środa, 17 października 2012

Takie byle co cz. 12


No więc tak, wiem, że dawno nic nie pisałam, za co chciałabym Was przeprosić, ale Sherleen dopadł kryzys twórczy ;/ Tak właśnie, tak. Wiedziałam, że niedługo to nastąpi, gdyż moje notki pojawiały się coraz rzadziej, no i stało się. Nie dam rady nic napisać, wena poszła papa. W chwili obecnej jedyne co robie to czytam, chociaż i tutaj też mam jakiś kryzysie, bo na przykład polskich ff nie dam rady i głównie skupiam się na angielskich. Jednak powoli mi to mija i zaczęłam znowu polskie, więc zapewne niedługo też zacznę pisać. Proszę was o cierpliwości kochane. Walczę z kryzysem. Tak więc czekajcie na kolejne rozdziały i one-shoty cierpliwie, a ja wzmacniam swą walkę z kryzysem ;D

 

Ps. Chciałam podziękować za każdy komentarz jaki od was dostałam, za tak dużo wejść na bloga oraz za 20 obserwatorów. To wszystko cieszy me serce i pomaga w pozbyciu się kryzysu <3

 

Wasza Sherleen ;3
 
 

niedziela, 7 października 2012

("Heart") Rozdział 22

Z dedykacją dla Kirke oppy, bo ty kochasz JongKey ;3


   

Rozdział 22
            W dniu imprezy na głównej sali bankietowej w hotelu „Paradise” panował największy rozgardiasz. Ludzie biegali w tą i z powrotem to nosząc, to odnosząc jakieś rzeczy. Ktoś krzyczał, jeszcze inna osoba wykłócała się, że dana rzecz ma stać w zupełnie innym miejscu. Przygotowywano miejsce i stoisko dla DJ`a, a w kuchni potrawy i alkohol. Każdy z gości hotelu był zaproszony na tę imprezę. Jeśli ktoś chciał to mógł przyjść i potańczyć. Drzwi stały otworem, mimo że na razie trwały gorączkowe przygotowywania.
            Jonghyun stał przed lustrem w swoim pokoju nie przejmując się tym co działo się na dole. On po prostu przygotowywał najlepszy zestaw ubrań, układał włosy, aby wyglądały idealnie i uśmiechał się  z zadowoleniem.
            - Idealnie – powiedział sam do siebie, wybierając w końcu czarną marynarkę, dżinsowe dość obcisłe spodnie i koszulkę z naprawdę fajnym wzorem pod spód. Położył ubrania na łóżko, siadając na krześle obok stolika i włączył swój laptop. Od razu zaczął pisać ze znajomymi z chatu, mimo że tak naprawdę nie chciał tego robić. W głowie miał minę Key kiedy rozmawiał z nim dzień wcześniej. Chciał zorganizować imprezę razem z nim. Wybrać ubrania zgodnie z jego wskazówkami, nawet jeśli byłyby to dość dziwne kreacje. Śmiać się, oczekując przyjścia gości. Zamiast tego musiał zabijać czas przed ekranem monitora, rozmawiając z w sumie kompletnie nieznanymi mu ludźmi. Westchnął, rozsiadając się na fotelu. Tęsknił za Key i mimo, że chłopak był zaledwie kilka pokoi dalej od niego, to nie mógł spędzić z nim czasu.
 
