sobota, 25 sierpnia 2012

("Heart") Rozdział 10


            - Mały Bummie! Jak ja dawno cię nie widziałam! – krzyknęłam pani Lee, ściskając mocno Key. Chłopak zaśmiał się, odwzajemniając uścisk. On, Minho i Jjong wpadli właśnie do Taemina z małą propozycją. Key przy okazji ponownie spotkał panią Lee. Zawsze lubił tą kobietę. Pamiętał jak częstowała go słodyczami, domowymi ciasteczkami i innymi pysznościami, przy okazji pokazując jak się maluje. Nie raz się zdarzyło, że pocieszała go kiedy zrobił sobie krzywdę, a obok nie było jego babci.

            - Mi też miło znowu panią widzieć, pani Lee – odpowiedział, odsuwając się od kobiety.

            - Jaka pani? Zawsze mówiłeś mi ciociu.

            - To prawda, ciociu.

            - No, o wiele lepiej. Minho już znam, a to jest? – pani Lee wskazała głową na Jonghyuna, oczekując odpowiedzi. Chłopak ukłonił się nisko, uśmiechając nieśmiało.

            - Nasz przyjaciel Kim Jonghyun – przedstawił go Key, rozglądając się po salonie.

            - Miło mi cię poznać Jonghyun. Ach, mój Minnie ma teraz tylu przyjaciół, nawet nie wiecie jak się z tego powodu cieszę.

            - A właśnie, gdzie on jest?

            - Poszedł z Jinkim na zakupy, ale niedługo wróci. Za ten czas usiądźcie, ja zrobię herbatę, a ty mi opowiesz co słychać u twojej mamy.

            Chłopcy pokiwali głowami, siadając na kanapie i czekając na herbatę.

 

           

- Hyung daj mi jedną reklamówkę – powiedział Taemin, widząc jak jego brat męczy się ze zbyt dużą ilością zakupów. Starszy pokiwał przecząco głową, poprawiając jedną z reklamówek, uparcie brnąc przed siebie. Taemin zacisnął usta w wąską linijkę, mając już serdecznie dość tej nadopiekuńczości. Przecież zakupy nie ważyły więcej niż cztery kilo, a tyle jeszcze mógł dźwigać. Lekarz mówiąc o ciężarach miał raczej na myśli rzeczy ważąey więcej niż dziesięć kilogramów.

            - Hyung! – dodał, zatrzymując się. Jinki zerknął na chłopaka i westchnął pod nosem, widząc jego niezbyt zadowoloną minę.

            - Taeminnie dobrze wiesz, że…

            - Nie mogę dźwigać ciężarów, ale do jasnej cholery te zakupy mają do czterech kilogramów, a nie czterdzieści.

            - No dobra, masz. – Onew podał młodszemu jedną z reklamówek i odwrócił się w stronę domu. Taemin prychnął pod nosem, lepiej chwytając zakupy i ruszył za swoim bratem.

             Kiedy tylko znaleźli się w domu, zauważyli kilka par nieznanych sobie butów, a ich uszu dobiegł śmiech. Z zaskoczeniem weszli do środka i stanęli nieruchomo na widok trójki znajomych Taemina.

            - Już jesteście? – spytała pani Lee, podnosząc się z kanapy i odbierając od młodszego syna zakupy.

            - Cześć Tae. – Minho pomachał mu z uśmiechem na ustach, a Jjong kiwnął głową na znak przywitania. Taemin podszedł do nich, siadając na wolnym fotelu i zapytał:

            - Co tutaj robicie?

            - Wpadliśmy, aby dać wam propozycję nie do odrzucenia – odpowiedział Key, dopijając swoją herbatę.

            - Nam?

            - No tobie i Jinkiemu, a niby komu innemu?

            - Dobra, a jaka to propozycja?

             Key uśmiechnął się wrednie pod nosem, a jego kocie oczy zabłysły podekscytowaniem. Taemin nie wiedział czemu, ale poczuł dziwny niepokój, mimo to nie odezwał się ani słowem, czekając aż w końcu mu wyjaśnią cóż to za propozycja.

            - Czasem robimy sobie wspólny wypad na trzydniowy biwak. Taki przyjacielski. Chcemy go urządzić ponownie w tym tygodniu i zapraszamy was na niego – wyjaśnił Key. Taemin niemal podskoczył w podekscytowaniu słysząc słowo „biwak”. Od czasu gdy zachorował nie jeździł na tego typu wypady i tak drobna odmiana bardzo by mu się przydała. Tęsknił za tego typu rzeczami. Możliwością spędzania czasu tylko z przyjaciółmi. Co prawda zanim zachorował nie miał ich za dużo, ale miał znajomych z klasy, u których zdarzyło mu się nocować, czy chociażby jeździć na wycieczki szkolne.

