Minho zaparkował na parkingu pod
apartamentem, w którym mieszkał Taemin. Wysiadł z auta, powoli kierując się do
wejścia. Był pół godziny wcześniej, niż jak się umówili, ale nic nie mógł na to
poradzić. Wszedł do budynku z zaskoczeniem stwierdzając, że przy kolejnych,
elektrycznych drzwiach siedzi portier.
-W czym mogę pomóc?- spytał mężczyzna, odrywając wzrok od ekranu monitora.
-Przyszedłem do Lee Taemina- odpowiedział, uśmiechając się niepewnie. Od razu gdy pierwszy raz zobaczył ten budynek wiedział, że muszą mieszkać w nim bogacze, ale nie sądził, że aż tak.
-Proszę zadzwonił pod numer dziesięć, jeśli młody Lee panu otworzy to droga wolna.
Mężczyzna wskazał na ścianę obok drzwi, gdzie znajdował się domofon. Nacisnął na numer dziesięć i nie minęła nawet minuta jak rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Uśmiechnął się, pospiesznie wchodząc w mały korytarz, na którym znajdowała się winda i drzwi na klatkę schodową. Jak już zdążył się zorientować na każdym piętrze znajdowało się jedno mieszkanie, a dziesiątka dokładnie w samym środku, więc skorzystał z windy. Po zaledwie pięciu minutach stał pod brązowymi, dębowymi drzwiami. Nacisnął na dzwonek, czekając. Jak tylko drzwi się otworzyły, stanął w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Taemin.
-Cześć Minho hyung. Wchodź- powiedział, odsuwając się, aby go wpuścić. Minho zdziwił się nieco słysząc jak chłopak się do niego zwrócił, ale nie powiedział nic, wchodząc do środka i odwzajemniając uśmiech.
-Przepraszam za bałagan, ale mama chce znowu pomalować ściany w salonie i jakoś tak zostało- dodał młodszy, stając za nim. Choi rozejrzał się dookoła. Przestronny salon, połączony z jadalnią i kuchnią w typowo amerykańskim stylu. Na ścianach widniały wielkie malunki kwiatów, dużo zieleni i kilka obrazów. Duży regał z całą masą rodzinnych zdjęć, płaski telewizor z najnowszym sprzętem AGD i kilka książek oraz płyt. Na podłodze puchowy dywan, kanapa, dwa fotele oraz mały stolik. Wszystko to przykryte przeźroczystą folią. Podszedł powoli do jednego z zawieszonych zdjęć i przyjrzał mu się. Przedstawiało dwójkę chłopców mniej więcej w wieku ośmiu lat na tle wesołego miasteczka. Jeden z nim nieco wyższy o pucołowatych policzkach, obejmował mniejszego chłopca o niemal, że anielskiej twarzy. Minho był pewny, że właśnie widzi małego Taemina.
-Kim jest ten chłopak obok ciebie?- spytał, wskazując na starszego.
-Mój brat Jinki- odpowiedział Taemin, patrząc na zdjęcie.
-W ogóle nie jest do ciebie podobny.
-Dużo osób mi to mówi. Hyung bardziej wdał się w tatę, ale mniejsza z tym. Chodź do mojego pokoju, tam jest gdzie usiąść.
Taemin chwycił go za rękę, kierując się korytarzem do ostatnich z czterech drzwi. Otworzył je i wprowadził go do środka. W pomieszczeniu panował kompletnie inny wystrój niż w salonie. Ściany w kolorze ciemnego fioletu z namalowanym tańczącym chłopakiem. Duże łóżko okryte pościelą z Michaelem Jacksonem, biurko tuż przy oknie. Dalej regał z książkami, wieża i cały zestaw płyt z królem popu. Oprócz tego kilka plakatów i kolejne zdjęcia.
-Siadaj- Lee wskazał mu łóżko, samemu siadając na obrotowym krześle. Zignorował jego słowa i podszedł do półki z książkami, wyciągając jedną. Stephen King, Dan Brown i kilka mang.
-Lubisz Jacksona?- spytał, sięgając po jedną z płyt.
-To mój idol. Był naprawdę świetny.
-Zgadzam się. Fajny obrazek, to ty?
