Choi chodził
w tą i z powrotem po dużym salonie państwa Lee porządnie wkurwiony. Zaklął pod
nosem, przejeżdżając ręką po swoich włosach. Dokładnie dwadzieścia minut temu
poszedł do pokoju Taemina, aby spytać gdzie trzymają cukier, ale nie zastał go
tam. Zaczął więc szukać chłopaka po całym domu, tylko po to, aby stwierdzić, że
ślad po nim zaginął. W chwili obecnej intensywnie się zastanawiał, gdzie
młodszy mógł pójść. Wykluczył porwanie, bo by usłyszał, gdyby coś się stało.
Poza tym brakowało ulubionych butów i kurtki chłopaka, a to oznaczało, że
wyszedł sam z własnej nieprzymuszonej woli. Spojrzał na okno, krzywiąc się.
Było ciemno, uliczne latarnie już dawno się pozapalały, a ludzie siedzieli w
swoich domach. Usiadł na fotelu, dziękując w duchu Bogu, że Sonia wyszła do
jakiejś znajomej, która do niej zadzwoniła.
-Gdzie jesteś Lee Taeminie?- spytał,
ale odpowiedziała mu tylko cisza. Oczywiście mógł zadzwonić do Soni i zapytać,
czy nie wie, gdzie chłopak mógł pójść o tak późnej porze, ale nie chciał jej
martwić. Pomyślał o bitwie tanecznej, na którą ostatnim razem wymknął się
młodszy. Zmarszczył brwi, kiedy jakaś nowa myśl zaświtała mu w głowie.
Przypomniał sobie rozmowę Taemina z Wooyoungiem dwa dni temu i nagle go
olśniło. Impreza u Junho! Uśmiechnął się krzywo, wstając z fotela. Udał się
prosto do „swojego pokoju”, włączając laptop. Dzięki systemowi agencji jaki
miał zainstalowany na swoim komputerze, mógł bez problemu znaleźć wybraną
osobę. Korzystał z niego rzadko, tylko wtedy kiedy naprawdę tego potrzebował, a
teraz właśnie była taka chwila. Wpisał w wyszukiwarkę imię, nazwisko oraz wiek
Junho i poczekał. Pięć sekund później zapisywał na swoim telefonie adres
chłopaka. W końcu zamknął laptop, chwycił za swoją czarną, skórzaną kurtkę i
kluczyki do samochodu, po czym wyszedł z domu. Auto zabrał spod agencji, kiedy
ostatnio odwiedził ją razem z Taeminem. Usiadł za kierownicą, poprawiając
pistolet przypięty do paska jego dżinsowych spodni i ruszył z piskiem opon.
Jeszcze zanim podjechał pod dom
Junho, usłyszał głośną muzykę. Zastanowił się, czy nie przeszkadza to sąsiadom.
Widać skoro impreza trwała w najlepsze, żaden z nich jeszcze nie zadzwonił po
policję. Na szczęście, bo Choi jakoś nie miał ochoty odbierać Lee z posterunku.
Zaparkował po drugiej stronie ulicy swojego czarnego Hammera i wysiadł z auta.
Automatycznie poprawił swoją białą koszulkę, rozglądając się dookoła. Kilka
samochodów, zapewne należących do gości imprezy stało na chodnikach. Dwójka
pijanych nastolatków stało przy wejściu z piwem w rękach. Westchnął, modląc się
w duchu, aby Taemin był trzeźwy i ruszył do środka.
Zgraja pijanych i bawiących się w
najlepsze nastolatków zajmowała niemal każdy skrawek domu. Alkohol lał się
litrami, a najnowsze kawałki muzyczne leciały z głośników. Minho przecisnął się
przez tłum, rozglądając się dookoła. Jakaś dziewczyna zarzuciła mu ręce na
szyję, mówiąc, aby z nią zatańczył, ale on odsunął ją od siebie, zaciskając
usta w wąską linijkę. Złość coraz bardziej w nim wzbierała. Wiedział, że tym
razem Lee oberwie za nieposłuszeństwo i swoją głupotę. Nie po to Minho dawał mu
zakazany i starał się chronić, aby ten robił wszystko, aby wpakować się w
kłopoty.
Przed oczami mignęła mu czerwona
czupryna Junho. Od razu ruszył w jego stronę, z nadzieją, że razem z nim będzie
Taemin. Stanął w drzwiach prowadzących do kuchni i zerknął na kompletnie
pijanego Wooyounga, siedzącego na jednym z krzeseł.
-Ej, Choi! Co ty tutaj robisz? Nie
zapraszałem cię- wybełkotał Junho, gdy tylko go zauważył. Twarz miał
wykrzywioną w grymasie niezadowolenia. Choi zmierzył go wzrokiem, jak tylko upewnił się, że nie ma z nimi
Taemina.
