piątek, 28 września 2012

Takie byle co cz.11

Jest kolejna ankieta ;D Co prawda z jedną odpowiedzą, ale już od dłuższego czasu zrzera mnie ciekawość ile tak naprawdę osób czyta te moje wypociny? Dużo osób zagłosowało we wcześniej ankiecie (95 głosów), więc pomyślałam, że zrobię nową i zaspokoję swoją ciekawość ;D Tak więc zapraszam do głosowania, jeśli jednak czytujesz mego bloga, a nie komentujesz, po prostu daj głos ;D

Sherleen ;3

wtorek, 25 września 2012

Takie byle co cz. 10

Jak pisałam nie miałam wczoraj neta i gdy nuda mnie dopadła, to postanowiłam troszkę porysować ;D Kiedyś przerysowywałam postacie z anime, a wczoraj wypało na chibi z SHINee ;D Trochę podobne ;3

Wybaczcie kopie, ale robione tel ;D A tutaj orginały ;D

 
Sherleen ;3

("Heart") Rozdział 21

Wczoraj już miałam ten rodział, ale aż do dzisiaj nie posiadałam neta, bo jakaś awaria w firmie co nam go dostarcza. Ale jest już teraz :D
Sherleen ;3
 

            Przez kolejne dwa dni Kibum niemal nie odzywał się do Jonghyuna. Wyraźnie było widać, że go unika albo nagle udaje, że interesuje go coś innego, niż zadający mu pytania Bling. Sam Jjong robił wszystko, aby jakoś porozmawiać  z młodszym, ale na nie wiele mu się to zdawało. Key po prostu patrzył na niego wzrokiem jakby odebrał mu coś naprawdę cennego, wprawiając niższego chłopaka w konsternację, ale i w swego rodzaju ból. Bling nie rozumiał dlaczego, ale czuł, że jeśli dalej tak pójdzie to po prostu oszaleje. Nienawidził kiedy Key go ignorował. Nienawidził kiedy patrzył na niego tym wzrokiem. Do szału doprowadzał go sam fakt, że młodszy nie chciał z nim rozmawiać.

            - Key mógłbyś przestać mnie unikać? – odezwał się, kiedy wpadł na niego w hotelowej łazience. Szatyn mył właśnie ręce, ignorując jego pytanie.

            - Key do jasnej cholery, mówię do ciebie! – dodał, podchodząc do niego i łapiąc za szczupłe ramię. Kocie oczy spoczęły na jego twarzy wyrażając dezaprobatę, ale i coś w rodzaju żalu i zranienia.

            - To boli – powiedział młodszy, zerkając na zaciśniętą na swoim ramieniu dłoń.

            - Dlaczego mnie unikasz? Chodzi o to, że cię wtedy uderzyłem? Przecież przeprosiłem!

            - Tak, przeprosiłeś, ale ja wcale nie powiedziałem, że te przeprosiny przyjmuję.

            - Cholera! Jak długo masz zamiar mnie unikać i udawać, że nie znasz?
            - Nie możesz mnie po prostu zostawić i zająć się swoją imprezą? Albo popisać ze swoimi kumplami z neta, albo nie wiem… zrobić cokolwiek, byleby dać mi spokój?! – warknął Key, próbując wyrwać ramię z uścisku chłopaka. Nie miał ochoty z nim rozmawiać. Nie miał ochoty nawet oglądać jego twarzy i gdyby nie to, że obiecał dla pani Lee, że będzie mieć Taemina na oku, to już dawno by go tu nie było. Wróciłby do domu i zaszył w swoim pokoju, lecząc złamane serce.

            - Wcześniej zawsze ci przeszkadzało jak pisałem na chacie, a teraz sam mnie do niego wyganiasz? – Ciche pytanie ze strony Jjonga. Kibum spojrzał mu w oczy. W te wielkie, błyszczące oczy, które tak bardzo kochał i poczuł jak przez jego serce przechodzi fala bólu.

            - Teraz już mnie to nie obchodzi – odpowiedział szeptem. Starszy puścił jego ramie, cofając się krok do tyłu.

            - Dlaczego? Dlaczego nagle przestało cię obchodzić to z kim piszę?

            - Po prostu. Przestało. Nie wnikaj w to.

            Key ominął go, kierując się w stronę drzwi. Czuł, że jeszcze chwila, a łzy znowu zaczną płynąć. Nigdy nie był twardym facetem. Może i był wredny, samolubny i miał niewyparzony język, ale nigdy nie był twardy. Potrafił płakać na filmie, a także załamać się, kiedy ktoś zdołał zranić jego uczucia. Jjong to zrobił i miał prawo pokazać jak bardzo go to zabolało.

            - To przez Hee Re? – zapytał Jonghyun, nie odwracając się. Stał do niego tyłem, zaciskając dłonie w pieści, czując coraz bardziej ogarniającą go bezsilność. Zachowanie młodszego bolało. Raniło go od środka, przyprawiając o mdłości.

            Kibum zatrzymał się z ręką na klamce i czekał. Serce zabiło mu w nikłej nadziei, rozpalając płomyk, który już po chwili został zgaszony kolejną wypowiedzią starszego:

            - Jeśli ją lubisz to mogłeś mi powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi. Pomógłbym ci. Dla mnie ona jest tylko koleżanką, a jeśli ty ją lubisz, to mogę z nią pogadać. Wystarczy, że o tym powiesz.

            - Jesteś idiotą, Jjong. Największym jakiego kiedykolwiek spotkałem – syknął Key, otwierając drzwi i opuszczając pomieszczenie, zostawił w nim coraz bardziej zaciskającego pięści Jonghyuna.

 

 

            - Chcesz pójść ze mną na plażę? – zapytał Choi, stając w drzwiach do pokoju Lee. Taemin uśmiechnął się, odsuwając się na bok i gestem zaprosił go do siebie. Chłopak wszedł od razu do pomieszczenia, siadając na wielkim łóżku i czekając na odpowiedź, obserwował młodszego.

