niedziela, 19 sierpnia 2012

("Bodyguard") Rozdział 15


            Taemin nie chodził na uczelnie. Jego przyjaciele dość  szybko się dowiedzieli o śmierci Soni. Junho, Wooyoung, Taeyang i Kai przyszli do niego w odwiedziny, ale chłopak nie chciał z nimi rozmawiać. Siedział zamknięty w swoim pokoju, kompletnie odcięty od świata, zastanawiając się jak dalej potoczy się jego życie. Płakał. Co noc wylewał łzy, wspominając ciepły głos kobiety, którą praktycznie uważał za matkę. Prawie nie jadł. Na pogrzebie wyglądał jak zombie. Wykonywał wszystko to co mówił mu Minho, samemu będąc kompletnie nieobecnym. Patrzył pustym wzrokiem na urnę z prochami kobiety, milcząc. Choi nie wiedział co robić. Zaglądał do niego, przynosił posiłki tylko po to, aby po kilku godzinach odnieść je do kuchni prawie nie tknięte. Martwił się. Czuł się dziwnie widząc smutek w oczach chłopaka. Serce mu się ściskało na widok cieni pod oczami i bladej twarzy Taemina.

            -Minnie?- spytał, wchodząc do jego pokoju. Panował w nim półmrok, bo rolety okienne były pozasłaniane. Duchota wręcz uderzała w twarz, a smutek niemal przesycał ściany. Chłopak uniósł na niego brązowe oczy, siadając na niezaścielonym łóżku. Podszedł do niego, zerkając na kanapki, które przyniósł mu dwie godziny temu. Jedna z nich była lekko nadgryziona. Westchnął.

            -Musisz zacząć jeść, bo się rozchorujesz- poprawił ciemnofioletową pościel, siadając na łóżku.

            -Nie mam ochoty.

            -Wiem, ale musisz. Chciałem powiedzieć, że muszę pojechać do agencji. Jonghyun tutaj przyjedzie i będzie cię pilnował do mojego powrotu.

            Lee poczuł jak ścisnęło go w żołądku. Nie chciał, aby Minho go zostawiał. Nawet na te kilka godzin. Starszy chyba zauważył panikę w jego oczach, bo powiedział:

            -Nie będzie mnie góra sześć godzin. Ufam Jjongowi.

            Chłopak pokiwał głową, kładąc ją na poduszce. Choi wstał, przykrywając go kołdrą i wyszedł z pokoju.

            Jego przyjaciel przyjechał dwadzieścia minut później. Otworzył mu drzwi z zaskoczeniem stwierdzając, że nie jest sam.

            -Kyuhyun?- spytał, podnosząc do góry prawą brew. Chłopak uśmiechnął się do niego jednym ze swoich wrednych uśmieszków i wszedł do środka. Jonghyun posłał mu minę, mówiącą: „lepiej nie pytaj” i zrobił to samo.

            -Co on tu robi?- odezwał się ponownie Choi, zamykając drzwi.

            -Robię za przyzwoitkę.

            -Przyzwoitkę?

            -Siwon nie do końca mi ufa i kazał temu dzieciakowi mnie pilnować- Jjong usiadł na kanapę, kładąc broń na stole.

            -Tylko nie dzieciakowi. Mam teraz lepsze względy u przełożonych niż ty.

            -Chyba tylko dlatego, że pieprzysz się z Sungminem.

            Twarz młodszego wykrzywiła się w zaskoczeniu. Nie zdawał sobie sprawy, że ktoś może o tym wiedzieć. On i hyung ukrywali się ze swoim związkiem.    

            -Skąd o tym wiesz?- spytał, siadając na oparciu kanapy.

            -Nie jestem ślepy.

            -Chłopaki, Taemin jest na górze. Zajrzyjcie czasem do niego- wtrącił Choi, obserwując przybyłą dwójkę.

            -Jak on się czuje?

            -Niezbyt dobrze. Mocno przeżył jej śmierć.

            -Rozumiem.

            Kyuhyun prychnął, włączając telewizor. Minho spojrzał na nich raz jeszcze i wyszedł, mając nadzieję, że ta dwójka będąc razem w jednym pomieszczeniu nie wysadzi go w powietrze.



            Jongyun zajrzał do Taemina cztery razy. Za każdym razem chłopak spał, albo udawał, że to robi. Zerknął na Kyuhyuna, który grał w jakąś grę na swoim laptopie.

