piątek, 31 sierpnia 2012

Takie byle co cz.4

Mhm, mhm a o to ponownie notka nie yaoistyczna ^^ Na początku chciałabym bardzo podziękować za wszystkie komentarze jakie do tej pory otrzymałam i przywitać nowe czytelniczki, bo kilka ich przybyło ;3 Bardzo się cieszę, że podobają się Wam moje twory, które skrzętnie zapisuję po tym jak powstaną w mojej głowie. Nawet nie wiecie jak dużą radość daje mi każdy Wasz komentarz i fakt, że tak się wciągacie. Dziękuję <3

A teraz kolejna sprawa. Od czterech dni ja i Nat piszemy na gg rpg z 2min, którego powstało już aż 31 stron i jakoś na szybki koniec się nie zapowiada. Jest słodkie, urocze, zabawne i przesycone też erotyzmem. Pierwszy raz chyba aż tak słodkie mi się napisało. I teraz mam do was pytanie: Czy chcecie, abym poprawiła błędy i je wstawiła na bloga? ;> Wyjdzie z tego kilkanaście rozdziałów, ale co tam. Wena do tego nie potrzebna, a zabawa przy pisaniu jest naprawdę faja. To jak? ;3

Wasza Sherleen ;3

Ps. Postaram się kolejną o notkę "Heart" ^^

("Heart") Rozdział 13

Moja wena nadal nie wróciła, ale udało mi się nabazgrać coś takiego. Krótkie, bo pisane na "sucho", ale ważne chyba, że coś jest. Nie sprawdzałam nawet, czy są jakieś błędy, bo już późno i marzę po prostu o odpłynięciu w krainę Morfeusza tak jak Taeś. Jeśli znajdziecie jakieś błędy to wypisujcie je śmiało, a tak to życzę miłego czytania i od razu:
Dobranoc SHINee wam na noc! ;3
Sherleen

            - Czego chcesz? – spytał Taemin, spoglądając na Taeyeon.

            - Ależ ty miły. Nie ma co – odpowiedziała dziewczyna. Zastanawiał się, czy Taeyeon widziała pocałunek jego i Minho.

            - Byłaś tutaj wczoraj?

            - Nie. Mówiłam ci, że musiałam się w sobie zebrać. Ciężko mi było tutaj wrócić. W ogóle to dlaczego jesteś zły?

            - Bo omal nie dostałem zawału, kiedy tak nagle się koło mnie pojawiłaś?

            - Przesadzasz.

            - Oczywiście. Przecież to nic wielkiego, prawda? Co tam, że cię nie ma i nagle „puf!” stoisz przede mną, przyprawiając o zawał. Przecież to normalne.

            - Sarkazm do ciebie nie pasuje. Przy tak ślicznej twarzy, wygląda to nieco komicznie.

            Taemin zacisnął zęby, mrużąc złowrogo oczy. Jak Minho mógł z nią wytrzymywać? Przecież Taeyeon najzwyczajniej w świecie jest wredna!

            - Kochał mnie to wytrzymywał. Miłość wszystko potrafi przetrwać – powiedziała brunetka, przyprawiając go o gęsią skórkę.

            - Nie mówi mi, że potrafisz czytać w moich myślach?

            - Głupi jesteś?

            - Tak, czy nie?

            - Nawet gdybym chciała, to niestety nie.

            Odetchnął z ulgą, uśmiechając się. Jeszcze tego mu brakowało, aby ten duch odczytywał jego myśli. Zerknął na swoich hyungów krzątających się przy namiotach. Każdy robił coś innego, a on siedział na brzegu jeziora, aby móc spokojnie porozmawiać z Taeyeon. Nie chciał, aby wzięto go za wariata, mówiącego sam do siebie.

            - W ogóle to działo się coś wczoraj? – spytała pani Kim, siadając obok niego na trawie. Zerknął na nią kątek oka, rzucając do wody kamieniem.

            - Poza tym, że Minho dostał nagłego przypływu wspomnień i chęci wyżalenia się i opowiedzenia o tobie, to nie.

            - Opowiadał ci o mnie?

            - Tak.

            - Jak dużo?

            - Dużo. Nawet płakał, a później odleciał przez nadmiar spożytego alkoholu.

            - On rzadko płacze.

            - Domyśliłem się.

            Nastała cisza. Oboje wpatrywali się w delikatnie falującą wodę, poruszaną przez ciepły wietrzyk, rozmyślając o tylko sobie znanych rzeczach.

 

            Wieczorem Key ponownie zaproponował popijawę, ale tym razem Minho im odmówił, grzebiąc patykiem w ognisku.

             - Hyung jeśli chcesz to możesz wypić dzisiaj – odezwał się Taemin, spoglądając na Jinkiego.

            - Właśnie Onew, dzisiaj Minho może porodzić za niańkę dla Taemina, a ty się napij – wtrącił Jjong, wręczając starszemu Lee butelkę z piwem.

            - Nie potrzebuję niańki – obruszył się najmłodszy z chłopaków, wstając ze swojego miejsca.

            - Gdzie idziesz? – spytał Choi, obserwując każdy jego ruch.

            - Do namiotu. Posłucham sobie muzyki.

            - Mogę iść z tobą?

            Jedna z brwi Taemina uniosła się do góry.

            - Chcesz słuchać muzyki w moim namiocie? Ze mną?

            - A czemu by nie? Wezmę swój śpiwór i zanim reszta pójdzie spać jakoś zleci nam czas.

            - Jak chcesz. – Taemin odwrócił się, otwierając namiot, który dzielił z bratem. Wgramolił się do środka, czując jak szybko bije mu serce. W sumie co złego było we wspólnym słuchaniu muzyki? Leżeniu obok siebie w małym, dwuosobowym namiocie po tym jak dzień wcześniej się całowali? „On nic nie pamięta i nie jest pijany więc się uspokój” – powiedział do siebie w myślach. Wskoczył pod swój śpiwór, wyciągając z plecaka mp4 i wsadził słuchawki do uszu. Chwilę później wejście namiotu znowu się otworzyło i do środka wczołgał się Choi ze swoim śpiworem w ręku.

            - Mały ten namiot – stwierdził, kładąc się na wolnym miejscu, odrzucając bardziej pod wejście śpiwór starszego Lee. Na zewnątrz było słychać głośne rozmowy i śmiech reszty obozowiczów.

            - Dla nas w sam raz – odpowiedział młodszy, obserwując go uważnie. Nie ważne, że namiot był mały. Taemin i tak spał praktycznie na Jinkim, więc nie widzieli problemu jeśli chodzi o pojemność pomieszczenia.

            - Co słuchasz?

            - Three Days Grace, nie wiem czy lubisz.

            - Nie słyszałem, ale mogę posłuchać.

            - To masz. – Taemin wyciągnął w jego stronę jedną ze słuchawek, przysuwając się nieco bliżej, aby dosięgnąć kablem.

            - Dzięki. – Brunet wsunął sobie do ucha słuchawkę i zaczął słuchać. Nie minęły nawet cztery piosenki jak Lee zasnął. Choi zerknął na chłopaka i uniósł w zaskoczeniu brwi. „Jak można być tak uroczym podczas snu?” – spytał w myślach, uważnie obserwując twarz młodszego. Wyglądał jak aniołek, z zamkniętymi powiekami i z lekko rozchylonymi ustami. Uśmiechnął się, zdejmując z jego twarzy kilka karmelowych kosmyków i kładąc się na boku. W uszach słyszał melodię i męski głos, a przed sobą miał ślicznego anioła.

