czwartek, 23 sierpnia 2012

("Heart") Rozdział 7




               Taemin stał przy wejściu na zaplecze baru, w  którym pracował Minho. Był już późny wieczór, ale nie przejmował się tym. Po prostu stał, nonszalancko oparty plecami o ścianę, wystukując palcami jakiś tylko sobie znany rytm.

            -Jesteś idiotą- powiedziała Taeyeon, patrząc na niego nieco dziwnym wzrokiem.

            -Czy mogłabyś przestać mnie obrażać?- spytał, nawet na nią nie spoglądając.

            -Bo jesteś idiotą. Fakt, pomysł z meczem to naprawdę fajna sprawa, ale żeby nie ustalić ważnych szczegółów?

            -Jeny, a czy przyszło ci do głowy, że może specjalnie ich nie ustaliłem poprzedniego wieczoru, bo chciałem mieć pretekst, aby się z nim spotkać? W ogóle to miałaś dać mi w spokoju pracować.

            -Ja…- zaczęła dziewczyna, ale przerwała,  bo drzwi do baru się otworzyły i wyszedł z nich Minho. Taemin od razu uśmiechnął się szeroko, odbijając rękoma od ściany.

            -Cześć- powiedział, stając przed zaskoczonym brunetem.

            -Cześć, co tutaj robisz?- odpowiedział Minho, zatrzymując się.

            -Czekałem na ciebie.

            -Na mnie?

            -No. Bo ja w strawie tego meczu.

            -Coś się stało? Chcesz odwołać spotkanie?- Taemin wyczuł w głosie starszego lekki zawód, dzięki czemu zaśmiał się głośno. Widać naprawdę chciał pójść na ten mecz.

            -Nie. Wszystko jest okej i jak najbardziej aktualne. Chodzi o to, że nie ustaliliśmy szczegółów gdzie się spotkamy i tak dalej- wypalił, poprawiając swój kucyk. Minho odetchnął z wyraźną ulgą, lekko się uśmiechając.

            -Może masz ochotę pójść ze mną do pewnej knajpki, gdzie robią naprawdę dobrą wołowinę? Jestem trochę głodny. Omówilibyśmy tam wszystko, co ty na to?

            Taemin pokiwał ochoczo głową, kątem oka spoglądając na Taeyeon. Miał ochotę pokazać jej język, ale nie zrobił tego. Po prostu ruszył za starszym, uśmiechając się na myśl o darmowym jedzeniu.

 

            -Przyjdziesz do mnie?- rozległ się głos Kibuma po drugiej stronie słuchawki. Jonghyun odpisał na kolejną wiadomość na chacie i zerknął na swoją komórkę. Na ekranie widniała twarz jego przyjaciela.

            -Nie chce mi się- odpowiedział, ponownie spoglądając na monitor.

            -A co takiego robisz, że nie chcesz się spotkać?

            W głosie szatyna usłyszał lekką pretensję. Wiedział co to oznaczało. Kolejna kłótnia. Kim Kibum miał nieco trudny charakter. Każdy kto go znał, wiedział, że łatwo się denerwuje, jest szczery do bólu, ale i bardzo wrażliwy. Czasem zachowywał się jak jakaś księżniczka. Kochał gotować, robić zakupy i róż. Mimo to umiał też postawić na swoim i ludzie z boku woleli nie robić sobie w nim wroga.

            -Bummie, naprawdę spotkałbym się z tobą, ale…- zaczął, ale przerwał mu rozdrażniony głos młodszego.

            -Ale znowu wolisz siedzieć na tym złomie i pisać z kumplami z sieci. Jak zawsze.

            -Key weź się nie obrażaj. Wczoraj się spotkaliśmy przecież. Możesz wytrzymać jeden dzień beze mnie.

            -Ale mi się nudzi!

            -To zadzwoń do Minho. Może on będzie chciał się spotkać.

            -W cuda wierzysz kurduplowaty dinozaurze?

