Taemin od
dobrych dwudziestu minut patrzył na bruneta. Minęły dwa tygodnie od kiedy
tamten go pocałował. Choi zdawał się w ogóle tym nie przejmować. Zupełnie tak
jakby to była jakaś drobnostka. A nie była. Nie dla Taemina. Głównie dlatego,
że chłopak nie mógł spać po nocach i cały czas tęsknił za miękkością warg
starszego. Przyłapywał się też na chęci ponownego zasmakowania ust Minho.
-Coś nie tak?- spytał Minho,
podnosząc na niego wzrok znad laptopa. Czuł na sobie spojrzenie młodszego już
od jakiegoś czasu.
-Taemin?- dodał, kiedy chłopak nic
nie odpowiedział.
-Czy dla ciebie w ogóle coś znaczył
tamten pocałunek?- wypalił Lee, mrużąc oczy. Zaskoczył go. Co jak co, ale nie
spodziewał się takiego pytania. W sumie to nie wiedział co odpowiedzieć. Sam
nie rozumiał swoich uczuć, ani już tym bardziej dlaczego go wtedy pocałował.
Może to przez wspomnienie smaku ust młodszego? Zawsze gdy o tym myślał, czuł przyjemne ciepło w
okolicy serca. Westchnął, odstawiając laptop na szklany stolik.
-Nie wiem- odpowiedział, uważnie patrząc na twarz Lee.
-Jak to nie wiesz?
-Po prostu, nie wiem. Nie potrafię
tego stwierdzić, ale to było dość przyjemne.
Taemin nie wiedział dlaczego, ale
zabolały go słowa Choi. Chyba spodziewał się zupełnie innej odpowiedzi. Sądził,
że starszy powie, iż ten pocałunek znaczył dla niego więcej niż się Taeminowi
wydawało. Naiwność.
-Nieważne- rzucił, wstając z fotela,
na którym siedział i kierując się do drzwi. Minho zauważył, że wyraz twarzy
młodszego się zmienił. Ruszył szybko za nim, mając jakieś złe przeczucia.
Taemin wyszedł na zewnątrz, trzaskając ostentacyjnie drzwiami. To co się stało
później, minęło w ułamku sekundy.
Lee wyszedł na środek swojego
podwórka, gdy poczuł jak ktoś go popycha, a chwilę później rozległ się strzał.
Odwrócił się zszokowany, kompletnie nie wiedząc co się dzieje. To co zobaczył,
sprawiło, że serce mu się zatrzymało. Kilka kroków od niego, na ziemi leżała
Sonia z wielką plamą krwi na brzuchu. Chłopak podczołgał się do niej, łapiąc za
rękę i rozglądając dookoła. Choi biegł w kierunku, z którego padł strzał,
trzymając w ręku broń. Taemin zerknął na kobietę leżąco przed nim.
-Nic ci się nie stało?- spytała,
uśmiechając się lekko. Pokręcił głową, kompletnie nie wiedząc co robić. Plama
krwi na bluzce kobiety non stop się powiększała.
-O Boże, co się stało?!- usłyszeli
czyjś krzyk. Odwrócił głowę, napotykając przerażony wzrok swojej sąsiadki.
Kobieta wyciągnęła telefon dzwoniąc po pogotowie, a Taemin rozerwał swoją
bluzkę, chcąc zatamować krwawienie.
-Trzymaj się Sonia, niedługo będzie
tu pogotowie- powiedział, łamiącym się głosem. Kobieta podniosła swoją dłoń,
kładąc ją na policzku Lee.
-Tak bardzo się cieszę, że nic ci
się nie stało- wyszeptała, a po jej policzka pociekła jedna łza. Taemin czuł
jak serce mu się rozrywa na kawałki. Strach i panika ogarnęły jego ciało. Nie
chciał stracić tej kobiety. Nie mógł. Zbyt wiele dla niego znaczyła, aby mogła
tak po prostu odejść. Przycisnął mocniej porwany fragment koszuli do jej rany,
nie przejmując się faktem, że jego dłonie są całe we krwi.
-Dlaczego?- spytał, zerkając na
twarz kobiety. W jej oczach widział miłość i ciepło.