            -Przyszedłeś tutaj pracować, a nie grać- powiedział, przeczesując rękoma włosy.

            -I tak nie ma nic do roboty. Jakiś ten dzieciak niemrawy. W ogóle nie wychodzi z pokoju.

            -Stracił niedawno bliską osobę, to normalne, że jest w żałobie.

            -Ja też straciłem rodziców, a jakoś się nad tym tak nie użalam.

            -Czasem zastanawiam się, czy ty w ogóle masz serce?

            Brązowe tęczówki chłopaka zaświeciły się, a na usta wystąpił wredny uśmieszek. Każdy kto poznał go chociaż trochę lepiej, wiedział, że Kyuhyun to zło wcielone. Mimo, że na początku może cię zmylić przystojna twarz.

            -Nie rób już ze mnie takiego potwora, Jjong- odparł Cho i wrócił do swojej gry.

            -Nie przypominał sobie, abym pozwolił ci mówić do siebie po imieniu. Trochę szacunku, Cho.

            -A co mam na ciebie mówić hyung? Nie dziękuję.

            -Jesteś diabłem, Kyuhyun.

            -Dzięki za komplement, ale wiesz, że to i tak nic nie da.

            -Niby co?

            -Myślisz, że nie widzę, iż masz na mnie ochotę?

            Oczy Jonghyuna niemal wyskoczyły z orbit na te słowa. Nigdy, nawet przez ułamek sekundy nie przyszło mu do głowy, że młodszy może pomyśleć o czymś takim.        

            -Na mózg ci padło?- wydusił z siebie.

            -Nie mam racji?

            -Nawet gdyby był koniec świata, a twój tyłek byłby ostatnim tyłkiem, jaki można by przerżnąć, nie tknął bym cię.

            -Och, no tak zapomniałem. Ty nadal kochasz tego zdrajcę.

            -Przystopuj Cho- głos Jjonga niebezpiecznie stwardniał.

            -Bo co? Mówię prawdę. Key to zdrajca.

            -Dobrze ci radzę, zamknij tą swoją demoniczną buźkę, bo nie ręczę za siebie.

            -I pójdziesz w ślady swojego kochasia?

            Kim zerwał się na równe nogi, zaciskając ręce w pięści. Jeszcze jedno słowo, a był gotowy go uderzyć. Kyuhyun już miał zamiar powiedzieć coś jeszcze, ale do pokoju wszedł szczupły chłopak. Jonghyun odwrócił głowę i zobaczył Taemina. Od razu zauważył jak marnie wyglądał. Nie było w nim chłopaka pełnego energii i zadziorności, którego poznał kilka tygodni temu. Teraz pozostał z niego tylko sam cień.

            -Taemin?- spytał, rozluźniając ręce. Chłopak spojrzał na niego i uśmiechnął się słabo.

            -O k****, nie wiedziałem, że Choi ochrania takie ciacho- wydyszał Cho, nie odrywając wzroku od chłopaka. Jjong posłał mu mordercze spojrzenie, podchodząc do młodszego.

            -Wszystko w porządku? Przykro mi z powodu Soni- położył dłoń na jego ramieniu. Lee nie odpowiedział, jedynie pokiwał głową i napił się trochę wody. Zerknął na chłopaka przed laptopem, później na całe pomieszczenie. Wiedział, że Choi nie ma w domu, a mimo to, wypatrywał go wzrokiem. Nie wiedział dlaczego. Po prostu, chciał, aby starszy był tutaj zamiast tej dwójki.

            -Pójdę do siebie- wyszeptał słabym głosem, odstawiając pustą szklankę i kierując się do na górę. Kim śledził go zmartwionym wzrokiem. Kiedy młodszy zniknął na szczycie schodów, usiadł na wolnym fotelu i westchnął. Z tym dzieciakiem nie było za dobrze.

           



Minho wrócił dopiero wieczorem. Wszedł do domu, chcą jak najszybciej odwiedzić Taemina. Kyuhyun i Jonghyun siedzieli w salonie, tak jak ich zostawił. Podszedł do nich, zdejmując kurtkę.

-Działo się coś?- zapytał, zerkając na piszącego coś na telefonie Kyuhyuna.