Podszedł do ściany z namalowanym tancerzem. Chłopak westchnął, kręcąc się na krześle.
-Gdybym zaprzeczył to i tak byś nie uwierzył, bo perfidnie widać, że ma moją twarz. Pierwotnie miał to być po prostu zwykły chłopak, ale mama zaszalała i w gruncie rzeczy wyszła moja podobizna- odpowiedział zrezygnowanym tonem.
-Tańczysz?
-Tańczyłem.
-Teraz już tego nie robisz? Dlaczego?
-Z powodów zdrowotnych. Chcesz się czegoś napić? Musimy poczekać, aż moja mama wróci zanim wyjdziemy. Zgubiła gdzieś swój klucz i zabrała mój.
-Coś zimnego jeśli masz.
Taemin pokiwał głową i wyszedł, zostawiając go samego. Minho od razu zauważył jak młodszy skrzętnie zmienił temat, kiedy rozmawiali o tańcu. Skłamałby gdyby nie powiedział, że zaintrygowała go odpowiedź chłopak. Zrezygnował z tańca z powodów zdrowotnych. Czyżby jakaś kontuzja? A może coś innego?
-Proszę- Lee podał mu kubek z zimnych napojem, uśmiechając się szeroko. Przyjął napój z wdzięcznością, upijając jego łyk. Taemin obserwował uważnie jak starszy ogląda jego pokój, uśmiechając się z zachwytem. Rzadko kogoś zapraszał do domu. Głównie dlatego, że przez szpital nie miał przyjaciół. Poza tym nie lubił jak ktoś obcy chodził po jego azylu i dotykał rzeczy. To pomieszczenie było jego schronieniem. Małą świątynią, w której spędzał większość swojego czasu.
Po dwudziestu minutach drzwi od mieszkania się otworzyły. Taemin od razu wyszedł z pokoju, spoglądając z uśmiechem na matkę.
-Daj, pomogę ci- powiedział, podchodząc do niej i chwytając za puszki z farbami. Kobieta od razu zabrała mu to z rąk, uśmiechając się.
-To za ciężkie, Minnie- odpowiedziała. Taemin spiął się, słysząc te słowa. Chciał pomóc matce, doskonale widział, że rzeczy są ciężkie, ale oczywiście ponownie górę wziął zakaz lekarski.
-Dzień dobry- usłyszeli głęboki głos. Pani Lee odwróciła się z zaskoczeniem patrząc na wysokiego bruneta, który jej się kłaniał.
-Dzień dobry. Nie wiedziałam, że Minnie ma gościa. Ty jesteś?
-Choi Minho.
-Miło mi cię poznać Minho. Jesteś przyjacielem Taemina?
-Można tak powiedzieć.
-Mamo to mój znajomy. Idziemy razem na mecz- wtrącił Taemin.
-Naprawdę? To świetnie, w końcu będziesz mieć jakąś rozrywkę.
-Może pomogę?- Minho podszedł do kobiety, wskazując na torby z puszkami jakie trzymała. Pani Lee uśmiechnęła się szeroko, oddając mu pakunki.
-A mi nie pozwoliłaś, abym ci pomógł- obruszył się Taemin, obserwując jak Choi wnosi rzeczy do salonu.
-Oj, Minnie przecież wiesz, że nie wolno ci dźwigać…- zaczęła kobieta, ale Taemin jej przerwał.
-To nie jest aż tak ciężkie. Z resztą nie ważne. Na nas już czas. Minho, powinniśmy już wychodzić.
Brunet pokiwał głową, kierując się do drzwi. Młodszy chwycił jeszcze za bilety i swój plecak, po czym także skierował się do wyjścia.
-Do widzenia pani Lee, miło było panią poznać- powiedział Minho, ponownie się kłaniając.
-Mi ciebie także i dziękuję za pomoc.
-Pa mamo, nie wiem, o której wrócę- rzucił Lee i zanim jego rodzicielka zdążyła coś jeszcze odpowiedzieć, opuścił mieszkanie.