            - Mogę pójść, ale daj mi chwilę. Przebiorę się – powiedział niższy chłopak, uśmiechając się szeroko. Minho pokiwał głową, czując jak od tego uśmiechu jego serce zabiło nieco szybszym rytmem. Młodszy wyciągnął kąpielówki i bokserkę, po czym zniknął za drzwiami łazienki, zostawiając go samego. Od razu skorzystał z okazji, rozglądając się po pomieszczeniu. Na szafce obok łóżka leżała szczotka do włosów, w której widniało kilka karmelowych kosmyków. Na fotel rzucono kilka ubrań, a w kącie pomieszczenia stała torba podróżna chłopaka. Zerknął na stół i uśmiechnął się na widok telefonu Lee. Powoli wstał, upewniając się, że Taemin nie zamierza wyjść z łazienki i podszedł do mebla, biorąc telefon do ręki. Odblokował go z czystej ciekawości patrząc na tapetę. Było nią zdjęcie przedstawiające ich piątkę podczas jednej z imprez. Jonghyun i Key przytulali się do siebie, Taemin i Minho stali obok robiąc głupie miny, a Onew obejmował ich ramieniem z wielkim uśmiechem na ustach. Brunet nigdy nie grzebał w cudzych telefonach, bo cenił sobie prywatność ich właścicieli, ale teraz coś go podkusiło, aby to zrobić. Już chciał wejść w skrzynkę odbiorczą, kiedy usłyszał krzątanie w łazience. Pospiesznie zablokował komórkę, kładąc ją na stole i podszedł do okna, udając, że przez nie wygląda. Drzwi łazienki się otworzyły i wyszedł z nich przebrany już Lee.

             - Możemy iść, tylko jeszcze wezmę ręcznik – powiedział, uśmiechając się do niego. Choi odwrócił się w jego stronę, kiwając głową. Taemin wyglądał naprawdę dobrze w czarnych kąpielówkach, białej bokserce, czerwonych japonkach i włosach tradycyjnie spiętych w koński ogon.

            - Wiążesz je czasem inaczej? – spytał, wskazując ręką na karmelowe kosmyki. Chłopak zerknął na niego, mimowolnie dotykając palcami głowy.

            - Czasem w domu związuje je w warkocz, ale to czasem.

            - Rozumiem. Ciekawe jak w nim wyglądasz.

            - Mam je zapleść w warkocz?

            - Jeśli chcesz. Tak pytam z ciekawości.

            Taemin zaśmiał się głośno, prostując. Później rozwiązał włosy i chwycił za szczotkę, czesząc je.

            - W sumie to nawet będzie wygodniej jak się je zaplecze w warkocz. Nie będą mi tak na oczy zachodzić w wodzie – oznajmił, zaczynając splatać włosy. Po kilku minutach stał już z uroczym warkoczem na głowie i pokazywał swoje idealnie białe zęby. Minho przyjrzał mu się, odwzajemniając uśmiech. Gdyby nie znał Lee osobiście i zobaczył go teraz na ulicy, ubranego w szeroką koszulkę i obcisłe dżinsy, na bank wziąłby go za dziewczynę. Pokręcił głową, wyganiając z głowy obraz, jaki mu się nasunął przed oczy. A był na nim Taemin w zwiewnej, kwiecistej sukience i butach na obcasie, ukazując swoje zgrabne, gładko ogolone nogi.

            - Wszystko w porządku? – zapytał Lee, obserwując go uważnie.

            - Tak, możemy iść?
            - Pewnie.

            Droga na plażę minęła im w milczeniu. Czasem ktoś coś bąknął, ale tak to po prostu szli obok siebie, co chwilę zerkając w swoją stronę. Taemin posyłał mu raz po raz jeden z delikatnych uśmiechów, starając się jakoś opanować radość, jaka go ogarniała. Cieszył się, że będzie mógł spędzić kilka godzin sam na sam z Choi. Bez ciągle błąkających się dookoła dziewczyn, które go irytowały. Szczególnie Yuri, która za nic nie mogła się poddać i flirtowała z Minho. Sunny bardziej ćwierkała do ucha maknae, przyprawiając o ból głowy. Nawet fakt, że Jjong  był teraz zajęty jutrzejszą imprezą – głównym celem ich przybycia na Jeju – oraz próbach nawiązania jakiegokolwiek kontaktu z Key, który kompletnie go olewał. Teraz byli sami. Tylko on i Choi. W końcu we dwoje i Lee miał szansę nacieszyć się tym faktem.

            Jak tylko znaleźli się na rozgrzanym od słońca piasku, rozłożyli ręczniki i zostawiając swoje rzeczy, zaczęli się powoli zamaczać w chłodnawej wodzie. Stopniowo krok po kroku zanurzali się coraz bardziej, aż w końcu oboje byli cali mokrzy. Ponownie jak pierwszego dnia ich pobytu na wyspie, zaczęli się oblewać wodą z czego głównym oblewanym był Taemin, bo Minho miał zbyt dużą siłę w rękach i nie dopuszczał do kontrataku. Oboje zanosili się głośnym śmiechem, naprawdę dobrze się bawiąc.

            - Wystarczy! – wysapał, nieco zdyszany i wciąż śmiejący się Taemin, schylając się i opierając dłonie na kolanach, aby jakoś uspokoić szybko bijące serce. Woda spływała mu z włosów i mokrych ubrań. Minho wyprostował się, obserwując go. Słońce padało idealnie na niego, pokazując jak mokry materiał białej bokserki przylepia się do ciała i ukazuje zarys delikatnych mięśni klatki piersiowej. Lee zerknął na starszego, łapiąc szybko oddech. Widział jak kropelki słonej wody skapują z jego czarnych włosów, kreśląc mokre ścieżki na wysportowanym torsie.

            - Chcesz odpocząć? – zapytał Choi, przeczesując palcami mokre włosy. Starszy nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak seksownie teraz wyglądał. Kilka dziewczyn kąpiących się niedaleko od nich, westchnęło z zachwytu, pokazując go sobie palcami i szepcząc coś między sobą. Młodszy pokiwał potakująco głową, zmierzając w stronę plaży. Powolnym krokiem doczłapał do swojego ręcznika i opadł na niego z wielką ulgą. Minho zaśmiał się, siadając obok niego i sięgnął do torby, wyciągając z niej dwie butelki z wodą mineralną. Jedną z nich podał Taeminowi, a drugą otworzył, od razu opróżniając połowę jej zawartości. Jego towarzysz obserwował, przygryzając dolną wargę, jak jabłko Adama starszego lekko drga z każdym kolejnym łykiem. Chłopak przełknął głośno ślinę, czując nagłą suchość w ustach. Szybko odkręcił swoją butelką i upił odrobinę wody, zwilżając pełne wargi.