-Bo jesteś dla mnie jak syn, Taemin
i nigdy nie pozwoliłabym, aby coś ci się stało. Taka jest miłość.
Łzy spływały ciurkiem po jego
smukłym policzku, kapiąc na ubranie kobiety.
-Nie płacz. Chłopaki nie płaczą-
dodała, wycierając drżącą ręką jego łzy. Chłopak zagryzł wargę, pochylając się
nad kobietą. Do jego uszu doszedł dźwięk nadjeżdżającej karetki. Zerwał się na
równe nogi, krzycząc, aby jak najszybciej jej pomogli. Dwóch sanitariuszy
wysiadło z karetki, niosąc ze sobą nosze. Odsunął się na bok ze ściśniętym
sercem patrząc jak zabierając Sonię do pojazdu.
Minho wrócił kompletnie zdyszany,
klnąc w myślach. Karetka już odjeżdżała, a Taemin stał zapłakany na środku
podwórka, patrząc za nią pustym wzrokiem. Podszedł do niego, obejmując
ramieniem.
-Chodź, zabiorę cię do szpitala-
powiedział, wycierając dłonią jego łzy. Serce mu się ściskało na ten widok.
Chłopak spojrzał na niego wzrokiem przepełnionym tak wielkim bólem, że Minho nie
wiedział co zrobić.
-Złapałeś go?- wychrypiał Lee.
Pokręcił przecząco głową. Gonił go, ale niestety drań zdążył uciec.
-Złapię go Minnie. Obiecuję-
powiedział, po raz pierwszy zdrabniając jego imię. Lee pokiwał głową, kierując
się do auta Choi. Chciał jak najszybciej znaleźć się w szpitalu.
Zanim dojechali do szpitala młodszy
się nieco uspokoił. Nie płakał, jedynie patrzył smutnym wzrokiem przez okno.
Bał się. Tak cholernie się bał. Strach paraliżował go od środka, nie pozwalając
normalnie oddychać. Nie wiedział co będzie dalej. Nic już nie rozumiał.
Choi zaparkował na wolnym miejscu i
wysiadł z samochodu. Lee zrobił to samo, kompletnie nie kontaktując. Weszli do
budynku od razu kierując się do recepcji. Pielęgniarka tam siedząca powiedziała
im, że Sonia została zabrana na blok operacyjny. Pospiesznie poszli do
poczekalni, siadając na wolnych krzesełkach. Minho wyjął z kieszeni telefon i
wybrał jakiś numer.
-Co
jest?- rozbrzmiał głos Onew.
-Ktoś znowu strzelał do Taemina.
Sonia go odepchnęła i oberwała kulkę. Skurwiel mi uciekł.
-Żyje?
-Jest na sali operacyjnej. Będziesz
musiał się zająć policją.
-Załatwione.
-Wyślesz kogoś, aby sprawdził teren?
-Jonghyuna.
Myślę, że już czas, aby go przywrócić.
-Dobra.
-Minho,
pilnuj go.
-Będę hyung. Jak oka w głowie.
Rozłączył się, spoglądając na
chłopaka. Siedział z głową ukrytą w dłoniach i chyba się modlił. Podszedł do
niego i usiadł obok. Nic nie mówił. Czekał.
Jonghyun niemal skakał z radośxi na
siedzeniu w swoim samochodzie, kiedy Onew zadzwonił do niego i powiedział, że
go odwiesza i posyła na misję. Ruszył z piskiem opon pod wskazany adres.
Wiedział tylko tyle, że ktoś strzelał do Taemina i pocisk przyjęła na siebie
Sonia, a Minho i chłopak siedzą w szpitalu. Co prawda nie dostał aż tak wielkiego
zadania, bo jedynie sprawdzenie okolicy, czy napastnik nie zostawił jakichś
śladów, ale lepsze to niż siedzenie za biurkiem.
Zastanawiał się w jaki stanie jest
teraz Choi. Na pewno się wściekał. W końcu takie rzeczy zdarzały się rzadko
kiedy to on kogoś ochraniał. A kiedy już miały miejsce uznawał to za swój błąd,
a on nienawidził popełniać błędów. Ani przegrywać. Co to, to nie. Choi zawsze
robił wszystko perfekcyjnie i z wręcz przerażającą precyzją. Dzięki temu
właśnie był tak skuteczny.