-Taemin jest na tej imprezie?-
zapytał, ignorując niezbyt miły wzrok Junho. Chłopak, uśmiechnął się, chwytając
po nowe piwo.
-Jest, a co?
Minho odetchnął z ulgą, wyciągając z
ręki Junho alkohol. Chłopak oburzył się, wbijając w jego pierś wyciągnięty
palec.
-K**** Choi! Nie dość, że przylazłeś
tutaj bez zaproszenia, to jeszcze mi piwo zabierasz?!- wysyczał. Twarz Minho
owioną zapach alkoholu. Skrzywił się, odstawiając piwo na stół. Wiedział, że
Junho nie pała do niego zbytnią sympatią, mimo, że nie rozumiał dlaczego, ale
teraz miał to gdzieś.
-W dupie mam tą twoją imprezę i
alkohol. Przyszedłem tutaj, bo szukam Taemina. Gdzie on jest?
-A po cholerę ci on?
-Gdzie on jest?
Junho chciał się dalej kłócić, ale
spojrzenie jakie posłał mu brunet, zmroziło mu krew w żyłach. Wyciągnął rękę,
wskazując na schody prowadzące na górę i odwrócił się w stronę już prawie
nieprzytomnego Wooyounga. Minho wspiął się po schodach i wszedł na korytarz. Od
razu go zobaczył. Stał oparty o ścianę na korytarzu, a obok niego znajdował się
jakiś chłopak. Mówił coś do niego, trzymając rękę na tali młodszego. Choi
zacisnął zęby, podchodząc do nich.
-W końcu cię znalazłem- powiedział.
Taemin spojrzał na niego i uśmiechnął się. Brązowe tęczówki błyszczały od
nadmiaru spożytego alkoholu. Lee spodziewał się tego, że Choi go znajdzie. Nie
liczył już na to, że całą noc spokojnie spędzi u swojego przyjaciela. Wiedział,
że jego ochroniarz zauważy jego zniknięcie. Zaśmiał się, kładąc swoją szczupłą
dłoń na ramieniu chłopaka, z którym rozmawiał.
-Szukałeś mnie?- zapytał, doskonale
znając odpowiedź. Choi zmrużył oczy, wyraźnie wkurzony. Chwycił Lee za rękę,
mówiąc:
-Wracasz do domu, ale to już.
Taemin wyszarpnął rękę z jego
uścisku, wypinając bojowo pierś do przodu i zaciskając usta w wąską linijkę.
-Nigdzie nie idę! Zostaje na
imprezie i będę się dobrze bawić!
Spojrzenie jakie posłał mu brunet
przeraziło by nie jednego człowieka i doprowadziło do zmiany decyzji, ale nie
jego. Miał już serdecznie dość ciągłego słuchania tej wielkiej przerośniętej
żaby. Chciał się bawić. Tak jak dawnie. Imprezować ze swoimi przyjaciółmi.
-Nie wkurzaj mnie, Taemin- wysyczał
Choi, powoli tracąc już cierpliwość. Wytrącenie go z równowagi było nie lada
wyczynem, bo Minho z reguły był osobą opanowaną. Zawsze wszystko dokładnie
analizował, nie pozwalając emocjom objąć nad nim kontroli. Jednak, jeśli ktoś
go wyprowadził z równowagi, stawał się bardziej niebezpieczny niż zazwyczaj.
-Bo co mi zrobisz?- Taemin zrobił
chwiejny krok w jego stronę, a chłopak, który jeszcze niedawno z nim rozmawiał,
przysłuchiwał się im uważnie. Choi długo nie czekając chwycił Lee w pasie i
przerzucił sobie przez ramię jak worek kartofli. Miał ochotę porządnie
przetrzepać ten jego seksowny tyłek, tak aby wszystkie głupoty wyplenić z głowy
młodszego.
-Zostaw mnie! Puść, ty przerośnięta
żabo!- wrzasnął Taemin, machając rękoma i nogami, przy okazji uderzając Choi w
plecy. Ten unieruchomił jego nogi jednym mocnym ruchem i ruszył w stronę
schodów.
-Ej, nie słyszałeś co on mówił? Puść
go- ktoś chwycił go za kurtkę. Odwrócił się i zobaczył chłopka, z którym
wcześniej rozmawiał Lee.
-Zabieram go do domu i tobie nic do
tego- powiedział. Chłopak zaśmiał się i zamachnął, chcąc go uderzyć, ale Choi
był szybszy. Jednym zwinnym ruchem chwycił jego dłoń i wykręcił do tyłu.
Rozległ się dźwięk łamanej kości i głośny krzyk.
-Powiedziałem, że zabieram go do
domu i więcej powtarzać nie będę- dodał, puszczając chłopaka. Ten upadł na
podłogę, z płaczem trzymając się za zranioną rękę. Taemin wisiał na ramieniu
Choi, kompletnie zszokowany. Tego się nie spodziewał. Brunet odwrócił się i
ruszył do wyjścia, a on patrzył wielkimi oczami na chłopaka, który próbował go
obronić.