            - W ogóle to o co chodzi z tym pomostem? – odezwał się, zakręcając butelkę. Choi spojrzał na niego, chowając swoją do torby i odpowiedział:

            - Pod molem jest jedno miejsce, gdzie łatwo można się schować, chwytając wystających u góry desek i spędzić kilka chwil w samotności.

            - Żeby się całować albo coś?

            - Między innymi.

            - Jak je znaleźliście?

            - Przyjeżdżaliśmy tutaj co roku podczas wakacji jak tylko zaczęliśmy się przyjaźnić. Zaglądaliśmy do różnych miejsc. Jjong raz tam popłynął razem z Key pontonem i ucieszony znalazł to miejsce. Później pokazał je mi i Taeyeon i tak jakoś się stało, że znikaliśmy tam, aby się po prostu ukryć.

            - Ty i Taeyeon?

            - Też, ale i Jjong nie próżnował.

            - Rozumiem.

            Młodszy patrzył na molo, po którym przechadzało się kilka par. Najprawdopodobniej żadna z nich nie była świadoma, że pod ich stopami znajduje się całkiem niezła kryjówka, aby pobyć chwilę sam na sam. Minho powędrował za jego wzrokiem i z uśmiechem podniósł się z ręcznika, wyciągając w jego stronę rękę.

            - Chodź, pokażę ci je – odezwał się. Czekoladowe tęczówki Taemina spoczęły na nim z lekkim zaskoczeniem, ale  w końcu chwycił jego dłoń, wstając i ruszył w stronę mola. Przeszli przez plażę nie mając na stopach japonek. Woleli, aby piasek ogrzewał ich stopy, przy okazji przyjemnie je masując. Później weszli na drewniany pomost, przemierzając go powolnym krokiem. Jak tylko znaleźli w danym miejscu, Minho usiadł na krawędzi, ponownie się odzywając:
            - Wskocz za mną.

            Zanim Taemin zdążył coś odpowiedzieć chłopak opuścił się na dół i z pluskiem wylądował w wodzie na chwilę się zanurzając. Po sekundzie wypłynął, machając do niego dłonią, zachęcając tym samym, aby poszedł jego śladem. Minnie usiadł ostrożnie zsuwając się w dół i już po chwili znalazł się na powrót w chłodnej wodzie.

            - Tutaj. – Minho wskazał na miejsce pod pomostem, wpływając tam, więc Taemin zrobił to samo. Później chwycił się rękoma wystających u góry desek i rozejrzał dookoła.

            - Ciemno tu – mruknął młodszy, cały czas machając pod wodą nogami.

            - I głęboko – dodał, przygryzając dolną wargę.

            - Jakieś trzy metry głębokości.

            - Można się utopić.

            - Boisz się, że pójdziesz na dno?

            Brunet zbliżył się do niego, uśmiechając szeroko. Taemin spojrzał do góry i już chciał odwzajemnić uśmiech, kiedy poczuł jak przez jego serce przechodzi fala bólu. Złapał się dłonią za klatkę piersiową, piszcząc cicho.

            - Minnie? Wszystko w porządku? – zapytał Choi, marszcząc brwi. W jego głosie było słychać troskę. Lee wziął kilka głęboki oddechów, szepcząc:

            - Tak. Jest okej.

            - Na pewno? – Minho objął go ramieniem, przytrzymując. Chłopak poczuł jak fala ciepła ogarnia jego ciała, a duszę silne poczucie bezpieczeństwa.

            - Skurcz w stopie, ale już mi lepiej – skłamał, uśmiechając się delikatnie.

            - Powinieneś wyjść z wody. Chodź, podpłyniemy i cię wyciągnę.

            Pokiwał głową, powoli płynąc w miejsce, w które zeskoczyli z pomostu, cały czas czując na swojej talii podtrzymujące go ramię Choi. W końcu chłopak go puścił, szybko podciągając się na rękach i wchodząc na pomost, odwrócił się, wyciągając w jego stronę ręce. Taemin także spróbował się podciągnąć, ale czuł się nieco osłabiony tym nagłym atakiem bólu. Na szczęcie brunet złapał go za ramiona, wciągając na pomost.

            - W której stopie złapał cię ten skurcz? – spytał, jak tylko Taemin położył się na suchych deskach. Młodszy uniósł do góry prawą nogę i obserwował jak brunet bierze w dłonie jego stopę i zaczyna ją masować. Przyjemne ciepło rozeszło się po jego ciele na dotyk starszego. Co prawda jego stopom nic nie było, ale nie chciał mówić mu prawdy. Wolał zachować dla siebie to co naprawdę go zabolało.

            - Jak myślisz przyjaźń Key i Jjonga już kompletnie się zniszczyła? – zadał jedno z pierwszych pytań, jakie przyszło mu do głowy, aby jakoś przerwać ciszę.

            - Nie, ale trochę może im zająć pogodzenie się ze sobą.

            - W ogóle to skąd wiedziałeś, że Key kocha Jjonga?

            - Taeyeon mi powiedziała.

            - Taeyeon? – Taemin spojrzał na niego z zaskoczeniem. Wprawne palce Choi uciskały jego stopę, starając się wyzbyć nieistniejącego skurczu.

            - Tak. Zwróciła mi kilka razy uwagę na ich relacje i ja sam zacząłem się im bardziej przyglądać.

            - Wiesz, że Key tak naprawdę nigdy nie kochał Taeyeon w ten sposób?

            Tym razem to Minho posłał mu zaskoczone spojrzenie.

            - Powiedział mi, że próbował sobie wmówić, że czuje coś do niej, aby wyzbyć się miłości do Jjonga – wyjaśnił. Starszy pokiwał głową, ponownie przenosząc wzrok na masowaną stopę.