Jjong westchnął, spoglądając na telefon. Dobra, teraz go zranił. Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że starszy Kim jest niezwykle wyczulony na punkcie swojego wzrostu. Chciałby być o wiele wyższy, przynajmniej te pięć centymetrów, ale nie, natura postanowiła zrobić sobie z niego jaja i dała wzrost taki jaki miał.

-To był cios poniżej pasa, Kibum- powiedział głosem przepełnionym urazą.

-No co? Prawdę mówię!

-Naprawdę lepiej zadzwoń do Minho. Nie chce mi się z tobą gadać. Cześć.

-Teraz ty się obrazisz?

Bling nie odpowiedział, tylko się rozłączył. On i Key dość często się kłócili. Nie było dnia, aby między nimi nie powstało jakieś spięcie, ale mimo to nie zamieniliby siebie na kogoś innego. Jonghyun kochał chłopaka, znał niemal od zawsze, a przynajmniej wystarczająco długo, aby znać jego charakter.

-Głupi Kibum- warknął, rozwalając się wygodniej na krześle i wracając do swoich wirtualnych przyjaciół.

 

Minho patrzył z uśmiechem na ustach jak jego nowy kolega zajada się dopiero co upieczonym mięsem. Młodszy miał przy tym tak uroczą minę, że nie był w stanie się nie cieszyć.

-Wyglądasz  jak dziecko- powiedział, kiedy chłopak sięgnął po kolejny kawałek mięsa, tańcząc przy tym na krześle. Taemin momentalnie znieruchomiał, spoglądając na starszego

-Nie jestem dzieckiem- wypalił.

            -Wiem.- Minho wyciągnął rękę, czochrając mu włosy. Czekoladowe tęczówki rozszerzyły się w zaskoczeniu.

            -Ej, rozwalisz mi kucyk!

            Choi zaśmiał się, obserwując jak Lee poprawia włosy z nieco oburzoną miną. Był zupełnie jak Key, który nie pozwalał nikomu oprócz Jjongowi czochrać swoich włosów. Zawsze musiały być idealnie ułożone, aby nie niszczyć jego cudownego wizerunku.

            -To co chciałeś omówić?- zapytał, kiedy młodszy ponownie wrócił do jedzenia.

            -No wiesz, gdzie się spotkamy i o której? Od razu na stadionie, czy w jakimś innym miejscu?

            -Jeśli chcesz to mogę po ciebie przyjechać i po prostu razem pojedziemy na mecz.

            -Serio mówisz?

            Minho pokiwał głową, pochłaniając resztki swojej porcji. Rozejrzał się dookoła, czując, że nadal jest głodny. W końcu podniósł do góry rękę, przywołując do nich kelnerkę. Całkiem ładna dziewczyna podeszła do ich stolika i z uśmiechem przyjęła zamówienie. Choi odwrócił głowę, spoglądając ponownie na Taemina i wybuchnął śmiechem, widząc jego minę.

            -No co?- spytał. Młodszy patrzył na niego wielkimi jak spodki oczami, z rozdziawioną buzią i fasolką szparagową zwisającą z jego brody.

            -Ty naprawdę dasz radę jeszcze zjeść?

            -A co to było? Nawet nic nie poczułem.

            -Nic. Nie. Poczułeś?- Lee zamrugał kilka razy powiekami, nadal będąc w osłupieniu. Od kiedy przyszli do tej knajpy Minho zdołał pochłonąć pięć porcji mięsa z warzywami i ryżem, a przed chwilą zamówił jeszcze jedną… W domu zawsze mówili, że Taemin ma największy apetyt, ale teraz przy Choi wypadał po prostu blado.

            -Lubię jeść- powiedział brunet, upijając łyk swojej coli.

            -A mi w domu mówią, że to ja niby dużo jem. W ogóle gdzie ty to mieścisz?

            -Tam gdzie każdy inny człowiek, Taemin. W żołądku.

            -Dobra, no to tak. Przyjedziesz do mnie, może gdzieś tak dwie godziny przed meczem co? Jest o siedemnastej, to tak o piętnastej, bo mogą być korki.

            -Mi pasuje.

            -Zabieramy coś ze sobą?

