czwartek, 16 sierpnia 2012

("Bodyguard") Rozdział 5


             Całe śniadanie upłynęło im w milczeniu. Minho ani słowem nie wspomniał Soni o wybryku Taemina, za co ten był mu dozgonnie wdzięczny. Kobieta gadała jak najęta, co chwilę dokładając im jedzenia i narzekając na chudość Lee. W końcu oboje wyszli z domu, kierując się na Uniwersytet.

            -Do kogo trzeba się zgłosić, aby zapisać się do waszego kółka?- przerwał ciszę Minho, idąc dwa kroki za Taeminem. Chłopak zatrzymał się, patrząc na niego zaskoczony.

            -Chcesz dołączyć do klubu?- zapytał, starając się nie patrzeć na opięte materiałem niebieskiej bluzki mięśnie jego ochroniarza.

            -Po to pytam, Taemin.

            -Po co chcesz to zrobić?

            -Mówiłeś, że chcesz dalej tańczyć. Jeśli dołączę do klubu, będę miał cię na oku i nie wyda się nikomu rzeczą podejrzaną to, że przebywam blisko ciebie.

            Lee zmarszczył brwi, przetwarzając w myślach słowa bruneta. Było w tym dość sporo sensu, ale istniał jeden haczyk. Aby dołączyć do kółka tanecznego trzeba umieć tańczyć. A Taemin nie był pewny, czy ten wysoki mężczyzna to potrafił.

            -To jest klub taneczny- powiedział, uważnie obserwując wysoką postać. Brunet wyglądał naprawdę świetnie w tej bluzce i ciemnych dżinsach. Do tego włosy miał lekko rozwichrzone, a na ustach błąkał się pełen charyzmy uśmiech.

            -Wiem o tym. Nie jestem głupi, dzieciaku- Minho poczochrał dłonią włosy młodszego, na co ten zesztywniał kompletnie osłupiały. Tym razem Taemin nie związał swoich włosów, a pozwolił, aby swobodnie spływały falą po szczupłych plecach. Na ślicznej twarzy chłopaka pojawił się grymas niezadowolenia, a ręka powędrowała do włosów, aby je poprawić. Minho uśmiechnął się szerzej, widząc błyski złości pomieszanej z irytacją w czekoladowych oczach chłopaka.

            -Nie jestem dzieckiem!- wysyczał Lee, posyłając mu mordercze spojrzenie. Miał ochotę przywalić mu w tą przystojną buźkę i zetrzeć z twarzy charyzmatyczny uśmiech.

            -W ogóle to ile ty masz lat? Bo wiem, że nie jesteś ode mnie aż tak dużo starszy- dodał, ruszając ponownie w swoją stronę.

            -Dwadzieścia trzy- odpowiedział Minho, sam nie wiedząc dlaczego to zrobił. Nigdy nie podawał takich informacji swoim podopiecznym. Tym razem zrobił jakiś dziwny wyjątek. Taemin wytrzeszczył oczy, ponownie zastanawiając się jak to możliwe, że ktoś tak młody może pracować jako ochroniarz? Nie zapytał go jednak o to. Czuł, że i tak nie uzyska odpowiedzi.

            -To do kogo mam się zgłosić?- ponownie spytał Minho, podążając za chłopakiem. Starał się nie patrzeć na jego zgrabny tyłek i nogi, idealnie opięte przez jasnożółte rurki. Nigdy wcześniej nie sądził, że jakikolwiek chłopak może tak dobrze wyglądać w takich spodniach. „No może poza Key”- pomyślał, uśmiechając się gorzko na wspomnienie przyjaciela.

            -Do Taeyanga. On jest liderem- odpowiedział Taemin, poprawiając swój plecak i białą kurtkę jaką miał na sobie. Do tego pod spód założył jeszcze jasnofioletową bluzkę z krótkim rękawem.

            -Chyba kojarzę, który to.

            -Zdajesz sobie sprawę z tego, że będziesz musiał zatańczyć i dopiero Taeyang zdecyduje, czy cię przyjąć? My nie bierzemy do klubu byle kogo. Nie wystarczy do nas przyjść i powiedzieć, że chce się dołączyć. Musimy trzymać poziom.

            Choi uśmiechnął się, przywodząc w pamięci nocny występ Taemina i jego przyjaciół. Chłopcy pokazali jaki poziom prezentują, a nie był on przeciętny. Wręcz przeciwnie. Byli bardzo dobrzy. Nawet Minho potrafił to stwierdzić.