Skręcił w wybraną ulicę i zatrzymał
się. Wysiadł z auta, zmierzając w stronę domu, pod którym stał radiowóz.
Technicy policyjni już zaznaczyli ślady, a dwóch policjantów pilnowało, aby
nikt nieproszony się nie napatoczył.
-To miejsce zbrodni, nie może pan
tam wejść- powiedział jeden, wyciągając w jego stronę rękę. Jjong wyciągnął
swój identyfikator i pokazał im.
-Koniec waszego zadania panowie. To
sprawa agencji- uśmiechnął się, na widok ich min. W takich chwilach cieszył
się, że należy do agencji. Dzięki niej miał nieco więcej praw niż zwykli
policjanci. Byli jak FBI. Za nim zaparkował jakiś samochód, odwrócił się i
stanął zaskoczony. Wysiadł z niego młody chłopak z wrednym uśmieszkiem na
twarzy. Był przystojny, ale jego oczy zdradzały, że ma w sobie coś z diabła.
Cho Kyuhyun.
-Co tu robisz?- spytał Jjong,
marszcząc brwi. Onew nie mówił, że będzie miał towarzystwo.
-Siwon mnie przysłał. Mam ci pomóc i
dopilnować, abyś znowu niczego nie wysadził- odpowiedział chłopak, klepiąc go
po ramieniu. Jonghyun zaklął pod nosem, idąc za nim, a policjanci odjechali w
swoją stronę.
W momencie gdy lekarz wyszedł z sali
operacyjnej, Minho od razu się podniósł. Mężczyzna podszedł do niego z niebyt
szczęśliwą miną i powiedział:
-Przykro mi. Nie udało nam się jej
uratować.
To była chwila jak poczuł za sobą
jakiś ruch i usłyszał kroki. Odwrócił się, widząc wybiegającego z poczekalni
Taemina. Długo nie czekając, rzucił się za nim biegiem, zostawiając osłupiałego
lekarza.
Taemin biegł ile sił w nogach, co
jakiś czas potrącając ludzi. Z oczu spływały mu łzy, a serce ściskało się
boleśnie. Przez cały ten czas miał
nadzieję, że z Sonią będzie wszystko w porządku. Modlił się, aby tak było, ale
jego modlitwy nie zostały wysłuchane. Śmierć jego biologicznej matki nie
bolałaby go tak bardzo, jak odejście Soni. Przypomniał sobie jej ciepły, pełen
miłości wzrok i promienny uśmiech. Głos, który mówił, aby ciepło się ubrał i na
siebie uważał. Delikatny, opiekuńczy dotyk, gdy się zranił. Wytarł wierzchem
rękawa łzy, wybiegając ze szpitala.
-Taemin!- usłyszał za sobą głos
Choi, ale nie zatrzymał się. Chciał uciec. Jak najdalej od szpitala. Od tej
sytuacji. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że Soni nie było już koło niego.
Że zginęła przez niego.
Minho biegł za chłopakiem, dziwiąc
się, że ten potrafi być aż tak szybki. Mimo, że przyspieszał nie mógł go
dogonić. Popchnął jakiegoś mężczyznę, zaciskając pięści. Zobaczył jak Taemin
się potyka i upada na kolana. Podbiegł do niego od razu biorąc w ramiona.
-Ciiiiiiiiiś, już dobrze, Minnie.
Jestem tutaj- wyszeptał, kiedy szczupłe ręce chłopaka objęły go w tali. Głaskał
jego włosy, tuląc do siebie. Taemin rozpłakał się na dobre, wtulając policzek w
szeroką pierś Choi. Kolano go bolało, ale ten ból był niczym w porównaniu z tym
jaki czuł w sercu. Minho przycisnął go mocniej do siebie, czując jak serce mu
przyspiesza. Bolał go widok cierpienia młodszego. Serce mu się ściskało na łzy,
które wypływały z tych wielkich czekoladowych oczu.
-Już dobrze- powtórzył, kołysząc się
wraz z nim w przód i w tym.
