czwartek, 23 sierpnia 2012

("Heart") Rozdział 6




              Nadzieja Taemina na to, że duch Taeyeon da mu spokój chociaż przez dobę, prysła jak bańka mydlana. Rano obudziło go ględzenie i narzekanie dziewczyny, które towarzyszyło mu niemal przez cały dzień.

            -Dość!- niemal krzyknął, odkładając na szafkę książkę, którą czytał. Dziewczyna zamilka, zerkając na niego zaskoczona.

            -Od rana nic tylko trujesz mi dupę i mówisz co mam robić. Może i się zgodziłem ci pomóc, ale jak dalej tak pójdzie to powiemy sobie do widzenia- dodał, próbując opanować złość.

            -Nie możesz…- zaczęła, ale przerwał jej jednym ruchem ręki.

            -Owszem mogę. Pomagam ci z własnej woli i jeśli chcę to mogę powiedzieć po prostu nie.       -Więc dlaczego tego nie zrobiłeś?

            -Sam nie wiem, ale zrezygnuję jeśli nadal będziesz mnie wkurzać.

            -Ja tylko mówię…

            -Właśnie. Nic tylko gadasz i gadasz. Szału można dostać. Może najpierw powinnaś zapytać, czy nie mam żadnego planu, a nie od razu narzucać swój, co?

            Taeyeon obserwowała go przez chwilę, rozważając słowa. W końcu odezwała się, wyraźnie skruszona.

            -Przepraszam. Jaki masz plan?

            -To moja sprawa. Daj mi po prostu robić to co robię, a sama gdzieś zniknij, okej?

            Dziewczyna pokiwała głową i rozpłynęła się w powietrzu, dając mu wreszcie spokój. Taemin uśmiechnął się na ciszę, która zapanowała w pokoju. Nie był głupi. Wiedział, że musi ponownie spotkać się z Minho i miał zamiar to zrobić jeszcze tego wieczoru, ale póki co doczyta książkę, którą zaczął.

            Nie minęło pięć minut jak ktoś zapukał do jego pokoju. Powiedział krótkie proszę, zerkając znad książki. Do pomieszczenia wszedł Jinki z rozwalonymi włosami.

            -Myślałem, że ktoś u ciebie jest. Słyszałem rozmowy- odezwał się starszy, rozglądając po pokoju.

            -Zdawało ci się. Chcesz coś hyung?

            -Może. Chciałem tylko powiedzieć, że wychodzę. W razie co jestem na telefonie.

            Taemin pokiwał głową, czekając aż jego brat wyjdzie z pomieszczenia. Zrobił to kilka sekund później, zostawiając go sam na sam z lekturą.

 

            Minho dopiero co zaczął swoją zmianę, a już się nudził. Ludzi w klubie tego wieczoru było wyjątkowo niewiele, dzięki czemu nie musiał co chwilę robić nowych drinków. Usiadł na swoim stołku, patrząc jak kilka osób tańczy na parkiecie. Dj puszczał jakieś nowe, skoczne kawałki, a ludzie bawili się do nich z uśmiechami na twarzach.

            -Wyglądasz na znudzonego- usłyszał czyjś głos. Miał wrażenie, że już gdzieś go słyszał, dlatego uniósł do góry głowę i napotkał parę czekoladowych tęczówek.

            -Cześć- odezwał się ich właściciel, uśmiechając szeroko. Minho zamrugał kilka razy powiekami, przejeżdżając wzrokiem po szczupłej sylwetce. Dopiero po chwili skojarzył go z chłopakiem, którego podwiózł do domu poprzedniego wieczoru.

            -Taemin tak?- spytał, prostując się. Chłopak usiadł na jednym z barowych krzesełek i wyszczerzył w jeszcze większym uśmiechu.

            -Zgadza się. Tak mam na imię.

            -Chcesz coś zamówić?

            -Wodę albo jakiś sok jeśli macie- Lee rozejrzał się dookoła, wsłuchując w muzykę.

            -Bez alkoholu?
            -Bez.

            Minho pokiwał głową, podchodząc do chłodzącej lodówki i wyjął z niej cole. Przyniósł ją, podając dla chłopaka, dopiero teraz uważnie mu się przyglądając. Kiedy pierwszy raz go spotkał jakoś nie miał okazji, ani chęci na dokładne oględziny wyglądu Taemina. Zerknął na czerwoną bluzkę i czarną kamizelkę jaką miał na sobie. Do tego lśniące, czarne spodnie wchodzące w komplet razem z kamizelką. Przyznał, że prezentował się w tym stroju naprawdę świetnie.