Całą drogę na stadion przebyli w milczeniu. Taemin wyglądał jakby się obraził, a Minho jedynie uśmiechał się, prowadząc. Młodszy rozchmurzył się dopiero gdy znaleźli się na trybunach. Oboje mieli szaliki z barwami ulubionej drużyny i kibicowali na całego. Tak dobrze się bawili, że nawet nie zauważyli jak nastąpił koniec meczu z wygraną dla ich drużyny.
-Świetnie się bawiłem. Dzięki- powiedział Taemin jak tylko znaleźli się pod jego domem.
-To ja powinienem dziękować. W końcu to ty załatwiłeś bilety.
-Tak, ale gdybym poszedł sam nie bawiłbym się tak dobrze.
-Zawsze mogłeś zabrać brata.
-Hyung nie lubi piłki. Poza tym pracował dzisiaj.
-Rozumiem.
-Chciałbyś jeszcze kiedyś razem gdzieś wyjść? Na jakiś inny mecz, albo coś?
-Pewnie. Zdzwonimy się jeszcze.
-Super, no to na razie- Taemin wysiadł z auta, pomachał mu na pożegnanie i w podskokach ruszył do budynku.
-No jesteś wreszcie- rozległ się głos Key, jak tylko otworzył drzwi swojego mieszkania. Zbytnio nie zaskoczyła go obecność przyjaciół. Chłopcy dość często przychodzili do niego pod jego nieobecność. Jak się okazało po pewnym czasie Key nawet dorobił sobie klucze.
-Cześć chłopaki- powiedział, zdejmując buty i wchodząc w głąb mieszkania. Jonghyun siedział rozłożony na jego kanapie, oglądając jakiś program, a Key stał w wejściu do kuchni z łyżką w ręku. Widać postanowił skorzystać z jego zapasów i coś gotował.
Jjong zerknął na niego, siadając wygodniej. Od razu zauważył dobry humor przyjaciela, co zdarzało się niezwykle rzadko.
-Choi czy ty się uśmiechasz?- spytał.
-Tak Jjong, a co w tym dziwnego?
-Ty się nie uśmiechasz. To znaczy rzadko od czasu, gdy…- zaczął Key, ale Bling mu przerwał.
-Coś się stało?
Minho usiadł na jednym z foteli, nadal się uśmiechając. W zasadzie dobre samopoczucie nie opuszczało go od chwili gdy zobaczył Taemina. Chłopak działał na niego jak wata cukrowa na dzieci. Wywoływał uśmiech i radość.
-A żebyś wiedział Jjong, że tak- odpowiedział, rozciągając ręce.
-Zakochałeś się?
Brunet wybuchnął gromkim śmiechem, jeszcze bardziej wprowadzając przyjaciół w zdziwienie.
-Nie hyung, nie zakochałem się. Przed chwilą wróciłem z meczu i powiem ci, że nasi wygrali- oznajmił.
-Chwila, chcesz powiedzieć, że byłeś na tym meczu co próbowaliśmy zdobyć bilety, ale je wyprzedali?
-Dokładnie tak.
-Ya! I nie zabrałeś mnie ze sobą?! Jak mogłeś?!
-Przykro mi, ale miałem tylko jeden bilet.
-Pytanie, skąd ty go miałeś Choi?- odezwał się Key, siadając koło niego. Zachowanie bruneta strasznie go intrygowało.
-Kilka dni temu pomogłem jednemu chłopakowi pod klubem. On w zamian za pomoc zaprosił mnie na mecz, bo miał akurat dwa bilety. Zgodziłem się- wyjaśnił Minho, nadal uśmiechając się szeroko.
-Chłopak? Jaki chłopak? Chcę go poznać- Key dopadł jego ramienia, z oczami błyszczącymi jak świeczki.
-Spokojnie. Może przyjdzie jeszcze do mojego klubu. Jest naprawdę fajny.
Kibum uśmiechnął się z błyskiem w oczach. Nie wątpił w to, że nowy znajomy Minho był kimś fajnym. W końcu jeśli zdołał wywołać uśmiech na twarzy bruneta, to Key nie miał wyjścia i musiał go poznać. Chociażby po to, aby mu podziękować.
-W czym mogę pomóc?- spytał mężczyzna, odrywając wzrok od ekranu monitora.