            - Nawet nie wiesz jak wiele zmieniłeś w moim życiu, Lee Taeminie – wyszeptał, przymykając oczy. Tak, Taemin zmienił w jego życiu kilka kwestii. Przy nim znowu zaczął się śmiać tak jak dawniej. Zrzucał maskę sztucznego szczęścia, odczuwając prawdziwą, szczerą radość. Nie umiał się nie uśmiechnąć, widząc radosne ogniki w oczach tego drobnego chłopaka. Nie umiał się nie cieszyć, słysząc aksamitny głos, wypowiadający w dość szybkim tempie słowa. Nastolatek emanował tak dużym optymizmem, że samemu się zarażałeś i uśmiechałeś do końca dnia. Brakowało mu tego. Tej radosnej iskierki w swoim życiu, które stało się puste po śmierci Taeyeon. Jedynie przyjaciele potrafili go zrozumieć i utrzymać w nim jakiekolwiek ciepłe uczucia. Rodzina była zbyt zajęta swoimi sprawami na to. Nie widziała jak w sercu ich najmłodszego członka powoli zagęszcza zimna pustka, zabijając w nim jakiekolwiek pozytywne emocje. Nie zauważali jak przybierał różne maski, stawając się aktorem lepszym niż ci, którzy zgarniają nagrody.

            - Dziękuję – szepnął raz jeszcze, gładząc delikatny policzek. Taemin poruszył się nieznacznie, drapiąc się po ręce, ale nie obudził się. Spokojnie krążył w krainie Morfeusza, gdzie był daleki od trosk i szarości życia codziennego. Kilka minut później Minho dołączył do niego z błogim uśmiechem na ustach.

            Jinki ostatkiem świadomości swojego spowitego alkoholem umysłu zarejestrował, że w jego namiocie, na jego miejscu śpi Choi. Nie budząc go, wyciągnął swój śpiwór i wczołgał się do namiotu, w którym spali obaj Kim i także zasnął, pozwalając, aby alkohol krążył w jego żyłach.

 

 

            Obudził się, czując łaskotanie na twarzy. Ostrożnie otworzył jedną powiekę, po chwili drugą i dopiero teraz poczuł na sobie czyjś ciężar oraz zapach mleczka kokosowego i migdałów. Zerknął w dół z zaskoczeniem napotykając na karmelową czuprynę. Zaśmiał się, przyglądając Taeminowi, który spał niemalże na nim, używając go jako poduszki.

            - Taemin – powiedział, potrząsając lekko szczupłym ramieniem chłopaka. Lee poruszył się, powoli otwierając oczy. Pierwsze co zarejestrował to to, że jest mu niezwykle wygodnie, a później, że słyszy bicie serca tuż przy swoim uchu.

            - Minnie – usłyszał głos Choi i zerknął w górę, napotykając parę ciemnych tęczówek. Automatycznie usiadł, odsuwając się od chłopaka. Co on tu robił? Dlaczego nie poszedł do swojego namiotu?

            - Czemu nie jesteś u siebie? – wypalił, starając się ukryć rumieńce za kaskadą długich włosów.

            - Musiałem zasnąć jak słuchałem muzyki, a Onew mnie nie obudził.

            - Przepraszam, że na tobie spałem. To z przyzwyczajenia. Pomyliłem cię z hyungiem.

            Starszy także dźwignął się do siadu i uśmiechnął ciepło.

            - Nic się nie stało, poza tym jak też jestem twoim hyungiem.

            Taemin już chciał mu odpowiedzieć, kiedy do ich uszu dobiegł krzyk Key.

            - KIM JONGHYUN ZABIERAJ SWOJĄ DINOZAURZĄ ŁAPĘ Z MOJEGO SEKSOWNEGO TYŁKA!

            Choi i Lee spojrzeli na siebie i wybuchli gromkim śmiechem.

            - Skromny prawda? – spytał Minho, wycierając łzy z kącików oczu.

            - Bardzo! – Taemin wyczołgał się z namiotu i od razu podszedł do drugiego, otwierając drzwi. To co zobaczył, wprawiło go w jeszcze większe rozbawienie. Key siedział niemal wbity w ściankę namiotu, patrząc morderczym wzrokiem na Jjonga, który leżał mrugając powiekami, będąc cały wymazany ketchupem. W drugim kącie spał Jinki zwinięty w kokon i obłożony papierkami po chińskich zupkach.

            - Czemu jesteś wymazany ketchupem? – spytał młodszy Lee, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

            - Nie mam pojęcia – odpowiedział Jonghyun, oglądając swoje ubranie.

            - Ja mam na sobie dżem – wtrącił Key, niemal płaczliwym głosem.

            - Co wyście wczoraj robili, jak ja i Minho zasnęliśmy?

            - Sam chciałbym to wiedzieć.

            - Możecie być cicho? – Z odmętów śpiworowego kokonu wyłoniła się zaspana twarz Onew. Trzy pary oczu spoczęły na nim i zanim chłopak zdążył coś jeszcze powiedzieć wybuchli śmiechem. Starszy Lee podrapał się po głowie, nieświadomy, że na jego czole i policzkach ktoś napisał pastą do zębów „I love chicken!” i narysował masę serduszek, kwiatków i nawet jednego jednorożca.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Takie byle co cz.3

Hej kochane, moja wena nadal nie wróciła, ale mam dla was małą ankietę. ^^
JAKI MA BYĆ MÓJ KOLEJNY ONE - SHOT Z SHINEE?
Macie do wyboru gatunki: smut, angst, fluff, romans (możecie łączyć je ze sobą)
oraz wszystkie paringi z SHINee: 2min, JongKey, JongTae, JongHo, JongOn, MinKey, OnHo, OnTae, OnKey, TaeKey (chyba wszystkie wypisałam).
Piszcie w komentarzach, a ja napiszę kolejny one - shot w gatunku i z paringiem, których będzie najwięcej wyminionych ^^

Wybaczcie mi, że mało profesionalna ta ankieta, ale innej nie umiem zrobić...
A na pocieszenie macie kilka focieszy lśniących:
Ale póki co to ja idę w końcu spać. Tak więc Branoc SHINee wam na noc! ;3
Sherleen ;3
 
 
 
 EDIT: Tak późno wczoraj było, że nie pomyślałam, aby napisać do kiedy ta ankieta... Myślę, że do soboty wieczór będzie akurat ^^ Wiedziałam, że nie będziecie chcieli moich ukochanych angstów ^^ Wredni! ;3
 
 
 

wtorek, 28 sierpnia 2012

Takie byle co cz. 2

Wiem, że miałam pisać kolejne rozdziały, ale moja wena nadal na wyjeździe. Poza tym ciągle dochodzę do siebie po tym angielskim ficku, który przeczytałam. Czuję, że muszę o nim opowiedzieć, bo po prostu nie wytrzymam. Może ktoś z was go czytał, może nie. Nie wiem. Mam zamiar opowiedzieć całą fabułę, więc wybaczcie mi ten spam. Jakby ktoś chciał osobiście go przeczytać później to podajcie maila i piszcie w komentarzach. Wyślę go w pliku, bo na stronie skąd go wzięłam już go nie znajdę ;/ A szukałam.
Powiem jeszcze, że czytając go słuchałam Tablo - Home, co bardziej spotęgowało moje odczucia.
Tytuł opowiadania to "In my room". Autorki nie pamiętam. Pisane przeważnie z perspektywy Minho, ale pojawia się też narracja trzecioosobowa oraz dwa razy z perspektywy Taemina.