            Taemin patrzył krytycznym wzrokiem na swoje czerwone, obcisłe spodnie, czarną bokserkę i w tym samym kolorze, wykonaną ze śliskiego materiału kamizelkę.
            - Mogłem pójść na te zakupy przed wyjazdem – mruknął, wzdychając. Mama radziła mu, aby uzupełnił zapas swoich klubowych ciuchów, ale on uparł się, że nie jest to konieczne. Teraz jednak żałował, że tego nie zrobił, bo nie sądził, że strój, który wybrał będzie odpowiedni na taką imprezę. I te buty. Czarne, ciężkie można by powiedzieć, że wojskowe buty. Usiadł na łóżku, wyginając usta w podkówkę.
            - Będziesz wyglądać naprawdę dobrze, tylko nie związuj włosów. – Podskoczył na dźwięk głosu Taeyeon. Spojrzał w stronę balkonu i zobaczył ją, siedzącą na fotelu z zadowolonym uśmiechem na ustach.
            - Od dawna tam tak siedzisz? – spytał.
            - Dopiero przyszłam. Czyli, że dzisiaj impreza?
            - Jak widać.
            - A co tam w ogóle nowego? Działo się coś?
            - Poza tym, że Key omal się nie utopił, Jjong jest idiotą, a jego koleżanki nie dają nam żyć jak tylko się zjawią, to nie.
            - Key wszedł do wody? – Jedna z kształtnych brwi dziewczyny powędrowała ku górze.
            - Wpadł do niej, ale Jjong go wyciągnął, a później uderzył. Teraz się do siebie praktycznie nie odzywają.
            - To się porobiło…
            - A ty co robiłaś za ten czas?
            Usta dziewczyny wygięły się w uśmiechu, ale oczy pozostały bez wyrazu.
            - Byłam w swojej poczekalni i przerobiłam ją na Hawaje. Szkoda tylko, że samej było trochę nudno.
            - W to nie wątpię.
            - Ale w sumie to nie jest aż tak źle.
            Taemin pokiwał głową, ponownie odwracając się w stronę leżących na łóżku ubrań. Naprawdę nie był pewny, czy to odpowiedni strój, ale nie miał innego wyjścia jak iść właśnie w nim.
            - Przeszkadzam? – spytała Taeyeon.
            - Trochę. Niedługo impreza i muszę się wykąpać.
            - To ja może wpadnę w inny dzień. Dobrej zabawy życzę i naprawdę dobrze będziesz w tym wyglądać.
            - Dzięki.
            Chłopak już miał zamiar wyjąć ze swojej torby czystą bieliznę i zaszyć się w łazience, kiedy zauważył, że dziewczyna nadal siedzi w jego pokoju. Zerknął na nią pytającym wzrokiem, zakładając ręce na biodrach. Taeyeon spojrzała na niego, uśmiechając się delikatnie.
            - Coś nie tak? – zapytał, nie rozumiejąc dlaczego jeszcze sobie nie poszła. Uśmiech zniknął z twarzy dziewczyny, a na jego miejsce wstąpił grymas.
            - Chciałam jeszcze powiedzieć, żebyś zajął się dzisiaj Minho, dobrze?
            Jedna z brwi chłopaka powędrowała do góry. Zajął się nim? Niby po co?
            - Dlaczego?
            - Gdybym żyła jutro byłaby nasza szósta rocznica związku.
            - Oh… - wyrwało się z ust Lee. Nie wiedział, że to już jutro. Nikt o tym nie wspominał, a Minho nie wyglądał jakby się smucił albo coś. Po prostu zachowywał się tak jak zawsze.
            - Dlatego chcę, abyś zajął się nim. Rozmawiaj, rozśmieszaj, aby nie myślał o tym dniu. Mógłbyś to zrobić?
            - Myślę, że mógłbym spróbować.
            - Dziękuję. – Dziewczyna podeszła do niego, kładąc swoją dłoń na jego ramieniu i zniknęła. Taemin stał w bezruchu, czując chłód w miejscu, w którym dotknęła go Taeyeon. Wzdrygnął się, a jego ciało pokryła gęsia skórka. Taeyeon nigdy go nie dotykała. Ani razu nie zdarzyło się, aby chociażby próbowała, dlatego tak bardzo go to zaskoczyło.
            - Nigdy więcej – wyszeptał, znikając za drzwiami łazienki.
 
