czwartek, 16 sierpnia 2012

("Bodyguard") Rozdział 4


              Minho siedział w pokoju, który zajmował podczas wypełniania zadania, kończąc swój raport. Codziennie musiał zdawać krótką relację z tego, czy coś się działo, czy nie. A od tygodnia panowała cisza. W sumie nie dziwiło go to. Jeśli człowiek, który zaatakował Taemina był jednym z wrogów agencji, mógł uderzyć ponownie. Po prostu teraz zbierał siły, badał otoczenie. Musiał być ostrożny. Wysłał raport na mail swojego przełożonego, uśmiechając się pod nosem. Nie mógł powiedzieć, że się nudzi. Oj nie. Z tym chłopakiem miał co robić. Chociażby sama obserwacja jak Lee się irytuje dawała mu dużo zabawy. Przymknął na chwilę oczy, przeczesując dłonią krótkie, czarne włosy. W głowie nadal miał słowa młodszego. Chciał, aby ten wracał od razu do domu po zajęciach z dwóch powodów. Pierwszy: Minho musiałby przebywać z nim także podczas treningów, a to mogło by zwrócić zbyt dużą uwagę. Drugi: Zmniejszone ryzyko kolejnego ataku. Mimo wszystko trochę go to dotknęło. Sonia mówiła mu, że chłopak kocha taniec. Podobno nawet jest utalentowany w tej dziedzinie. Westchnął, chwytając swój telefon i wybierając jeden z kontaktów.

            -Co jest?- usłyszał po drugiej stronie zaspany głos swojego najlepszego przyjaciela i uśmiechnął się.

            -Spałeś? Jest dopiero po dwudziestej drugiej- odpowiedział, rozsiadając się wygodniej na krześle. Usłyszał jak jego przyjaciel ziewa, rozciągając się przy okazji.

            -A co mam niby innego robić? Z nudów tylko sen mi zostaje.

            -Poćwicz trochę.

            -Ile można? Już i tak Sungmin i Kibum hyung wyganiają mnie ze swoich zajęć. Podobno za bardzo uszkadzam nowych.

            Zaśmiał się, mając przed oczami postacie swoich dwóch hyung. Jeden szkolił nowych w sztukach walki, a drugi w boksie.

            -Powinieneś być bardziej ostrożny- powiedział.

            -Ostrożny? Czy ty siebie słyszysz? Podczas akcji nikt nie będzie ostrożny, łamiąc im kończyny, a trening jest od tego, aby ich na to przygotować. A już najlepiej, aby uchronić od owych uszkodzeń. Pomyśl, ile razy chodziłeś w gipsie, zanim nie mogli cię pokonać?

            -Masz rację, Jjong. Nas nie oszczędzali.

            -Właśnie. Słyszałem, że dostałeś nowe zadanie. Podobno kogoś ochraniarz- po drugiej stronie rozległ się dźwięk otwieranej puszki.

            -Nie kogoś, a syna Lee Junsu- zamknął laptop, spoglądając na swoją broń, leżącą na biurku.  Po drugiej stronie rozległ się dźwięk krztuszenia.

            -Żartujesz?! Tego Lee Junsu?!

            -Tak, Jjong, tego. Dokładnie tego samego.

            -O kurwa.

            -Taaa

            -Jaki on jest? Taki sam jak ojciec?

            -Jjong, a skąd ja mam to wiedzieć? Nigdy nie spotkałem jego ojca.

            -Nikt nie spotkał. To legenda. Czasem się zastanawiam, czy aby on naprawdę istnieje. Najlepszy tajniak nad tajniakami.

            -Wiem o tym- Minho wstał, podchodząc od okna i rozglądając się. Zmrok już dawno zapadł i jedynym źródłem światła były przydrożne latarnie.

            -W ogóle to po co do mnie dzwonisz? Bo chyba nie dlatego, że się stęskniłeś.

            -Nie. Chciałem cię o coś zapytać.

            -O co?

            -Nie idzie mi z nim. Dzisiaj pożalił mi się, że nie pozwalam mu chodzić na zajęcia z tańca. Należy do kółka, a podobno ma niezły talent.