Opowiadanie zaczyna się jak Minho idzie lasem w kierunku jakiegoś starego domu. Nie zna tego miejsca, ale coś go pcha do niego. Otwiera zardzewiałe drzwi i wchodzi do środka. Znajduje tam brud, warunki są naprawdę straszne. Widzi, że w domu znajduje się kolejne pomieszczenie zasłonięte starą płachtą. Słyszy płacz dochodzący zza niej. Idzie w danym kierunku, wchodzi do drugiego pomieszczenia. Zastaje tam chłopaka leżącego na poplamionym krwią i czymś białym łóżku. Chłopak szepcze:
- Tęsknię za tobą hyung.
Jego głos wydaje się być dla Minho znajomy. Chce podejść, ale z zewnątrz dochodzi go czyjaś rozmowa. Kilku mężczyzn zmierza w kierunku domu. Rozmawiają o tym, który z nich ma tym razem zabawić się z chłopakiem ze starego domu. Chłopak pod prześcieradłem zaczął się trząść i szczękać zębami. Minho zrozumiał co to oznaczało. Ci mężczyźni go gwałcili.
Do domu wszedł jeden z mężczyzn. Podszedł do chłopaka, zrywając z niego prześcieradło, kompletnie nie zauważając Minho. Choi nie wiedział co się dzieje. Popatrzył na chłopaka na łóżku. Byl cały w siniakach i ranach, ubrany w postrzępione ciuchy, które więcej odkrywały niż zakrywały. Podszedł bliżej, przyglądając mu się i zamarł. Taemin. To był Taemin. Mężczyzna chwycił chłopaka, uderzając go. Taemin próbowal się bronić, płakał, ale mężczyzna nie przestawał. Zaczął go rozbierać i gwałcić. Minho patrzył na to krzycząc i próbując coś zrobić, ale mógł. Coś mu nie pozwalało, płakał...
Nagle się obudził, stwierdzając, że to był tylko sen. Koszmar tak realny, że aż przerażający. Usiadł na łóżku. Przypomniał sobie, że Taemin zaginął i nie wiadomo gdzie był. Martwił się, a po tym śnie bał się jeszcze bardziej. Bał się o swojego chłopaka.
W dzień starał się jakoś nad sobą panować, ale w głowie ciągle miał ten koszmar. Nie wiedział co się działo z Taemina. Przy śniadaniu krzyknął na Jjonga, który próbował jakoś rozładować atmosferę. Później wspominał. Czytał pamiętnik Taemina, oglądał z nim zdjęcia. W myślach błagał go, aby wrócił do domu, mówiąc jak bardzo tęskni, czując się bezsilnie.
Poszedł pobiegać, kiedy wrócił w domu nie był Onew. Usiadł na komputerze ponownie oglądając zdjęcia Taemia  i jego samego. Płakał. Chciał coś zrobić, znaleźć go. Czul się jak ostatni drań, bo siedział w domu, czekając, zamiast działać. Do pomieszczenia wszedł Key i oznajmił, że policja znalazła Taemina. Minho zerwał się, chcąc jak najszybciej do niego jechać. Kibum kazał mu się uspokoić, mówiąc, że maknae jest w szpitalu. Choi nie chciał słuchać. Chciał znaleźć się jak najbliżej swojego chłopaka, wziąźć go w ramiona i upewnić się, że wszystko z nim w porządku.
Jonghyun powiedział mu, że muszą poczekać na Onew, który poszedł pobiegać. Minho się niecierpliwił. Key bał się reakcji Choi na wieść o tym co się stało z Taeminem. Próbował go jakoś uspokoić. Po wymianie zdań Minho nie wytrzymał i omal nie uderzył Jonghyuna. Wtedy dowiedział się, że Onew wcale  nie biega, a jest w szpitalu razem z maknae. Obaj Kim postanawiają zawieźć go ośrodka zdrowia.
Na miejscu Minho zastaje Onew siedzącego przy łóżku Taemina. Chłopak był nieprzytomny, poobijany w opłakanym stanie. Usiadł na wolnym krześle i chwycił za rękę młodszego, pytając co się stało. Onew mu wyjaśnił. Taemina znaleźli w starej chacie w lesie, ledwo żywego, pobitego i zgwałconego. Minho zaczął płakać, krzycąc na siebie w myślach. Teraz wiedział, że jego sen nie był zwykłym koszmarem. On widział prawdę i nic nie zrobił. Nienawidził za to siebie. Nienawidził tego, że nie poszedł go szukać, uznając, że to był tylko sen.
Mija kilka dni. Minho siedzi dzień i noc przy łóżku młodszego, trzymając go za rękę, śpiąc z głową na jego nogach. Chciał być pierwszą osobą, którą Taemin by zobaczyl zaraz po przebudzeniu. I był. Kiedy maknae otworzył oczy, zobaczył jego. Później zbadał go lekarz, oznajmiając, że chłopak ma dość nietypową amnezję. Czyli nie pamięta tego co mu się przydarzyło, za dużo cierpienia w tym było, ale pamięta to co było kiedyś. Minho bał się, że Lee może sobie wszytko przypomnieć.
Maknae uśmiechał się, przytulał do Minho. Kochał go. Po kilku dniach wyszedł ze szpitala, a uśmiech nie schodził z jego ust.
Na drugi dzień Minho obudził się wcześnie rano, schodząc do kuchni i z zaskoczeniem widząc, że Taemin przygotowuje śniadanie. Młodszy uśmiechał się, ale to nie był prawdziwy uśmiech. Minho to widział, ale nie pytał o nic. Martwił się, wyczuwał, że Taemin jest inny. Bał się go sam przytulać, bo nie chciał, aby wspomnienia wróciły do głowy maknae. Rozmawiał o tym z resztą chłopaków, nie tylko on zauważył dziwne zachowanie maknae. Jonghyun żartował, ale dla Minho wcale nie było do śmiechu. Tego samego dnia zastał Taemina w łazience. Przed przypadek wszedł do środka i zobaczył, że na twarzy młodszego widnieją łzy. Chłopak jednak zbył go, nie chcąc martwić i wyszedł. Wieczorem kiedy maknae leżał już w swoim łóżku, przytulony do misia, Minho siedział pod drzwiami jego sypialni. W środku nocy usłyszał krzyk, a później płacz. Teraz wiedział, że wspomnienia wróciły do Lee w postaci koszmaru. Nie powiedział nic jednak. Nie wszedł do niego, nie chcąc go wystaraszyć.
Kolejne noce spędzał siedząc pod pokojem maknae i słuchając jak ten płakał, wybudzając się z koszmaru, samemu także płacząc.
Nadeszły urodziny Onew. Maknae uśmiechał się szczerym uśmiechem, świętując ten wyjątkowy dzień swojego hyunga. W końcu wszyscy postanowili wybrać się do kina, ale Taemin odmówił. Minho z początku wyszedł z nimi, ale w windzie coś kazało mu zostać, więc przeprosił Onew i wrócił do mieszkania. Wszedł do środka, później do pokoju makane i zastał Taemina z nożem w ręku.
- Wystarczyło jedno cięcie... To pomaga zmniejszyć ból... - wyszeptał maknae, a Minho podbiegł do niego wyrywając nóż, sam się przy tym kalecząc. Taemin zaczął płakać, przepraszając go za to co zrobił. Minho przytulił go do siebie, szepcząc, że nic się nie stało, że wie, iż młodszy nie chciał go zranić. W końcu gdy Taemin się uspokoił, poszedł po apteczkę i obaj się opatrzyli.
- Taemin... - powiedział Minho, spoglądając w oczy chłopaka.
- Nigdy więcej nie rań sam siebie - dodał, starając się zrozumieć. Zadawał sobie w duchu pytania. Dlaczego Taemin stara się nadal utrzymywać na swoje twarzy złudną maskę? Dlaczego udawał, że jest silny skoro tak naprawdę nie był i chciał płakać?
- Po prostu płacz, Taemin - ponownie wyszeptał, tuląc do siebie chłopaka.Taemin go przeprosił za wszystko, za kłamstwa, za to, że udawał i obiecał, że od tej chwili będzie mu o wszystkim mówić.
Od tego czasu Minho spał razem z maknae. Co noc tulił go do siebie kiedy ten budził się zalany łzami po nawiedzającym go koszmarze. Dzięki temu po kilku tygodniach koszmary stawały się coraz rzadsze, a sam Taemin czuł się lepiej.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Kolega Minho zadzwonił do niego i spytał, czy ten przyjdzie do pracy. Zgodził się, uznając, że może zostawić Taemina na kilka godzin samemu. Rano był już gotowy i szykował się do wyjścia. Minnie stał w drzwiach, przekonując go, że wszystko z nim okej. Miał zostać w domu sam na kilka godzin zanim by wrócił Key, ale Minho patrząc w jego oczy miał złe przeczucia. Nie chciał go zostawiać. Pomyślał, że może jednak by z nim został. Taemina przekonał go, że nie musi i w końcu z wielkim wahaniem wyszedł do pracy.
Minnie w tym czasie pobiegł na górę do łazienki i znowu się pociął. Jedna kreska, tylko jedna. Później wziął swój portfel i wyszedł z domu, chcąc kupić dla Minho prezent na święta. Mial zamiar wrócić jeszcze przed Key.
W jednym ze sklepów znalazł fugirkę kryształowego anioła. Anioł modlił się, prosząc o bezpieczeństwo dla tych, których kochał. Taemin pomyślał, że jego anioł także się tak modlił. Był nim Minho. Ochraniał go, wspierał, kochał, był obok. Jego osobisty anioł stróż. Kupił tą figurkę, wychodząc z uśmiechem ze sklepu. Papier, w który figurka była zawinięta był szary i Taemin pomyślał, że przydałby się nowy. Odpakował ją i z zaskoczeniem stwierdził, że anioł płacze. Spojrzał przed siebie, zamierając. Kilka kroków od niego stał jego koszmar. Mężczyzna, który go krzywdził. Cofnął się o krok. Miał ochotę płakać, ale nie zrobił tego. Mężczyzna zrobił krok w jego stronę. Taemin przypomniał sobie jego smród, dotyk, ból. To jak łapał go za włosy, jak go krzywdził. Musiał uciekać, więc się odwrócił i ruszył biegem, myśląc tylko o tym, że Minho jest niedaleko. On go obroni. Wbiegł na ulicę, zobaczył jasne śwatło, anioł wypadł mu z rąk wznosząc się do nieba, płacząc z uśmiechem. "Zabierz mnie... Zabierz mnie ze sobą" - cicha prośba...
Do Minho zadzwonił Key, mówiąc, że Taemin zniknął. Choi zerwał się, wybiegając ze sklepu. Chciał biec, ale zatrzymał się bo pod jego nogi upadła figurka kryształowego anioła...
Scena zmienia się na szpital. Minho siedzi obok łóżka, na którym leży Taemin, płacząc. Obwinia siebie. Nie powinien go zostawiać. Mógł się domyślić, że młodszy będzie mial halucynacje. Tak naprawdę nikt Taemina nie gonił, on to sobie przywidział. Minho czyta pamiętnik Lee. Dowiaduje się z niego, że maknae pamiętal wszystko od chwili gdy się obudził w szpitalu. Opisał tam swój koszmar. Mówił jak bardzo cierpiał, jak starał się ukrywać ten ból, nie chcąc martwić swoich bliskich. Jak czuł się źle okłamując Minho. Jak uważał po tym kiedy Choi znalazł go z nożem w ręku. Jak tnął się w miejscach, w których nie widać ran i przynosiło mu to ukojenie. Pisał jak próbował się zabić, kiedy jego gwałciciele skończyli się z nim zabawiać. Jak utrzymywał się przy życiu tylko dzięki Choi, dzięki temu, że był obok.
Minho dopiero wtedy zrozumial jak bardzo maknae cierpiał. Dopiero wtedy wiedział jak było naprawdę. Spojrzał na Taemina, który był podłączony do aparatury.
- Taemin wiem, że mnie słyszysz... -zaczął.
- Jeśli mnie słyszysz, pokaż mi to.
Serce Taemina, które wcześniej biło normalnie w tym momencie zabiło nierównym rytmem.
- W tym życiu może nie będziemy w stanie być razem, ale mam nadzieję, że będziemy mogli być w następnym... - kontynuował, całując jego rękę.
- Taemin, potrzebuję twojej pomocy... Musisz pomóc mi zdecydować podjąć decyzję, jeli się zgadzasz niech twoje serce zabije nieregularnie, jeśli nie, niech pozostanie spokojne...
Serce Taemina zabilo nieregularnie, mówiąc mu "tak".
- Naprawdę chcesz, abym cię opuścił?
Ponowne nieregularne zabicie jego serca i po policzkach Minho popłynęły łzy...
Minho powiedział o tym dla Key, który wpadł w histerię.
Wrócił do szpitala w dniu Bożego Narodzenia.
- Pozwolisz mi pocałować się ostatni raz? Tak, abym poczuł się jak kiedyś? - spytał. Taemin mu na to pozwoli w taki sam sposób jak wcześniej. Minho pocałował jego usta, płacząc.
- Wesołych Świąt Taemin - dodał, widząc uśmiech na pogrążonej we śnie twarzy Lee. Podszedł do aparatury, wyłączył ją kończąc cały ten koszmar i ich związek, mówiąc mu na zawsze dowidzenia i dając Taeminowi prezent, który stał się zwieńczeniem jego bólu...

