Lee Jinki
stał w oknie swojego biura, pogrążony we własnych myślach. Na dworze było już
ciemno, ale mimo tak później pory on nadal tkwił w agencji. Nie miał ochoty
wracać do mieszkania, mimo, że tam czekała na niego jego narzeczona.
Potrzebował trochę samotności, uporządkować myśli, powspominać. Przed oczami
stanęła mu trójka dzieciaków ze zdezorientowanymi minami. Uśmiechnął się,
uchylając okno, aby wpuścić do środka nieco świeżego powietrza. Przez chwilę
patrzył jeszcze na samochody przejeżdżające ulicą, aż w końcu usiadł, włączając
komputer.
Agencja zawsze rządziła się swoimi
prawami. Wybierała swoich ludzi w ściśle określony sposób, zawsze idealnie
skuteczny. Nowymi agentami lub kandydatami na agentów zawsze były dzieci z domu
dziecka. Czasem zdarzało się, że któryś agent szkolił swoje dziecko, jak było
to w przypadku Jinkiego, aby mógł iść w jego ślady. I nieważne było to, że
dzieciaki były osobami nieletnimi. Agencja zbierając nowych ludzi łamała prawa,
ale nikt ich za to nie karał, głównie dlatego, że wszystkie największe władze w
kraju były w rękach SM. Wszystko zaczynało się od na pierwszy rzut oka
normalnego testu. Sprawdzian, taki jak w szkołach, który przeprowadzano w
poszczególnych domach dziecka. Osoby nie wtajemniczone, czytając owy sprawdzian
pomyśleliby, że to po prostu kolejne sprawdzenie wiedzy dzieci, ale tak nie
było. Każde pytanie miało haczyk i tylko nieliczni mogli ów haczyk odnaleźć.
Dzieci, które uzyskiwały z testu 90% poprawnej odpowiedzi, zostawały wysyłane
na dwumiesięczny obóz. Z pozoru zwykły obóz sportowy, ale gdy już było się na
nim tydzień, szybko zostawało się wyprowadzonym z błędu. Każde przebywające na
nim dziecko wiedziało, że to eliminacja, próba i w końcu możliwość dostania się
do agencji.
Trzynaście lat temu Jinki był opiekunem
na takim obozie. Nie ważne, że miał wtedy zaledwie piętnaście lat. Jego
zadaniem było po prostu opiekowanie się daną grupą w wybranym domku. Miał być
dla nich jak starszy brat, pomagać im, pilnować, jako ten bardziej
doświadczony. W ten sposób poznał Choi Minho, Kim Jonghyuna i Kim Kibuma.
Dwójkę dziesięcioletnich chłopców i jednego jedenastolatka. Zostali
przydzieleni do jednego domku, a Jinki miał być ich opiekunem. Pamiętał, że
Kibum i Jonghyun pochodzili z tego samego domu dziecka i zaprzyjaźnili się
zanim zostali wybrani na obóz. Jedynie Minho pochodził z innej placówki, przez
co nieco trudniej było mu nawiązać nowe znajomości. Zawsze cichy i spokojny,
przeważnie spędzający czas samotnie. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy
okazało się, że to właśnie ten ciemnowłosy chłopiec zdobył sto procent z
egzaminu. Jego współlokatorzy stracili jedynie po punkcie. Jinki obserwował jak Minho powoli zaprzyjaźnia się
z dwójką bardziej rozrywkowych dzieci, sam robiąc im za starszego brata.
Uśmiechnął się, spoglądając na stare
zdjęcie jakie miał na komputerze, przedstawiające jego i trójkę chłopców. Każde
dziecko po zakończeniu obozu mogło zdecydować, co chce dalej zrobić. Dołączyć
do agencji, a może wrócić do domu dziecka i czekać na adopcję. Obaj Kim
zdecydowali się na pierwszą opcję, a Choi ku zaskoczeniu wszystkich postanowił
wrócić do sierocińca. Mimo to Jinki wiedział, że dzieciak wróci. I nie mylił
się.