 
            Key siedział na jednym z krzesełek, obserwując jak goście składają życzenia solenizantowi. Przyszło naprawdę sporo osób i tylko niewielka część to turyści, którzy po prostu zjawili się, aby odrobinę się zabawić. Kibum nigdy nie podejrzewał, że Bling może mieć aż tylu znajomych. Patrzył na jego dinozaurzy uśmiech, pojawiający się  za każdym razem jak ktoś wręczał mu prezent, który później odkładał na wielki stół obok. Kupka non stop się powiększała ku uciesze Jjonga. Westchnął. On także przygotował dla niego prezent prezent. Mały, ginący wśród stosu tych wszystkich paczek, ale taki z głębi serca. Łańcuszek w kształcie dinozaura trzymającego klucz. Schowany w małym, złotawym pudełeczku i maleńka kartka z napisem „Spełnienia marzeń, Jjongie <3 „. Przygotował ten prezent jeszcze przed wyjazdem, musiał zamówić u swojego ulubionego jubilera i zapłacił za niego całkiem niezłą sumkę, ale to nie było ważne. Postanowił dać mu go, mimo tego co między nimi zaszło. W końcu to były jego urodziny i Key nie mógł nie dać mu prezentu. Westchnął ze smutną miną, wypijając swojego szampana. Muzyka grała, ludzie tańczyli, wśród nich Taemin, który pokazał, że posiada naprawdę spory talent w tej dziedzinie. Chłopak oddychał ciężko, wykonując każdy ruch, ale wyglądał na szczęśliwego. Kibum także pragnął poczuć to szczęście, nawet jeżeli byłoby ono tylko chwilowe. W tym momencie zazdrościł młodszemu chłopakowi, bo w jego sercu zagościł smutek, który nie chciał go opuścić.
            - Key nie tańczysz? – usłyszał głos Hee Re, która usiadła obok niego zakładając nogę na nogę. Miała na sobie krótką, złotawą sukienkę, idealnie opływając jej kobiece kształty, tak samo złote szpilki i dopasowaną biżuterię, a do tego włosy spięte w niesforny kok.
            - Nie mam ochoty – odpowiedział jej niezbyt grzecznie. Dziewczyna widocznie posmutniała, chyba wyczuwając, że jest przyczyną kłótni między dwójką najlepszych przyjaciół.
            - Powinieneś mu powiedzieć – odezwała się, biorąc do ręki kieliszek z czerwonym winem.
            - Co powiedzieć? – Key spojrzał na nią nieco zdezorientowany, obserwując jak upija łyk alkoholu, sprawiając, że jej wargi nieco się zaróżowiły.
            - Co do niego czujesz.
            Kocie oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu na jej słowa, a usta otworzyły szeroko. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. Chciała pomóc, a nie dzielić. Jonghyun był dla niej jak przyjaciel, młodszy brat, z którym lubiła rozmawiać. Nic więcej.
            - To widać, Key – dodała. Chłopak patrzył na nią jeszcze przez chwilę, aż w końcu wstał i warknął:
            - To nie twoja sprawa! – po czym opuścił pomieszczenie, chcąc się gdzieś zaszyć, aby nikt go nie znalazł.
 
           
            Minho opróżniał kieliszek za kieliszkiem, patrząc jak Taemin wije się w rytm muzyki. Było już dobrze po północy i on doskonale wiedział jaki rozpoczął się dzień. Rocznica. Jego i Taeyeon. Poczuł jak serce mu się ściska, na wspomnienie ich ostatniej rocznicy i ponownie wziął łyk alkoholu. Chciał zapomnień. Nie myśleć o tym jaki dzisiaj dzień. O tym, że nie ma jej przy nim. Zamknąć oczy i po ich otwarciu po prostu nie pamiętać. Wiedział, że alkohol może mu w tym pomóc. Spowić jego mózg mgiełką zapomnienia i dać krótkie, ale ulotne chwile radości. Wstał, chwiejąc się nieco, wzroku nie odrywając od tańczącego Lee. Strój, który chłopak miał na sobie dodawał mu jedynie uroku i seksapilu, a ruchy, jakie wykonywał podczas tańca tylko to potęgowały. Podszedł do niego pijanym krokiem i zaczął się bujać w rytm muzyki, widząc delikatny uśmiech na ustach chłopaka. Nie chciał od razu paść, zamroczony alkoholem, więc potrzebował ruchu. Jak najwięcej ruchu, a taniec wydawał się być w tym momencie najodpowiedniejszy.
 