Płakałam, tak strasznie płakałam czytając to ff. Nadal jestem w szoku, to takie smutne, tak bolesne. Autorka poruszyła w nim naprawdę trudne tematy. Gwałt, samookaleczanie... Kocham angsty, co łatwo zauważyć. Nie żałuję, że to przeczytałam, mimo iż do tej pory nie mogę się otrząsnąć...

Przepraszam za tą notkę, kolejną o niczym, ale nie umiałam się powstrzymać. Znowu płaczę...

Sherleen

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Takie byle co cz.1

Moja wena ponownie powiedziała mi:"Do zobaczenia później" i tak siedzę i próbuję pisać, ale nic z tego nie wychodzi. Jeszcze głowa mi boli ;/
Mam ochotę trochę posmęcić, więc wybaczcie mi ten post. Tak jakoś...
Czytałam dzisiaj opowiadanie po angielsku "In my room". Strasznie mną wstrząsnęło, dwadzieścia minut do siebie dochodziłam po nim, płacząc. Potem zaczęła mnie boleć głowa. W ogóle zauważyłam jak śmieszne mam reakcje na fanficki. Kiedy czytam normalną książkę nie płaczę, ani nic. Ale jak czytam fanficka z moimi kochanymi 2min lub JongKey i któryś z nich umiera, albo coś mu się dzieje. Nawet na głupiej scenie wyznania swoich uczuć, płaczę jak dziecko. Jak nie z bólu to ze wzruszenia. Albo śmieję się śmiechem niekontrolowanym, wprawiając mojego brata w zaskocznie i frustrację. Słucham teraz piosenki Verbal Jint. Na gg pisze do mnie jakiś dziwny koleś. Podobno gej... taaaa, jakoś mu nie wierzę. Przeglądałam dzisiaj zdjęcia SHINee, widząc niektóre fotki Minho omal nie odleciałam. Dlaczego oni muszą być tacy cudowni? Ja się pytam dlaczego? To nie fair, ale i tak ich kocham. Po prostu to moi SHINee, moje kwiatki, moi ukochani skośnoocy (to określenie nie ma na celu obrażenie ich, po prostu lubię tak na nich pieszczotliwie mówić ^^). Się rozpisałam. Wybaczcie mi tak głupią notkę. Kolejne rozdziały już niedługo, postaram się jakoś wenę przywołać, a puki co to macie cudne zdjęcia naszego kochanego SHINee:
Tak w ogóle to moim biasem w SHINee jest Key, a waszym? ^^
Sherleen ;3