-Nie. Cały czas było spokojnie- odpowiedział Jonghyun, uśmiechając się delikatnie. Choi opadł na kanapę, przecierając ręką zmęczoną twarz.

-A jak Taemin?
            -Spał przez cały czas, później zszedł na dół, napił się wody i wrócił do siebie.

Pokiwał głową, marszcząc czoło. Poczuł na sobie wzrok młodszego kolegi i spojrzał w jego stronę.

-Nie wierzę- wypalił Kyuhyun, uśmiechając się pod nosem.

-Co?
            -Ty się o niego martwisz. Wielki Choi Minho się o kogoś martwi. No no, tego to się nie spodziewałem.

-Kyuhyun przestań mnie już dzisiaj wkurwiać, bo naprawdę ci przywalę- warknął Jjong, widząc zaskoczenie na twarzy Choi.

-Myślisz, że się przestraszę?

-Przestańcie- Minho doskonale wiedział do czego może doprowadzić ta ich wymiana zdań. Widział, że Jjong jest już i tak mocno zdenerwowany. Ledwo się powstrzymywał, aby nie utrzeć nosa młodszemu.

-Myślę, że możecie już iść- dodał, wstając z kanapy. Mężczyźni mierzyli się jeszcze przez chwilę spojrzeniem, aż w końcu oboje wstali. Kyuhyun nic nie mówiąc, ruszył do wyjścia, a Kim położył dłoń na ramieniu Choi, posyłając mu ciepły wzrok. Ten uśmiechnął się lekko i patrzył jak oboje wychodzą.

Taemin usłyszał jak drzwi do jego pokoju się otwierają. Później ciche kroki i ugięcie się łóżka pod dodatkowym ciężarem. Jego nos owiał zapach dobrze mu znanych perfum. Odwrócił głowę, napotykając czarne jak noc tęczówki.

-Jesteś- powiedział, uśmiechając się słabo. Minho odwzajemnił uśmiech, przyglądając mu się uważnie.

-Mówiłem, że nie niedługo wrócę.

-Wiem.

-Jak się czujesz?

-Dobrze- brązowe tęczówki spoczęły na jego twarzy. Taemin usiadł na łóżku, opierając się plecami ob poduszki, nie spuszczając z niego wzroku. Jego widok, świadomość, że był koło niego nieco go uspokajały. Czuł się bezpieczny. Minho chciał wstać z łóżka, ale chwycił go za rękę, mówiąc:

-Mógłbyś mnie przytulić?

Choi patrzył przez chwilę  w te wielkie, szczenięce oczy, aż w końcu usiadł ponownie na łóżku i wyciągnął ręce. Chłopak wygramolił się spod kołdry, podczołgując się do niego i obejmując szczupłymi ramionami w pasie. Lee wtulił policzek w klatkę piersiową Minho, wdychając z zadowoleniem jego zapach. Siedzieli tak przez kilka minut w zupełnej ciszy. Choi napawał się bliskością i ciepłem tego kruchego ciałka. Gładził spokojnie plecy młodszego, czując zapach pomarańczy.         

Taemin podniósł do góry twarz, wpatrując się w usta starszego. Było mu dobrze w jego ramiona. Dziwnie bezpiecznie i ciepło. Tak inaczej niż jeszcze kilka minut temu. Nawet nie wiedział kiedy jego wargi spoczęły na ustach Minho. Starszy go nie odtrącił, wręcz przeciwnie, odwzajemnił pocałunek, przyciągając bliżej siebie. Całował delikatnie jego wargi, muskał je swoimi, napawając się ich smakiem. Ręce młodszego wsunęły się pod koszulkę Minho, dotykając jego pleców. Pieścił opuszkami palców jego skórę, przyprawiając go o nagły napływ gorąca. Choi pogłębił pocałunek, kładąc swoją dłoń na głowie Lee. Gładził jego włosy, zatracając się. Powinien go odsunąć. Przerwać tą niebezpieczną grę, którą właśnie zaczęli, ale nie zrobił tego. Czuł, że Taemin potrzebuje teraz jego bardziej niż kiedykolwiek.

Chłopak oderwał od niego swoje wargi, spoglądając błyszczącymi oczami w jego. Oddychał szybciej, ręce nadal trzymając pod bluzką starszego. Delikatnie przesunął je na umięśniony brzuch, składając motyle pocałunki na brodzie Choi.