-Przyszedłem do Lee Taemina- odpowiedział, uśmiechając się niepewnie. Od razu gdy pierwszy raz zobaczył ten budynek wiedział, że muszą mieszkać w nim bogacze, ale nie sądził, że aż tak.
-Proszę zadzwonił pod numer dziesięć, jeśli młody Lee panu otworzy to droga wolna.
Mężczyzna wskazał na ścianę obok drzwi, gdzie znajdował się domofon. Nacisnął na numer dziesięć i nie minęła nawet minuta jak rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Uśmiechnął się, pospiesznie wchodząc w mały korytarz, na którym znajdowała się winda i drzwi na klatkę schodową. Jak już zdążył się zorientować na każdym piętrze znajdowało się jedno mieszkanie, a dziesiątka dokładnie w samym środku, więc skorzystał z windy. Po zaledwie pięciu minutach stał pod brązowymi, dębowymi drzwiami. Nacisnął na dzwonek, czekając. Jak tylko drzwi się otworzyły, stanął w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Taemin.
-Cześć Minho hyung. Wchodź- powiedział, odsuwając się, aby go wpuścić. Minho zdziwił się nieco słysząc jak chłopak się do niego zwrócił, ale nie powiedział nic, wchodząc do środka i odwzajemniając uśmiech.
-Przepraszam za bałagan, ale mama chce znowu pomalować ściany w salonie i jakoś tak zostało- dodał młodszy, stając za nim. Choi rozejrzał się dookoła. Przestronny salon, połączony z jadalnią i kuchnią w typowo amerykańskim stylu. Na ścianach widniały wielkie malunki kwiatów, dużo zieleni i kilka obrazów. Duży regał z całą masą rodzinnych zdjęć, płaski telewizor z najnowszym sprzętem AGD i kilka książek oraz płyt. Na podłodze puchowy dywan, kanapa, dwa fotele oraz mały stolik. Wszystko to przykryte przeźroczystą folią. Podszedł powoli do jednego z zawieszonych zdjęć i przyjrzał mu się. Przedstawiało dwójkę chłopców mniej więcej w wieku ośmiu lat na tle wesołego miasteczka. Jeden z nim nieco wyższy o pucołowatych policzkach, obejmował mniejszego chłopca o niemal, że anielskiej twarzy. Minho był pewny, że właśnie widzi małego Taemina.
-Kim jest ten chłopak obok ciebie?- spytał, wskazując na starszego.
-Mój brat Jinki- odpowiedział Taemin, patrząc na zdjęcie.
-W ogóle nie jest do ciebie podobny.
-Dużo osób mi to mówi. Hyung bardziej wdał się w tatę, ale mniejsza z tym. Chodź do mojego pokoju, tam jest gdzie usiąść.
Taemin chwycił go za rękę, kierując się korytarzem do ostatnich z czterech drzwi. Otworzył je i wprowadził go do środka. W pomieszczeniu panował kompletnie inny wystrój niż w salonie. Ściany w kolorze ciemnego fioletu z namalowanym tańczącym chłopakiem. Duże łóżko okryte pościelą z Michaelem Jacksonem, biurko tuż przy oknie. Dalej regał z książkami, wieża i cały zestaw płyt z królem popu. Oprócz tego kilka plakatów i kolejne zdjęcia.
-Siadaj- Lee wskazał mu łóżko, samemu siadając na obrotowym krześle. Zignorował jego słowa i podszedł do półki z książkami, wyciągając jedną. Stephen King, Dan Brown i kilka mang.
-Lubisz Jacksona?- spytał, sięgając po jedną z płyt.
-To mój idol. Był naprawdę świetny.
-Zgadzam się. Fajny obrazek, to ty?
Podszedł do ściany z namalowanym tancerzem. Chłopak westchnął, kręcąc się na krześle.
-Gdybym zaprzeczył to i tak byś nie uwierzył, bo perfidnie widać, że ma moją twarz. Pierwotnie miał to być po prostu zwykły chłopak, ale mama zaszalała i w gruncie rzeczy wyszła moja podobizna- odpowiedział zrezygnowanym tonem.
-Tańczysz?
-Tańczyłem.
-Teraz już tego nie robisz? Dlaczego?