niedziela, 26 sierpnia 2012

("Heart") Rozdział 12




           Nie spał. Całą noc przeleżał na boku, wsłuchując się w miarowy oddech swojego hyunga i starając się uspokoić emocje jakie w nim wezbrały. Nie wiedział co robić. Wczorajszy pocałunek był jego pierwszym. I podobał mu się. Cholernie mu się podobał, pozostawiając po sobie lekki niedosyt. Taemin nie bał się tego, że przeżył go z mężczyzną, że to mogło oznaczać iż jest homoseksualistą. Orientacja nie miała tutaj nic do rzeczy. Bardziej przerażał go fakt, że gdyby poczuł do Minho coś więcej, nie miał pewności, czy odwzajemniono by jego uczucie. Nie chciał zostać zranionym. Nie chciał cierpieć. Za dużo już w życiu miał bólu fizycznego, aby teraz dodawać sobie tego mentalnego. „To był tylko pocałunek, a on jeszcze o niczym nie świadczy” – pomyślał, przekręcając się na plecy. Tak, jeden pocałunek o niczym jeszcze nie świadczył, ale mógł być początek czegoś, czego wolał uniknąć. Zamek zamykający wejście do namiotu, rozsunął się i jego oczom ukazała się twarz Jinkiego.

            - Minnie  wstałeś już? Dobrze. Mamy mały problem – powiedział.

            - Co się stało hyung? – zapytał, siadając i pocierając dłonią oczy. Był zmęczony. Brak snu źle wpływał na jego samopoczucie. Zawsze wtedy był nieco przymulony, małomówny i wszystko docierało do niego z lekkim opóźnieniem.

            - Wczoraj JongKey zjedli całe nasze zapasy i nie mamy nic na śniadanie.

            - Przecież niedaleko stąd jest sklep.

            - Tak, ale my nie wiemy gdzie. Dlatego chciałem cię poprosić, abyś ich obudził i poszedł, z którymś z nich po zakupy.

            Taemin przetwarzał w myśli słowa Onew, aż w końcu uśmiechnął się lekko, próbując się wygramolić ze swojego śpiwora.

            - Mogę się przejść hyung – powiedział. Starszy odsunął się, pozwalając młodszemu wyjść z namiotu. Taemin wyprostował się, rozciągając mięśnie pleców i przecierając twarz. Świeże, poranne powietrze uderzyło w  niego, otrzeźwiając nieco. Rozejrzał się dookoła, ponownie podziwiając uroki tego miejsca. Było wręcz magiczne, piękne i sprzyjające do tworzenia nowych wspomnień.

            - Idź ich obudź, ja się zajmę ogniskiem – powiedział Jinki, stając za nim. Pokiwał głową, kierując się do drugiego, zielonego namiotu. Chwycił za zamek błyskawiczny i pociągnął w dół, otwierając wejście. Wsunął głowę do środka i się rozejrzał. Na jego usta wypłynął delikatny uśmiech kiedy zobaczył Key śpiącego na Jonghyunie i Minho zwiniętego w śpiworze, niemalże wciśniętego w jedną ze ścianek namiotu. Wgramolił się do środka, ignorując obecność Choi i pochylił się nad Key.

            - Umma obudź się – powiedział, delikatnie potrząsając ramieniem starszego. W pomieszczeniu śmierdziało alkoholem, więc skrzywił lekko nos. Key poruszył się nieznacznie, mocniej wtulając w pierś Jjonga i zamlaskał ustami. Taemin zaśmiał się, widząc plamę na koszulce starszego Kim.

            - Key umma! – niemal krzyknął, mocniej potrząsając starszym. Kibum otworzył oczy i spojrzał na niego zaspanym wzrokiem.

            - Minnie daj mi spać. Głowa mi boli – wyjęczał, przykładając rękę do czoła. Kac morderca właśnie dawał o sobie znać.

            - Hyung kazał was obudzić, bo nie mamy nic do jedzenia, więc ktoś ze mną musi iść do sklepu, a ja nie wiem gdzie.

            - Możesz iść z Choi – rozległ się zaspany głos Jonghyuna. Chłopak otworzył oczy, kompletnie nie czując swojej lewej nogi. Zerknął na nią i znalazł przyczynę odcięcia krążenia do jego kończyny. Kibum. Znowu użył go jako materaca i poduszki w jednym.

            - Key złaś ze mnie. Nie czuje lewej nogi – wyjęczał, próbując zrzucić z siebie młodszego chłopaka.

            - No już, już – odpowiedział Key, turlając się na wolne miejsce między starszym Kim, a Choi. Jonghyun odetchnął z ulgą, ruszając ociężałą i nieco bolącą nogą. Lewą rękę przeniósł na swoją pierś, gdzie przed chwilą leżała głowa Kibuma i poczuł coś mokrego. Chwycił materiał koszulki do góry i zerknął na wielką plamę.

            - Obśliniłeś mnie! – krzyknął, siadając i krzywiąc się na nagły ból głowy. Taemin zaśmiał się, a kokon w postaci Choi Minho poruszył się.

            - Czego się tak drzecie? – zapytał brunet, otwierając jedno oko. Key zerknął na niego z przebiegłym uśmieszkiem.

            - Minho jak dobrze, że już się obudziłeś – powiedział, ignorując klnącego pod nosem Jjonga.

            - Tak, a to niby dlaczego? – Choi spojrzał nieufnie na swojego przyjaciela. Głowa go bolała, ale nie jakoś specjalnie mocno.

            - Bo nie mamy co jeść i ktoś musi iść z Taeminem do sklepu.

            - Dlaczego niby ja?
            - Bo Taemin nie zna drogi, a ty najszybciej z nas dochodzisz do siebie po całonocnej popijawie.

            - Jinki nie pił wczoraj przecież.

            - Hyung nie zna drogi i zajmuje się ogniskiem, a później przygotuje śniadanie – wtrącił Lee, starając się nie patrzeć na Choi. Nie wiedział, czy starszy pamiętał cokolwiek z poprzedniego wieczoru. A może był tak pijany, że zapomniał?
            - Widzisz Minho, jesteś nam potrzebny – dodał Key, spoglądając kątem oka na półnagiego Jonghyuna.

            - Ja też jestem pijany…

            - Taemin nie pójdzie sam tyle kilometrów, więc rusz ten swój charyzmatyczny tyłek i zrób z nim zakupy.

            Nastała cisza. Minho przetwarzał w myślach słowa swojego hyunga, aż w końcu stwierdził, że nie ma sensu się z nim sprzeczać. Przegrał tą walkę jeszcze zanim do niej przystąpił.

            - Dobra, daj mi dziesięć minut – powiedział, zerkając na młodszego Lee. Taemin pokiwał głową i wyszedł z namiotu, zostawiając ich samych.

           

            Minho przemywał twarz zimną wodą z jeziora, która znajdowała się w wiadrze, starając się jakoś przypomnieć sobie w jaki sposób dotarł do namiotu. Nie pamiętał. Ostatnie co zapisało mu się w pamięci to, to że poszedł między drzewa, kiedy wspomnienia zaczęły nawiedzać jego umysł. A później już tylko pustka. Westchnął, wycierając buzię ręcznikiem. Mógł się tego spodziewać. W ogóle nie powinien pić poprzedniego wieczoru, ale kiedy Key wyskoczył z torbą pełną alkoholu - której połowa zawartości została już opróżniona -  nie umiał odmówić. Czuł, że powinien się napić. Chociaż trochę.