            -Myślę, że jakoś sobie poradzę- rzucił, rozglądając się dookoła.

            -To znaczy, że dzisiaj mogę pójść normalnie na trening?

            Starszy pokiwał jedynie głową, zajęty obserwacją otoczenia. Taemin czuł się nieco dziwnie zadając mu to pytanie. Zupełnie tak ,jakby prosił rodzica o zgodę na zabawę przed domem. Mimo, że jedyną osobą, o którą o to prosił była Sonia. Rodziców nigdy nie było w domu. Matka wyjeżdżała w różne wycieczki, zapominając o jedynym synu, a ojciec pracował. Taemin myślał, że po prostu wyjeżdżał w delegacje, ale jak dowiedział się kilka dni temu, wyruszał w różnego rodzaju misje. Spuścił głowę, zagryzając lekko dolną wargę. Można powiedzieć, że miał wszystko. Pieniędzy, najnowszego sprzętu i markowych ciuchów nigdy mu nie brakowało. Urody zazdrościły mu nawet dziewczyny, przez dorobił się dość wielu wrogów. Ale posiadał także przyjaciół, którzy dzielili z nimi pasję. Miał też talent. Taniec. Od zawsze był jego życiem, sposobem na smutek i samotność, jaką zafundowali mu rodzice. Kiedy tańczył, zapominał o wszystkim. Liczyła się tylko muzyka i kolejne ruchy jakie musiał wykonać. Panował nad własnym ciałem, dawał ujście nagromadzonym emocjom i w końcu czuł się wolny. Taniec był jego życiem. Westchnął, podnosząc zamglony wzrok na przejrzyste niebo. Musiał jakoś sobie radzić. Był wdzięczny niebiosom za Sonię. Obcą kobietę, która dała mu tyle miłości. Gdyby nagle jej zabrakło u jego boku, Taemin nie wiedział co by wtedy zrobił. Chyba by się załamał.

           

            Jak tylko rozległ się dźwięk ostatniego dzwonka, obwieszczający koniec zajęć, Taemin spakował rzeczy i wybiegł na korytarz. Chciał jak najszybciej znaleźć się na sali i zacząć tańczyć. Wiedział, że Minho podążał za nim krok w krok, uważnie obserwując. Mimo to nie zwolnił tępa, tylko skręcił w kolejny korytarz, schodząc na dół i wpadając do dobrze znanego mu pomieszczenia. Duża sala oświetlona kilkoma jarzeniówkami, dokładnie wypolerowany parkiet i rząd luster zastępujący wschodnią ścianę. Rzucił plecak pod ścianę, podchodząc do magnetofonu stojącego w kącie sali i przez chwilę grzebał w leżących tam płytach. W końcu wsadził do odtwarzacza krążek i podkręcił głośność, uśmiechając się na dźwięk pierwszych taktów piosenki. Michael Jackson był jego idolem. Kochał naśladować jego ruchy, do tego stopnia, że perfekcyjnie opanował moonwalk. Stanął na środku pomieszczenia, rozciągając mięśnie, jednocześnie podśpiewując pod nosem tekst piosenki.

            Minho stał w drzwiach, uważnie obserwując każdy gest chłopaka. Ponownie nie mógł wyjść z podziwu nad łatwością z jaką ten wykonywał skomplikowane ruchy.  Taemin niemal go hipnotyzował, nie pozwalając oderwać od siebie wzroku choćby na sekundę. Kiedy tańczył od razu zajmował całą scenę, a wszystko inne znikało. Obserwator mógł widzieć tylko i wyłącznie jego i magię, którą wokół siebie wytwarzał.

            -Noooo, nasz książę tańca w końcu wrócił- usłyszał obok siebie czyjś głos i odwrócił się. W drzwiach stał chłopak podobny do Taemina. Gdyby Minho nie wiedział, że młodszy jest jedynakiem, pomyślał by, że są rodzeństwem. Różnica była taka, że był wyższy od Taemina i usta miał nieco pełniejsze. Oprócz tego posiadał także większą muskulaturę, niż szczuplutki Lee. No i włosy miał czarne, krótko ostrzyżone. Minho przeniósł wzrok na gips, w który była wsadzona jego prawa noga. Dopiero teraz zauważył, że chłopak opierał się o kule.

            -Kiedy tańczy jest nieobecny- dodał chłopak, uśmiechając się szeroko, przy okazji ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.