            -Chwila, czy ja dobrze rozumiem? Wielki Choi Minho prosi mnie właśnie o radę?

            -Nie ekscytuj się tak Jjong.

            -Dobra, dobra, ale ty nigdy tego nie robisz.

            -Zawsze musi być ten pierwszy raz.

            -Czyli, że nie wiesz co masz robić?

            -Taaa.

            -To proste, zapisz się do tego kółka. W ten sposób będziesz miał młodego na oku. W ogóle to ile on ma lat?

            -Dwadzieścia. To jest kółko taneczne, Jjong.

            -Młodszy od Kyuhyuna. W ogóle w czym ty widzisz problem? Przecież umiesz tańczysz.

            -Ale nie tak.

            -Kurwa, Minho. Nauczyłeś się tańczyć salsę i inne tego typu tańce jak ochraniałeś tą zawodową tancerkę, więc co to dla ciebie nauczyć się kilku kroków? Poza tym dość często tańczyliśmy te wszystkie kpopowe układy, więc znasz jakieś tam ruchy.

            Minho uśmiechnął się na wspomnienie Jessici, zawodowej tancerki towarzyskiej, którą musiał ochraniać i przez jakiś czas robić za jej partnera zastępczego. Miło spędził wtedy czas, a taniec, którego się nauczył dość często przydawał mu się w innych misjach.

            -Może i masz rację- powiedział, chowając broń za pasek spodni.

            -Zazdroszczę ci. Ty chronisz tego chłopaka i masz zajęcie, a ja już dostaję pierdolca siedząc za tym biurkiem. Papierkowa robota to nie dla mnie. Wolę pracę w terenie. Już tylko czekam, aż Siwon zdejmie mi zawieszenie.

            -Było trzeba być bardziej ostrożnym, to nie było by żadnego zawieszenia.

            -Nie miałem czasu, aby sprawdzać czy wyciągam dobrą bombę. Poza tym robią wielką aferę  o nic.

            -Wysadziłeś w powietrze sklep z ubraniami. Nic po nim nie zostało, Jonghyun.

            -Sklep, który i tak mieli zlikwidować.

            -Ale jednak- Minho usłyszał ciche przekleństwo za oknem. Podszedł do niego, wyglądając ostrożnie.

            -Ale nic się nikomu nie stało. Mogliby już mnie przywrócić- wyjęczał Jjong. Minho zmarszczył brwi, kierując się do drzwi.

            -Muszę kończyć. Zdaje się, że ten dzieciak próbuje mi wykręcić jakiś numer- powiedział, wychodząc na korytarz.

            -Już ci podskakuje… -zaczął Jonghyun, ale Minho rozłączył się, zbiegając po schodach.





            Taemin stanął na nogach, uśmiechając się pod nosem i spoglądając w górę na okno swojego pokoju. Junho napisał do niego, że szykuje się bitwa taneczna w pobliskim parku, a Taemin nie mógł jej przegapić. Już zbyt długo nie tańczył, aby przepuścić taką okazję. Ubrał się szybko i wyszedł oknem, wiedząc, że jego ochroniarz pilnie nasłuchuje tego, czy nie wymyka się z pokoju. Wolał nie ryzykować wyjścia drzwiami i zostania zawróconym z powrotem do pokoju. Poprawił czarną bluzę jaką miał na sobie, w duchu klnąc na dziurkę jaka powstała, gdy zaczepił ob jedną z desek, wychodząc z pokoju. Rozejrzał się dookoła i z uśmiechem ruszył do ogrodzenia, przez które sprawnie przeskoczył. Park znajdował się niedaleko jego domu, jakieś piętnaście minut drogi piechotą, więc nie miał zbyt dużego kawałka do przejścia. Naciągnął na głowę kaptur bluzy i ruszył szybkim krokiem w dobrze znanym sobie kierunku.

            Minho przeskoczył przez ogrodzenie, uważnie obserwując chłopaka idącego ulicą. Taemin zdawał się w ogóle nie zauważać, że jest śledzony. Choi był zły. Nie spodziewał się, że chłopak może się wymknąć mimo jego ostrzeżeń. I to w dodatku nocą. Mimo to nie zatrzymał go. Postanowił iść za nim, aby przekonać się gdzie ten się wymyka. Na reprymendy będzie czas później.