-Taemin- wyszeptał Minho, nieco zachrypniętym głosem. Młodszy uniósł do góry jego koszulkę, ukazując idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową. Po chwili odzienie leżało na podłodze, a gorące wargi Lee błądziły po jego szyi.

Pragnął go. Tak rozpaczliwie pragnął jego bliskości w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Chciał zatracić się, odpłynąć w świat rozkoszy. Oderwać się od ponurej rzeczywistości. Na chwilę zapomnieć.

-Kochaj się ze mną- wydyszał, przygryzając skórę na umięśnionym ramieniu.

-Proszę- dodał, składając na niej pocałunek. Minho przyciągnął jego twarz do swojej, ponownie całując. Chłopak jęknął, kiedy jego język znalazł się w gorącym wnętrzu. Nie było trzeba mu dwa razy powtarzać. Mimo, że nie powinien, postanowił dać młodszemu to o co go prosił. Chwilę zapomnienia, kawałek nieba. Ściągnął z niego koszulkę, kładąc na poduszkach. Następnie pocałował jego nos, policzek, brodę, szyję. Rękami błądził po idealniej jasnej skórze. Przyssał się do jabłka Adama, czując jak pożądanie ogarnia go coraz bardziej. Chwycił za gumkę od dresowych spodni, jakie Taemin miał na sobie i pociągnął w dół. Lee łapał każdy oddech, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Jego dolne odzienie wylądowało na podłodze.

Minho odsunął się na chwilę, patrząc na obrazek jaki miał przed sobą. Idealne ciało, kruche i delikatne, teraz nagie rozciągnięte na ciemnofioletowej pościeli. Mlecznobiała skóra tworzyła cudowny kontrast na tle fioletu. Spojrzał na twarz chłopaka. Usta lekko rozchylone, nabrzmiałe od pocałunków. Oczy przymknięte z długimi rzęsami rzucającymi cień na zaczerwienione policzki. Karmelowe włosy, niczym aureola okalające anielską twarz, rozrzucone na śnieżnobiałej poduszce. Przełknął ślinę, kiedy czekoladowe tęczówki, wypełnione teraz pożądaniem spoczęły na nim. Szczupła dłoń Taemina wylądowała na jego piersi, a smukłe palce musnęły gorącą skórę. Westchnął, pochylając się nad nim i przygryzając płatek ucha młodszego. Tym razem nie było w nim kolczyka. Przejechał językiem po małżowinie, rękoma sięgając do męskości chłopaka. Dotknął jej, przenosząc usta na szyję. Taemin jęknął, wypychając biodra do góry. Silna dłoń Minho przejechała się po całej długości jego członka, zaciskając na samym czubku. Wbił paznokcie w plecy starszego, kiedy ten ponownie zassał jego jabłko Adama, jednocześnie ugniatając wrażliwy narząd. Brunet czuł jak ciało szatyna pokrywa gęsia skórka. Słyszał jego przyśpieszony oddech i bijące jak oszalałe serce. Zjechał ustami na różowe sutki, przygryzając je lekko. Po chwili wysunął język, trącając jego koniuszkiem jedną z brodawek. Dreszcz przeszedł po ciele chłopaka, a przyjemne łaskotanie w podbrzuszu nasiliło się.

Taemin zjechał dłońmi na płaski brzuch Minho, aż w końcu chwycił za wypukłość w spodniach. Choi wciągnął gwałtownie powietrze na ten dotyk, unosząc się nieco na dłoniach. Członek Taemina stał teraz samotnie na baczność, czekając na kolejne pieszczoty. Lee przesunął ręce na pasek od spodni i rozpiął go. Minho odsunął się od niego, domyślając się co chce zrobić młodszy i ściągnął z siebie resztę garderoby. Broń zostawił na stoliku w salonie. Nie sądził, że zatrzyma się na dłużej niż pięć minut w pokoju młodszego. Teraz wiedział, że zostanie w nim całą noc.

