poniedziałek, 20 sierpnia 2012

("Bodyguard") Rozdział 29


             Leżeli wtuleni w siebie, oddychając miarowo. Nie kochali się, jedynie przytulali do siebie, wsłuchując w spokojne bicie swoich serc.   

            -Jestem szczęśliwy- powiedział Taemin, mocniej wtulając policzek w szeroką pierś starszego. Ten uśmiechnął się, dłonią gładząc jego szczupłe ramiona.

            -Jak udało ci się mnie odbić? Skąd wiedziałeś gdzie jestem?- dodał, podnosząc głowę i spoglądając na twarz swojego chłopaka.

            -Ktoś mi pomógł.

            -Kto?

            -Mój przyjaciel.

            -Poznam go kiedyś?
            -Już go poznałeś, Minnie.

            -Mówisz o Jonghyunie, a może o Onew hyungu?

            -Nie. Ten przyjaciel to chłopak, który cię porwał.

            Lee zamarł, marszcząc brwi. Nie był pewny, czy aby dobrze usłyszał. Niby dlaczego miałby go porywać przyjaciel Choi? Przecież przyjaciele się tak nie zachowują.

            -Nasza przyjaźń jest nieco dziwna, Minnie- odpowiedział Minho, zupełnie  tak jakby czytał w jego myślach. Taemin kiwnął jedynie głową, ponownie zanurzając twarz ciepłej piersi.

            Minho pomyślał o Key. Nie wiedział co się z nim dokładnie stało. Był już wieczór, słońce dawno zaszło, a ludzie poszli spać. Mimo to nie uzyskał od chłopaka żadnej wiadomości. Wiedział, że nie zranił go zbyt mocno. Specjalnie celował tak, aby kula nie utkwiła w jego ręce, ale to niestety nie zmniejszyło bólu, jaki musiał poczuć, kiedy do niego strzelił.

            -Śpij. Wiem,  że jesteś bardzo zmęczony- wyszeptał, wdychając zapach Lee. Chłopak pokiwał głową i zanim się obejrzeli, oboje wpadli w objęcia Morfeusza.



            Jonghyun jechał z prędkością niemal trzystu kilometrów na godzinę, nie zwracając uwagi na przepisy drogowe, które łamał. Bał się. Przez cały czas obserwował z ukrycia jak Choi i Key wchodzą na teren wroga. Widział jak brunet wyprowadza stamtąd Taemina i wyjeżdża, ale nie ruszył się ze swojego miejsca nawet na krok. Czekał, aż Key także opuści paszczę lwa, ale ku jego zmartwieniu on tego nie zrobił. Po kilku godzinach do posiadłości wrócił Heechul razem ze swoich kochankiem. Później była już tylko cisza, do czasu aż ktoś wyszedł na zewnątrz. Kim wiedziony jakimś dziwny przeczuciem pojechał za tym kimś, z zaskoczeniem stwierdzając, że zajeżdżają pod dom Lee. Jak tylko nieznajomy zniknął, podbiegł do skrzynki, aby wyjąć z niej kopertę, którą tam wrzucono. Otworzył ją, a to co przeczytał sprawiło, że serce w nim zamarło, a włosy na głowie stanęły dęba.

            Wjechał z piskiem opon w dobrze znaną mu uliczkę. Tutaj mieszkał. On i jego przyjaciel Choi oraz kilku innych agentów. Wysiadł z samochodu, biegnąc w stronę bloku i nie czekając na windę wbiegł po schodach na trzecie piętro, tylko po to, aby wściekle zapukać do mieszkania z numerem jedenaście.

            Minęły może trzy minuty zanim drzwi się otworzyły, ale Jonghyun poczuł jakby trwało to wieczność.

            -Jjong?- usłyszał zaspany głos Choi. Długo nie czekając, wparował do środka, zamykając za sobą drzwi. Młodszy zerknął na niego zaskoczony, zamykając drzwi.

            -Co jest?- powtórzył, przeczesując rękoma włosy. Kim stał przez chwilę ciężko oddychając, aż w końcu rzucił się na niego, popychając na ścianę.

            -Jak mogłeś go zostawić?!- niemal krzyknął, nawet nie starając się ukryć swojego gniewu. Mierzyli się spojrzeniami, oddychając ciężko. Dopiero cichy głos Taemina, wołający Minho przerwał ich walkę na spojrzenia.

            -Taeminnie, wracaj do łóżka- powiedział Choi, odsuwając od siebie ręce Jjonga i spoglądając na nieco zdezorientowanego Lee, stojącego w drzwiach sypialni.

            -Co się stało?- spytał młodszy, ignorując jego wcześniejsze polecenie.         
            -Też chciałbym to wiedzieć.

            Jonghyun odsunął się od bruneta, sięgając do kieszeni i wyciągnął kopertę, rzucając nią w niego.

            -To wiadomość do ciebie. Przeczytaj- powiedział, próbując się uspokoić. Brunet zmarszczył brwi, otwierając kopertę i czytając jej zawartość. Później mrukną tylko krótkie „Cholera!” i spojrzał na Kima.

            -Skąd to wziąłeś?- spytał po chwili, podchodząc do niższego chłopaka.

            -Śledziłem was. Podsłuchałem jak mówiliście o tym swoim planie, a później śledziłem. Posłaniec Heechula zaniósł to do domu Lee.