 
            Jonghyun z szerokim uśmiechem, przyjmował od gości życzenia, patrząc na swoje prezenty. Każdy mu coś dał. Nawet Taemin i Minho oraz goście hotelowi. Przeważnie były to małe sumy pieniędzy, ale jednak coś było. Każdy tylko nie Key. Posmutniał nieco, opierając się o ścianę. Miał nadzieję, że chociaż na imprezie Kibum będzie dla niego bardziej życzliwszy, a tym czasem okazało się, że chyba nawet nie przyszedł. Westchnął. Czy to naprawdę był koniec ich przyjaźni?
            - Przepraszam… - usłyszał dziecięcy głos. Spojrzał w dół i napotkał małą dziecięcą twarz. Zaskoczony, schylił się, pytając:
            - Tak mały?
            - Jeden pan prosił mnie, abym to panu dał. – Chłopiec wyciągnął w jego stronę małe pudełeczko. Jjong wyciągnął rękę, odbierając je od niego i poczochrał chłopca po włosach.
            - Dziękuję, idź tam do tej pani, to da ci trochę słodkości – powiedział. Chłopiec uśmiechnął się szeroko, kiwając głową i pognał we wskazanym kierunku. Jonghyun wyprostował się, oglądając pudełeczko z zainteresowaniem, aż w końcu je otworzył. Jak tylko zobaczył wisiorek w kształcie dinozaura trzymającego klucz domyślił się od kogo mógł go dostać. Upewnił się jednak, kiedy przeczytał małą karteczkę. „Jongie”. Tylko Key się tak do niego zwracał. Nikt inny. Uśmiechnął się szeroko, wyciągając wisiorek i zaczął rozglądać po sali w poszukiwaniu znajomej sylwetki. Chodził między gośćmi, mając nadzieję, że go znajdzie. Chciał mu podziękować i po raz kolejny spróbować naprawić relacje między nimi.
            Kiedy zorientował się, że nie ma go na sali, wyszedł na korytarz, zaglądając do każdego napotkanego pomieszczenia. Już niemal tracił nadzieję, że jest gdzieś tutaj, kiedy jego uwagę przykuły lekko uchylone drzwi na końcu korytarza. Przeważnie były zamknięte na klucz, a więc, gdyby nie fakt, że ktoś ich nie domknął, nawet by tam nie zajrzał. Teraz jednak popchnął je delikatnie, zaglądając do pomieszczenia i zobaczył, siedzącego na oknie szczupłego chłopaka, który cicho pociągał nosem. Wszedł do środka, zamykając drzwi. Pomieszczenia służyło za składzik na zepsute meble. Ominął kilka krzeseł, podchodząc bliżej chłopaka.
            - Kibummie – powiedział delikatnym głosem, specjalnie używając pieszczotliwej formę jego imienia. Key drgnął, odwracając głowę w jego stronę i Jjong zobaczył na delikatnych policzkach chłopaka kilka mokrych śladów. Żołądek mu się ścisnął na ten widok. Tak bardzo nienawidził kiedy Kibum płakał. Nie wiedział co miałby wtedy zrobić, jak go pocieszyć. Już sto razy bardziej wolał jego zmienne nastroje i fochy, niż łzy, bo one nie  sprawiały, że czuł się bezsilny.
            - Dlaczego płaczesz? – spytał, wyciągając w jego stronę dłoń. Chłopak odsunął się nieznacznie od niego, dając tym samym znak, że nie chce być dotykany.
            - Bo mam złamane serce – usłyszał cichą odpowiedź i ból w jego głosie.
            - Hee Re cię odrzuciła?