            -Masz jakąś słomkę?- spytał Lee, wskazując na puszkę z colą. Pokiwał głową i wyciągnął spod lady fioletową słomkę, wręczając mu ją. Chłopak otworzył colę, wsadził do środka otrzymaną rzecz i powoli zaczął sączyć napój, powracając do obserwacji tańczących ludzi. Minho w tym czasie przyjrzał się jego twarzy. Ładna, nieco dziewczęca z dużymi oczami, zgrabnym noskiem i wąskimi, ale pełnymi wargami. Do tego sięgające ramion włosy w kolorze karmelu, upięte teraz w niewielki kucyk.

            -Malowałeś je?- odezwał się,  wskazując palcem na jego głowę. Taemin uśmiechnął się, przenosząc na niego swój wzrok.

            -Są naturalne.

            -Taki kolor raczej uzyskuje się poprzez malowanie.

            -Nie w moim przypadku.

            -Ile ty w ogóle masz lat?

            Taemin odstawił na blat baru puszkę, bo ręce zaczęły go nieco boleć z zimna. Zastanowił się chwilę, aż w końcu odpowiedział:

            -A na ile twoim zdaniem wyglądam?

            -Nie wiem. Siedemnaście?

            Chłopak zaśmiał się głośno, sprawiając, że jego twarz rozświetliła się. Na usta Choi mimowolnie wypłynął uśmieszek.

            -Mylę się?- spytał, opierając się rękoma o blat.

            -Myślisz, że gdybym miał siedemnaście lat to goryl stojący na bramce by mnie wpuścił?

            -Gary nie jest taki zły i czasem wpuszcza nieletnich.

            Ochroniarz stojący na bramce przy wejściu do klubu może i wyglądał groźnie, ale czasem wystarczała naprawdę ładna buzia, aby złamał zasady i wpuścił do środka osoby niepożądane. A fakt był taki, że Taemin posiadał ładną buzię i zapewne wystarczyłoby, aby się uśmiechnął, a  Gary wpuścił by go do środka.

            -Mam prawie dwadzieścia lat, ale nie o moim wieku przyszedłem tu rozmawiać- odpowiedział, nadal się uśmiechając.

            -A po co?

            -Chciałem ci jakoś podziękować za wczorajszą pomoc i pomyślałem, że może w zamian za to poszedłbyś ze mną na mecz?- Taemin sięgnął do kieszeni kamizelki i wyjął z niej dwa bilety. Minho wytrzeszczył oczy w zaskoczeniu, zerkając na nie.

            -Jak ci się udało je zdobyć, wyprzedali je dość szybko i…- zaczął, ale przerwał mu cichy śmiech Lee.

            -Nie wiedziałem, że lubisz piłkę nożną.

            -Mój ojciec był piłkarzem. To skąd masz bilety?

            -Moja mama dostała dwa od jednego ze swoich fanów, a że nie przepada za sportem to je sobie przywłaszczyłem.

            -Fanów?
            -Jest malarką. Ludzie lubią jej obrazy i czasem przynoszą małe upominki przy kupnie, takie jak te- dwa bilety spoczęły na barze. Taemin czekał na odpowiedź chłopaka. Nie wiedział, że Choi może lubić sport, ale kiedy poprzedniego wieczoru  zadzwoniła do niego matka, mówiąc, że dostała dwa bilety na mecz piłki nożnej i nie wie co z nimi zrobić, od razu pomyślał, że mógłby je wykorzystać. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę.

            -Mecz jest w ten weekend. To jak, pójdziesz ze mną w ramach wdzięczności za ocalenie mnie przed tymi zbirami?- dodał, unosząc do góry jedną brew. Widział jak na małej twarzy starszego chłopaka pojawia się coraz większy uśmiech, a zarazem lekkie niedowierzanie.

            -Próbowałem zdobyć te bilety, ale były już wyprzedane- odpowiedział Choi.

            -Czyli, że się zgadzasz?

            -Pewnie.

            -Świetnie- Taemin chwycił ponownie swoją colę, upijając łyk i mówiąc w myślach. „I kto tu niby jest beznadziejny, Taeyeon?”.