-Z powodów zdrowotnych. Chcesz się czegoś napić? Musimy poczekać, aż moja mama wróci zanim wyjdziemy. Zgubiła gdzieś swój klucz i zabrała mój.
-Coś zimnego jeśli masz.
Taemin pokiwał głową i wyszedł, zostawiając go samego. Minho od razu zauważył jak młodszy skrzętnie zmienił temat, kiedy rozmawiali o tańcu. Skłamałby gdyby nie powiedział, że zaintrygowała go odpowiedź chłopak. Zrezygnował z tańca z powodów zdrowotnych. Czyżby jakaś kontuzja? A może coś innego?
-Proszę- Lee podał mu kubek z zimnych napojem, uśmiechając się szeroko. Przyjął napój z wdzięcznością, upijając jego łyk. Taemin obserwował uważnie jak starszy ogląda jego pokój, uśmiechając się z zachwytem. Rzadko kogoś zapraszał do domu. Głównie dlatego, że przez szpital nie miał przyjaciół. Poza tym nie lubił jak ktoś obcy chodził po jego azylu i dotykał rzeczy. To pomieszczenie było jego schronieniem. Małą świątynią, w której spędzał większość swojego czasu.
Po dwudziestu minutach drzwi od mieszkania się otworzyły. Taemin od razu wyszedł z pokoju, spoglądając z uśmiechem na matkę.
-Daj, pomogę ci- powiedział, podchodząc do niej i chwytając za puszki z farbami. Kobieta od razu zabrała mu to z rąk, uśmiechając się.
-To za ciężkie, Minnie- odpowiedziała. Taemin spiął się, słysząc te słowa. Chciał pomóc matce, doskonale widział, że rzeczy są ciężkie, ale oczywiście ponownie górę wziął zakaz lekarski.
-Dzień dobry- usłyszeli głęboki głos. Pani Lee odwróciła się z zaskoczeniem patrząc na wysokiego bruneta, który jej się kłaniał.
-Dzień dobry. Nie wiedziałam, że Minnie ma gościa. Ty jesteś?
-Choi Minho.
-Miło mi cię poznać Minho. Jesteś przyjacielem Taemina?
-Można tak powiedzieć.
-Mamo to mój znajomy. Idziemy razem na mecz- wtrącił Taemin.
-Naprawdę? To świetnie, w końcu będziesz mieć jakąś rozrywkę.
-Może pomogę?- Minho podszedł do kobiety, wskazując na torby z puszkami jakie trzymała. Pani Lee uśmiechnęła się szeroko, oddając mu pakunki.
-A mi nie pozwoliłaś, abym ci pomógł- obruszył się Taemin, obserwując jak Choi wnosi rzeczy do salonu.
-Oj, Minnie przecież wiesz, że nie wolno ci dźwigać…- zaczęła kobieta, ale Taemin jej przerwał.
-To nie jest aż tak ciężkie. Z resztą nie ważne. Na nas już czas. Minho, powinniśmy już wychodzić.
Brunet pokiwał głową, kierując się do drzwi. Młodszy chwycił jeszcze za bilety i swój plecak, po czym także skierował się do wyjścia.
-Do widzenia pani Lee, miło było panią poznać- powiedział Minho, ponownie się kłaniając.
-Mi ciebie także i dziękuję za pomoc.
-Pa mamo, nie wiem, o której wrócę- rzucił Lee i zanim jego rodzicielka zdążyła coś jeszcze odpowiedzieć, opuścił mieszkanie.
Całą drogę na stadion przebyli w milczeniu. Taemin wyglądał jakby się obraził, a Minho jedynie uśmiechał się, prowadząc. Młodszy rozchmurzył się dopiero gdy znaleźli się na trybunach. Oboje mieli szaliki z barwami ulubionej drużyny i kibicowali na całego. Tak dobrze się bawili, że nawet nie zauważyli jak nastąpił koniec meczu z wygraną dla ich drużyny.
-Świetnie się bawiłem. Dzięki- powiedział Taemin jak tylko znaleźli się pod jego domem.
-To ja powinienem dziękować. W końcu to ty załatwiłeś bilety.
-Tak, ale gdybym poszedł sam nie bawiłbym się tak dobrze.
