czwartek, 16 sierpnia 2012

("Bodyguard") Rozdział 8


             Od dwóch dni Taemin chodził jak na szpilkach, rozglądając się dookoła, czy aby jakiś psychol znowu nie próbuje go zaatakować. A wszystko to było winą Minho, który nastraszył go, mówiąc, że widział kogoś w nocy na jego podwórku. Już miał nadzieję, że cała ta sytuacja się zakończy, ale nie, ten dziwny koleś musiał znowu coś kombinować. Choi chodził za nim, jeszcze bardziej czujny, co zaowocowało niezbyt przyjemnym incydentem dziś rano.

            -Nadal się na mnie wkurzasz?- usłyszał głos Minho za sobą. Odwrócił się, wlepiając w niego wściekłe spojrzenie. Miał gdzieś to, że wykładowca może zwrócić im uwagę. Nie dość, że cały czas był w strachu, to jeszcze się wkurzył przez niego.

            -A jak myślisz?- wycedził przez zęby, ignorując zapach bruneta, który pobudzał jego zmysły.

            -Nie wiedziałem, że to twój znajomy. Przepraszam.

            -Jego przeproś, a nie mnie.

            -Ale to ty jesteś wściekły.

            -A ty byś k**** nie był, gdyby ktoś nagle omal nie połamał ręki dla twojego byłego?

            Minho podniósł do góry brew w zaskoczeniu, nie odrywając wzroku od iskrzących złością czekoladowych tęczówek.

            -Byłego?- spytał, nachylając się nad swoją ławką, tak, że znalazł się bliżej ślicznej twarzy chłopaka.

            -Tak, byłego. Chodziłem z nim przez prawie pół roku w liceum, masz z tym jakiś problem?

            -Nie mam. Twoja orientacja mnie nie interesuje.

            Taemin prychnął, odwracając się do niego tyłem. W głowie nadal miał wydarzenia tego poranka. Poszedł na chwilę do sklepu, aby kupić sobie swoje ukochane mleko bananowe na pokonanie stresu, kiedy ktoś chwycił go od tyłu. Już miał zamiar krzyknąć, bo nie był to zwykły uścisk, a raczej uchwyt świadczący o tym, że ktoś chce cię udusić, gdy nagle Minho odciągnął od niego tego kogoś. Dopiero jak się odwrócił poznał swojego byłego chłopaka Hyunseunga, którego przypierał do ściany Choi. Mina jego ochraniarza zdradzała, że jest w stanie spełnić swoje groźby, czyli wykręcić obie ręce. Taemin szybko rzucił się na nich, aby zapobiec tragedii i począł wyjaśniać dla Minho kim jest ów chłopak. Niestety brunet zdawał się niedowierzać jego słowom i nadal trzymał chłopaka w żelaznym uścisku. Lee się wściekł, wychodząc ze sklepu, a Choi poszedł za nim, ciągnąc ze sobą Hyunseunga.  Dopiero protesty chłopaka przekonały go, że jednak jest znajomym Lee i brunet go puścił.

            Zadzwonił dzwonek i Taemin rzucił się do wyjścia, chcąc znowu trochę potańczyć. Przez przypadek przy wyjściu wpadł na jakąś dziewczynę, którą od razu przeprosił i pomógł jej pozbierać rzeczy, jakie upuściła. Minho wyszedł na korytarz, czekając aż młodszy pomoże dziewczynie. Rozejrzał się dookoła i jego uwagę przykuła smukła sylwetka chłopaka, kierującego się w stronę wyjścia. Od razu wydała mu się dziwnie znajoma, więc długo czekając rzucił:

            -Idź prosto do sali, ja zaraz wracam.

            Taemin patrzył jak czarnowłosy kieruje się do wyjścia, wyraźnie kogoś wypatrując. Podniósł się z podłogi, oddając dziewczynie  książki i ruszył powoli za Choi. Był ciekaw co zmusiło jego ochraniarza do zostawienia go samego, więc zamiast pójść na salę, jak kazał mu Minho, podążył za nim.

            Choi wybiegł na zewnątrz, rozglądając się dookoła. Chłopak zniknął równie szybko jak się pojawił, ale on wiedział, że jest gdzie niedaleko. Odwrócił się, uważnie obserwując otoczenie. Minho zaczynał coraz bardziej się niepokoić. Wiedział, że nie jest to zwykła osoba. Oj nie. To ktoś wyszkolony, kto umiał znikać jak tylko wymagała tego sytuacja.

            -Zobaczyłeś kogoś?- usłyszał koło siebie aksamitny głos Taemina. Odwrócił się, zaciskając wargi w wąską linijkę. Kazał mu czekać na siebie na sali, a ten znowu nie posłuchał jego zaleceń. Rozejrzał się raz jeszcze i nic nie odpowiadając, chwycił chłopaka za łokieć, prowadząc z powrotem do budynku.

            Lee próbował wyszarpnąć rękę ze stalowego uścisku Choi, ale nie udawało mu się. Brunet był za silny, więc się po prostu poddał, ponownie wdychając jego zapach. Ku jego niezadowoleniu podobał mu się. Taemin nie umiał przyznać tego sam przed sobą, ale lubił zapach Minho. Coraz częściej przyłapywał się na tym, że ukradkiem napawa się nim, pozwalając, aby feromony zawładnęły jego ciałem. Automatycznie serce mu przyspieszyło, a włosy na całym ciele zjeżyły się lekko.