Przypomniał sobie jak dwa tygodnie
po zakończeniu obozu przyjechał wraz ze swoim ojcem do domu dziecka, w którym
przebywał Choi. Musieli załatwić kilka papierów. Jinki został w samochodzie,
obserwując dzieciaki bawiące się na placu zabaw przed budynkiem. Nagle poczuł
jak drzwi auta od jego strony się otwierają, a jego oczom ukazał się Minho z
bagażami w ręku. Chłopiec cicho zapytał go, czy może jednak dołączyć do
agencji. Bał się, że na to już za późno, ale Lee wyprowadził go z błędu. Pomógł
mu zapakować rzeczy do auta i zabrał do agencji. Ponownie dostał pokój wraz z
Kibumem i Jonghyunem, a z czasem ich przyjaźń pogłębiła się. Jinki widział jak
relacja między panami Kim zmienia się na nieco bliższą niż tylko przyjaźń.
Obserwował ich sukcesy, pomagał gdy zaszła taka potrzeba. Każdy z nich był w
czymś dobry. Minho strzelał lepiej i celniej niż jakikolwiek starszy
podopieczny agencji, Jonghyun od zawsze miał smykałkę do materiałów
wybuchowych, a Kibum był mistrzem kamuflażu. Ta trójka w dość krótkim czasie
stała się najbardziej obiecującymi młodymi agentami. Każdą dziedzinę opanowali
do perfekcji, nigdy nie popełniali tych samych błędów dwa razy, a słowo
„porażka” zupełnie wyszło z ich słownika. Przez całe osiem lat szkolenia byli
nie rozłączni, później wyruszyli na swoje pierwsze misje i wykonali je z
sukcesem. Jinki myślał, że już zawsze będą razem. Dlatego tak bardzo wstrząsnął
nim fakt, że jeden z nich mógł zdradzić. Agencję, przyjaźń. Tak po prostu.
-Cześć, jestem Kim
Kibum, a to jest Jonghyun- chłopiec o kocich oczach wyciągnął w jego stronę
rękę, uśmiechając się pod nosem. Uścisnął ją nieśmiało, siadając na wolnym
łóżku.
-A
ty jak masz na imię?- spytał drugi, nieco niższy chłopiec, podchodząc do niego.
-Choi
Minho- odpowiedział, rozglądając się dookoła.
-Ile
masz lat?
-Dziesięć.
-Tak
jak Key. Ja mam jedenaście, ale nie mówcie od mnie hyung. Nie lubię tego-
Jonghyun usiadł na łóżku obok bruneta, uśmiechając się szeroko.
-Jesteś
sierotą, czy po prostu rodzice cię zostawili? Mnie matka porzuciła jak miałem
dwa latka, a ojca nie znałem- odezwał się Kibum, patrząc mu prosto w oczy.
-Jonghyuna
rodzice też oddali, ale zaraz po urodzeniu- dodał, widząc, że chłopak się nie
odzywa.
-Moi
rodzice nie żyją…
Przewrócił się na drugi bok,
niespokojnie marszcząc czoło. Do jego nozdrzy dobiegł zapach spalenizny, a
obraz w głowie zmienił się.
Stał
na środku ulicy, czując jak łzy spływając mu ciurkiem po policzku. Jego
rodzinny dom płoną wraz z rodzicami, którzy byli w środku.
-Appa!
Umma! Hyung!- krzyczał, obserwując jak strażacy próbując ugasić pożar. Ktoś
chwycił go za rękę, ale on odepchnął tego kogoś, robiąc krok w stronę domu.
Obudził go dym drapiący w gardle. Powoli wyszedł na zewnątrz, nawet nie myśląc
o tym, aby obudzić brata i rodziców. Myślał, że może ktoś coś pali na podwórku.
Odwrócił się, chcąc wejść z powrotem do domu, ale odrzucił go wybuch, gdzieś w
środku. Upadł na ziemię, z przerażeniem patrząc jak połowa jego domu zniknęła,
a druga stała w płomieniach…
Usiadł gwałtownie na łóżku, cały
mokry. Zamrugał kilka razu oczami, zdajać sobie sprawę, że to był tylko sen.
