PARING: 2min, MinKey
GATUNEK: angst
OSTRZEŻENIA: scena zabójstwa
-Proszę- wyszeptałem, czując jak jedna słona łza spływa mi po policzku.
-Proszę, powiedz, że to nie prawda- dodałem, zaciskając dłonie w pięści. Nie
usłyszałem odpowiedzi. Wokół mnie panowała nieznośna cisza.
-To nie może być
prawda- tym razem po moim policzku popłynęło więcej łez. Stałem samotnie na
brudnym chodniku. Światło ulicznej latarni padało na moją postać, odganiając w
ten sposób ciemność, kłębiącą się wszędzie wokół. Miałem na sobie czarne dżinsy
i tego samego koloru skórzaną kurtkę. Włosy w lekkim nieładzie, co chwilę
rozwiewane przez chłodny wiatr.
-Nie mogłeś mi tego zrobić. Przecież
obiecywałeś- powiedziałem, wciąż nie odrywając wzroku pełnego łez od okna budynku stojącego
po drugiej stronie ulicy. Widziałem w nim twoją postać. Widziałem lekki uśmiech
na twojej twarzy. I jego. Stał wtulony w twoją szeroką pierś. Nie
odtrąciłeś go. Nie miałeś powodu, aby to zrobić. Patrzyłem jak powoli podnosisz
do góry swoją dużą dłoń i dotykasz czule jego
policzka. Kilka godzin temu dotykałeś tak mojej twarzy. Z tą samą delikatnością i zmysłowością.
Pocałowałeś go, mimo, że jeszcze niedawno całowałeś moje usta. Czy to miało dla
ciebie jakieś znaczenie? To, że dziś rano wyznawałeś mi miłość, błądząc palcem
po nagich plecach, wzdłuż linii kręgosłupa. Czy to wyznanie było kłamstwem?
Musiało być, w innym wypadku nie całowałbyś teraz Jego. Bo gdybyś mnie kochał
tak naprawdę, nigdy nie poszedł byś do innego mężczyzny. Zrobiłeś to.
Poczułem jak serce podchodzi mi do gardła, kiedy pogłębiłeś swój pocałunek.
Podobał ci się smak jego ust? Czy dla niego też szeptałeś słodkie kłamstwa?
Także obiecywałeś, że nigdy nie zostawisz? Czy on wiedział o mnie?
Tysiące
pytań i żadnej odpowiedzi. Zacisnąłem na chwilę powieki, starając się opanować.
Powoli wzbierała we mnie panika. Chciałem wam przerwać. W jakiś sposób pokazać
ci, że jestem tutaj. Że was widzę. Rozejrzałem się dookoła i mój wzrok spoczął
na sporych rozmiarów kamieniu. Podszedłem do niego powoli, chwytając w ręce.
Ponownie spojrzałem na okno, w którym cały czas go obściskiwałeś. Poczułem
gniew. Nieprzepartą ochotę zrobienia ci czegoś. Chciałem ranić. Ciebie i jego.
Zapragnąłem, abyś poczuł dokładnie to samo co ja w tym momencie. Zrobiłem dwa
kroki do przodu, biorąc zamach. W końcu rzuciłem kamieniem, trafiając w sam
środek okna. Trzask tłuczonego szkła, cichy krzyk twego kochanka i wreszcie
zaskoczone spojrzenia was obojga.
Wiem, że mnie rozpoznałeś, mimo, że wokół
panował półmrok. Mówiły mi to twoje charyzmatyczne oczy i przystojna
twarz wykrzywiona w geście zaskoczenia.
-Minnie?- usłyszałem twoje ciche pytanie, kiedy tylko wyjrzałeś przez zbite
okno. On stał za tobą, nie rozumiejąc co się dzieje. Lustrował mnie spojrzeniem
swoich kocich oczu, zapewne zastanawiając się kim jestem. Czyli, że on także nie
wiedział o moim istnieniu. Przykre. Karmiłeś go tymi samymi kłamstwami co mnie.
Zwodziłeś, grałeś na uczuciach. Czy jego także rozkochałeś w sobie tak jak mnie?
A może tym razem to ty byłeś ofiarą jego uroku?
Nie odpowiedziałem ci.
Stałem nieruchomo w miejscu, obserwując jak przenosisz swój zszokowany wzrok na
kochanka. Wreszcie przypomniałeś sobie, że nie jesteś sam. Mówiłeś coś do niego,
ukradkiem zerkając w moją stronę. Ten kiwał tylko głową, uśmiechając pod nosem.
Myliłem się. On o mnie wiedział. I z premedytacją mi ciebie odebrał. Poczułem
jak serce pęka mi z żalu i bólu, jaki nagromadził się we mnie przez twoją
zdradę. Spuściłem na chwilę głowę, starając uspokoić oddech. Każdy kolejny wdech
bolał mnie niemiłosiernie mocno. Zupełne tak jakby ktoś nagle zamienił powietrze
w małe szpilki, które boleśnie wbijały się w moje płuca. Byłeś moim powietrzem.
