to na zmęczenie. Trochę tańczył na imprezie i siedział do późna, ale nie wiem co mogło się wydarzyć, że do tej pory tak się zachowuje.
Jinki nie skomentował wzmianki o tańcu, bo w końcu mógł się tego spodziewać.
- Ale nic poza tym? O niczym nie wspominał? – dopytywał.
- Przykro mi, ale nie. Ja… ostatnio w ogóle z nim nie gadałem. Tak jakoś… trochę działo się u mnie, ale jeśli chcesz, to mogę z nim pogadać.
- Nie trzeba. Sam to zrobię, jak tylko wrócę do domu. No nic, dzięki i cześć.
- Zadzwoń do mnie, jakby co. Cześć.
Rozłączył się i westchnął cicho. Czyli nadal nic. Schował telefon do kieszeni, wchodząc do swojego wieżowca.
Kiedy wszedł do mieszkania, przywitała go głucha cisza. Zdjął buty i postawił plecak na podłodze, po czym skierował się do pokoju brata. Najpierw zapukał, ale kiedy nie usłyszał zaproszenia, otworzył drzwi i zmarszczył nos na zapach alkoholu, który w niego uderzył. Rozszerzył oczy w przerażeniu, widząc puste butelki po alkoholu, kawałki szkła z rozbitego wazonu i w końcu Taemina, który niemal zwisał z łóżka, śpiąc. Szybko do niego podbiegł, łapiąc za ramiona i potrząsnął.
- Taemin?! – krzyknął z paniką. Młodszemu nie wolno było pić alkoholu. Lekarz wyraźnie zabronił i on o tym wiedział, a mimo to…
- Taemin! – ponownie nim potrząsnął i w końcu chłopak jęknął, otwierając leniwie oczy. Jinki odetchnął nieco z ulgą, ale już po chwili spoważniał.
- Czyś ty kompletnie oszalał?! Alkohol?! Przecież wiesz, że ci nie wolno! – zaczął, ale Taemin uciszył go ruchem ręki, siadając. Głowa go bolała i czuł lekkie ukłucia w sercu.
- Ciszej – poprosił. Starszy westchnął i usiadł obok niego, coraz bardziej zmartwiony. Jeszcze nigdy nie widział Tae w takim stanie. Nawet wtedy, kiedy dowiedział się o chorobie, nie wyglądał tak jak teraz.
- Co się dzieje? Dlaczego nic mi nie chcesz powiedzieć? Taemin – spytał nieco spokojniej. Młodszy spojrzał na swojego brata i widząc zmartwienie i troskę w jego oczach, poczuł się naprawdę głupio i miał ochotę dać sobie niezłego kopa w tyłek. Kiedy kupował alkohol, a później opróżniał po kolei butelki, nie myślał o swojej rodzinie, która na pewno się o niego martwiła.
- Przepraszam – wychrypiał, spuszczając wzrok. Jinki wstał, ponownie wzdychając.
- Przyniosę ci wodę i tabletki, a później pogadajmy, okej? – powiedział. Taemin pokiwał głową, na znak, że się zgadza i patrzył jak starszy wychodzi. Rozejrzał się po pokoju. Miał istny śmietnik na podłodze. Pełno butelek po piwie, zbity wazon i kwiaty, które straciły swoje płatki oraz wielka plama wody. Westchnął cicho, podkurczając nogi pod klatkę piersiową i objął kolana rękami. Serce nadal go bolało, ale umiał ukryć ten słabo wyczuwalny ból. Przynajmniej do czasu, aż Jinki wróci do swojego pokoju.
Starszy wrócił po dziesięciu minutach i podał Taeminowi tabletkę oraz wodę. Chłopak od razu to wypił, dziękując cicho. Jinki usiadł ponownie na brzegu łóżka i spojrzał na brata, pytając:
- Powiesz mi co się dzieje?
Tamin milczał przez chwilę, ale kiedy spojrzał w oczy swojego hyunga, wiedział, że przecież jemu może się wygadać. On zrozumie. Zawsze rozumiał.
- Zakochałem się, hyung – wyznał cicho. Z początku Jinki myślał, że się przesłyszał, ale odpowiedział:
 - W jakiejś dziewczynie? Poznałeś ją na Jeju? Przecież to nie powód do picia, ani nic w tym stylu.
- Problem w tym, że to nie dziewczyna. I nie na Jeju, wcześniej.