Przejechał dłonią po wilgotnych włosach, oddychając ciężko. Nie lubił jak
wspomnienia wracały do niego w postaci koszmarów. Nienawidził uczucia pustki,
strachu i poczucia winy, jakie na nowo go ogarniało. Odrzucił na bok kołdrę,
wstając i kierując się do drzwi. Nogi mu drżały, a serce tłukło się
niemiłosiernie w piersi. Poszedł do łazienki, gdzie przemył twarz chłodną wodą
i przez chwilę patrzył na swoje odbicie. W końcu wyszedł, zatrzymując się przy
pokoju Lee. Uchylił lekko drzwi, wchodząc powoli do środka. Chłopak spał, do
połowy przykryty kołdrą. Twarz miał wtuloną w poduszkę, a prawy policzek
zasłonięty przez kaskadę karmelowych włosów. Długie rzęsy rzucały krótki cień
na delikatną skórę, a usta rozchyliły się w miarowym oddechu. Podszedł bliżej,
obserwując tą scenę. Taemin wyglądał naprawdę uroczo, kiedy był pogrążony we
śnie. Minho uśmiechnął się, czując jak wspomnienia powoli opuszczają jego
umysł, a na ich miejsce wstępuje śliczna twarz Lee. Chłopak poruszył się,
zarzucając ręce do góry. Choi podszedł do otwartego okna, chcąc je zamknąć, gdy
nagle jego uwagę przykuł jakiś ruch na zewnątrz. Ktoś szedł przez podwórko Lee
i na pewno nie była to Sonia. Minho patrzył jak wysoka i smukła sylwetka
chłopaka znika za ogrodzeniem. Brunet zmarszczył brwi, zamykając okno. Przez
chwilę jeszcze obserwował podwórko, aż w końcu wyszedł z pokoju.
Taemin otworzył oczy jak tylko drzwi
do jego pokoju zamknęły się. Rozejrzał się zaspanym wzrokiem po pomieszczeniu,
czując delikatny zapach wody kolońskiej, jakiej używał Choi. Usiadł na łóżku,
odgarniając włosy z twarzy. Obudził się jak tylko brunet wszedł do jego pokoju,
ale udawał, że śpi. Był ciekaw dlaczego jego ochroniarz postanowił nagle
odwiedzić jego sypialnie i to w dodatku w środku nocy. Do jego uszu dobiegł
dźwięk otwieranych drzwi frontowych. Wstał, pospiesznie podchodząc do okna.
Zobaczył Choi w dresie, w którym spał, rozglądającego się po podwórku. W końcu
brunet podszedł pod jego okno, uważnie przyglądając się ścianie i ziemi. Taemin
dopiero teraz zauważył, że starszy trzyma w ręku broń. Zmarszczył brwi,
otwierając okno i wyglądając na zewnątrz.
-Psss!- wysyczał, zerkając w dół.
Minho przeniósł swoje czarne jak węgiel oczy na niego i skrzywił się.
-Co ty robisz?- spytał Taemin,
podziwiając napięte mięśnie starszego.
-Wracaj do środka! Zaraz przyjdę do
domu- odpowiedział Choi, zerkając na ogrodzenie. Lee zamknął okno, wychodząc z
pokoju i kierując się na dół. Po pięciu minutach Choi wrócił do domu, wyraźnie
czymś zmartwiony.
-Co robiłeś na zewnątrz z bronią w
ręku?- odezwał się Taemin, wskazując ręką na pistolet Minho patrzył na niego
przez chwilę, aż w końcu odpowiedział:
-Coś mi się wydaje, że nasz
podejrzany typek, wraca do akcji.
^o^
OdpowiedzUsuńTo było takei słodkie jak Minho wszedł do jego pokoju. Myślałam tylko że będzie patrzył i patrzył i patrzyl i że go pocałuje XD
Super piszesz ^^
OdpowiedzUsuńA co do tej całej agencji to mam takie pytanko
Czytałaś moze książkę Cherub ?
Nie czytałam, a o czym? :D I autor? Tytuł pierwszy raz słyszę ^^
UsuńCherub -Robert Muchamore
UsuńOpowiada o dwójce dzieci które trafiają do cheruba - tam szkoli się dzieci w wieku 10-16 lat na tajnych agentów :)
Tak mi się ta twoja agencja skojarzyła z tą książką ^^
Oo, będę musiała to przeczytać :D
UsuńA zapomniałam wspomnieć to jest seria książek teraz ma 13 tomów :D
UsuńWięc się naczytasz ja całą serię czytałam tak z 5 razy ^^
Zniecierpliwiona czekam na wątek z JongKey i mam nadzieję, że zawrzesz coś ciekawego z Jinkim ^^
OdpowiedzUsuń