            -Co to?- Taemin podszedł do Minho, wyciągając rękę po kopertę. Przeczytał to co było w niej zapisane i dodał:

            -I co zrobicie?
            Minho od razu wyczuł strach w głosie swojego chłopaka. Instynktownie objął go w pasie, przyciągając do siebie.

            -Właśnie, Choi. Co z tym zrobisz?- Jjong mierzył go spojrzeniem, zaciskając zęby.

            -Pójdę tam, ale bez Taemina.

            -Nie zgadzam się!- Lee omal nie krzyknął, wtulając się w jego pierś.

            -Poświęcisz się dla niego?- Kim zignorował głośny protest najmłodszego, cały czas, patrząc na Choi.

            -To mój przyjaciel i znalazł się tam przeze mnie Jjong. Uratuję twojego faceta, a ty tym czasem zajmij się moim.

            Jonghyun skinął jedynie głową i czekał, aż brunet się ubierze. Taemin stał w miejscu, patrząc tępo w jakiś bliżej nie określony punkt na podłodze. Minho wrócił kilka minut później z pełnym wyposażeniem, stanął przy Lee i uniósł jego brodę do góry.

            -Wrócę niedługo, Minnie- powiedział, całując delikatnie jego usta. Chłopak nic nie odpowiedział, nawet się nie poruszył. Po prostu stał tak, powstrzymując napływające do oczu łzy.

            -Chroń go, Jjong. Ufam ci- rzucił jeszcze Minho, stając w drzwiach wyjściowych.

            -Nie waż się bez niego wracać, Choi- odpowiedział mu Jonghyun, patrząc jak drzwi zamykają się za brunetem, Taemin upada na kolana, a jego żołądek robi salto wraz z mocno bijącym sercem.







            Kibum jęknął, kiedy kolejny cios spadł na jego brzuch. Leżał na brudnej podłodze, kompletnie nie mając siły wstać.

            -No, Key. Myślałeś, że jesteś taki cwany, że mnie wykiwasz? Błąd!- usłyszał wściekły głos Heechula i poczuł jak jego noga boleśnie wbija się w jego klatkę piersiową. Zakaszlał, plując krew. Tego się nie spodziewał. Nie sądził, że Kim jednak go przejrzy i że sam stanie się ofiarą. Był pewny, że gdyby nie jego zraniona ręka nie poszło by mu tak łatwo. Nie dałby się i nie pozwolił, aby teraz go bito jak jakiegoś psa. Niestety jego rana, która miała być lepszą przykrywką, tylko go osłabiła, przez co znalazł się w tak beznadziejnej sytuacji.

            -Nie rozumiem cię, Key. Najpierw zgadzasz się dla mnie pracować, a później najzwyczajniej w świecie zdradzasz. I po co? No po co, pytam?!

            Kibum podniósł głowę, wycierając rękawem krew spływającą mu po brodzie i uśmiechając się swoim zwyczajowym wrednym uśmieszkiem, odpowiedział:
            -Dla przyjaźni, Heechul. Ale ty nie wiesz co to jest, prawda?
            Kolejny cios jaki otrzymał był wymierzony w jego szczękę. Głowa mu odskoczyła, a ból nieco go przyćmił. Na szczęście zęby wciąż miał całe, ale coś czuł, że jeżeli nadal będzie tak obrywał, to jego uzębienie nie pozostanie w komplecie.

            Heechul podszedł do niego, schylając się i patrząc prosto w oczy.

            -Dla przyjaźni, tak? Zobaczymy jak wielka jest ta wasza przyjaźń. Ciekawe, czy Choi przystanie na moje warunki. Jak myślisz, Key, zrobi to?

            Nie odpowiedział, co jego oprawca skwitował jedynie uśmieszkiem i cichym „No widzisz?”, po czym uderzył go po raz ostatni w brzuch i wyszedł, zostawiając samego.

4 komentarze:

  1. Ja wiedziałam, naprawdę wiedziałam, że nie będzie do końca jak w bajce. Mimo, że Key nie jestem moim ulubionym członkiem SHINee, było mi cholernie przykro i w tej chwili lubiąc Heechula, ale też nie najbardziej z SuJu, powyrywałabym mu(Heechulowi, nie Key xD) ręce i nogi i nakopała do tego głupiego, wysokiego i śmiertelnie seksownego tyłka. *-* Teraz pozostaje mi się modlić o to, żeby oni obaj przeżyli. Tj. Minho i Key, a nie Heechul i Key. Jezu, ta wypowiedź jest taka chaotyczna, że gorzej być nie mogło, ale moje ręce i umysł są już w kolejnym rozdziale. :D No ale ja jestem miła i muszę po sobie zostawić komentarz. Ten jest kolos nad kolosem, więc już to kończę, bo chyba zejdziesz z tego świata jak to przeczytasz :D
    Hikari^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zastanawia od początku tego rozdziału co było napisane w liście. Chcę już wiedzieć.*.*
    A Key mi naprawdę szkoda, coś czułam, że zraniona ręka nie będzie dobrym pomysłem i że mu to nie pomoże. ;c Czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam że to jeszcze nie koniec... :/

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak wiem, że Ciula zabiją i wszyscy będą szczęśliwy. Chociaż nie... co wtedy stanie się z Gengiem? T___T Niech się w nim odkocha - będzie idealnie.

    OdpowiedzUsuń