Lee usiadł, sięgając rękoma po pulsującą męskość starszego, jednocześnie całując jego brzuch. Wsunął koniuszek języka w pępek, później przesunął się w dół po czarnym meszku znaczącym drogę od pępka do członka i wziął go do ust. Ręce Minho znalazły się na włosach młodszego, a głowa wystrzeliła do góry. Przymknął powieki, niemal jęcząc, gdy język Taemina przejechał się po wrażliwym organie. Szatyn ssał go, lizał i przygryzał, czując jak podniecenie w nim wzrasta. Dopiero gdy poczuł, że penis stał się już na tyle duży, że  prawie nie mieścił mu się w ustach, oderwał się od niego. Choi automatycznie popchnął go delikatnie z powrotem na poduszki, rozszerzając jego zgrabne nóżki. Chwycił za jedną z poduszek i podłożył ją pod plecy młodszego, jednocześnie unosząc jedną nogę i zarzucając sobie na ramiona. Pocałował smukłą kostkę, później łydkę, palcami muskając gładką skórę na jego udach. W końcu przesunął dłoń na pośladki Lee i wsadził w niego jeden palcem. Chłopak przymknął powieki, odrzucając głowę do tyłu. Poruszył się, dokładając kolejny palcem i pochylając się nad nim. Taemin otworzył na chwilę oczy, ręką sięgając do szafki obok łóżka. Choi obserwował jak chłopak wyciąga żel z pierwszej szuflady, oddychając coraz ciężej. Wyciągnął z niego palce i odebrał buteleczkę. Noga Taemina spadła na łóżko, tylko po to, aby po chwili ugiąć się na nim. Rozszerzył szerzej nogi, przygryzając dolną wargę, kiedy Minho rozprowadzał żel na jego wejściu. Do ich nozdrzy doszedł zapach arbuza.

Choi pocałował go, powoli wsuwając się do ciepłego wnętrza. Na twarzy Lee wystąpiło kilka kropel potu. Starszy odczekał chwilę, aż ten się przyzwyczai do niego, aż w końcu zaczął się poruszać. Pchnięcia jakie fundował mu brunet były delikatne i powolne, niemal zmysłowe. Taemin zaciskał powieki, palcami jeżdżąc po mokrych od potu plecach Minho, a nogi oplótł wokół jego bioder. Słyszał sapanie nad swoim uchem, czuł ciepły oddech rozwiewający jego włosy. Jęknął, unosząc wyżej biodra. Po jego skórze raz po raz przechodziły dreszcze przyjemności, a członek ocierał się o brzuch bruneta. Wtulił się w niego mocniej, wbijając paznokcie w plecy, czując zbliżające się spełnienie.

-Nie zostawiaj mnie. Nigdy- wyszeptał do jego ucha, gdy Choi wzmocnił pchnięcia. Przygryzł dolną wargę, odchylając głowę do tyłu i eksplodując. Pociemniało mu przed oczami, a ciało zadrżało w osiąganym orgazmie. Minho doszedł chwilę później, opadając na jego ciało. Leżeli tak, oddychając ciężko. Taemin już nie pamiętał o tragedii jaka go spotkała. Rozstał się na chwilę z szarą rzeczywistością i jedyne co się dla niego liczyło, to bliskość Choi. Jego zapach, dotyk i ciepło. To, którego tak pragnął i dzięki, któremu nie czuł się samotny.

6 komentarzy:

  1. Oh!Kyuhyunowi się spodobał Tae. ^^ No bo w sumie komu on by się nie spodobał.. *-* Ten rozdział to jedno wielkie wow. :D Jak zobaczyłam tekst na czerwono, to aż mi się oczka zaświeciły. :D Nie sądziłam, że tak skończy się ta wizyta w pokoju u Tae, ale w całości adoruję tę wersję. : 3 Przy napomince o tym, że Minho zostawił swoją broń na stoliku w salonie, śmiem twierdzić, że zaraz wparuje do nich Key i zastrzeli wszystko, co się rusza.. Nie, nie. To tylko moja wyobraźnia.. xD mam nadzieję, że nie masz mi za złe, iż piszę takie rozwlekłe komentarzyska pod prawie każdym rozdziałem?
    Hikari.^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak mi słów <3
    Nie wiedziałam że tak szybko to będzie ale bardzo mi się spodobał rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sobie czytam i nagle dostrzegam kolor czerwony i tak pomyślałam "będzie fajnie" i oczy tez mi się zaświeciły jak świeczki. Idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie się stało :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, zważywszy na to, że jest już późno - zmuszę się do nieprzeczytania dalszej części i pójdę spać, mając w głowie ten niesamowity obraz <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu świetne opowiadanie. Na poprzedniej części płakałam jak nienormalna xD Ale naprawdę jest świetne.

    OdpowiedzUsuń