            - Minho możemy już iść? – usłyszał cichy głos Taemina. Odwrócił się, patrząc na młodszego chłopaka. Karmelowe włosy miał rozpuszczone, a ubrany był w za dużą na siebie czerwoną koszulkę z krótkim rękawem i czarne dresy.

            - Pewnie – odpowiedział, uśmiechając się do niego. Lee odwzajemnił uśmiech, czekając aż pokaże mu, w którą stroną ma iść. Chwycił młodszego za rękę i ruszył w wybranym kierunki, nie zauważając, że na delikatnych policzkach Taemina pojawiły się rumieńce.

            Szli już dobre dwadzieścia minut, będąc niemal w połowie drogi. Taemin kopał napotkane kamienie, rozglądając się dookoła. Polna droga, wokół pełno traw. Zerknął na Minho. Chłopak milczał, intensywnie o czymś rozmyślając. Taemin zastanawiał się, czy starszy pamiętał coś z poprzedniego wieczoru. Cokolwiek. Może właśnie o tym myślał? O tym co się wydarzyło między nimi.

            - Minho? – spytał, przerywając ciszę jaka do tej pory między nimi panowała. Para ciemnych tęczówek spoczęła na nim, a usta wyrzuciły z siebie jego słowo:

            - Tak?

            - Pamiętasz coś z wczoraj?

            - Tylko do czasu, aż odszedłem od ogniska, a co?

            Taemin przygryzł dolną wargę, patrząc przed siebie. Skoro Minho nic nie pamiętał, wolał nie mówić mu o pocałunku.

            - Bo widzisz, poszedłem wczoraj za tobą i znalazłem cię płaczącego pod jednym z drzew… - zaczął. Minho wytrzeszczył oczy w zaskoczeniu, ale nie powiedział nic, słuchając słów chłopaka.

            - Opowiedziałeś mi o tym, że miałeś narzeczoną. Taeyeon. W ogóle dość sporo o niej mówiłeś. Pomyślałem, że powinien wiedzieć, że ja wiem. I chcę, abyś wiedział, że przykro mi z jej powodu.

            Minho pokiwał głową, spoglądają w niebo. Mógł się tego spodziewać. Wiedział, że alkohol plus arsenał bolesnych wspomnień, mogły wywołał w nim chęć do zwierzania się.

            - Przepraszam jeśli wprawiłem się w zakłopotanie, mówiąc o niej – powiedział, ponownie spoglądając na młodszego chłopaka.

            - Nic się nie stało. Z chęcią cię wysłuchałem. To nic wielkiego.

            - A wiesz co było po tym jak już ci o niej opowiedziałem?

            - Odleciałeś, a ja i hyung zaprowadziliśmy cię do namiotu.

            - Dzięki.

            - Nie ma za co.

            Kolejne kilka metrów przeszli w milczeniu. Każdy z osoba układał w głowie swoje myśli.

            - Musiałeś naprawdę ją kochać – ponownie przerwał ciszę Taemin.

            - Tak było. Taeyeon była dla mnie kimś wyjątkowym. Mówiłem ci, że to na tej drodze wyznała mi swoją miłość?

            Taemin pokiwał przecząco głową, starając się nie patrzeć na starszego.

            - Też szliśmy razem do sklepu, bo JongKey zawsze zjadali całe zapasy już pierwszego dnia. Spytała mnie, czy wiem, że Key wyznał, że ją bardzo lubi. – Lee zerknął na niego zaskoczony. „Key umma lubił Taeyeon?” – pomyślał, ale nie powiedział nic.

            - Wiedziałem, że Key ją lubi bardziej niż siostrę. To było widać i w sumie to był jeden z powodów, przez który nie umówiłem się z nią. Drugi to…

            - Fakt, że była kuzynką Jjonga. Kodeks męskiej przyjaźni i tak dalej. Mówiłeś mi wczoraj o tym.

            - Tak, właśnie tak. Powiedziałem jej, że nie wiedziałam, że Key zrobił krok do przodu. Powiedziała mi, że mu odmówiła. Przeprosiła i wyznała, że kocha go jak brata i jest ktoś inny kogo kocha.

            Przerwał, ponownie spoglądając na drogę przed sobą. Przed oczami stanęła mu tamta scena, która do tej pory rozgrzewała jego serce.

            Taeyeon podskakiwała przed nim z uśmiechem na ustach, pozwalając aby wiatr rozwiewał jej długie włosy. Szedł za nią, podziwiając ten cudowny widok. Zawsze kiedy widział uśmiech na jej twarzy, czuł się szczęśliwy. Nagle dziewczyna zatrzymała się i odwróciła z poważną miną. Przystanął, spoglądając w jej piękne brązowe oczy.

            - Coś się stało? – spytał.

            - Oppa wiesz, że Key oppa powiedział mi, że mnie bardzo lubi. Bardziej niż siostrę?

            Pokręcił przecząco głową, czując jak boleśnie ściska mu się serce. Od dawna wiedział, że Kibum czuje do Taeyeon coś więcej, ale nie spodziewał się, że tak szybko zrobi kolejny krok.

            - Odmówiłam mu – powiedziała Taeyeon, sprawiając, że szybciej zabiło mu serce.

            - Dlaczego?

            - Bo nie kocham go w ten sposób. Jest dla mnie jak brat. Poza tym myślę, że on bardziej czuje coś do Jjonga niż do mnie. Pamiętasz jak był zły, kiedy spotykał się z Se Kyung? Coś w tym musiało być.

            - Ta dziewczyna wszystkim nam zalazła za skórę. Sama o tym wiesz. Key jako jego bliski przyjaciel mógł czuć złość.

            - Może i masz rację, tak czy siak powiedziała mu, że mam już kogoś kogo kocham.

            - Kogo?

            Dziewczyna zagryzła dolną wargę, podchodząc bliżej niego. Poczuł jej słodki zapach i zerknął w dół, na śliczną twarz. Taeyeon uniosła się na palcach i zanim się obejrzał, musnęła delikatnie ustami jego usta.

            - Ciebie – wyszeptała, a on poczuł jak tama pęka i pocałował ją namiętnie, odrzucając na bok wszystko co powstrzymywało go przed wyznaniem dla niej swoich uczuć…

            - Powiedziała, że kocha ciebie, prawda? – spytał Taemin, wyrywając go ze świata wspomnień. Pokiwał potakująco głową, uśmiechając się nieznacznie. Taemin już chciał coś jeszcze powiedzieć, gdy nagle ni z tego ni z owego obok niego pojawiła się Taeyeon.

            - Jednak przyszłam, wybacz, że nie było mnie wczoraj, ale musiałam się jakoś w sobie zebrać – powiedziała, a on podskoczył, krzycząc głośno. Chyba nigdy się nie przyzwyczai do nagłego pojawia się dziewczyny.

            - Co się stało? – spytał Minho, spoglądając na niego z zaskoczeniem.

            - Mysz, przebiegła mi koło nogi – skłamał, rzucając mordercze spojrzenie na Taeyeon. Choi zaśmiał się głośno, mówiąc, aby się pospieszył, bo wioska jest już przed nimi i ruszył we wskazanym kierunku.