            - To naprawdę super pomysł! – powiedział entuzjastycznie, uśmiechając się od ucha do ucha. Minho zerknął na niego, czując jak przyjemne ciepło rozlewa się w okolicach jego serca. Chciał odmówić tego biwaku. W ogóle nie miał ochoty nigdzie jeździć i mówił to dla swoich przyjaciół zanim został przyciągnięty do domu państwa Lee, ale teraz kiedy widział nieskrywaną radość na twarzy młodszego, nie umiał odmówić.

            - Hyung słyszałeś? Chłopaki zapraszają nas na biwak w tym tygodniu! Trzydniowy!

            Onew spojrzał na swojego brata z zaskoczeniem i uśmiechnął się przepraszająco, mówiąc:

            - Przykro mi, ale ja muszę odmówić. Mam pracę i…

            Przerwał kiedy pełen radości uśmiech zniknął z twarzy młodszego Lee. „Cholera” – zaklął w myślach, przeczesując rękoma swoje brązowe włosy. Wiedział jak bardzo Taemina cieszy perspektywa spędzenia czasu z przyjaciółmi przez trzy dni i wiedział także, że bez niego nie będzie mógł nigdzie pojechać. Państwo Lee zgodziliby się na ten wyjazd tylko i wyłącznie w obecności Onew.

            - Pogadam z szefem, może da mi wolne – wyszeptał i już po chwili poczuł jak Taemin rzuca się na niego z wielkim uśmiechem na ustach. Jego brat może i dojrzał szybciej niż jego rówieśnicy przez przebytą chorobę, ale czasami nadal zachowywał się jak dziecko. Wrodzone aegyeo jakie posiadał sprawiało, że nagle z poważnego nastolatka zmieniał się w słodkiego małego chłopczyka, którego wręcz pragnęło się przytulić. I właśnie teraz tak wyglądał. Jak małe szczęśliwe dziecko, które ucieszyło się z nowej zabawki.

            - Słodziak – powiedział z uśmiechem, mierzwiąc u włosy. Chłopak automatycznie odsunął się od niego, poprawiając karmelowe pasma i starając się zrobić poważną minę.

            - Chyba nie lubisz jak ktoś cię tak nazywa, co? – odezwał się Jonghyun, cały czas obserwując dość słodką scenę jaka zaszła między braćmi.

            - Nie jestem słodki – odpowiedział Taemin, siadając z powrotem na wolnym fotelu.

            - Jesteś, jesteś i nic na to nie poradzisz.

            Młodszy Lee rzucił mordercze spojrzenie w stronę Key, zakładając ręce na piersi. Doskonale wiedział, że kiedy nadmiernie się z czegoś cieszył to stawał się słodki, ale strasznie nie lubił jak ktoś go tak nazywał. Nie był dzieckiem. Już dawno przestał nim być. Ból jaki przeszedł przed przeszczepem i jeszcze kilka miesięcy po nim, kompletnie zniszczył w nim beztroskie dziecko. Mimo, że czasem miał wrażenie, że dawny, uroczy Taemin nadal w nim tkwił, czekając aż będzie mógł ponownie zabłysnąć w świetle dnia. Westchnął, uśmiechając się lekko pod nosem. Bardzo się ucieszył z tego, że hyung jednak postanowił zrobić wszystko, aby pojechać z nim na ten biwak. Trzy dni spędzone pod namiotem w towarzystwie trójki nowych przyjaciół, bez nadzoru rodziców. Raj dla każdego nastolatka.

            - Chłopcy zostaniecie na obiedzie, prawda? Dzisiaj mamy kuchnię włoską, a więc będzie spaghetti – powiedziała pani Lee, na co chłopcy pokiwali z entuzjazmem głowami.

 

           

Pięć godzin później Taemin leżał na swoim łóżku, uśmiechając się pod nosem i słuchając swojej ulubionej muzyki. Po obiedzie zagrał z chłopaki na play stadion 3, zostając ogranym przez Minho. Później cała trójka poszła do domu, dziękując za posiłek i dobrze spędzony czas.

            Przewrócił się na prawy bok, ściszając nieco muzykę na swoim mp4. Zerknął na wielką pufę, stojącą w kącie i zobaczył Taeyeon. Dawno się u niego nie pokazywał i miał już małą nadzieję, że dała mu spokój, ale jak widać, mylił się.