Oddychałem tylko tobą. Żyłem dzięki tobie. A teraz byłeś dla mnie jedną wielką
pomyłką.
-Minnie?- twój głos był teraz tak blisko mnie. Podniosłem do góry
głowę, napotykając twoje czarne jak noc oczy. Stałeś po drugiej stronie ulicy,
uważnie mnie obserwując. W końcu ruszyłeś powoli w moją stronę. Cofnąłem się
krok do tyłu, dając ci znak, abyś się do mnie nie zbliżał. Zatrzymałeś się.
Twoja twarz wyrażała teraz tak wiele emocji.
Więcej niż dotychczas miałem przyjemność oglądać. Bałeś się, widziałem to w
twoich oczach. Co było powodem twojego strachu? Czyżby fakt, że cię nakryłem, a
może bałeś się, że odejdę? Zabawne. To ty mnie zdradziłeś. Widziałem.
-Taemin, ja… nie wiem co powiedzieć. Wiem, że nie mogę się w żaden sposób
usprawiedliwić…
-Usprawiedliwić? Kpisz sobie teraz ze mnie?!- krzyknąłem,
słysząc twoje słowa. Miałem ochotę rzucić się na ciebie z pięściami i
pokiereszować tą śliczną buźkę.
-Minnie, proszę cię…- zacząłeś, ale znowu ci
przerwałem. Śmiałem się. Śmiechem tak okrutnym, że przeraziłem samego siebie.
-Prosisz o co, Minho?- spytałem, robiąc krok w twoją stronę. Czułem jak
powoli ogarnia mnie zimno. Moje serce zamieniało się w jedną wielką kulę lodu.
Podobno cienka jest granica między miłością, a nienawiścią. Właśnie się
przekonywałem, że to prawda. Zaczynałem cię nienawidź. I podobało mi się to
uczucie.
-Pogadajmy- rzuciłeś, cofając się do tyłu, widząc moje spojrzenie.
Co w nim zobaczyłeś? Co takiego strasznego kryło się w moim wzroku, że zacząłeś
się bać?
-Myślę, że nie mamy o czym. Widziałem was!- wysyczałem głosem
przesyconym nienawiścią. Twój kochanek stał za tobą, obserwując nas uważnie. Nie
wydawał się być w jakikolwiek sposób poruszony tą sytuacją. Po prostu stał i
patrzył, a ja poczułem w sobie wielką chęć mordu.
Uśmiechnąłem się lekko,
tak jak kiedyś, podchodząc do ciebie szybko. Zatrzymałem się dopiero wtedy, gdy
nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
-Obiecałeś, że nigdy mnie nie
zdradzisz. Że będziesz kochał tylko mnie. Mówiłeś to nawet dziś rano-
wyszeptałem, owiewając cię swoim oddechem. Słyszałem jak przełykasz głośno
ślinę. Czułeś się podniecony? Żałosne. Wyciągnąłem do góry rękę, ostrożnie
dotykając twojego policzka, drugą wsadzając zza poły swojej kurtki. Łzy, które
jeszcze kilka minut temu spływały po moim policzku, dawno już wyschły.
-Kłamałeś- warknąłem, wbijając nóż sprężynowy prosto w twoje serce.
Krzyknąłeś, patrząc na mnie przerażonym i zszokowanym spojrzeniem. Przygotowałem
go wcześniej. Jak tylko odkryłem, gdzie idziesz. Na początku był przeznaczony
tylko dla mnie, ale kiedy ogarnęła mnie wściekłość, zapragnąłem zemsty.
Twój
kochanek podbiegł do mnie, widząc co właśnie zrobiłem. Wielki błąd. Żądza mordu
jaka mną ogarnęła była tak silna, że nawet nie zauważyłem kiedy wyciągnąłem
narzędzie zbrodni z twojego serca i wbiłem je w ciało twojego konkubenta.
Uderzałem nożem raz za razem, dziurawiąc jego klatkę piersiową jak ser
szwajcarski. W końcu przestałem, odrzucając na bok narzędzie zbrodni i odchodząc
chwiejnym krokiem od waszych ciał. Krew. Wszędzie było pełno krwi. Na moich
rękach, ubraniach, włosach, twarzy, wokół was i na ziemi, gdzie leżeliście. Nie
żałowałem. Wręcz przeciwnie, zacząłem odczuwać chorą satysfakcję z tego co przed
chwilą zrobiłem. Zdradziłeś mnie, a ja ci się odpłaciłem. Zemściłem się i muszę
przyznać, że zemsta była słodka. Jak miód.