            - Mogłem się tego spodziewać – powiedział po krótkiej chwili.

            - Myślisz, że Jjong kocha Key?

            - To oczywiste, ale jest zbyt głupi i ślepy, aby zauważyć uczucia Key i zrozumieć swoje własne.

            - A Kibum zbyt bojaźliwy, aby je osobiście wyznać.

            - Dokładnie, a dopóki on sam ich mu nie powie, to Jjong nie zrozumie i będzie siedzieć z błędnym przekonaniem, że jego przyjaciel zakochał się w dziewczynie.

            - Poplątane to. Ranią samych siebie, chociaż mogą być szczęśliwi.

            - Tak to już czasem jest.

            Zapadła między nimi cisza. Taemin leżał, patrząc w niebo i delektując się dotykiem palców starszego. Myślał nad tym co powiedział Choi. Jonghyun i Key kochali się, ale nie potrafili tego sobie wyznać. Strach ich ograniczał. Key strach przed odrzuceniem, a Jonghyuna strach przed tym, co tak naprawdę czuł.

            - A co jeśli się okaże, że Jjong wcale nie kocha Key w ten sposób? – spytał cichym głosem.

            - Nie odrzuciłby go. Gdyby Kibum powiedział mu co do niego czuje, a on nie odwzajemniałby jego uczuć i tak by go nie odrzucił. Za bardzo zależałoby mu na przyjaźni.

            - Ale i tak złamałby mu serce.

            - Tak. Tego nie dałoby się uniknąć.

            - Dzięki, już przeszło. – Lee uśmiechnął się do niego, wysuwając stopę z jego dłoni. Pokiwał głową, pomagając mu wstać i oboje ruszyli z powrotem na plaże, aby zebrać swoje rzeczy i wrócić do hotelu.

sobota, 22 września 2012

("Heart") Rozdział 20


 

            - Porozmawiam z nim – powiedział Taemin, kiedy znaleźli się już w hotelu. Jonghyun przejechał dłonią po wilgotnych włosach, kiwając potakująco głową.

            - Chodź hyung, zrobię ci jakieś ziółka na uspokojenie. Może melisy? – odezwał się Minho, ciągnąc za sobą nadal nabuzowanego Blinga. Lee odczekał, aż oboje zniknął w hotelowej kawiarence i ruszył na górę do pokoju Key. Domyślał się o co może chodzić, ale musiał się upewnić, czy owe myśli są słuszne. Poza tym martwił się o starszego. Chłopak zamknął się w swoim pokoju, nie odpisując na żaden sms, ani nie odbierając telefonów. Przeszedł przez długi korytarz, zatrzymując się pod drzwiami młodszego Kim. Zapukał kilka razy, czekając na odpowiedź. Cisza. Zapukał znowu, przykładając policzek do chłodnego drewna.  

            - Umma to ja, Taemin. Mogę wejść? – spytał. Usłyszał cichy szmer po drugiej stronie drzwi i szuranie stóp o podłogę. Po chwili stał twarzą w twarz z bladym i zapłakanym Kibumem. Serce mu się ścisnęło na ten widok. Szatyn był wyraźnie osłabiony, więc nie mówiąc nic, zawrócił w głąb pokoju, kładąc się na łóżku. Taemin zamknął drzwi, podążając za nim i usiadł na brzegu mebla, wyciągając dłoń w stronę chłopaka i odezwał się spokojnym, przepełnionym troską głosem:
            - Chcesz o tym pogadać?

            - Nie trzeba – mruknął Kim, okrywając się szczelnie kołdrą.

            - Myślę, że jednak trzeba. Rozmowa czasem pomaga.

            - Nie mam na nią ochoty, Minnie.

            - To po co mnie tu wpuściłeś, jak tak?

            Zapadła cisza. Kibum pociągnął nosem, zastanawiając się nad pytaniem młodszego. Właśnie, po co go wpuścił? Bo chciał trochę czułości? Aby ktoś go przytulił i po prostu był obok, kiedy on by wylewał łzy przez tego głupiego dinozaura? A może naprawdę potrzebował rozmowy, wyżalić się komuś. Powiedzieć to co leżało mu na sercu już od dość dawna. Odwrócił się twarzą w stronę chłopaka i niczym małe dziecko, które dopiero teraz odnalazło swoją matkę, przytulił się do niego, pozwalając, aby kolejna łza spłynęła po jego policzku. Taemin położył rękę na jego ramieniu, czekając.

            - Byłem zazdrosny – szepnął Key, przymykając powieki. Lee pogłaskał go po głowie, wyrzucając z siebie już od jakiegoś czasu, męczące go pytanie:
            - Kochasz go, prawda?

            Kibum zesztywniał, otwierając szeroko oczy. Tego się nie spodziewał.

            - Kogo?

            - Jonghyuna. Kochasz go i dlatego jesteś zazdrosny.

            Kolejna dawka ciszy, w której Key oddychał miarowo, rozważając w umyśle słowa, jakimi mógłby odpowiedzieć.

            - Skąd o tym wiesz? – wykrztusił w końcu z siebie.

            - Nie da się tego nie zauważyć. To jak na niego patrzysz, ciągle lgniesz, jesteś zazdrosny o dziewczyny i osoby, z którymi pisze.

            - Skoro to aż tak oczywiste, to dlaczego on tego nie zauważa?

            - Bo może jest ślepy i trzeba pomóc mu otworzyć oczy?

            - Może.

            - Dzisiaj był naprawdę przerażony. Dlatego się zdenerwował i cię uderzył. Nigdy go takiego nie widziałem.

            - Bo nie znasz go zbyt długo.

            - Możliwe. Mogę cię o coś zapytać?

            - Jeśli musisz.

            Oderwał się od niego, siadając na łóżku i oparł plecami o poduszki. Zerknął w czekoladowe tęczówki chłopaka. Mimo, że w końcu wyszło na jaw, to co czuł do Jonghyuna, to ulga nie przychodziła. Powinien poczuć jak kamień, który zalega ciężko na jego serce, spada, ale nic takiego się nie stało. Wciąż był niespokojny i czuł, że to za mało.