 

sobota, 25 sierpnia 2012

("Heart") Rozdział 11




            - Woah! – krzyknął Taemin, wysiadając z samochodu Jonghyuna i rozglądając się dookoła. Właśnie przyjechali nad jezioro i mieli rozpocząć swój trzydniowy biwak. Widok jaki się rozpościerał był wręcz niesamowity. Przed nimi naprawdę piękne, małe jeziorko, a wszędzie wokół drzewa, stojące niczym cisi strażnicy i strzegący tego cudownego miejsca. - Podoba ci się? – spytał Key, rozciągając się.

            - Tu jest pięknie – odpowiedział, nadal nie mogąc wyjść z podziwu. Wszędzie wokół cisza i świeże powietrze.

            - Właśnie dlatego zawsze tutaj przyjeżdżamy. Z dala od gapiów, można robić co się chce.

            - Ale zanim zaczniesz robić co chcesz to chwytaj za swoje bagaże – wtrącił Jjong, wskazując na bagażnik pełen toreb, z czego połowa należała do Kibuma. Chłopak wydął usta, zaczynając się wypakowywać.

            - Ja wezmę twoją torbę Minnie – powiedział Onew, chwytając za trzy torby. Dwie z rzeczami jego i Taemina oraz jedna z namiotem i śpiworami.

            - Sam mogłem to zrobić. Przecież wiesz.

            Jinki zignorował wypowiedź młodszego i ruszył w wybrane miejsce, aby rozstawić namiot. Cieszył się, że jego szef był człowiekiem wyrozumiałym i bez problemu dał mu te trzy dni wolnego. W końcu Onew był jego najlepszym pracownikiem i jakaś nagroda mu się należała. Wyciągnął z torby dwuosobowy, czerwony namiot i zaczął czytać instrukcję.

            - Jjong weź mi pomóż! – krzyknął Key, kiedy już wszystkie jego bagaże leżały na ziemi. Było ich zdecydowanie za dużo, aby mógł je przenieść w pojedynkę.

            - To twoje bagaże! – odkrzyknął Jonghyun, zerkając na Minho, rozkładającego ich namiot. Mieli w nim spać we trójkę.

            - Ale i tak mógłbyś mi pomóc.

- A kto ci w ogóle kazał zabierać ze sobą połowę zawartości szafy?
- Połowę? Chyba sobie ze mnie kpisz.

            Jonghyun westchnął, podchodząc do młodszego Kima. Dobrze wiedział, że określenie zawartości tylko kilku szafek „połową” dobrobytu jaki posiadał Key, było błędem. Kim Kibum w swoim domu miał oddzielny pokój przeznaczony specjalnie na ubrania. Jego zamiłowanie do kupowania nowej odzieży podchodziło już niemal pod obsesję. Co tydzień kupował coś nowego, pozbywając się starych ubrań. Najczęściej trafiały one do kontenerów z napisem „UNICEF”, gdzie jego markowe i najmodniejsze ciuchy były rozdawane potrzebującym.

            - To tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a ty już od razu, że połowa szafy – dodał Key.

            - Bummie jesteśmy na odludziu, gdzie nikt oprócz nas nie będzie na ciebie patrzeć, więc nie masz po co się stroić.

            Ale ty będziesz patrzeć” – pomyślał Kibum, czując jak serce mu mocniej bije, słysząc pieszczotliwe zdrobnienie jego imienia jakiego użył starszy.

            - Może byście mi pomogli, a nie tylko stoicie i rozmawiacie? – zapytał Minho, spoglądając na przyjaciół. Jjong westchnął, chwytając za torby z rzeczami Key i poszedł pomóc Choi.

 

 

            Taemin siedział na pieńku, patrząc na ogień palący się w ognisku. Wokół już od dawna panował mrok, a wiatr poruszał konarami drzew, wywołując lekki szum w czasoprzestrzeni. Jego przyjaciele siedzieli wokół ogniska, popijając alkohol przemycony przez Key w jednej z wielu toreb, jakie ze sobą zabrał. Jedynie on i Jinki nie pili, napawając się spokojem jaki wokół panował.

            - Jinki weź chociaż piwo, a nie tylko siedzisz i patrzysz jak my pijemy – powiedział Key, wyciągając w stronę Onew nową butelkę z piwem. Chłopak pokręcił przecząco głową, śmiejąc się.

            - Jak chcesz. W ogóle to twoja strata – stwierdził Key, powracając do tulenia się do ramienia Jjonga, który w ciszy sączył swoje piwo.

            - Idę od was – wyseplenił Minho, z trudem podnosząc się z ziemi. Taemin obserwował jak starszy zmierza chwiejnym krokiem w stronę pobliskich drzew.

            - Lepiej za nim pójdę, bo jeszcze się zgubi. – Podniósł się ze swojego miejsca, otrzepując spodnie i ruszył za Choi. Nie spieszył się. Stawiał powolne kroki, zerkając na niebo. Było idealnie czyste, pokryte płaszczem święcących w oddali gwiazd. Jego wzrok spoczął na okrągłym, srebrzystym księżycu. Uśmiechnął się. Kochał widok księżyca w pełni. Cichego władcę nocy, który królował na niebie, kiedy słońce – jego kochanek, odpoczywało po służbie jaką sprawowało za dnia. Wszedł między drzewa, rozglądając się dookoła. Minho siedział, oparty plecami o jeden z pni, a po jego policzku powoli spływały pojedyncze łzy.

            - Minho, ty płaczesz? – spytał, siadając obok niego. Starszy spojrzał na niego, nawet nie zaprzeczając. W jego oczach Taemin ujrzał ból, który sprawił, że ścisnęło mu się serce.

            - Coś się stało? – dodał, wyciągając dłoń w stronę Choi. Nigdy wcześniej nie widział, aby Minho płakał. Taeyeon mówiła mu, że cierpiał, wiedział o tym, ale mimo wszystko w jego obecności na twarzy bruneta gościł jedynie uśmiech. Położył szczupłą dłoń na jego ramieniu, dając mu tym do zrozumienia, że jest obok niego. Milczeli. Kolejne łzy spływały po policzku Minho, a do głowy nachodziły wspomnienia. Każda chwila, każdy gest jaki wykonał wraz z Taeyeon w tym miejscu niemal, że ożyły, przyprawiając go o ponowny ból w sercu. Dawno nie płakał. Skrywał smutek po utracie narzeczone głęboko w swoim wnętrzu, udając, że wszystko było z nim w porządku.

            Zerknął na młodszego chłopaka, obserwującego w ciszy niebo. Nie zadawał niepotrzebnych pytań, nie wyśmiewał go. Jedynie był obok, czekając, aż sam zrobi pierwszy krok.

            - Byłem zakochany – zaczął, zwracając tym na siebie uwagę Taemina. Para czekoladowych tęczówek spoczęła na nim, słuchając z zainteresowaniem, więc wziął głęboki wdech i kontynuował:

            - Taeyeon była kuzynką Jonghyuna. Poznaliśmy się w sumie przez przypadek. Byłem w pierwszej liceum i spóźniłem się na autokar mojej klasy mający nas zawieźć na obóz sportowy. Kibum też się wtedy spóźnił i ona. Nauczyciel powiedział, że pojedziemy ze starszym roczkiem, wsiedliśmy do autokaru i zostaliśmy wręcz zaciągnięci do ostatniego rzędu, gdzie siedział Jonghyun. Później rozmawialiśmy ze sobą coraz częściej i tak właśnie zaprzyjaźniliśmy się. Taeyeon zawsze za nami chodziła. Wszędzie gdzie szliśmy tam i była ona. To była jedynie kwestia czasu jak się w niej zakochałem. Mimo to ukrywałem swoje uczucie do niej przez dość długi czas…

            Taemin ścisnął jego rękę, dając mu do zrozumienia, aby mówił dalej.