Usiadłem na brudnym chodniku,
opierając się plecami ob ścianę jakiegoś budynku. W zasięgu wzroku nadal miałem
waszą dwójkę. Uśmiechnąłem się pod nosem. Srebrzysta poświata księżyca w pełni
opadała na mnie, uwydatniając ślady krwi. Przesunąłem dłonią po swoich nieco
przydługich włosach, oddychając głęboko. Było trzeba mnie nie zdradzać. Miałeś
być mój i tylko mój. Gdybyś dotrzymał swoich obietnic, które tak zawzięcie
składałeś mi każdego wieczoru i poranka, teraz byś żył. Ale ty ich nie
dotrzymałeś i zapłaciłeś za to najwyższą cenę. Nie mogłem cię mieć tylko dla
siebie, a pragnąłem tego najbardziej na świecie. Teraz już nikt nie mógł cię
mieć. Już nigdy.
Zaśmiałem się głośną, wycierając ręką krew z twarzy. To
dziwne, ale fakt, że odszedłeś nie bolał mnie. Już bardziej bolesny był widok,
gdy całowałeś chłopaka o kocich oczach. Nawet nie znałem jego imienia. Nie
ważne, teraz i tak już był tylko wspomnieniem. Zasłużyliście oboje na to. W
końcu to wy najwięcej tutaj zawiniliście.
Gdzieś w oddali rozległ się dźwięk
syren policyjnych. Zapewne ktoś zauważył jak popełniam tą zbrodnię i ich wezwał.
Nie uciekałem. Nie miałem takiego zamiaru. Chciałem, aby mnie znaleźli. Aby
zamknęli mnie wśród innych takich jak ja.
-Stałem się potworem, Minho i to
twoja wina- powiedziałem na głos, wiedząc, że już mnie nie usłyszysz. Byłem
potworem. W końcu posłałem przed chwilą na tamten świat dwa ludzkie istnienia.
Wstałem, podchodząc powoli do waszych ciał. Leżałeś cały we krwi pod światłem
nocnej latarni. Twoje oczy były puste, pozbawione swojej dawnej charyzmy i
przenikliwości. Pochyliłem się nad tobą, szepcząc wprost do ucha:
-Ale wiesz
co? Podobało mi się. Podoba mi się to co przed chwilą zrobiłem i to czym się
stałem- odsunąłem na chwilę swoją twarz, patrząc na twoją, od kilku minut już
martwą. Wreszcie schyliłem się i pocałowałem twoje zimne wargi, w duchu śmiejąc
się z samego siebie.
Blog o tematyce męsko-męskiej. Głównymi bohateriami są członkowie zespołu SHINee, chociaż może się zmienić. Chciałabym zaznaczyć, że jest to tylko i wyłącznie wytwór mojej wyobraźni, a w rzeczywistości chłopcy nie są homoseksualistami. Tak mi się przynajmniej wydaje. Wszystkie te fanficki możecie też przeczytać na stronie yaoilove.pl, gdzie występuję pod pseudonimem Sherleen. WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE! BLOG ZAWIESZONY. PROSZĘ O KOMENTOWANIE ^^
Woaaah. Taemin zabijający Minho, a później Key.. to jest coś. ! Mimo wszystko, nie płakałam. Należało im się. xD Ale nigdy nie posądziłabym Tae o noszenie noża .. hm. ^^
OdpowiedzUsuń*--* Nosz kurna. Psujesz mi psychikę.
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie- NIE CZYTAĆ YAOI ( nawet nie lubię tego gatunku ), ale nie mogłam się oprzeć !
To był wspaniałe i pełne uczuć ! Czułam się jakbym stała obok. Obok tej zbrodni. Wielki podziw ~!
Kocie oczka - Key umarł. Okazał się w tym opowiadaniu wstrętną świnią nie przejmującym się krzywdą innych ( mimo, że go kocham w tym opowiadaniu nawet mi to nie przeszkodziło ^^ )
O boże, nasz mały Taeminek zabił, nie pasuje mu rola psychopatycznego mordercy chociaż lubię psychopatów^^
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńGenialne. I bardzo rzadko spotykana narracja, która dodaje niesamowitego klimatu :3
OdpowiedzUsuńbytaasteful.blogspot.com
1-osobowy narrator! <3 Cudownie!
OdpowiedzUsuńAż nie wiem co więcej napisać. Jestem pod wrażeniem :3
Moje serce nadal bije zbyt szybko....
Jestem pod wrażeniem i to wielkim..
OdpowiedzUsuńTaemin z nożem i zabija minho oraz Kibuma..
Znaczy nw czy zasłużyli na taki los. Przecież minho nie powiedział dlaczego zdradził go. Sama muszę się domyślić.
Pozdrawiam-Shizu-chan