            Kibum spojrzał na niego z furią w oczach. Czy on naprawdę nie rozumiał?! Naprawdę nie potrafił pojąć, że to nie Hee Re, a on, właśnie on złamał mu serce?! Głupota starszego raniła go bardziej, niż odrzucenie. Wstał, kierując się do wyjścia. Nie miał zamiaru mu ponownie odpowiadać.
            - Jeśli chcesz naprawdę mogę z nią porozmawiać – powiedział Bling. Zatrzymał się, zaciskając dłonie w pięści. Miał dość. Serdecznie dość jego głupoty. Dość ciągłego wyjaśniania, więc po prostu wysyczał:
            - Nie musisz z nią rozmawiać, bo już nie raz ci mówiłem, że to nie ona.
            - Skoro nie ona, to kto? Pod tym mostem byłem tylko z nią…
            - Czy chociaż raz do twojego skamieniałego łba przyszła myśl, że to możesz być ty?! Czy chociaż przez chwilę o tym pomyślałeś?! Nie Hee Re, czy inna dziewczyna, a ty! – wykrzyknął, czując jak kolejne łzy spływając mu po policzkach. Jonghyun zesztywniał, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia. Nie spodziewał się tego. Po prostu nie umiał sobie wyobrazić, że naprawdę mogłoby chodzić o niego.
            - Widać nie – szepnął Kibum, odpowiadając na ciszę, która zapanowała w pomieszczeniu. Odwrócił się powoli, pozwalając, aby coraz to nowsze łzy wypłynęły z kącików jego oczu. Coś drgnęło w Jonghyunie na ten widok. Coś w jego wnętrzu poruszyło się niebezpiecznie, popychając w stronę młodszego, a więc bezmyślnie zrobił krok w jego stronę, łapiąc za szczupłą rękę. W głowie słyszał szept. Głos swojego wnętrza mówiący mu, że Kibum wcale nie jest mu obojętny, że on także czuje do niego coś więcej, niż tylko przyjaźń.
            - Kochasz mnie? – zapytał, patrząc w głąb załzawionych, brązowych tęczówek młodszego.
            - Kochasz mnie, Kibummie? – powtórzył, czekając na odpowiedź. Chłopak pokiwał jedynie głową, sprawiając, że serce mu podskoczyło z radości, a na usta wypłynął delikatny uśmiech.
            - Głuptas – dodał, obejmując go w talii ramieniem i przyciągnął do siebie. Oczy Key rozszerzyły się w zaskoczeniu, a dłonie oparły o tors starszego.
            - Powinieneś mi to powiedzieć wcześniej, Bummie. O wiele wcześniej – wyszeptał Jjong, przykrywając wargi szatyna swoimi, wprawiając go tym w jeszcze większe zaskoczenie. Key zesztywniał, ale czując delikatne muśnięcia na swoich wargach, rozchylił je, odwzajemniając pocałunek, w duchu modląc się, aby to nie był sen. Starszy jednak przyciągnął go jeszcze bliżej siebie, pogłębiając pocałunek, dając tym samym do zrozumienia, że wcale nie śni. Usta Jonghyuna były ciepłe i delikatne, słodkie i kuszące. Takie, jakich się spodziewał. Kibum oplótł ramionami jego szyję, delektując się tą chwilą, czując jak serce mu bije w szaleńczym rytmie.
            - Ja też cię kocham – mruknął Bling między jednym, a drugim pocałunkiem, a Key poczuł jak szczęście wręcz rozsadza go od środka, pogłębiając pieszczotę, tym samym zatracając się w niej.
 