            - Dawno cię nie było – powiedział, wyciągając z ucha jedną ze słuchawek.

            - Obserwowałam cię po cichu. Słyszałam o propozycji chłopaków – odpowiedziała. Po plecach Taemina przebiegły drobne ciarki, słysząc jej głos. Zawsze brzmiał tak jakby z oddali, nieco nierealny.

            - Ten biwak to świetna sprawa. Przybliżę się nieco do Minho i kto wie, może się bardziej zaprzyjaźnimy.

            - On nie chciał jechać.

            - Jak to? Przecież nic takiego nie powiedział.          

            - Zanim tutaj przyszli to nie chciał nigdzie jechać. Na biwak zawsze jeżdżą nad jezioro. Nieco odludne miejsce, bo najbliższa wioska, w której znajduje się sklep jest oddalona o osiem kilometrów, ale chłopcy strasznie je lubią. Zawsze jest tam cicho i przyjemnie można spędzić czas.

            - Więc w czym problem?

            -  Z tym miejscem wiąże się dużo wspomnień. W tej chwili bardzo bolesnych dla Minho.

            Taemin usiadł, kompletnie wyłączając odtwarzacz. Na twarzy Taeyeon gościł smutny uśmiech, a oczy wydawały się być jakby za mgłą, zasnute wspomnieniami o chwilach, które spędziła wraz z Minho nad małym jeziorkiem.

            - To właśnie tam powiedziałam mu, że go kocham i pierwszy raz się pocałowaliśmy – dodała, przenosząc wzrok na chłopaka. Mimo, że była duchem to odczuwała ból tak jak żywy człowiek. Może nie fizyczny, ale psychiczny owszem. Wspomnienia bolały. Czuła żal za tym co utraciła, niesprawiedliwość, że jej młode życie zakończyło się tak szybko, przekreślając wszystkie plany i marzenia jakie miała odwagę snuć. A marzyła o ślubie, rodzinie. Gromadzce dzieci i Minho, który sprawiałby, że każdy jej dzień byłby pełny szczęścia i miłości. Takie naiwne marzenie, jak u małej dziewczynki, która zawsze chciała być księżniczką, ale najważniejsze, że jej własne.

            - Płaczesz? – spytał Taemin, widząc jak srebrzysta łza spłynęła po delikatnym policzku dziewczyny.

            - To tylko żal, Taemin. Mam nadzieję, że dotrzymasz obietnicy i pomożesz mu być znowu szczęśliwym.

            - To nie była obietnica.

            - Masz rację, ale mimo wszystko zgodziłeś się.

            - Owszem.

            - Zauważyłam, że przy tobie się uśmiecha. Masz w sobie coś takiego co wywołuje u ludzi radość. Bardzo niezwykła cecha.

            Taemin zaczerwienił się, słysząc ten komplement. Nie bardzo przepadał za Taeyeon, bywała wkurzająca i dość impulsywna, ale nie nie lubił jej. W końcu nawet jej nie znał, a dzisiaj miał okazję poznać jej nową stronę. Dziewczyny, która utraciła wszystko co było jej najcenniejsze i dla której tylko on mógł pomóc.

            - Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, aby w końcu pogodził się z twoją śmiercią – powiedział, posyłając jej przyjazny uśmiech. Taeyeon odwzajemniła go, biorąc sobie do serca jego słowa.

4 komentarze:

  1. Minho powoli się poddaje ^^
    Słodziak *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo wszyscy wiemy, że Taemin na wrodzone aegyo. ^^ Smutna ta scenka z Taeyeon. Zrobiło mi się jej szkoda i ciekawi mnie, jak Minho sobie da radę na tym biwaku. Przecież wspomnienia wrócą. A zgodził się pojechać. Zobaczymy.^^
    H.~

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ona nie mogła wziąć sb tego do serca bo po pierwsze była tylko duchem a po drugie jej serca miał Taemin *tak wiem ja i ta moja logika -,-*

    -Sakuyu

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaaak słodko! Tae ma nowych przyjaciół i Key umme ze starych lat <3 Świetny pomysł z biwakiem, ahdgdbbd, ach... wspaniale piszesz i masz extra pomysły na opowiadania! ^^ Biedna dziewczyna, mam nadzieję, ze Minho szybko się ogarnie, bo juz mieknie pod wplywem aegyo Taemina, hłehłe ^^

    OdpowiedzUsuń