poniedziałek, 20 sierpnia 2012

("Bodyguard") Rozdział 31


            Taemin wbił się z impetem w ramiona Minho, jak tylko ten zjawił się w agencji.

            -Wow, zaraz mnie udusisz- zaśmiał się Minho, przytulając go do siebie.

            -Bałem się o ciebie. Myślałem, że nie już wrócisz- wyszeptał w jego koszulkę, ubrudzoną nieco krwią Key. Odsunął się, patrząc na nią z przerażeniem.

            -Jesteś gdzieś ranny?!- niemal krzyknął, gorączkowo oglądając ręce i klatkę piersiową bruneta.

            -Nie jestem, Minnie. To nie moja krew- powiedział Minho, kiedy ręce młodszego zadarły do góry jego koszulkę.

            Po odjeździe Jjonga i Key zadzwonił do Onew. Nie musiał na niego długo czekać. Jego hyung przyjechał na miejsce, dokładnie wysłuchując całej relacji z uśmiechem na ustach. Kiedy tylko zabrano ciała, ruszył do agencji, gdzie czekał na niego przerażony i nieźle zmartwiony Taemin.

            -Nigdy więcej mnie tak nie strasz- rzucił młodszy, z ulgą przekonując się, że Minho naprawdę nie jest ranny.

            -Postaram się- ciepłe wargi spoczęły na jego, łącząc w delikatnym pocałunku. Młodszy od razu go odwzajemnił, uspokajając jak dotąd szybko bijące ze strachu serce. Kiedy przeczytał wiadomość, którą przywiózł Jonghyun, poczuł jak zalewa go zimny strach o samego siebie. Nie chciał ponownie wracać w ręce tych potworów. Jednak strach, który poczuł kiedy Minho oznajmił, że pojedzie tam sam, był o wiele większy i o wiele gorszy niż ten, który owładną nim wcześniej. Był jak sparaliżowany, nic do niego nie docierało, nawet ostatnie słowa Choi zanim wyszedł na spotkanie z jego prześladowcą. W głowie układał czarne scenariusze, zupełnie nie widząc co by zrobił gdyby Minho zginął. Zadrżał na tą myśl, mocniej wbijając się w usta swojego chłopaka.

            Oderwali się od siebie dopiero gdy usłyszeli głośne chrząknięcie. Za nimi stał wysoki, dobrze zbudowany i wyglądający na pewnego siebie mężczyzna.

            -Siwon shi- powiedział Minho, kiwając głową.

            -Choi- wystarczyło, aby wypowiedział jedynie nazwisko, a od razu było wiadome co dana osoba ma zrobić. Minho oderwał się od Taemina, głaskając go jeszcze po policzku i ruszył za Siwonem do jego gabinetu.

            Jak tylko drzwi się za nim zamknęły, starszy wlepił w niego swój uważny wzrok i stanął za biurkiem, mówiąc:

            -Więc słucham. Jak to było?

            -Myślę, że Jinki hyung wyjaśnił ci wszystko i to ze szczegółami.

            -Chciałbym jednak usłyszeć twoją wersję.

            -Jest taka sama jak jego.

            Zapadła cisza. Obaj Choi mierzyli się przez chwilę wzrokami, aż w końcu starszy westchnął, siadając za biurkiem.

            -Co teraz zamierzasz?- spytał.

            -Chcę odejść z agencji.

            -Jesteś tego pewny?
            -Jak najbardziej hyung. Dokładnie to przemyślałem.

            Siwon pokręcił głową, nie mówiąc jednak nic. Decyzja, którą podjął Minho nie podobała mu się, ale nie miał prawa mu jej zabronić. Wściekał się jedynie, że w tak krótkim czasie stracił trzech najlepszych ludzi.

            -To twoja decyzja. Nie będę cię zatrzymywał- powiedział w końcu.

            -Dzięki hyung. Za wszystko- Minho uśmiechnął się, po czym opuścił gabinet ponownie zanurzając się w miękkich ustach swojego chłopaka.