            - Minho mówił mi, że byłeś kiedyś zakochany w Taeyeon, więc jak to się stało, że… - zaczął Lee, ale mu przerwał.

            - Że zakochałem się w swoim najlepszym przyjacielu?
            Taemin pokiwał głową, czekając na odpowiedź.

            - To proste. Nigdy nie kochałem Taeyeon w ten sposób.

            - Ale przecież wyznałeś jej swoje uczucia!

            Szatyn uśmiechnął się delikatnie pod nosem, przypominając sobie tamten dzień. To prawda, wyznał dziewczynie swoje złudne uczucia, ale kiedy ta go odrzuciła, wcale nie poczuł się odtrącony. Nie było żadnego bólu w sercu, a jedynie spokój. Do czasu, aż znowu nie zobaczył Jonghyuna.

            - Tak naprawdę od początku czułem coś tylko do Jjonga. Bałem się tego, faktu, że mnie pociągał i spróbowałem przekierować te uczucia na jedyną dziewczynę, którą bardzo lubiłem. Wmawiałem sobie, że kocham Taeyeon, ale to przy Jonghyunie czułem nieznośne gorąco i motyle w brzuchu – powiedział.

            - Ona o tym wiedziała?

            - Myślę, że się domyślała. Szczególnie, gdy zrobiłem się, aż nazbyt zazdrosny, kiedy Jjong zaczął spotykać się z Se Kyung.

            - Masz zamiar mu o tym powiedzieć?

            Kocie oczy spojrzały na nim z lekką nutką strachu, nadziei, ale i wątpliwości.

            - To nie jest łatwe. Nie chcę stracić przyjaciela – wyszeptał. Taemin pokiwał głową, rozumiejąc go. W końcu on sam kochał Minho i bał się mu o tym powiedzieć, ale ich różniła jedna rzecz. Choi stracił kobietę, którą kochał i na pewno by go odrzucił, a Jonghyun wyraźnie czuje coś do Key. Tyle, że sam jeszcze o tym nie wie.

            - A co gdybym ci powiedział, że on może coś do ciebie czuć? – spytał, zerkając na niego. Głowa Kibuma uniosła się do góry, z nadzieją wypisaną na twarzy.

            - Tak przynajmniej myślę – dodał.

            - Wtedy może bym spróbował.

            - Jeśli chcesz, to ja mu mogę powiedzieć. Jakoś go przygotować.

            - Myślę, że… - zaczął Key, ale po chwili przerwał, słysząc pukanie do drzwi. Taemin wstał z łóżka, podchodząc do nich i spytał cicho:
            - Kto tam?

            - My – usłyszał głos Minho i ciche prychnięcie Jjonga. Zerknął na Key i w końcu otworzył, nie widząc, aby protestował.

            - Wchodźcie. Już z nim lepiej – powiedział, wpuszczając ich do środka. Minho wszedł pospiesznym krokiem, a Jonghyun stał jeszcze chwilę przed drzwiami. W końcu podążył śladami bruneta, kierując swój wzrok na szatyna. Wiedział, że na plaży postąpił zbyt impulsywnie. Nie powianiem go bić, ale emocje wzięły nad nim górę. Był zły. Cholernie wściekły na jego głupotę, a strach wymieszany z ulgą wcale nie pomagał. Spojrzał na twarz chłopaka, widząc na jego policzku powoli formującego się siniaka i poczuł jak ściska go poczucie winy.

            - Przepraszam – wyrzucił z siebie, siadając na brzegu łóżka. Widział jak kocie oczy Key i tak już mocno podpuchnięte, ponownie wilgotnieją.

            - Przepraszam, nie powinienem cię bić. Ja… Nie mogłem nad sobą zapanować, to dlatego – dodał, wyciągając rękę w stronę chłopaka, ale ten się od niego odsunął. Nienawidził jak Kibum płakał. Po prostu nienawidził. Nigdy. Czuł się wtedy naprawdę dziwnie, nie wiedział co ma robić, tym bardziej, że zdarzało się to dość rzadko.

            - Key? – tym razem oderwał się Minho, stojący w kącie pomieszczenia. Młodszy Kim spojrzał na niego, powstrzymując łzy.

            - Jak się czujesz?

            - Dobrze.

            - Na pewno? Może powinieneś pójść do lekarza?

            - Nie trzeba. Czuję się dobrze.

            - Bummie, Minho ma rację, powinieneś…

            - Powiedziałem, że nie trzeba! – W stronę Jonghyuna poleciało wściekłe spojrzenie kocich oczu. Chłopak spiął się, czując jak ponownie wzbiera w nim złość.

            - Co się z tobą dzieje do cholery?! My się o ciebie troszczymy, a ty zachowujesz się jak jakaś panienka z okresem! W ogóle to po co ty właziłeś na ten pomost?! – warknął starszy Kim.

            - Nie twój interes, a teraz wyjdźcie, chcę spać – mruknął Key, wsuwając się bardziej pod kołdrę

            - Nie Kibum! To jest mój interes! Co tam robiłeś?! – Silna dłoń Blinga zacisnęła się na jego ramieniu, przyprawiając o głośne syknięcie. Spojrzał na niego.

            - A co ty robiłeś?

            - Pierwszy zadałem pytanie.

            - To może inaczej, po co tam chodziłeś, kiedy Minho i Taeyeon znikali w tym samym miejscu?

            - Ja… Podglądałeś mnie?! – Oczy Jjonga rozszerzyły się w zaskoczeniu.

            - Bingo. – Ciche prychnięcie ze strony Key.

            - Po co to robiłeś?

            - Puść moje ramie, to boli.

            Zwolnił uścisk, oczekując odpowiedzi, ale chłopak jedynie zwinął się w kulkę, rozmasowując bolące ramie.

            - Daj znać jak już dojdziesz do wniosku, że przyjaciołom mówi się wszystko! – warknął, wstając i wychodząc z pomieszczenia. Znowu zapadła cisza. Minho i Taemin stali obok siebie, obserwując trzęsącego się Kibuma.

            - Głupi Jjong – szepnął szatyn, kuląc się jeszcze bardziej.