            Lee wbiegł z wielkim uśmiechem na ustach na jedną z alejek parku, kierując się w sam jego środek. Park był duży i rozległy, dzięki czemu można było spokojnie schować się wraz z magnetofonami przed ludźmi przechodzącymi ulicą. Skręcił w kolejną alejkę, słysząc przytłumione śmiechy i muzykę. Przyspieszył, w końcu wychodząc wprost w światła latarni, gdzie zebrało się już kilka osób.

            -Taemin! Myślałem, że już nie przyjdziesz- powiedział Wooyoung, przytulając go do siebie i wskazując na przeciwną grupę, tłoczącą się wokół magnetofonu.

            -Przecież napisałem dla Junho, że będę- odpowiedział, uważnie obserwując swoich przeciwników. Byli to uczniowie innego Uniwersytetu i kilku licealistów. Kilka znajomych twarzy i zdecydowanie więcej nowych. Uśmiechnął się, czując jak serce mu przyspiesza, a nogi wręcz rwą się do tańca i rywalizacji.

            -Jesteś! Będziesz naszą tajną bronią. Widać, że mają kilku dobrych ludzi w swojej grupie- odezwał się Junho, pojawiając się z tego ni z owego koło dwójki przyjaciół. Taemin kiwnął głową, a Woo ruszył na środek, rozgrzewając mięśnie. Bitwa się rozpoczęła.

            Minho obserwował wszystko z boku, uśmiechając się pod nosem. Bitwa taneczna. Tego się nie spodziewał. Nie myślał, że dzieciaki ze szkoły urządzały między sobą tego typu rywalizację. Rozejrzał się dookoła, szukając jakichś podejrzanych osób, ale widział tylko dzieciaki chodzące jeszcze do szkół. Żaden z nich nie mógł należeć do przestępczej szajki. Kolejny chłopak wyszedł na środek, wykonując kilka ruchów, pobijających te wykonane przez Wooyounga i Junho. Ale chłopcy nie zdawali się być tym jakoś specjalnie przejęci. Obaj spojrzeli na Taemina, który poprawił swoją bluzę i wyszedł na środek, ruszając rękoma. Nowe takty muzyki rozbrzmiały z przenośnych głośników, a Lee zaczął się poruszać. Minho był w szoku. Nie sądził, że ktoś może tak idealnie współgrać ze swoim ciałem. Każdy ruch chłopaka był dokładnie przemyślany, płynny i wykonany niemal, że z dziecinną łatwością. Wił się w takt muzyki, przygryzając lekko dolną wargę. Wyglądał tak jakby został stworzony do tańca.

            Taemin był w swoim żywiole. Pozwalał aby emocje znalazły ujście w tańcu, w każdym jego ruchu. Zatracał się, słysząc jedynie muzykę pulsującą w jego żyłach i głowie. Tego mu brakowało. Chłopak, z którym rywalizował wykonał jakiś ruch połączony z akrobatyką, a Lee tylko się uśmiechnął. Po chwili wyskoczył na środek, pobijając wszystkich tańczących tego wieczoru. Jego grupa zwyciężyła i to dzięki niemu.

            -Odegram się następnym razem, Lee Taemin!- rzucił jeden z chłopaków z przeciwnej drużyny, wyraźnie niezadowolony z przegranej. Taemin machnął ręką, wpadając w objęcia przyjaciół.

            -Idziemy to oblać?- zapytał Junho, z zadowoleniem patrząc jak przegrani zbierają manatki. Wooyoung od razu ochoczo przytakną, a Taemin skrzywił się.

            -Nie mogę- powiedział, wyswobadzając się z ich uścisków.

            -Dlaczego?
            -Jak ktoś zobaczy, że mnie nie ma, będę miał przesrane. Musiałem wymknąć się oknem, aby tutaj przyjść.

            -Przecież nie pierwszy raz się tak wymykasz i jakoś nigdy nic nie było.

            -Tym razem jest inaczej. Muszę wracać. Bawcie się dobrze- rzucił, kierując się w kierunku wyjścia.

