Dwa dni
później Taemin dowiedział się, że jego ochroniarz nie tylko zabrał go z imprezy
Junho, ale i złamał rękę jego koledze. Oczy omal nie wyszły mu z orbit na tą
wiadomość. W ogóle jak słuchał relacji swoich znajomych z tamtego wieczoru, nie
mógł uwierzyć w to co słyszy. Jia opowiedziała mu jak został wyniesiony na
ramieniu Choi, który miał minę jakby chciał go zabić. Westchnął, opierając
głowę o kafelki w szkolnej łazience. Przypomniał sobie pocałunek, jakim
obdarzył go Minho dzień po imprezie. Z jego słów wynikało, że Taemin musiał go
wcześniej pocałować. Albo Choi jego. Tak, czy siak, wyszło, że brunet dowiedział
się o jego snach z nim w roli głównej.
-Co jest między wami?- usłyszał głos
Junho, wychodzącego z jednej z kabin.
-Z nami?
-No z tobą i z Choi. Coś między wami
jest?
-Skąd takie przypuszczenie?
-Najpierw przyszedł po ciebie na
moją imprezę, a ostatnio cały czas na ciebie patrzy. Dosłownie. Zacząłem mu się
trochę przyglądać.
-Może też woli chłopaków tak jak
Taemin- odezwał się Wooyoung, myjący ręce w zlewie obok nich. Junho spojrzał z
nadzieją na Lee, przygryzając dolną wargę. Jeśli okazałoby się, że Choi jest
gejem, oznaczałoby to, że Suzy nie ma u niego żadnych szans, a co za tym idzie
Junho mógłby w końcu przystąpić od akcji i umówić się z nią.
-Między nim a mną nic nie ma-
powiedział Taemin, uśmiechając się krzywo.
-A może byś go wybadał, co?
-Po co?
-Chcę wiedzieć, czy jest gejem.
-Stary, zamiast zastanawiać się nad
orientacją Choi, umówiłbyś się wreszcie z Suzy, bo ci ją sprzątną spod nosa-
Woo objął ramieniem przyjaciela, uderzając go lekko pięścią w bok.
-Weź się odczep. Chcę rozeznać się w
sytuacji, zanim zacznę do niej podbijać tak na poważnie.
-I co niby ci da wiadomość, czy Choi
jest gejem, czy nie?
-Jak to co? Jeśli leci na Taemina,
to ktoś będzie musiał pocieszyć Suzy, gdy ta już się o tym dowie. A tak się
składa, że ja niby przypadkiem będę tym szczęśliwcem, w którego ramię będzie
mogła się wypłakać.
-Ale kombinujesz.
Taemin patrzył na nich ze sceptyczną
miną. Sam się od dwóch dni zastanawiał, czy Choi nie jest przypadkiem gejem?
Ten pocałunek… Gdyby go nie pociągał, nie pocałowałby go. Tego był pewien, ale
problem tkwił w tym, że nie wiele wiedział o Minho. Można powiedzieć, że jego
wiedza na temat osoby bruneta była niemalże zerowa. A patrząc na niego każdy by
stwierdził, że to stuprocentowy hetero. Tylko jaka była prawdziwa odpowiedź?
-Ziemia do Taemina!- z zamyślenia
wyrwał go głos Lee.
-Co?
-To wybadasz go, czy nie?
-Dlaczego niby miałbym to zrobić?
-No bo jesteś, wiesz…
-To nie jest argument. Jeśli chcesz
to sam go wybadaj. Spadam stąd.
Ruszył w stronę wyjścia, ale
zatrzymał go drwiący ton Junho.
-Widzę jak reagujesz kiedy o nim
wspominamy. On cię kręci, Taemin.
-Nawet jeśli, to nie wasza sprawa-
dodał, wychodząc na korytarz.
Minho czekał na niego, oparty ob
jedną ze ścian korytarza. Od razu utkwił wzrok w jego postaci i ruszył za nim.
Lee znowu zaczął się zastanawiać dlaczego starszy złamał rękę jego kumplowi.
Można nawet powiedzieć, że był na niego z tego powodu zły. Lubił Doojoona.
Zawsze gdy go widział flirtował z nim, nieźle się przy tym bawiąc. A teraz chłopak
miał rękę w gipsie i to przez tą przerośniętą żabę.
-Dlaczego złamałeś mu rękę?-
wypalił, zatrzymując się i odwracając w stronę bruneta. Korytarz był już prawie
pusty, bo wszyscy studenci poznikali w swoich salach.