piątek, 5 października 2012

("2min story") Rozdział 1

Hej, dawno nic nie dodawałam, ale tak jakoś wena mnie opuściła na "Heart", więc musicie trochę poczekać. Ale teraz przejdźmy do rzeczy: Jakiś czas temu wspominałam, że ja i Nat jesteśmy w trakcie pisania rpg z 2min. Tak więc dzisiaj udało mi się przerobić pierwszy rozdział i wstawiał go na bloga.
"2min Story" to rpg pisane przeze mnie i Nat na gg. Ogółem opowiada on perypetia Taemina i Minho, w tle Jonghyuna i Key. Chciałam powiedzieć, że ten rpg został napisany dla zabawy. Nie doszukujcie się w nim żadnych faktów ze świata rzeczywistego, bo ich nie znajdziecie. Np. Taemin na początku ma blond włosy, a później takie jak w "Luciferze", ale zespół jest na scenie już 3 lata. Oprócz tego np. mają koncert na wyspie Jeju, a w rzeczywistości nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek się takowy odbył. Traktujcie to opko jako lekturę do umilenia sobie dnia/ wieczoru.
OSTRZEŻENIE: Taemin na początku zachowuje się nieco dziennie. Oprócz tego pojawia się naprawdę duża ilość scen erotycznych i ogółem całe opko ocieka jakimiś podtekstami. Tak jakoś nam to wyszło... Takie sceny jednak będę zaznaczać na kolor czerwony ;3 Także bardzo dużo słodkich i zabawnych momentów.

Opisy zachowań i dialogi Taemina są zasługą Nat, reszta moją ;D
Dłużej nie przeciągajac, zapraszam was do czytania i komentowania. Może komuś się spodoba ;3 Ja i Nat mieliśmy naprawdę sporo zabawy przy pisaniu tego rpg i mam nadzieję, że dla was także wiele jej dostarczy. Wiem też, że tytuł nie jest zbyt ambitny, ale chyba ważne, że w ogóle jest ;3
Sherleen ;3



1.

Był już dosyć chłodny i późny wieczór, kiedy Taemin wszedł do kuchni, aby coś zjeść. Ponieważ nie chciało mu się samemu przygotowywać posiłku, podszedł do Key, który siedział w kuchni i uwiesił mu się na ramieniu.

- Umma, zrób mi kanapkę – powiedział, używając swojego aegyeo. Key uśmiechnął się, nie mogąc oprzeć się urokowi młodszego i postanowił zrobić to o co go proszono.
- Dziękuję, umma – dodał Minnie.

Minho stał w wejściu do kuchni z uśmiechem na ustach patrząc jak jego słodki maknae wykorzystuje dobre serce ich zespołowej ummy.
- Minho, a ty nie jesteś głodny? - usłyszał pytanie Key. Wszedł głębiej do pomieszczenia, siadając na wolnymi miejscu obok młodszego i odpowiedział:
- A co, też mi zrobisz kanapkę umma?
- Twoje niedoczekanie. Nie nazywaj mnie tak! Tylko dla Taemina jestem ummą, a nie dla ciebie ty przerośnięta Żabo – Obruszył się Key, podając kanapkę „swojemu” synkowi i  wyszedł z kuchni. Taemin wielce szczęśliwy z otrzymanego posiłku, zaczął się nim zajadać z uśmiechem na ustach. W końcu wstał z krzesła i podszedł do lodówki, otwierając ją w celu poszukiwania swojego mleka bananowego. Jakież było jego zdziwienie, kiedy go tam nie znalazł.

- Umma! – zawołał płaczliwym głosem.

-  Co się stało Minnie? - spytał brunet, stając za młodszym chłopakiem. Key zaszył się w łazience, a więc było mało prawdopodobne, aby wyszedł  z niej w ciągu najbliższych dwudziestu minut.
- Nie ma mojego mleka - odpowiedział Taemin, spoglądając na niego szczenięcym wzrokiem. Minho westchnął, przeczesując włosy palcami. No tak, mleko. Dzieciak był niemal od niego uzależniony. Zerknął ponownie na śliczną twarz młodszego i zacisnął usta w wąską linijkę, widząc łzy w jego oczach. Młodszy pociągnął nosem, mówiąc łamiącym głosem:
- Hyung, chcę mleko. Poszedłbym sam, ale umma mnie nie puści o tej porze, bo fanki, a nikt wcześniej go nie kupił…

Minho westchnął, przytulając go do siebie jak tylko zobaczył, że jedna słowa łza spływa mu po policzku.  Nie umiał przejść obojętnie koło jego łez. Po prostu nie umiał.
- Ja ci kupię mleko, Minnie. No nie płacz już - powiedział, gładząc jedwabiste włosy Taemina.