            - Nie bardziej głupi, niż ty, Key – powiedział Choi i wyszedł za starszym przyjacielem.

            - Powinienem mu powiedzieć, Key? – spytał Lee.

            - Rób jak chcesz, mi już wszystko jedno.

            - Powiem mu.

            Kim pokiwał głową, nasłuchując jak młodszy opuszcza pokój. Taemin nie musiał nawet daleko zajść, bo obaj jego przyjaciele kucali pod ścianą na końcu korytarza. Nic nie mówili. Widać było, że Bling próbuje jakoś opanować złość. Minho jak zawsze miał nieodgadniony wyraz twarzy, ale kiedy jego ciemne tęczówki spoczęły na nim, poczuł jak po plecach przechodzi go przyjemny dreszcz. Zignorował to jednak, podchodząc do nich.

            - Nie wiem co się z nim dzieje. Ja już nic nie rozumiem – odezwał się Jjong.

            - On jest po prostu zazdrosny, hyung – mruknął Taemin. Starszy spojrzał na niego zaskoczony.

            - Zazdrosny? O co?

            - Kibum się zakochał – wtrącił Choi, prostując się i wprawiając tym Lee w osłupienie. Czyżby brunet wiedział? Zauważył tak jak on, że Key musi czuć do Blinga coś więcej, niż tylko przyjaźń?

            - Zakochany? W kim? – Jonghyun podniósł się na równe nogi, czując się nieco dziwnie jak przyjaciele tak nad nim górowali, po za tym czuł w swoim wnętrzu jakąś dziwną gulę, której chciał się jak najszybciej pozbyć. Maknae spojrzał na niego tymi swoimi wielkimi, czekoladowymi oczami, odpowiadając:
            - W tobie, hyung.

            W pierwszej chwili Jjong poczuł jakąś dziwną, niewytłumaczalną radość, ale później w jego głowie zaświeciła się lampa, mówiąca, że młodszy na pewno żartuje. Key nie mógł się w nim zakochać. Nie. To niemożliwe, więc po prostu roześmiał się głośno, klepiąc chłopaka po ramieniu, wyczuwając, że ten śmiech wcale nie jest prawdziwy.

            - Dobry żart hahahaha, nie no, a tak na serio? Może to Hee Re noona, w końcu z nią byłem pod tym mostem? Myślicie, że powinienem z nią pogadać? Najpierw chyba jednak z Key… - wyrzucał z siebie zdanie po zdaniu, udając, że się śmieje, czując jak wnętrze mu się ściska w niezbyt znanych mu odczuciach i nie zdając sobie sprawy z tego, że kilka kroków od niego, po dębowych drzwiach osuwał się Key, przykładając rękę do swojego złamanego serca i zanosi się większymi łzami.

piątek, 21 września 2012

("Heart") Rozdział 19

W końcu jest ;3 Zaraz będę pisać kolejny, więc jeśli się uda to może od razu wstawię ;D
Sherleen ;3

           Kibum siedział na swoim ręczniku, wygrzewając się na plaży. Po kłótni z Jjongiem spędził spokojną noc, a rano postanowił mu jako tako wybaczyć. Nigdy nie potrafił zbyt długo się na niego gniewać. Po prostu nie umiał. Zawsze w końcu dopadała go tęsknota za tym wrednym dinozaurem i odsuwał to co złe na bok. Tak więc kiedy godzinę temu starszy Kim przyszedł do niego, mówiąc o plaży, od razu zgodził się pójść razem z nimi.

            Poprawił swoje czarne okulary przeciwsłoneczne, zerkając na bezchmurne niebo. Słońce świeciło wysoko, ogrzewając swoimi promieniami ludzi i piasek, na którym rozłożył ręcznik. Pogoda naprawdę im dopisywała. Zerknął w bok. Taemin chodził po brzegu, mocząc stopy w chłodnawej wodzie, a Minho czytał książkę, siedząc na swoim ręczniku. Rozejrzał się dookoła, chcąc znaleźć Jonghyuna. Chłopak stał kilka metrów od niego, śmiejąc się głośno i rozmawiając z Sunny, która co chwilę poprawiała górę od swojego stroju kąpielowego. Zmarszczył brwi, nie zauważając reszty dziewczyn, ale po chwili ponownie położył się na ręczniku, przymykając oczy i pozwalając, aby promienie słoneczne ogrzały jego skórę.

            Taemin wszedł nieco głębiej do wody, mocząc kolana. Woda była dość chłodna w porównaniu z gorącym piaskiem i powietrzem na pomierzch, ale nie narzekał. Uniósł do góry stopę, poruszając nią pod wodą i obserwując jak ta faluje wokół jego skóry. Uśmiechnął się.        - Taemin – shi, dlaczego nie zdejmiesz swojej koszulki? Jest gorąco – odezwała się do niego Yuri, pojawiając się nagle obok. Podniósł głowę, zerkając na nią zaskoczony. Nawet nie wiedział kiedy dziewczyna się do niego zbliżyła.

            - Łatwo się spalam na słońcu – mruknął, zerkając na falującą wodę. Nie chciał jej mówić, że głównym powodem była podłużna blizna biegnąca od jego mostka, aż do końca żeber. Co prawda nie była ona już aż tak widoczna, gdyby patrzeć z daleka, ale mimo wszystko czuł się nieco niekomfortowo ze świadomością, że jednak ktoś mógłby ją zauważyć.

            - Mogę ci pożyczyć krem do opalania – zagadnęła dziewczyna, uśmiechając się szeroko.

            - Dla mnie krem nie pomaga. Po prostu mam taką skórę.

            - Fakt, jest dość jasna.           

            - Sama widzisz.

            - To może wejdziesz głębiej do wody? I zawołasz Minho oppe, aby tak nie siedział ciągle z nosem w książce. Kompletnie nie zwraca na mnie uwagi, mimo że wiele razy starałam się, aby to zrobił. A no nic. Zero reakcji. Nawet na mnie nie spojrzał, jak spytałam co czyta.

            Yuri naburmuszyła się, zakładając ręce na piersi. Taemin uśmiechnął się, słysząc tę wiadomość. Dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo cieszyła go wieść, że brunet nie zwraca uwagi na żadną z nich.