            Za oknem panował mrok. Lee Jinki siedział w swoim gabinecie, patrząc na trzy legitymacje leżące na jego biurku. Dwie z nich otrzymał dzisiaj, jedną rok temu. Każda z nim przedstawiała zdjęcia jego trzech donsengów. Kim Kibuma, Kim Jonghyuna i Choi Minho. Skłamałby gdyby powiedział, że się tego nie spodziewał, bo spodziewał. Już w dniu kiedy Kibum odszedł poprzez zdradę. Dalej to była już tylko kwestia czasu jak Jonghyun poszedłby w ślady ukochanego. I nie mylił się. Powrót Key i Lee Taemin pomogli Jonghyunowi i Minho w podjęciu decyzji. Rozumiał, że obaj postawią na miłość. Sam też by tak zrobił.

            Drzwi do jego gabinetu otworzyły się bez pukania i wszedł do niego założyciel agencji Lee So Man. Onew uśmiechnął się do niego, siadając wygodniej na swoim fotelu. Mężczyzna zajął pusty fotel naprzeciwko niego i powiedział:

            -Widzę, że nie zasmuciłeś się zbytnio ich odejściem, Jinki.

            -Bo wiedziałem, że ono w końcu nastąpi, tato- odpowiedział. Mężczyzna uśmiechnął się do niego, słysząc słowo, którym się do niego zwrócił. Jedynie dwie osoby w agencji wiedziały, że Lee Jinki jest jedynym synem Lee So Mana. Chłopak ukrywał to nie chcąc, aby wszystkie jego zasługi były przypisywane pod to kim był jego ojciec. Wolał sam pracować na swój sukces.

            -I powiedz mi co ja mam teraz zrobić? Straciłem trzech najlepszych ludzi.

            -Masz jeszcze Kyuhyuna i całą bandę, z którą się zadaje.

            -To nie to samo. Ta trójka była wyjątkowa. Inna. Tak jak ty.

            -Poczułem się w tym momencie jak kosmita.

            Mężczyzna zaśmiał się, chwytając legitymacje leżące na biurku Onew. Kochał swojego syna i był z niego niezwykle dumny. Szczególnie z tego, że był w stanie wyszkolić trójkę tak dobrych ludzi. Zerknął na zdjęcie Kim Kibuma, wzdychając.

            -Wiesz, że byłbym skłonny mu wybaczyć i pozwoliłbym mu wrócić gdyby tylko chciał?

            -Ale widocznie nie chciał.

            -Tak. Widać nie chciał.

            -Mam rozumieć, że mimo to nie zdejmiesz z nich nagonki?

            -Nie. To pomoże im zachować umiejętności. No i potraktujmy to jako przestrogę dla innych oraz nauczkę dla nich samych. Panom Kim to się przyda.

            -Rozumiem.

            -Choi Minho i syn Lee Junsu, tego w życiu bym się nie spodziewał, ale jeżeli ten utalentowany i niezwykle tajemniczy chłopak woli taką drogę życia, no to cóż. Nic na to nie mogę poradzić.

            -Będą szczęśliwi. Cała czwórka. I to jest najważniejsze.

            -Zawsze miałeś miękkie serce po matce.

            -Chyba nie tylko po niej, tato. Nie tylko po niej. A tak poza tym to co u niej słychać?
            Lee So Man podszedł do syna, obejmując go ramieniem i rozpoczął opowiadać o nieco szalonych, ale uroczych wyczynach jego rodzicielki.

4 komentarze:

  1. jakoś tak.. smutno mi się zrobiło, że Minho odszedł z agencji.. ale to lepiej. :) Nie dziwię się, że Taemin tak się zamartwiał o Minho. Ja też bym się strasznie martwiła. Ciekawi mnie, czy Kibum, Jonghyun, Minho i Taemin spotkają się jeszcze za jakiś czas? :) ~ końcówka przeurocza. A bynajmniej dla mnie, taka kochana. <3
    Hikari~

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez to jeszcze bardziej się zakochuje w Onew w ssposób w jaki opisujesz go jest cudowne. Z resztą jak pozostałych, a jednak jest Happy End dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardzo słodkie tylko smutno że się kończy

    OdpowiedzUsuń
  4. Onew jest taki pocieszny w tym ficku ^^

    OdpowiedzUsuń