- Naprawdę? – Chłopak spojrzał na swojego hyunga i od razu na jego twarzy pojawił się pełen szczęścia uśmiech.

Minho poczuł jak serce mu przyspieszyło na widok tego uśmiechu. Sam także się uśmiechnął, poczochrał blond czuprynę Lee  i odpowiedział:
- Naprawdę. Jakie chcesz smaki? Samo bananowe? 

- Tak! Tylko bananowe!

Taemin przytulił się do niego, śmiejąc cicho i dodał:
- Dziękuję, hyung.

Brunet z niechęcią odsunął go od siebie, posyłając w jego stronę szeroki uśmiech. Uwielbiał czuć przy sobie ciepło i zapach szamponu truskawkowego, którego używał młodszy, ale musiał iść do sklepu. W końcu jego "księżniczka" chciał swoje mleko. Westchnął ciężko. Kochał tego chłopaka już od dość dawna, ale jego uczucie nie było odwzajemnione. A przynajmniej tak podejrzewał.  Bał się mu je wyznać, bo nie wiedział jakby młodszy zareagował. No i Key by go zabił, a Jjong  mu dopomógł.
- No to poczekaj. Ja idę po to mleko – powiedział, czochrając raz jeszcze włosy młodszego, po czym wyszedł z mieszkania.

Minnie w tym czasie poszedł do salonu i usiadł na kanapie. Cieszył się z tego, że posiadał takiego przyjaciela jak Minho. Z nim zawsze był bliżej niż z resztą zespołu, mimo że to Key nazywał swoim ummą. Uśmiechnął się, podkurczając nogi i czekał niecierpliwie na swoje ukochane mleko bananowe.

 

Minho wbiegł  na ich klatkę schodową, ciężko dysząc. Droga do sklepu przebiegła mu spokojnie, ale powrót już nieco mniej. Kilka fanek zaczęło go gonić, a więc musiał przebiec całą odległość, pilnując, aby mleko nie wylało się z kartonów i modląc się o to, aby wyjść z tego cało. Cóż, poza kilkoma zadrapaniami, nic mu nie było. Wziął głęboki oddech i z uśmiechem na ustach wszedł do mieszkania, w duchu dziękując za dwóch ochroniarzy stojących przed wejście do budynku.

Minnie uważnie nasłuchiwał odgłosów dochodzących z podwórka. Kiedy usłyszał piski fanek od razu zorientował się o co może chodzić. Zmarszczył brwi, w myślach modląc się, aby fanki nie dopadły Minho. Kiedy po mieszkaniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, od razu zerwał się z kanapy i wybiegł na korytarz:
- Hyung, nic ci się nie stało? – spytał, ze zmartwieniem  patrząc na zadrapania jakie widniały na rękach starszego.

- Wszystko w porządku i mam twoje mleko - oznajmij Choi, z triumfem unosząc do góry torbę z zakupami. Serce mu zmiękło na widok troski młodszego. Bardzo mu schlebiało to, że Taemn się o niego martwił.  "Jak ja go kocham"- pomyślał, poprawiając włosy Lee, który na wieść o mleku niemal rzucił się na torbę z zakupami, wyciągając z niej jeden z kartoników. Oczy mu zabłysły, kiedy wbijał słomkę do opakowania i zaczął sączył słodki nektar.

Minho zaśmiał się, widząc reakcję młodszego i ruszył do kuchni, aby schować w lodówce resztę mleka. Później wrócił do salonu i usiadł, obserwując z zadowoleniem minę chłopaka.
- Minnie chcesz ze mną zagrać na konsoli? - spytał, wskazując na swoje ps 3.

Maknae opróżnił do końca pojemniczek, zastanawiając się chwilę, aż w końcu pokiwał energicznie głową, spoglądając na swojego hyunga.
- A w co zagramy?