            - Oppa wydaje się być taki niedostępny – westchnęła dziewczyna, rzucając rozmarzone spojrzenie w kierunku Choi. Taemin podążył za jej wzrokiem, skupiając się na pogrążonej w lekturze sylwetce starszego. Nagle Minho spojrzał na nich, zupełnie tak, jakby wyczuł, że jest obserwowany i Lee poczuł jak robi mu się gorąco, bo para czarnych tęczówek ominęła postać Yuri i spoczęła na nim. Wstrzymał oddech widząc jak chłopak odstawia na bok książkę, zaznaczając zakładką miejsce, w którym skończył czytać i podnosi się, zdejmując swoją żółtą koszulkę, ukazując idealnie wyrzeźbiony tors. Taemin przełknął głośno ślinę, a do jego uszu dobiegło ciche westchnięcie z ust Yuri. Choi rzucił koszulkę na książkę i ruszył w ich stronę powolnym krokiem, mając na sobie jedynie czerwone kąpielówki.

            - Oppa – zaświergotała uroczo Yuri, kiedy tylko Minho znalazł się przy nich.

            - Nie idziecie się kąpać? – spytał, kompletnie ignorując słodki ton głosu dziewczyny. Nie interesowały go żadne dziewczyny. Nie miał ochoty na związki, więc wolał skupić całą swoją uwagę na młodszym przyjacielu.

            - Ja w sumie miałem się już kąpać – mruknął Taemin, odrywając wzrok od klatki piersiowej chłopaka.

            - No to na co czekasz?

            - Muszę się zanurzać powoli, żeby nie doznać szoku termicznego.

            - I mógłbyś zdjąć tą koszulkę – odezwała się Yuri. Taemin posłał jej niezbyt miłe spojrzenie. Nie miał ochoty znowu przerabiać z nią tego tematu. Już miał otworzyć usta, kiedy Choi go wyprzedził:
            - Jeśli chce to może się kąpać w koszulce. Nie możesz mu zabronić Yuri.

            Dziewczyna spojrzała na niego szczenięcym wzrokiem, robiąc dzióbek. Brunet skrzywił się na ten widok. Nie lubił jak ktoś próbował być na siłę słodki. Wolał jak wychodziło to komuś w sposób naturalny, jak u Taemina.

            - Chodźmy do tej wody – mruknął Lee, wchodząc głębiej, zostawiając ich za sobą. Minho po chwili ruszył za nim, kompletnie nie przejmując się niezbyt zadowoloną dziewczyną.

 

            Kibum obserwował uważnie, jak Jonghyun bawi się w wodzie wraz z Hee Re. Usiadł, podkurczając nogi pod siebie i oplatając je ramionami, wygiął usta w grymasie niezadowolenia. Z chęcią dołączył by do zabawy i podtopił dziewczynę, ale istniał jeden problem, stojący mu na przeszkodzie. Kim Kibum zwany przez wszystkich Key, nie umiał pływać. Od zawsze unikał głębokiej wody, tak samo jak dużych wysokości. Otwarcie przyznawał, że ma lęk wysokości i unikanie ich nie było wcale aż takie trudne. Prychnął, widząc jak Hee Re wdrapała się na plecy starszego Kim, podtapiając go nieco i śmiejąc się przy tym naprawdę głośno. Znowu był zazdrosny. Wolał, aby to on siedział teraz na jego plecach, a nie ta dość ładna brunetka. Zdjął z nosa okulary przeciwsłoneczne i zerknął na oblewających się 2min i stojącą obok nich Yuri. Dziewczyna chyba nie była zbyt szczęśliwa, bo chłopcy kompletnie ją olewali. Uśmiechnął się wrednie pod nosem. I o to chodziło. Przynajmniej oni wiedzieli co zrobić z tymi natrętnymi dziewuchami. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu trzeciej z dziewczyn. Nigdzie jej nie znalazł.
            - I dobrze. Nie lubię jej skrzeczenia – mruknął pod nosem, przypominając sobie nieco piskliwy głosik Sunny, kiedy próbowała być słodka. Czyli niemal cały czas.

            Odwrócił głowę ponownie w stronę Jonghyuna i Hee Re i z zaskoczeniem stwierdził, że zniknęli. Podniósł się powoli ze swojego miejsca, wypatrując ich wzrokiem. Uważnie przejeżdżał nim po każdej osobie znajdującej się w wodzie i w końcu ich zobaczył, jak płynęli w stronę pobliskiego molo. Zmarszczył brwi. Bywali na tej plaży już nie jeden raz i doskonale wiedział, że pod pomostem znajduje się naprawdę fajne i nieco ukryte miejsce, gdzie chowały się dość często pary, aby nieco się po obściskiwać. Tak właśnie robił Minho i Taeyeon jak ta jeszcze żyła. Znikali tam niemal co dwadzieścia minut, całując się. Kibum wiedział także, że wystarczy wejść na molo, dojść do owego miejsca, położyć się na deskach i zajrzeć pod spód, aby zobaczyć, co ludzie tam ukryci robią. Tak właśnie on i Jonghyun przyłapali kilka razy Taeyeon i Minho.

            - Kim Jonghyun jeśli będziesz z nią robić to co myślę, że możesz tam robić, to już jesteś martwy – wysyczał pod nosem, kierując się w stronę mola. Co chwila zerkał na dwie głowy wystające z wody, które już niemal były w tym wyjątkowym miejscu. Zacisnął zęby i pięści, przyspieszając. Nie miał zamiaru odpuścić. Chciał zobaczyć co tam robią i w razie czego przerwać im, tylko po to, aby po chwili ukatrupić oboje. Ominął kilka osób, przechadzających się po pomoście, prawie biegnąc. Spojrzał w miejsce, gdzie wcześniej widział Minho i Taemina. Stali obok siebie, zanosząc się śmiechem i pokazując coś rękami. Odwrócił głowę, w końcu dochodząc do wybranego miejsca, położył się na deskach i pochylił głowę w dół.

            Jonghyun trzymał się ręką za jedną z desek, będąc pod pomostem. Obok niego Hee Re rozglądała się dookoła z uśmiechem na ustach.