-Czy to ważne?- odpowiedział pytaniem
na pytanie Choi, wsadzając ręce do kieszeni czarnych spodni.
-Dla mnie tak. Doojoon to mój
kumpel.
-Możesz podziękować za to sobie.
-Co masz na myśli? To nie ja go
zaatakowałem.
-Słuchaj Taemin. Jestem z reguły
osobą spokojną. Wyprowadzenie mnie z równowagi graniczy z cudem, a tak się
składa, że tamtego wieczoru ty to zrobiłeś. I tak byłem już porządnie wkurwiony
jadąc po ciebie na tą imprezie, a ty jeszcze zacząłeś do mnie skakać. Koleś
chciał mnie uderzyć, więc go zablokowałem.
Lee słuchał go z lekko otwartą
buzią. Błyski w oczach starszego dodawały mu nieco więcej charyzmy.
-Nie musiałeś łamać mu ręki-
wyszeptał, spuszczając wzrok speszony. Nie wiedział dlaczego, ale postawa Choi
onieśmieliła go. Poprawił pospiesznie swoją torbę, odwracając się w stronę sali
wykładowej. Nie chciał dłużej prowadzić tej rozmowy. Czuł, że nie zakończyłaby
się ona zbyt bezpiecznie.
Key zerknął na wyświetlacz swojego telefonu, krzywiąc się. Od
godziny obserwował Taemina i Minho, którzy w milczeniu wracali do domu. Telefon
ponownie zabrzęczał w jego dłoni, więc go odebrał.
-Czemu
nie odbierasz?- usłyszał po drugiej stronie znajomy głos.
-Pracuję.
-Jak
długo jeszcze? Nie sądzisz, że za bardzo już to przeciągasz?
Kibum przewrócił z irytacją oczami i
poprawił swoją bluzkę, mówiąc:
-Nie mniej do mnie pretensji, tylko
do tego idioty Kangina. To on spieprzył sprawę.
-A
ty jesteś od tego, aby ją naprawić.
-Wiem o tym. W ogóle myślisz, że to
takie łatwe?
-Prostsze
być nie mogło. Dostałeś jasne instrukcje, Key. Jeśli będziesz dalej zwlekać to
obniżę ci twoje wynagrodzenie.
-Hola, hola! Nie tak prędko! Zadanie
było łatwe, zanim Kangin nie spieprzył sprawy. Teraz potrzebuję więcej czasu.
-A
to niby dlaczego?
-Bo dzieciak dostał ochroniarza i to
nie byle kogo. Sam Choi Minho nad nim czuwa.
Po drugiej stronie zapadła cisza.
Kibum czekał, aż jego pracodawca się odezwie, niecierpliwie poruszając stopą.
-Masz
ten czas i lepiej nie nawal- usłyszał w końcu po drugiej stronie.
-Powiedz mi, dlaczego tak bardzo
zależy ci na schwytaniu tego chłopaka?
-To
nie twój interes Kim. I naprawdę radzę ci nie nawalić. Kolejnej pomyłki nie
będę tolerował.
Połączenie zostało przerwane. Kibum
schował do kieszeni telefon, prychając pod nosem. Najchętniej siedziałby teraz
wtulony w Jjonga, ale coś nie pozwalało mu zrezygnować z tego zadania.
Wiedział, że to on musi je wykonać. Nie rozumiał jeszcze dokładnie dlaczego,
ale potrzeba była zbyt silna, aby ją zignorować. Oparł się o swój motocykl,
przypominając sobie noc spędzoną z Jonghyunem. Chciał jak najszybciej ją
powtórzyć. Jego ciało pragnęło dotyku i pocałunków starszego, a płuca
odurzającego zapachu. Bling był dla niego jak narkotyk. Kiedy przez ostatni rok
się ukrywał, czuł się jakby był na odwyku. Wariował nie mogąc słyszeć jego głosu,
czy najzwyczajniej w świecie go widzieć. Utrudnieniem był fakt, że jakiekolwiek
telefony nie wchodziły w grę. Musiał zniknąć i nawet Jjong nie mógł wiedzieć
gdzie.
Boże. Ja tylko myślę czy Key da sobie spokój z tym zadaniem .xD
OdpowiedzUsuńoby ^^
UsuńNadal utwierdzam się w przekonaniu, że dzięki Tobie polubiłam 2Min ^^
OdpowiedzUsuńHeh kto by pomyślał, że chodzi tu głównie o 2mina, a ja cieszę się jak głupia gdy tylko jest wzmianka o Key lub Jjongu... Kocham to opo. Lecę czytać ^^ /Mika
OdpowiedzUsuń