Onew zamilkł, a kiedy zobaczył jak po policzku jego małego, zawsze uśmiechniętego braciszka spływa łza, poczuł ukłucie w sercu i przytulił go do siebie.
- Więc w kim? – zadał kolejne pytanie, a odpowiedzi, jaką udzielił mu młodszy, nigdy by się nie spodziewał.
- W Minho, hyung. W Choi Minho.




Jinki siedział w salonie, patrząc tępo w ekran telewizora. Taemin wszystko mu opowiedział. Nawet o Taeyeon, o tym jak miał jej pomóc, a sam się zakochał. O nocy, którą spędził ze starszym, wykorzystując fakt, że był pijany. O tym co usłyszał, kiedy już skończyli i jak bardzo cierpiał. Nie wiedział co miałby na to odpowiedzieć, więc po prostu słuchał, tuląc trzęsące się od łez ciało swojego brata, a kiedy w końcu zasnął, posprzątał cały bałagan i zaszył się w salonie. Musiał przemyśleć kilka rzeczy, jakoś to sobie ułożyć. Wierzył mu. Nie miał problemów z zaakceptowaniem orientacji swojego brata. W końcu go kochał i to, że wolał mężczyzn nie znaczyło, że miałby go odtrącić. Martwił go jednak fakt, że musiał się zakochać akurat w kimś, kto sam wciąż leczył swoje serce. Nie było pewności, czy Minho kiedykolwiek pokochałby Taemina. Jinki nie chciał, aby Minnie cierpiał. Wolał kiedy był szczęśliwy i się uśmiechał, niż płakał.
Jego rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Odwrócił się, patrząc jak jego matka wchodzi do środka, niosąc torby z zakupami.
- Hej, skarbie. Jak było na uczelni? – spytała pani Lee, zauważając swojego starszego syna w salonie. Jinki uśmiechnął się i wstał, aby pomóc rodzicielce z zakupami.
- Dobrze, myślę, że wszystko zdam – odpowiedział. Kobieta uśmiechnęła się do niego, wyciągając produkty i chowając je do szafek.
- A jak Taeminnie?
- Śpi teraz.
Pani Lee zamilkła na chwilę. Starała się nie pokazywać po sobie, że martwi się o swoją młodszą pociechę. Nie chciała niepokoić Jinkiego.
- Niech śpi, a ja pójdę się umyć. Jestem wykończona – oznajmiła i zniknęła w sypialni. Onew jedynie pokiwał głową, chowając resztę produktów do lodówki i szafek, a później ponownie zaszył się na kanapie. Nie chciał mówić o wszystkim mamie. Może jedynie wspomni, że to problemy miłosne, aby chociaż trochę ją uspokoić? Lepiej, aby nie wiedziała, że jej kochany synek ma już za sobą takie rzeczy jak seks, ani tym bardziej o tym, że nawiedzał go duch właścicielki jego serca. Zdecydowanie wpadła by w jakąś histerię, wezwała egzorcystę, albo coś. Westchnął, przełączając na kolejny kanał w momencie, kiedy drzwi do pokoju Taemina otworzyły się i wyszedł z niego właściciel. Jinki spojrzał na brata i stwierdził, że jest nienaturalnie blady.
- Taemin? – spytał dość zaniepokojony. Taemin podniósł do góry głowę i mocniej przycisnął dłoń do klatki piersiowej. Kiedy się obudził, czuł bolesne skurcze w sercu. Wstał, chcąc się czegoś napić, ale skurcze wciąż się nasilały.
 - H… - zaczął, chcąc powiedzieć, że źle się czuje, kiedy nagle poczuł mdłości. Rękę z klatki piersiowej przeniósł na usta, aby je zasłonić, ale nim się zorientował, zwymiotował na podłogę krwią. Jinki zerwał się z kanapy, biegnąc do brata. Taemin spojrzał z przerażeniem na krew i zaczął się nią dusić, upadając na podłogę.
- Mamo dzwoń po pogotowie! – wrzasnął Onew. Pani Lee wyszła z łazienki, patrząc z przerażeniem na horror rozgrywający się na korytarzu, a Jinki złapał w ramiona nieprzytomnego już Tae.