            -Twoja strata- Woo pomachał mu na pożegnanie, udając się w drugą stronę.

            Minho ruszył za nim, nie odzywając się aż do momentu gdy opuścili park. Taemin znowu zdawał się nie zauważać, że ktoś za nim idzie. „Ten chłopak jest naprawdę łatwym celem”- pomyślał, podchodząc do niego od tyłu i chwytając za ramię. Chłopak podskoczył, a z jego gardła wyrwał się cichy krzyk.

            -Dobrze tańczysz- powiedział, patrząc w wielkie brązowe oczy, wytrzeszczone w zaskoczeniu. Taemin zrzucił jego rękę ze swojego ramienia, cofając się o krok.

            -Wystraszyłeś mnie- rzucił, parząc na niego ze złością. Omal nie dostał zawału, kiedy poczuł czyjś dotyk na swoim ramieniu. Już myślał, że to znowu ten psychol co do niego strzelał.

            -Nie lubię jak ktoś lekceważy moje rozkazy, a ty właśnie to zrobiłeś. Wymykanie się w nocy, nie było zbyt mądrym posunięciem.

            Lee wciągnął powietrze, klnąc siarczyście w myślach. Myślał, że nikt nie zauważy jego kilku godzinnego zniknięcia, ale widać, się pomylił.

            -Nic mi się nie stało- wysyczał.

            -Ale mogło. Słuchaj Taemin, wiem, że nie jesteś jakoś specjalnie zachwycony moją obecnością, ale nic nie możesz na to poradzić. Jeśli facet, który cię zaatakował był wrogiem agencji, uderzy ponownie. A moim zadaniem jest cię chronić, tylko jak mam to robić skoro ty łamiesz moje zalecenia i specjalnie się narażasz? Gdyby coś ci się stało, mnie by chwycili za łeb, bo odpowiadam za twoje bezpieczeństwo.

            -Nikt ci nie każe tego robić.

            -Nie, ale proszono mnie o to. Na przykład Sonia. Martwi się o ciebie, nie obchodzi cię to?

            Taemin milczał, czując jak robi mu się głupio. Oczywiście, że obchodziło go to, że Sonia się nie o niego martwi.

            -Tak myślałem. Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy, a teraz wracajmy do domu- dodał Minho, łapiąc go za łokieć i prowadząc jak nieposłusznego dzieciaka do domu.

            -Masz mnie chronić, a nigdy nie widziałem, abyś miał broń- powiedział Lee, idąc za nim i pozwalając, aby ten trzymał jego rękę.

            -Chyba nie myślałeś, że będę latać z bronią na wierzchu- Choi odchylił nieco swoją bluzkę, ukazując pistolet, wsadzony do kabury przy spodniach.

            -Zawsze tak go nosisz?

            -Nie. Na uczelni jest lepiej ukryty, ale tym razem nie dałeś mi czasu, aby go dobrze schować.

            Dalszą drogę przebyli w milczeniu. Taemin po raz pierwszy usłyszał tak wiele słów wypowiedzianych przez tego wysokiego chłopaka. Weszli do domu po cichu, nie niepokojąc Soni, za co Lee był wdzięczny Choi. Mimo wszystko wolał oszczędzić jej zmartwień.

4 komentarze:

  1. No i fajnie :3 Boże boże <3 Jak ja kocham paring 2Min c : A ty pokazujesz go w innym świetle niż zazwyczaj c ;

    OdpowiedzUsuń
  2. 2Min (!!!) *.* :3

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Rozwala mnie wizja Siwona, jako przełożony, czy cholera wie kto XD
    2. Ah, Taemin dancing machine
    3. Ale mnie irytuje ten Minho, nie wydaje mi się, aby był taki w realu, ale to jednak fick, więc nie powinnam się czepiać

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisałaś że lubisz jak znajduje się błędy więc proszę.
    " Wystraszyłeś mnie- rzucił, parząc na niego ze złością. Omal nie dostał zawału, kiedy poczuł czyjś dotyk na swoim "
    Miało być chyba Patrząc.
    Ogólnie rozdział mi się podoba, idę czytać dalej. Pozdrawiam Shizu-chan

    OdpowiedzUsuń