            - Wow, faktycznie dobre miejsce do ukrycia się. Mało kto może nas zobaczyć – powiedziała, spoglądając na ludzi bawiących się w wyznaczonej części kąpieliska.

            - Mówiłem. Odkryłem je kiedyś z Kibumem – odpowiedział Jjong. Nie mówili zbyt głośno, bo będąc obok siebie w dość bliskiej odległości doskonale się słyszeli.

            - Wykorzystałeś je kiedyś do jakichś niecnych celów?

            - Kilka razy, ale o wiele część robili to Minho i Taeyeon.

            - Taeyeon?

            - Moja kuzynka. Zmarła prawie rok temu. Była narzeczoną Minho.

            - Przykro mi. – Dziewczyna wyraźnie się zasmuciła.

            - To i tak nic nie zmieni.

            - To dlatego Minho – shi tak unika kontaktu z dziewczynami?
            - Głównie tak. Nie chce się z nikim wiązać. Bardzo ją kochał.

            - To zrozumiałe.

            Zapadła cisza. Kibum wychylał się coraz bardziej w dół, próbując dojrzeć coś w zaciemnionym miejscu, w którym stali. Nie słyszał ich rozmowy przez głośne śmiechy osób bawiących się w wodzie i na plaży. „Cholera, co wy tam gadacie?” – pomyślał, opuszczając się nieco niżej. Widział jak Jonghyun unosi dłoń i odgarnia mokry kosmyk włosów z twarzy Hee Re. Zmarszczył brwi, chcąc coś powiedzieć, ale nagle poczuł jak zsuwa się bardziej w dół i z krzykiem ląduje głową w wodzie.

            Jonghyun odwrócił głowę, słysząc stłumiony i znajomy krzyk, po czym zobaczył materiał bardzo charakterystycznych kąpielówek we wszystkich kolorach tęczy i zamarł. „Key” – przemknęło mu przez myśl i zanim zdążył coś jeszcze pomyśleć, płynął w stronę miejsca, gdzie spadł młodszy. Zanurkował, spanikowany nie widząc go nigdzie i zaczął rozglądać się pod ciemną wodą. Zauważył blond czuprynę i ledwo ruszającego rękami chłopaka. Wyciągnął w jego stronę dłoń, nurkując jeszcze głębiej i złapał go w pasie, kierując się na powierzchnię. Z ust Kibuma wydobywały się bąbelki powietrza, a on sam już się nie ruszał. Jonghyun poczuł jak serce ściska mu się ze strachu, a żołądek podchodzi do góry. Wypłynął na powierzchnię, przytrzymując lepiej chłopaka i zaczął płynąć w stronę brzegu.

            - Jonghyun! – zawołała Hee Re, płynąc za nim. Jej głos zwrócił na siebie uwagę Minho, który akurat przestał oblewać wodą Taemina. Odwrócił głowę i widząc starszego Kim holującego Key, zrozumiał co się stało i automatycznie zaczął płynąć w ich stronę.

            - Hyung?! – krzyknął przerażony Lee, także zauważając przyjaciół. Wybiegł na brzeg, obserwując jak Choi dopływa do nich i przejmuje nieprzytomnego Key. Jonghyun przyspieszył, płynąc teraz już sam na brzeg, gdzie czekał na niego spanikowany maknae.

            - Co się stało? – spytał Taemin, ale on jedynie machnął ręką, ponownie przejmując ciało Kibuma, wyciągnął je na brzeg, opadł na kolana i rozpoczął reanimację. Ludzie wokół zaczęli się zbierać między nimi, aby zobaczyć co się stało. Minho oddychał ciężko, stając koło coraz bardziej przerażonego Taemina, a Hee Re dopływała właśnie do brzegu.

            - Bummie oddychaj! – warknął Jjong, uciskając klatkę piersiową młodszego z coraz to większą paniką. Jego serce niemal się zatrzymało, kiedy Kibum nie dawał żadnych oznak życia. Schylił się, przykładając usta do ust chłopaka i zaczął mu robić sztuczne oddychanie. Każdy jego mięsień spinał się, aby móc go uratować. Lodowaty strach opanowywał jego ciało, a w głowie zaczęły pojawiać się wizje pogrzebu. Coś go zakłuło. Nie mógł go stracić. Czuł, że nie poradziłby sobie, gdyby stracił tego humorzastego chłopaka.

            - Cholera Key! Oddychaj mówię! – krzyknął, ponownie uciskając jego klatkę piersiową, czując jak do oczu napływają mu łzy. Kibum drgnął, otwierając oczy i po chwili leżał na boku, wypluwając z płuc całą nagromadzoną tam wodę. Jonghyun przytrzymał go za plecy z wielką ulgą.

            - Key umma? – szepnął blady na twarzy Lee. Kibum uniósł się na łokciach, oddychając łapczywie i kaszląc co chwilę. Myślał, że już po nim. Normalnie czuł jak ciemność go ogarnia i powoli braknie tchu, kiedy opadał coraz bardziej pod wodę. Wzdrygnął się, podnosząc głowę i poczuł uderzenie w szczękę.

            - CO TY SOBIE MYŚLISZ?! KOMPLETNIE CI MÓZG ODJĘŁO?! – wrzasnął Jjong, dysząc ciężko i patrząc na niego wściekłym wzrokiem. Key przyłożył dłoń do policzka, czując jak spływa po nim słona łza.

            - WYCHYLASZ SIĘ NA TYM MOLO, WIEDZĄC, ŻE NIE UMIESZ PŁYWAĆ! KOMPLETNIE NIE UWAŻASZ! MOGŁEŚ ZGINĄĆ! – dodał Bling, zaciskając dłonie w pięści tak, że żyły zaczęły mu wychodzić na wierzch. Taemin musiał przyznać, że w takim wydaniu wyglądał dość przerażająco. Minho podszedł do starszego Kim i położył mu rękę na ramieniu w uspokajającym geście.

            Kibum podniósł się nieco osłabiony i nie mówiąc nic, przebił się przez tłum gapiów, idąc chwiejnym krokiem w stronę hotelu, pozwalając, aby po policzkach coraz rzewniej spływały mu łzy.