Choi posadził Taemina na przednim
siedzeniu, zapiął mu pas i usiadł za kierownicą. Chłopak nie odzywał się,
jedynie patrzył przed siebie wielkimi jak spodki oczami. Ruszył, kątem oka
widząc jak z domu wybiega Junho i coś za nimi krzyczy.
Szok opuścił Taemina dopiero gdy
byli w połowie drogi. Zerknął na postać Choi, który skupiał się na prowadzeniu.
Z jego sylwetki emanowała złość. Mięśnie miał napięte, a usta zaciśnięte w
wąską linijkę. Westchnął, czując jak robi mu się niedobrze.
-Niedobrze mi. Zatrzymaj się-
powiedział, łapiąc się za brzuch. Starszy zaparkował na poboczu i wysiadł
pospiesznie z auta, otwierając drzwi pasażera. Taemin odpiął pas, wysuwając
nogi z samochodu i pochylając się nieco. Wziął kilka głęboki oddechów, starając
się zapanować nad mdłościami.
Minho stał nad młodszym, czekając,
aż mu przejdzie lub najzwyczajniej w świecie zwymiotuje. Po pięciu minutach
chłopak wysiadł z auta i odszedł kawałek na chwiejnych nogach. Choi poszedł za
nim, gotowy złapać w każdej chwili.
Lee spojrzał na bruneta i poczuł
jego zapach. Serce mu przyspieszyło, a żołądek zrobił fikołka. Zerknął na
atramentowe tęczówki starszego, czując irytację, ale i coś jeszcze.
-Wkurzasz mnie- wypalił, zaciskając
dłonie w pięści. Choi podniósł do góry brew, co jeszcze bardziej go zirytowało.
Wyprostował się, patrząc mu prosto w oczy i kontynuował:
-Cholernie mnie wkurzasz. Ten twój
uśmieszek i cała charyzmatyczność doprowadza mnie do szału. I twój zapach… mami
mi zmysły do tego stopnia, że śnisz mi się po nocach. To mnie wkurza, Choi!
Nawet nie wiedział kiedy podszedł do
niego na tyle blisko, że niemal stykali się stopami. Zerknął na jego usta,
czując nagłą potrzebę spróbowania ich. Zastanawiał się jak mogły smakować? Czy
były słodkie jak miód, a może wręcz przeciwnie?
-I jeszcze te usta. Jak one smakują,
Choi?- wyszeptał i zanim Minho zdążył zareagować, pocałował go.
Brunet stał jak sparaliżowany kiedy
miękkie wargi Taemina spoczęły na jego. Przez chwilę mrugał tylko oczami,
czując dziwne łaskotanie w podbrzuszu, aż w końcu odwzajemnił pocałunek. Muskał
słodkie wargi Lee, kompletnie zapominając o złości. Przymknął oczy,
przyciągając go bliżej siebie. Chłopak rozchylił usta, wpuszczając jego język
do środka. Wsunął się do ciepłego wnętrza i jęknął, kiedy język młodszego otarł
się o jego. Przez chwilę walczyły ze sobą o dominację, aż w końcu splotły się w
erotycznym tańcu. Młodszy westchnął, mając w głowie pustkę. Teraz tylko czuł i
delektował się pocałunkiem.
Oderwali się od siebie, jak tylko
zabrakło im oddechu. Choi spojrzał w zamglone oczy Lee i uśmiechnął się.
-Jak czekolada- wychrypiał Taemin,
uśmiechając się lubieżnie i zanim Choi zdążył coś powiedzieć, osunął się w jego
ramiona, nieprzytomny. Przez chwilę brunet stał tak, trzymając Lee w ramionach,
aż w końcu otrząsnął się i zaniósł go do auta, aby wrócić do domu.
Gorąco jakoś się zrobiłooo ^^
OdpowiedzUsuńTo tylko sam pocałunek, ale tak pikantnie opisany ;> I like it! ;D
J.
Boże gorąco mi XD
OdpowiedzUsuńJezuu, kobieto, gorąco mi się zrobiło i nie wiem dlaczego łzy mi poleciały (to pewnie z wrażenia, ale jak to mozliwe?.XD Dziwne ;___;) Jakie to świetne było *__*
OdpowiedzUsuńJejjjjjj nareszcie się pocałowali (!!!) tyle na to czekałam :3
OdpowiedzUsuń11 rozdziałów czekania, ale opłacało się <3 Mam nadzieję, że Minho nie wykręci jakiejś głupoty, że to się nie zdarzyło (no, bo w końcu Taemin jest pijany, a jak zapomni! niee, nie chcę tego T_T) Jezu, czytam tego ficka od kilku godzin i nie mogę przez Ciebie spokojnie iść spać, bo jestem ciekawa tego, co wydarzy się dalej!
OdpowiedzUsuń