-Zawsze mogłeś zabrać brata.
-Hyung nie lubi piłki. Poza tym pracował dzisiaj.
-Rozumiem.
-Chciałbyś jeszcze kiedyś razem gdzieś wyjść? Na jakiś inny mecz, albo coś?
-Pewnie. Zdzwonimy się jeszcze.
-Super, no to na razie- Taemin wysiadł z auta, pomachał mu na pożegnanie i w podskokach ruszył do budynku.
-No jesteś wreszcie- rozległ się głos Key, jak tylko otworzył drzwi swojego mieszkania. Zbytnio nie zaskoczyła go obecność przyjaciół. Chłopcy dość często przychodzili do niego pod jego nieobecność. Jak się okazało po pewnym czasie Key nawet dorobił sobie klucze.
-Cześć chłopaki- powiedział, zdejmując buty i wchodząc w głąb mieszkania. Jonghyun siedział rozłożony na jego kanapie, oglądając jakiś program, a Key stał w wejściu do kuchni z łyżką w ręku. Widać postanowił skorzystać z jego zapasów i coś gotował.
Jjong zerknął na niego, siadając wygodniej. Od razu zauważył dobry humor przyjaciela, co zdarzało się niezwykle rzadko.
-Choi czy ty się uśmiechasz?- spytał.
-Tak Jjong, a co w tym dziwnego?
-Ty się nie uśmiechasz. To znaczy rzadko od czasu, gdy…- zaczął Key, ale Bling mu przerwał.
-Coś się stało?
Minho usiadł na jednym z foteli, nadal się uśmiechając. W zasadzie dobre samopoczucie nie opuszczało go od chwili gdy zobaczył Taemina. Chłopak działał na niego jak wata cukrowa na dzieci. Wywoływał uśmiech i radość.
-A żebyś wiedział Jjong, że tak- odpowiedział, rozciągając ręce.
-Zakochałeś się?
Brunet wybuchnął gromkim śmiechem, jeszcze bardziej wprowadzając przyjaciół w zdziwienie.
-Nie hyung, nie zakochałem się. Przed chwilą wróciłem z meczu i powiem ci, że nasi wygrali- oznajmił.
-Chwila, chcesz powiedzieć, że byłeś na tym meczu co próbowaliśmy zdobyć bilety, ale je wyprzedali?
-Dokładnie tak.
-Ya! I nie zabrałeś mnie ze sobą?! Jak mogłeś?!
-Przykro mi, ale miałem tylko jeden bilet.
-Pytanie, skąd ty go miałeś Choi?- odezwał się Key, siadając koło niego. Zachowanie bruneta strasznie go intrygowało.
-Kilka dni temu pomogłem jednemu chłopakowi pod klubem. On w zamian za pomoc zaprosił mnie na mecz, bo miał akurat dwa bilety. Zgodziłem się- wyjaśnił Minho, nadal uśmiechając się szeroko.
-Chłopak? Jaki chłopak? Chcę go poznać- Key dopadł jego ramienia, z oczami błyszczącymi jak świeczki.
-Spokojnie. Może przyjdzie jeszcze do mojego klubu. Jest naprawdę fajny.
Kibum uśmiechnął się z błyskiem w oczach. Nie wątpił w to, że nowy znajomy Minho był kimś fajnym. W końcu jeśli zdołał wywołać uśmiech na twarzy bruneta, to Key nie miał wyjścia i musiał go poznać. Chociażby po to, aby mu podziękować.
Yay! Świetny rozdział :D Minho intryguje tajemnicza "kontuzja" Taemina. Ale wszyscy wiemy, że on to będzie ukrywał, prawda? A przynajmniej przez najbliższy czas. :D Nawet Key chce poznać Tae. :D No ja się nie dziwię, on to taki pozytywny chłopak. ^^
OdpowiedzUsuńH.~
aww,a teraz Key przypominał matkę która dopytuje się o nową sympatię dziecka ^^
OdpowiedzUsuńMinho taki uhahany przez Taesia < 33
Boże, aż trudno uwierzyć że Minho jest taki szczęśliwy, zapowiada się romansik :33
OdpowiedzUsuń-Sakuyu