            -Możesz mnie puścić?- spytał, jak tylko ręka zaczęła go boleć. Ciemne oczy spoczęły na nim i Taemin zobaczył w nich złość. Przestraszył się nieco, kiedy Minho przygwoździł go do ściany, zbliżając twarz do jego.

            -Kazałem ci iść prosto do sali, a ty znowu mnie nie posłuchałeś. Nie lubię tego- niemal, że wyszeptał, mrużąc powieki. Ogarnął go delikatny zapach pomarańczy, kiedy jeden z karmelowych kosmyków zahaczył o jego nos. Lee spuścił wzrok, uśmiechając się niepewnie pod nosem. Choi miał ochotę zmazać mu ten uśmieszek pocałunkiem, ale powstrzymał się, odsuwając od niego.

            -Masz się mnie słuchać- dodał, czekając aż chłopak ruszy przodem. Taemin pokiwał jedynie głową, kierując się w stronę sali, a Choi ruszył za nim, wyraźnie czując na sobie czyjś wzrok.



            Taemin nie mógł skupić się na tańcu, bo cały czas prześladował go zapach Minho. A fakt, że chłopak znajdował się niedaleko niego wcale nie pomagał. Choi był jakiś dziwny. Powiedział, że dzisiaj nie będzie z nimi tańczyć i usiadł na podłodze, opierając się plecami ob ścianę. Był pogrążony we własnych myślach i Lee mógł sobie dać rękę uciąć, że ich tematem była osoba, którą wypatrzył na szkolnym korytarzu.

            -Taemin weź się skup! W ogóle co z tobą dzisiaj?- odezwał się Taeyang, kiedy po raz już piąty pomylił kroki.

            -Przepraszam, jestem nieco rozkojarzony- odpowiedział, zerkając na Choi. Brunet nawet na niego nie spojrzał, marszcząc ciemne brwi.

            -To się skup. Nie ma czasu, a układ jest trudny. Na dni otwarte mamy go zatańczyć i lepiej, abyś nie nawalił.

            -Ja nigdy nie nawalam jeśli chodzi o taniec, hyung- Lee spojrzał na niego z pewną siebie miną. Chłopak jedynie machnął ręką, podchodząc do swojej torby i wyciągając wodę. Reszta poszła w jego ślady, biorąc to za przerwę. Taemin usiadł obok Choi, wycierając chusteczką spocone czoło.

            -Powiesz mi o czym tak myślisz?- zwrócił się do Minho, czując, że jeszcze chwila a zje go ciekawość. Chłopak zerknął na niego i pokręcił przecząco głową.

            -Jak chcesz- dodał, wstając i wracając do treningu.

            Choi uśmiechnął się lekko pod nosem, obserwując ruchy chłopaka. Nie mógł mu powiedzieć o czym myślał. Jeszcze nie teraz, dopóki nie przekona się, że jego przypuszczenia są słuszne.

            -Ej, Taemin. Za dwa dni urządzam imprezę, wpadniesz?- spytał Junho, nachylając się nad przyjacielem.

            -A z jakiej to okazji?

            -Starzy wyjeżdżają na trzy dni, to robię domówkę. Będzie tylko nasze grono. Wiesz, stara paczka i laski. Chociaż ty pewnie byś wolał jakichś nowych zajebistych kolesi.      

            -Zapraszasz Choi?

            -Mówiłem, że będzie tylko stara paczka. Pan charyzmatyczny nie widnieje na liście.

            Taemin wyraźnie widział, że Junho nie lubi Choi. Głównie dlatego, że Suzy zdawała się być coraz bardziej zainteresowana nowym studentem, mimo, że ten w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Jednak wystarczyło to, aby nie zaskarbić sobie przyjaźni starszego Lee.

            -Zastanowię się. Może przyjdę- powiedział Taemin, wracając do treningu. Junho skrzywił się, kiedy silna dłoń Taeynaga uderzyła go w tył głowy i także zaczął tańczyć.

            Taemin miał ochotę iść na wspomnianą imprezę, ale wiedział, że bez Minho nie będzie mógł tego zrobić. Chyba, że znowu by się wymknął, ale nie bardzo miał ochotę ryzykować. Wiedział, że tym razem Choi nie omieszkałby wspomnieć o tym Soni i oberwałby tak jak jeszcze nigdy. Nie chciał martwić tej kobiety, a już tym bardziej jej złościć. Wściekła Sonia to niebezpieczna Sonia, a on zdążył się o tym przekonać już nie jeden raz. Westchnął, wykonując kolejny ruch dłonią. Mimo, że kochał taniec, tym razem nie przynosił mu upragnionego ukojenia. A wszystko to było winą przerośniętej żaby, siedzącej pod ścianą i robiącej za myśliciela roku.

3 komentarze:

  1. Szkoda że nie zgasił jego uśmiechu tym pocałunkiem :3 Ale fajnie że to wszystko nie jest tak szybko x3

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że się nie pocałowali... wściekła Sonia to nie bezpieczna Sonia hahahahahahahahahaha o(≧∀≦)o

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram - też jestem zadowolona z faktu, że relacje pomiędzy Minho a Minniem nie są takie hmmm... nachalne, na siłę. Wszystko toczy się w swoim powolnym tempie, identycznym, jak w życiu prawdziwym ^^

    OdpowiedzUsuń