            - Taeyeon jako kuzynka Jjonga była dla mnie niczym tabu. Powinna być bardziej jak siostra, a nie ktoś więcej. Jedna z zasad męskiej przyjaźni. Więc milczałem, obserwując ją z boku i starając się chronić. To ona zrobiła pierwszy krok. Skończyliśmy już drugi rok liceum, Jjong stał się jego absolwentem, więc przyjechaliśmy tutaj, aby to uczcić. Właśnie nad tym jeziorem, na jednym z biwaków takich jak ten, powiedziała, że mnie kocha. A ja odwzajemniłem jej uczucie. Później byliśmy parą przez półtora roku. Poszliśmy na ten sam uniwersytet i zaręczyliśmy się.

            - Co się stało później? – odezwał się po raz pierwszy Taemin. Wiedział jaką usłyszy odpowiedź, ale nie mógł powiedzieć o tym Choi.

            - Pijany kierowca wjechał w nią, kiedy stała na przystanku, czekając na autobus. Lekarze nie zdołali jej uratować, a ja rzuciłem studia.

            - Przykro mi.

            Zapadła cisza. Minho widział przed oczami uśmiechniętą twarz Taeyeon. Wspominał jak jej się oświadczył, a ona z radosnym okrzykiem się zgodziła. Później dzień wypadku i czas kiedy nie potrafił pogodzić się z tym, że nie ma jej obok niego. W sumie nadal nie umiał się z tym pogodzić. Nie potrafił przyznać przed samym sobą, że ona już nigdy nie wróci.

            - Minho… - zaczął Taemin. Spojrzał na niego, uważnie obserwują śliczną twarz.

            - Miała piękny uśmiech, zupełnie tak jak ty, Minnie – powiedział. Młodszy wytrzeszczył w zaskoczeniu oczy, ale nie powiedział nic.

            - Oczy też macie podobne. Tak samo przepełnione ciepłem i radością. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale te iskierki, które się w nich pojawiają, w jej oczach także często gościły.

            Schylił się nad chłopakiem, uśmiechając lekko. Parę hebanowych tęczówkę przeniósł na usta młodszego. Wąskie, czerwone, ale i pełne.

            - Usta miała słodsze niż jakakolwiek słodycz – wyszeptał, schylając się jeszcze niżej i zanim Taemin zdążył zareagować, przycisnął swoje usta do jego ust.

            Znieruchomiał. Kompletnie nie widział co ma zrobić, ale kiedy miękkie wargi starszego powoli musnęły jego, przymknął powieki. Serce waliło mu w piersi szaleńczym rytmem, w brzuchu rozszalało stado motyli. Rozchyli wargi, nieśmiało oddając tą delikatną pieszczotę. Nie wiedział dlaczego, ale podobało mu się to. Powoli odlatywał, czując jedynie gorące usta Minho. Do jego nozdrzy dotarł odurzający zapach alkoholu, ale i czegoś jeszcze. Czegoś co kojarzyło mu się jedynie z Choi. Feromony. Po kilku sekundach poczuł na swoim policzku czuły dotyk dłoni starszego. Nawet nie wiedział kiedy jego władna dłoń powędrowała na włosy bruneta, a palce wplotły się w krótkie kosmyki. Przycisnął mocniej wargi do jego warg, pogłębiając pocałunek. Słodycz. Czuł cudowną słodycz, która roztapiała go od środka, niemal zatrzymując szaleńczo bijące serce. Powoli zaczęło mu brakować oddechu, więc odsunął się od Minho, łapiąc łapczywie powietrze i spoglądając na niego błyszczącymi oczami. Chłopak uśmiechnął się, szepcząc:

            - Zupełnie tak jak twoje.

            Chwilę później osunął się nieprzytomny na kolana młodszego, wprawiając go w osłupienie. Taemin nadal ciężko oddychał, a na ustach czuł dotyk warg Minho. „Co to miało być?” – spytał sam siebie w myśli, starając się zrozumieć to co zaszło przed chwilą. Poszedł za Choi, aby upewnić się, że pijany nic sobie nie zrobi. Wysłuchał go, spróbował pocieszyć, ale ten pocałunek… Nie było go w planie. Nie było go w umowie jaką zawarł z Taeyeon. Nie było go nawet w najskrytszych snach Lee.

            - Jednak był w rzeczywistości – wyszeptał, przygryzając dolną wargę i dotykając ręką wciąż szybko bijącego serca.

            - Taemin?! – rozległ się głos Jinkiego. Podskoczył, rozglądając się dookoła. Starszy Lee szedł w ich stronę, mrużąc oczy.

            - Tutaj hyung! – krzyknął, słysząc jak głos mu drży. Onew wszedł między drzewa, stając koło niego.

            - Co mu się stało? – spytał.

            - Odleciał. Za dużo alkoholu. Pomożesz mi go przenieść?

            Jinki pokiwał głową, chwytając za ramiona Choi i podnosząc go. Taemin zarzucił sobie na ramiona jedną z rąk chłopaka i poczekał aż jego brat zrobił to samo. W końcu ruszyli w stronę namiotów, ciągnąc za sobą nieprzytomnego Minho.

            - Oooooooo Minho odleciał! – wybełkotał Key, obserwując jak bracia Lee wciągają ich przyjaciela do namiotu.

            - Szybko – odpowiedział Jjong, uparcie wpatrując się w skrzący się ogień w ognisku.

            - Jjongie?

            - Hmmm?

            - Lubisz mnie?
            - Pewnie, przecież o tym wiesz.

            - A wiesz, że cię kocham?
            - Wiem Bummie. Nie raz mi to mówiłeś.

            - A ty mnie kochasz?

            Jonghyun zerknął w błyszczące oczy młodszego i uśmiechnął się, widząc uroczy dzióbek jaki zrobił.

            - Kocham, Bummie – odpowiedział, mierzwiąc mu włosy. Chłopak zachichotał, przyklejając się do jego pleców.

            - A kochasz jako kogo?

            - Jako przyjaciela Key, a kogo?

            Kibum już chciał mu odpowiedzieć, ale obok nich pojawił się Onew, mówiąc:

            - Minho już śpi, teraz wasza kolej. Ja zgaszę ognisko.

            Obaj Kim zastanowili się chwilę nad sensem słów najstarszego chłopaka, aż w końcu podnieśli się na nogi i ruszyli chwiejnie do namiotu, zapominając o rozmowie, którą przed chwilą prowadzili. Onew westchnął, chwytając za wcześniej przygotowane wiadro z wodą i zaczął gasić ognisko, kątem oka widząc jak Taemin wchodzi do ich namiotu.

            Ułożył się w swoim śpiworze, leżąc na boku. Wiedział, że tej nocy nie zaśnie. A przynajmniej nie przez najbliższe kilka godzin. Za dużo myśli krążyło w jego głowie, a w sercu uczuć, których nie rozumiał. Opuszkami palców dotknął swoich ust, przymykając powieki. Pragnął, aby sen nadszedł jak najszybciej i chociaż odrobinę uspokoił burzę szalejącą w jego wnętrzu, którą wywołał Minho. Pragnął… sam nie wiedział czego. Przesunął palcem po dolnej wardze, wyobrażając sobie, że to usta Choi. „Więcej” – pomyślał, odpowiadając sobie na jedno z wielu pytań. Pragnął więcej i to go przeraziło.


Nie wiem kiedy kolejna notka, bo więcej napisanych nie mam. Jutro jak będę mieć czas to powstanie kolejny rozdział, ale mówię, nie wiem, czy czas będzie. Postaram się jednak to zrobić, abyście nie musiały za długo czekać ^^