            -Kai, weź nie stój tak w przejściu!- rozbrzmiał głos Wooyounga wchodzącego na salę. Za nim powolnymi krokami weszli Junho i Taeyang. Na korytarzu było też słychać damskie głosy i śmiechy.

            -Taemin wrócił!- obwieścił Junho, rzucając swoje rzeczy pod ścianę. Żaden z nich zdawał się nie zauważać Minho.

            -No nareszcie- wymrugał Taeyang, ściągając swoją bluzkę i dopiero teraz parząc na Minho.

            -W czym mogę pomóc?- dodał, podchodząc do niego. Choi uśmiechnął się, patrząc na niskiego, ale umięśnionego chłopaka.

            -Chciałbym dołączyć do waszego klubu- powiedział. Taeyang obrzucił go zaciekawionym spojrzeniem, a Woo i Junho podbiegli bliżej nich. Taemin wyłączył muzykę, obserwując swoich przyjaciół i ochroniarza. Taeyang rozmawiał przez chwilę z Choi, aż w końcu wskazał mu ręką parkiet, dając przy okazji znak dla Lee, aby ponownie włączył muzykę. Zrobił to, opierając się plecami ob ścianę, cały czas nie odrywając wzroku od Choi.

            Brunet wyszedł na środek, przypominając sobie w myślach ruchy, których nauczył się od przyjaciół w agencji. W głośnikach rozbrzmiały słowa kolejnej piosenki, a on zaczął się poruszać.

            Taemin stał z wytrzeszczonymi oczami i otwartą buzią, patrząc jak Minho wykonuje kolejny ruch. Ślinka mu niemalże ciekła, kiedy bluzka bruneta unosiła się do góry, ukazując nagi kawałek skóry. Nie spodziewał się, że brunet potrafił się tak poruszać. Nie były to jakieś mocno skomplikowane ruchy, ale mimo wszystko nie były też specjalnie łatwe.

            Minho czuł się nieco dziwnie, tańcząc przed chłopakami. Czuł na sobie wzrok czekoladowych oczu i nie wiedział dlaczego, ale starał się jeszcze bardziej. Jakby chciał zaimponować temu dzieciakowi i pokazać, że może należeć do ich grupy. Że trzyma poziom i potrafi o wiele więcej, niż Lee sobie wyobrażał. W końcu piosenka się skończyła, a on staną nieco zdyszany, zerkając na zebranych na sali.

            -Musimy się naradzić- powiedział Taeyang, przywołując ręką Taemina. Chłopak podszedł do niego, zastanawiając się w myślach, gdzie Choi mógł schować broń. Przecież nie miał jej nigdzie przyczepionej. Zauważyłby.

            -I co myślicie?- Taeyang zwrócił się do swoich przyjaciół, uważnie ich obserwując.

            -Nie jest taki zły- odpowiedział Junho, w myślach przeklinając nowego, który nie dość, że miał w sobie „to coś”, co przyciągało damską część jego grupy na studiach, to jeszcze okazało się, że umiał tańczyć.

            -Przyda nam się ktoś jeszcze. Kai nie może teraz tańczyć- dodał Woo, zerkając wymownie na gips przyjaciela.

            -Kolejna osoba nam nie zaszkodzi- powiedział Kai, ignorując uwagę Woo.

            -Taemin?- wszyscy spojrzeli na Lee, który nie odrywał wzroku od Minho. Chłopak westchnął, przymykając na chwilę powieki i wyszeptał:

            -Przyjmijcie go. Zastępstwo nam potrzebne, a widać, że umie tańczyć, więc nad czym się tu zastanawiać?

            Taeyang pokiwał głową, podchodząc do Choi i przekazując mu nowinę. Brunet uśmiechnął się, ściskając jego rękę. „To rewanż za to, że nie powiedziałeś nic Soni o bitwie w parku”- pomyślał Taemin, dołączając do przyjaciół, którzy już zaczynali rozgrzewać mięśnie.

3 komentarze:

  1. Teraz to będzie się działo .
    Starałam sobie to wyobrazić czytając i wiesz co ci powiem ? Piszesz tak dobrze i opisujesz tak idealnie sytuacje że można to sobie odtworzyć w myślach. *___*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta wyżej dobrze gada :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah, stało się to, co chciałam. Ciekawe czy inne moje marzenia w stosunku do tego opowiadania także się spełnią... ^^

    OdpowiedzUsuń