            -Jeśli chcesz.

            -Dobra. To może jeszcze wymieńmy się numerami, tak żebym wiedział, że już jedziesz, okej?

            Starszy sięgnął do kieszeni i wyjął komórkę. Odblokował ją, już chcąc zapisać numer młodszego, kiedy zobaczył nową wiadomość sms. Wszedł w skrzynkę odbiorczą i ją odczytał z uśmiechem na ustach.

            „Od: Key;

            Ten przebrzydły dinozaur znowu mnie olewa!”

            -Poczekaj, muszę odpisać, bo zaraz zostanę zbombardowany natłokiem smsów od przyjaciela- powiedział, wciskając nowe okno wiadomości i odpisał.

            „Do: Key;

            Pewnie znowu wyolbrzymiasz, Key.”

            Wysłał, po czym z uśmiechem podał młodszemu swój numer, przy okazji zapisując jego.

 

 

            Kibum patrzył na ekran swojego telefonu, czując w sobie narastającą irytację. Nie dość, że Choi śmiał mu odpisać dopiero po dwudziestu minutach, to jeszcze coś takiego?! Że niby on wyolbrzymia?! On nigdy nic nie wyolbrzymia! Jjong go olał. Nie chciał się spotkać tylko dlatego, że po raz kolejny wolał pisać z tymi przygłupami z sieci, niż pobyć trochę z kumplem.

            „Do: Minho;

            Ja nie wyolbrzymiam. Wiem co mówię, Choi”

            Wysłał wiadomość, rzucając telefon na łóżko. Nudził się. W ogóle nie wiedział co mógłby robić. Nie pracował, rodzice jakoś specjalnie nie wymagali od niego, aby zarabiał pieniądze. Co prawda chodził na studia, ale tak się złożyło, że akurat był okres wakacyjny i nie mógł spędzić czasu na sali wykładowej. Jego telefon zadzwonił, więc szybko po niego sięgnął, odczytując kolejną wiadomość.

            „Od: Minho;

            Zachowujesz się tak jakbyś był jego żoną. Nie możesz przestać był zazdrosny o jego znajomych, to robi się powoli męczące.”

            Szatyn wciągnął głośno powietrze do płuc, odrzucając urządzenie i nawet  nie odpisując. Fakt, był zazdrosny. Z resztą nie pierwszy raz, ale czy to coś złego? Co było złego w tym, że chciał spędzić czas z przyjacielem? Że tęsknił za nim, gdy nie widział go dłużej niż dwanaście godzin i dostawał białej gorączki za każdym razem, gdy starszy pisał ze swoimi znajomymi. Co niby było w tym złego?

            -Świetnie! A miejcie mnie wszyscy w dupie! Ja też was będę!- krzyknął, zakrywając głowę poduszką.

6 komentarzy:

  1. Taemin ma łeb ^^
    Jjong naprawde się robi naburmuszonym dinozaurem który siedział by tylko przy komputerze.
    A i mam pytanie,to opowiadanie jest yaoi? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaoi, yaoi ;) Wolno się rozkręca, ale spokojnie, już niedługo ^^

      Usuń
  2. Ostatnie tekst Keya - bezcenny xD hihih
    Dziewczyno Twoje teksty nie rozwalają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrodzony S(z)pryt Taemina. <3 Czemu mi tu powoli zamieniasz Jonghyuna w takiego no-life'a?. :D Nawet nie widzi biednego Kibuma. :<
    Key, ja się o stówkę założę, że Jonghyun to by chciał mieć coś z Ciebie w dupie.. Jeśli wiesz o czym mówię :D
    H.~

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Key, że też to nie widzi, że dotknęła go strzała tego przebrzydłego amora, ojj dojdą do siebie razem z Jonghyunem ;) tylko na to czekam ;D

    No bo Bummek to jest taka słodka, całuśna żonka no! ^^

    J.

    OdpowiedzUsuń
  5. "zachowujesz siębjakbyś był jego żoną" to mnie rozwaliło :3

    -Sakuyu

    OdpowiedzUsuń