- W fifę, jak zawsze - powiedział brunet, włączając sprzęt i podał pada młodszemu. Po godzinie grania do ich uszu dobiegł grzmot i niebo przecięła błyskawica. Minho skrzywił się, spoglądając na młodszego.
- Powinniśmy już iść spać. Zbliża się burza.

Taemin westchnął, kiedy jego drużyna przegrała trzema punktami. W momencie, gdy rozległ się kolejny grzmot chłopak zadrżał ze strachu, odpowiadając:

- M… masz rację.

-  No to dobranoc  - Choi wstał, wyłączając grę. Cieszył się, że ponownie udało mu się wygrać i z chęcią grałby jeszcze, ale nie chciał ryzykować zniszczenia sprzętu przez nadchodzącą burzę. Uśmiechnął się ciepło do młodszego, wychodząc z pokoju. Musiał już tylko wziąć prysznic, a więc długo nie czekając wszedł do łazienki i stanął pod gorącą wodą. Z ulgą odczuwał jak ciepłe strumienie moczą jego skórę. W miejscu gdzie miał zadrapania czuł lekkie pieczenie, ale zignorował to. W końcu nałożył spodnie od dresu i ruszył do pokoju. Postanowił dzisiaj spać bez koszulki, bo było nieźle gorąco. Ułożył się wygodnie pod cienką kołdrą i zaczął nasłuchiwać padającego za oknem deszczu i coraz to częstszych grzmotów.

Minnie zajął łazienkę zaraz po nim. Nie był zadowolony z faktu, że ponownie przegrał. Zawsze kiedy grał z Choi nie udawało mu się wygrywać. Z resztą nie tylko z nim. Zasmucił się nieco, zakładając na siebie piżamę w banany i opuścił pomieszczenie sanitarne, kierując się do pokoju, który dzielił z Minho. Od razu wsunął się pod kołdrę, a gdy usłyszał kolejny grzmot, zarzucił ją sobie na głowę.

Minho zerknął w ciemności na łóżko po drugiej stronie pokoju. W momencie kiedy błyskawica rozjaśniła widok w pomieszczeniu, zobaczył jak Taemin trześnie się pod kołdrą.
- Minnie, ty się boisz? – spytał, nieco zaskoczony.

- T.. tak – wyszeptał młodszy. Od zawsze bał się burzy. W sumie to nawet nie pamiętam od czego to się zaczęło, ale za każdym razem, kiedy grzmiało i błyskało trząsł się jak osika.

- Chciałbyś spać ze mną? – padło kolejne pytanie. Brunet  modlił się w duchu, aby Lee się zgodził. Blondyn spojrzał na niego pytająco, rumieniąc się:
- A mógłbym?

- Pewnie, chodź do mnie młody - odpowiedział, czując jak serce mu przyspiesza. Chciał jak najszybciej przytulić do siebie maknae i odegnać strach z dala od niego. Chłopak szybko wyskoczył ze swojego łóżka, wsuwając się obok Minho i bez skrępowania przytulił się do jego piersi.  Starszy przygarnął go bliżej siebie, wdychając słodki zapach truskawek, po czym zerknął w dół na jego malinowe usteczka, które tak bardzo chciał pocałować.  "Nie, nie możesz!" - Skarcił siebie w myślach, przenosząc wzrok na sufit. Coś czuł, że nie tej nocy nie zaśnie zbyt szybko.

- Hyung, dziękuję, że jesteś – mruknął Minnie, wtulając się w niego jeszcze bardziej i zasnął z błogim uśmiechem na ustach.

 Raper uśmiechnął się, słysząc słowa młodszego. Zerknął na jego pogrążoną we śnie twarz. Od tego drobnego ciałka biło przyjemne ciepło, rozgrzewając go od środka.
- To ja dziękuję, że jesteś, Minnie - wyszeptał, całując go delikatnie w policzek i przymknął oczy. Nawet nie wiedział kiedy odpłynął do krainy snów.