 

 

            -Weź to wyłącz!- jęknął Key, kiedy na wielkim ekranie jego telewizora jakiś psychopata po raz kolejny ćwiartował swoją nową ofiarę. On i Jonghyun siedzieli u niego w pokoju, robiąc sobie co tygodniowy seans filmowy. Nawet jeśli Jjong okazywał mu mniej czasu w innych dniach, to nigdy nie opuszczał czwartków. W końcu był to już ich taki mały rytuał.

            -Oj nie marudź. Patrz jak fajnie krew tryska- odpowiedział mu starszy Kim, z uśmiechem wskazując na telewizor. Kibum skrzywił się, odwracając wzrok. Nigdy nie kręciły go horrory, w których głównym wątkiem jest tryskająca we wszystkie strony krew. Zdecydowanie wolał komedie. Przy nich przynajmniej mógł normalnie zjeść, a nie jak teraz.

            -Wyłącz to mówię!- trącił nogą nagie ramie przyjaciela. Ten jedynie machnął ręką, odsuwając na bok jego kończynę. Key leżał na kanapie, a Jjong siedział w jej rogu, skupiając uwagę na filmie, który i tak był beznadziejny.

            -Jjong, mówię coś do ciebie- wysyczał. Chłopak jedynie podrapał się po ramieniu, poprawiając przy okazji swoją koszulkę bez rękawów.

            -No Jjong!- szatyn usiadł, łapiąc go za rękę. Starszy westchnął, spoglądając w jego kocie tęczówki. Naprawę chciał obejrzeć ten film do końca, ale młodszy mu na to nie pozwalał.

            -Bummie daj mi go skończyć. Już mało zostało- powiedział, uśmiechając się błagalnie. Key zacisnął usta w wąską linijkę, ale wreszcie  odpuścił, machając ręką. Nigdy nie potrafił odmówić tym dwóm lśniącym tęczówkom. Zawsze w końcu się poddawał, dając starszemu to co chciał.

            -Dzięki- Bling uśmiechnął się szeroko,  przybierając przy tym wygląd dinozaura i pocałował chłopaka w policzek, wracając do oglądania. Kibum za to zesztywniał, czując jak serce mu przyspieszyło na tą pieszczotę. Z resztą jak zawsze kiedy jego przyjaciel tak robił. Po chwili poczuł jak na jego policzki wypływa rumieniec, a miejsce gdzie dotknęły go usta starszego, zaczyna lekko mrowieć.

            -Idę do łazienki- wydyszał, zrywając się na równe nogi i wyszedł z pomieszczenia, chcąc ukryć swe rumieńce. Jjong nawet nie zwrócił na to uwagi, z podekscytowaniem obserwując jak psychopata z filmu zabija kolejną osobę.

5 komentarzy:

  1. awww,JongKey♥
    awww,2min♥
    tak bardzo lubie to opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow jak zwykle gdy czytam Twoje opowiadania, zatyka mnie i nie wiem co powiedzieć ;) Pokazałam Twój blog mojej przyjaciółce, która też ma hopla na punkcie Szajniaków xD Razem niecierpliwie czekamy na kolejne notki :))) Jaki Kibum jest ssssłodki <3
    Głupi Jjong nic nie wie' ja już chcę JONGKEYA!!!
    Mam wielką nadzieję, że Jonghyun nie wróci do tej dziewczyny!!!!! Chociaz z drugiej strony to byłoby ciekawe... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprytny Taeś, bardzo dobrze to rozegrał..
    Jonghyun, ty maniaku filmów o dziwnym pochodzeniu... mieć koło siebie TAKIE ciacho, a zachwycać się jakimś miernym kinem? phii... ogarnij sie! ^^

    http://wposzukiwaniuszczescia-yaoi.blogspot.com/

    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taemin i jego podryw na mecz. Że ja też na to nie wpadłam. nawet mnie by na to poderwał. *-* Chociaż mnie to łatwo, uwielbiam mecze. :D
    " -Oj nie marudź. Patrz jak fajnie krew tryska" Po przeczytaniu tego wpadłam w taki śmiech, że aż dostałam czkawki, a gdy się napiłam i wróciłam wzrokiem do tekstu, wszystko wyplułam na monitor i znów dostałam czkawki >.< I to niby moje komentarze powalają na kolana, a ja tu teraz widzę, że jest inaczej :D
    H.~

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zła rozgrywka Taoś, ale w sumie można było się domyślić że Minho lubi sport bo wygląda na wysportowanego...

    -Sakuyu

    OdpowiedzUsuń