("Heart") Rozdział 25





Taemin leżał na łóżku w swoim pokoju, nie odzywając się do nikogo. Od czasu wycieczki na wyspę Jeju minęły już dwa tygodnie. Chłopak od razu zaszył się w swoim domu, unikając jakichkolwiek spotkań ze swoimi przyjaciółmi. Nie żeby ci jakoś specjalnie kwapili się do spędzenia z nim czasu. Jonghyun i Key cały czas byli w świecie pełnym miłości, patrząc sobie głęboko w oczy, a Minho… cóż, Minho zajął się pracą. Taemin w pewien sposób cieszył się, że żaden z nich go nie nęka i nie zmusza do zabawy. I tak nie byłby w stanie. Serce za bardzo go bolało i to szczególnie w tym mentalnym sensie. Zagryzł dolną wargę, czując jak po jego policzku ponownie spływa łza. Nie ważne jak bardzo starał się nie płakać, to łzy i tak płynęły.
- Hej, Taemin – usłyszał głos Taeyeon, która pojawiła się nagle w jego pokoju, zajmując jedną z puf. Wydawała się być zadowolona, co wprawiło chłopaka w jeszcze gorszy nastrój.
- Czego chcesz? – burknął, odchrząkując. Wytarł wierzchem dłoni łzy z policzków i spojrzał na dziewczynę. Taeyeon dopiero teraz zauważyła, że Taemin nie jest w zbyt dobrym nastroju. Uśmiech zszedł z jej twarzy, a w oczach pojawiła się konsternacja.
- Coś się stało? Przyszłam, aby zapytać jak ci idzie i w ogóle –odpowiedziała. Chłopak przez chwilę milczał, patrząc jedynie na nią. Czy coś się stało? Tak i to dużo. Więcej, niż mógłby się spodziewać, kiedy zgadzał się jej pomóc. Więcej, niż mógłby znieść i ogarnęła go jeszcze większa złość i gorycz. Bo przecież, to nie tak miało być. Nie miał się zakochać, nie miał więcej cierpieć, a jedynie pomóc obcemu facetowi pogodzić się ze śmiercią narzeczonej. Tylko tyle miał zrobić. Pomóc mu zrozumieć i w końcu wpuścić do świadomości, że ona nie żyje i już nigdy nie wróci. Zamiast tego sam zaczął cierpieć.
- Rezygnuję- powiedział w końcu, patrząc jej w oczy. Taeyeon zerwała się ze swojego miejsca, a na jej twarzy pojawił się strach. Widziała w oczach Taemina determinację, coś co mówiło jej, że on wcale nie żartuje. Mówił jak najbardziej poważnie.
- Dlaczego? – wydusiła z siebie to pytanie, mając jednak nadzieję, że chłopak zmieni zdanie. W końcu to nie pierwszy raz. Już wcześniej chciał zrezygnować, a mimo to jej pomagał. Może tym razem będzie tak samo?
Taemin wstał ze swojego łóżka, wydając z siebie coś w rodzaju jęku i warknięcia w jednym. Przeczesał dłonią długie włosy, pokazując swoją twarz w pełnej okazałości. I dopiero teraz dziewczyna zobaczyła jak bardzo jest z nim źle. Wory pod oczami, nieco podpuchnięte i zaczerwienione. Wargi suche i popękane. Blady, niemal bez życia z zaschniętymi śladami łez na policzkach. Zniknął gdzieś pełen życia chłopak.
- Dlaczego? – powtórzyła pytanie, oczekując odpowiedzi. Taemin na nią spojrzał, a w jego wzroku zobaczyła tak dużą nienawiść, że aż się cofnęła. Zaczął iść w jej stronę, szybko i zdecydowanie, a później wyciągnął rękę, jakby chciał ją pochwycić, jednak po chwili ją opuścił, przypominając sobie, że przecież to duch i nie może jej dotknąć. Zamiast tego wziął głęboki oddech i wysyczał:
- Kiedy się zgadzałem ci pomóc, ja nie miałem cierpieć. Kiedy dostałem nowe serce, miało już nie być bólu. Miałem po prostu żyć. Wreszcie normalnie żyć, nie musząc martwić się o przyszłość. I w momencie kiedy zgodziłem się ci pomóc, to to życie nadal miało takie być! Szczęśliwe! Bez bólu!
- Co masz na myśli? – starała się go zrozumieć. Poskładać jakoś do siebie kawałki puzzli i w końcu pojąć o czym on mówił. Bo przecież miał już normalne życie. Dzięki jej sercu je miał, więc w czym był problem?