-Ona nie żyje przeze mnie. Umarła,
bo chciała mnie bronić, a teraz zostałem sam- wychlipał Taemin, kurczowo
ściskając koszulkę Minho. Była już kompletnie przemoczona od jego łez.
-Nie zostałeś sam, Minnie. Masz
jeszcze mnie. Ja z tobą jestem- wyszeptał Choi, całując czubek głowy młodszego
i przytulając go mocniej do siebie.
Nie myślałam, że kiedyś jeszcze będę tak mocno płakała jak po twoim poprzednim opowiadaniu. Mam ochotę teraz ukręcić Key'owi łeb!! Co z tego, że go uwielbiam ;) Za takie rzeczy obrywa się prosto w twarz xP Będzie mi brakować Soni ;(
OdpowiedzUsuńJa również nie wiedziałam, że będę płakać tak jak przy "sali numer 23", jak szanuję Key, to teraz chcę go pociachać na kawałki za biednego Tae. Błagam, powiedźcie mi, że jak on zobaczy Jonghyuna w akcji to nic nie zrobi Taeminowi ani Minho lub Jjongowi. Niech on się nawróci. ! Niech JongKey będą szczęśliwi.! :< Cholernie mi smutno z powodu Soni. Gdy przeczytałam, że ona jednak nie żyje.. to jakoś poczułam się tak, jakbym to ja była w tamtej chwili Taeminem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Hikari. :)
powyłam się,to było tak strasznie smutne TT^TT
OdpowiedzUsuńKey,nie musisz wracać do agencji,bądź normalnym człowiekiem który nie zabija,bo teraz z chęcią bym ci normalnie wydrapała te kocie oczy,po czym zabiła..
tonąca w łzach Kasumi.
Wow, to ja wy tutaj tak zapłakane to co to będzie jak angsty w one-shotach przeczytacie? Ech, ciągle doprowadam ludzi do łez moimi tworami, ale cóż no, kocham to ;) Takie pełne emocji sceny właśnie ^^ Dziękuję za komentarze ;)
OdpowiedzUsuńJa już te twoje One shoty przeczytałam.. ^^ Naprawdę umiesz stworzyć coś pięknego. :D Mam nadzieję, że znajdziesz jutro troszkę czasu, by wstawić choć jeden rozdział. :) Chociaż wiem, że z tym czasem nie tak łatwo jest. ^^
UsuńWstawiła nowy angst ;) rozdział wstawię jutro, znaczy kilka rozdziałów, bo obecnie jestem na laptopie, a całe opko mam na kompie
Usuńjejej booskie *_* biedny Taemin ; < znowu prawie się popłakałam.
OdpowiedzUsuńczekam na następne ; )
Ja się również popłakałam ^^. Dodawaj szybciej notki ~!!
OdpowiedzUsuńU mnie już następna ~!! Zapraszam ^^ http://kpop-fanficki-pl.blogspot.com/
To było naprawdę smutne, szkodaaaa -.-
OdpowiedzUsuńJ.
łeeee... ryczałam, przestawałam, ruczałam uspokajałam się i.. skończyło się na płaczu.. tak mi smuutnooo ;(((
OdpowiedzUsuń~Hoshi.
To nie fair że Sonia umarła :C To takie złe :C Ale mam ochotę Zabić Key'a >_<
OdpowiedzUsuńmyslę że barziej przeżywalam czyając salę nr 23. ale to opowiadanie także jest dobre
OdpowiedzUsuńHikari masz rację też nie sądziłsm że będę ryczała tak jak przy sali numer 23, chciałoby się zabić Keya ;__:
OdpowiedzUsuńOjejuuu, tak mi szkoda Minniego... Na szczęście ma u boku Minho. Nie wiem co by się stało, gdyby musiał zostać sam. T____T
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY ROZDZIALOW EVER!!!! BIEDNY. 😢. Ale stwierdzam że jestem dziwna bo bardzo lubię Key a w tej opowieści tak samo jak Dino ❤. I Kyu...Awww i Siwon.....awww ( Wonkyu! ) TO JEST NAPRAWDE GENIALNE. WENY I SZYBKIEGO POWROTU 🙈🙉🙊
OdpowiedzUsuńSupernowe naprawdę
OdpowiedzUsuń