Chłopak zacisnął mocno powieki, jakby chciał wyrzucić z głowy jakieś złe wspomnienie. Jego twarz wykrzywiła się w bolesnym grymasie, a jabłko Adama drgnęło, kiedy z trudem przełkną ślinę. Przed oczami stanął mu Minho. Na ciele poczuł jego pocałunki, czuły i niemal palący dotyk. Nozdrza owiał mamiący zapach, a wspomnienie przyjemności oplotło go ze wszystkich stron. Widział jego twarz, na której malowała się przyjemność, ale i pragnienie. Czuł… te wszystkie emocje, które wtedy owładnęły jego serce, a później usłyszał trzy słowa, sprowadzając na Ziemię. „Kocham cię, Taeyeon”. Zacisnął dłonie w pięści, a później otworzył oczy i złapał za wazon z kwiatami, który przyniosła do jego pokoju pani Lee i rzucił nim w stronę ściany, roztrzaskując na tysiące maleńkich kawałków. Zupełnie jak Minho jego serce.
- Wynoś się – warknął, przenosząc spojrzenie na zszokowaną dziewczynę.
- Wynoś i nigdy nie wracaj – dodał.
- Taemin co się dzieje? Ja nic nie rozumiem – próbowała jakoś wyciągnąć od niego informacje. Chociaż trochę.
- Nie taką cenę miałem zapłacić, pomagając ci – mruknął, przyciskając dłoń do serca, przez które przeszła fala bólu. Zaczął ciężej oddychać, a na czoło wystąpiły kropelki potu.
- Taemin o czym ty…
- Nie tak miało być.
Taeyeon cofnęła się, rozszerzając oczy w jeszcze większym zdziwieniu, bo nagle coś do niej dotarło. Nagle zaczęła rozumieć.
- Nie mów, że ty… Zakochałeś się w nim? – to było bardziej stwierdzenie, niż pytanie. Spojrzenie jakie posłał jej młodszy, utwierdziło ją w przekonaniu, że miała rację.
- To nie możliwe… - zaczęła, ale jej przerwał, krzycząc:
- WYNOŚ SIĘ I NIGDY NIE WRACAJ!
Zniknęła. W momencie, kiedy opadał na kolana, próbując jakoś uspokoić bolące go serce, Taeyeon się ulotniła. Chłopak oddychał głośno i głęboko przez usta, zaciskając mocno powieki. W końcu wstał i złapał za swoją kurtkę, nie przejmując się rozbitym wazonem. Musiał się przewietrzyć. Musiał… ochłonąć, więc po prostu wyszedł z domu z hukiem zatrzaskując drzwi.


Jonghyun wszedł do swojego pokoju, wycierając mokre włosy po dopiero co odbytym prysznicu. Key leżał na jego łóżku, czytając jakiś magazyn o modzie. Zaśmiał się cicho, bo przecież to było takie… kobiece, ale skoro młodszy lubił tego typu prasę, to cóż poradzić?
- Z czego się śmiejesz? – spytał Kibum, nawet nie podnosząc głowy znad magazynu, aby na niego spojrzeć. Starszy podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu, pochylając nad chłopakiem.
- A tak, po prostu – odpowiedział i musnął swoimi ustami wargi młodszego, na co ten od razu oddał pocałunek. Szczupła ręka chłopaka powędrowała na głowę niższego, a palce wsunęły w wilgotne włosy. Jonghyun uśmiechnął się w duchu, przerywając pocałunek i spojrzał mu w oczy.
- Wiesz, tak sobie myślałem, że może… pójdziemy na randkę? – spytał i uśmiechnął się szeroko, widząc jak kocie tęczówki Key rozbłysły na ten pomysł.
- Jeszcze pytasz? Jestem za. A gdzie?
Zastanowił się chwilę. W sumie, to o tym jeszcze nie myślał. W końcu wzruszył ramionami, odpowiadając pytaniem na pytanie:
- A gdzie byś chciał?
Kibum pacnął go lekko w ramię, ale już po chwili się uśmiechnął. Mógł się spodziewać tego, że Jjong nawet nie obmyślił dokładnego miejsca na randkę. Pewnie to było spontaniczne zaproszenie, które przyszło mu do głowy, kiedy się pocałowali. Mimo to nie był na niego zły, ani nic. Wręcz przeciwnie – podobał mu się ten pomysł.
- Kolacja, a później spacer nad rzeką Han – zarządził.
- Jak sobie życzysz – odpowiedział Jjong i ponownie go pocałował. Wiele razy już chodzili na różne kolacje, czy nad rzekę, ale teraz po raz pierwszy pójdą tam jako para. I podobało im się to. Nawet bardzo.


Kolejny klient złożył zamówienie, a Minho posłusznie napełnił szklaneczkę alkoholem i odpowiednią ilością innych składników potrzebnych do przygotowania drinka, po czym podał ją dziewczynie o naprawdę ładnym uśmiechu. Odwzajemnił uśmiech, ale nikt poza nim i przyjaciółmi, nie mógł odgadnąć, że był fałszywy. Dziewczyna spuściła nieco wzrok, jakby zawstydzona, że ktoś tak przystojny jak barman, stojący za ladą, może się do niej uśmiechać. Minho odwrócił się, aby wytrzeć kilka szklanek i westchnął cicho. Dzisiaj wziął na siebie dwie zmiany, a więc czekała go cała noc na przygotowywaniu drinków.
- Poproszę Martini – usłyszał kolejny kobiecy głos. Odwrócił się i znieruchomiał na chwilę, widząc czuprynę karmelowych włosów. Z początku myślał, że to Taemin, ale wystarczyło, że spojrzał na twarz właścicielki włosów, a przekonał się, że to nie on.
- Oczywiście – odpowiedział kobiecie, uśmiechając się do niej i odwrócił, aby zrobić kolejnego drinka. W głowie natomiast miał burzę myśli, krążących wokół Taemina. Nie widział go już dwa tygodnie i szczerze mógłby wyznać, że za nim tęsknił. W końcu chłopak ostatnio cały czas się wokół niego kręcił, rozprowadzając tą swoją aurę wesołości, ale nie teraz. Od powrotu z wyspy w ogóle się nie odzywał. Nie przychodził już do baru, aby pogadać z Minho, ani nie dzwonił jak to miał w zwyczaju. Po prostu zniknął i Minho miał dziwne wrażenie, jakby go unikał. Szkopuł w tym, że nie wiedział dlaczego. Może mu się po prostu wydawało? To możliwe. Ostatnio miał dużo pracy. Wzięcie wolnego na te kilka dni wakacji, sprawiło, że teraz musiał przychodzi do pracy na dwie zmiany. A później odsypiał niemal cały dzień. Nawet nie kontaktował się z JongKey.
Odwrócił się, podając drinka kobiecie, a później wszedł na zaplecze po kilka butelek alkoholu, który skończył się w barze. „Jeszcze się odezwie” – pomyślał, kiwając głową, jakby na potwierdzenie tych słów. Zastanawiało go jednak jedno. Skoro tylko mu się wydawało, że młodszy go unikał, to dlaczego czuł w kościach, że stało się coś ważnego? Coś co dotyczyło też jego?

wtorek, 5 lutego 2013

RPG

Hejka ludzie ^^
Wiem, że czekacie na "Heart" i inne rozdziały do reszty moich ff, ale niestety moja wena odeszła i nie chce wrócić. Nie wiem czemu ona tak, ech... Wspominałam jakiś czas temu, że pisuję rpg z kilkoma osoba. Tak sobie pomyślałam, że skoro i tak wszystko zapisuję i wychodzi tego naprawdę dużo, to może zacząć udostępniać i dać wam do poczytania? Popytałam dziewczyn, czy się zgadzają i tak o to powstał blog, gdzie będę zamieszczać nasze rpg ;3
Nie wiem, czy wiecie co to dokładnie rpg, więc może wyjaśnię. Przynajmniej tak mi tłumaczono - rpg, to opowiadanie pisane w dwie osoby, gdzie jedna z nich opisuje kwestie, odczucia i poczynania wybranego bohatera. Później to się łączy i wychodzi takie coś. W ogóle to zaczęło się to w zabawny sposób, bo z nudów. Ot nie było co do roboty, więc zaczęłam pisać je z Lemon Ace i Shimi~. Głównie po to, aby się nieco odstresować, wykorzystać masę pomysłów, które naszły do głowy, a nowego ff zaczynać już nie ma sensu; zapewnić sobie rozrywkę, może przywołać weny, albo nabrać nieco inspiracji. Dobra, myślę, że to będzie tyle. Podaję link do bloga: RPG.
Jeśli się nudzicie, to przeczytajcie, skomentujcie. A nóż się wam spodoba. Nie bierzcie też tego na poważnie, bo dajemy tam praktycznie wszystko i różni się nieco od tych opowiadaniach pisanych na naszych  głównych blogach. Zapraszam też na odwiedzenie blogów dziewczyn, no i życzę miłej zabawy ^^
Ps. Postaram się w końcu coś napisać, ale nie wiem na kiedy mi się uda.
Sherleen ;3