niedziela, 19 sierpnia 2012

("Bodyguard") Rozdział 19


           Jechał pod adres, który podał mu Jinki. Miał się spotkać z Kibumem. Był już późny wieczór, a Taemin spał smacznie po niedawno odbytym stosunku w swojej fioletowej pościeli. Onew został razem z nim, na wypadek, gdyby coś się działo. Skręcił w kolejną uliczkę, przypominając sobie słodką buzię Lee wykrzywioną w ekstazie. Uśmiechnął się pod nosem, przeczesując palcami włosy. Nie spodziewał się, że tak to będzie wyglądać. Że będzie miał niemal co noc to cudowne ciało, czuć słodkie usta. Życie potrafiło zaskakiwać.

            Zatrzymał się pod motelem „Pod osłoną nocy” i czekał. Jinki mówił, że Key zawsze wychodził pierwszy, zostawiając śpiącego Jonghyuna w pokoju. Nie mógł ryzykować, że ktoś by ich nakrył. W końcu nadal był poszukiwany. Rozsiadł się wygodnie, spoglądając na zegarek znajdujący się na jego ręce.

            -Trzy godziny powinny wam wystarczyć- powiedział na głos, wbijając wzrok w drzwi motelu.

            Nie minęło pół godziny, jak wyszedł z nich Kibum. Miał rozczochrane włosy, policzki zaróżowione, a na jego szyi widniała malinka. Minho uśmiechnął się, otwierając drzwi samochodu. Jeszcze kiedy Key należał do agencji, dość często chodził z takim znaczkami na swoim ciele. Inni zastanawiali się, czy Jonghyun przypadkiem nie jest jakimś wampirem, skoro tak bardzo kąsał delikatną skórę Divy. On jednak zawsze to zbywał, nie przejmując się śladami.

            -Kibum- powiedział, stając koło maski swojego samochodu. Chłopak zatrzymał się, patrząc na niego wielkimi oczami. Był w szoku. Cóż, nie spodziewał się, że może zastać Choi w takim miejscu. I w takiej chwili.

            Podszedł powoli do bruneta, rozglądając się dookoła. Wolał się upewnić, czy nikt więcej z agencji nie czai się za krzakami.          

            -Co tutaj robisz?- spytał, stając trzy kroki od chłopaka. Charyzmatyczna twarz Minho nie wyrażała żadnych emocji. Z resztą jak zawsze, jeśli tylko Choi chciał być tajemniczy.

            -Chciałem z tobą porozmawiać. Wsiądziesz do samochodu?- Minho wskazał na swoje auto, czekając na odpowiedź Kima. Ten zastanowił się chwilę, aż w końcu pokiwał głową i otworzył drzwi od strony pasażera. Stwierdził, że Choi nie ma zamiaru nic mu zrobić, bo gdyby chciał, to już dawno by tego dokonał. Nie to, żeby Key się tak łatwo dał. Oj nie. Rozgorzałaby walka na wszelaką broń, jaką mieli przy sobie i żaden z nich by się nie poddał. Najprawdopodobniej wynikiem owego starcia byłby remis, ale Choi potrafił być nieprzewidywalny. Nikt nigdy nie wiedział, co chodziło po tej jego małej głowie.

            Minho usiadł za kierownicą, zerkając na chłopaka siedzącego obok. Światło z ulicznej latarni, stojącej niedaleko auta, rzucało cień na przystojną twarz Key. Zawsze uważał, że chłopak jest atrakcyjny. Każdy chyba tak uważał, spotykając na swojej drodze Kim Kibuma.

            -Skąd wiedziałeś, że tu będę?- spytał Key, przenosząc spojrzenie swoich kocich oczu z przedniej szyby na jego twarz.

            -Od Jinkiego hyunga- odpowiedział. Oczy Key rozszerzyły się w zaskoczeniu i z pewną dozą strachu.

            -Czy…

            -Nie. Nikt poza nim i mną nie wie, że ty i Jonghyun sypiacie ze sobą za plecami agencji- udzielił mu odpowiedzi, jeszcze zanim zdążył zadać pytanie.

            -Dlaczego?

            -Bo dla niego nadal jesteś donsengiem, a dopóki nie sprawiasz problemów, postanowił zostawić wam wolą rękę w tych ukrywanych randkach.

            -Powinienem mu podziękować.

            -Powinieneś.

            -Zrobisz to za mnie?

            -Istnieje taka możliwość, ale nie o tym chciałem z tobą rozmawiać.

            Kibum odwrócił głowę, kiwając nią ze zrozumieniem. Domyślił się o co może chodzić brunetowi, ale czekał cierpliwie, aż ten zada odpowiednie pytanie.

            -Wiesz, kto zabił Sonię, prawda?- dodał Choi.

            -Myślałem, że zaczniesz podejrzewać mnie.

            -Wykluczyłem twój udział już na samym początku.

            -Dlaczego?

            -Bo cię znam, Key. Wiem jakie masz taktyki. Ty byś nie rozegrał tego w taki sposób.

            Na wąskie, ale ponętne usta Kibuma wystąpił lekki uśmieszek.

            -Ludzie się zmieniają, Choi.

            -Ludzie tak, ale nie ty. A przynajmniej nie aż tak.

            -Może i masz rację. Jak zawsze z resztą.

            -Powiesz mi kto to zrobił?

            Kibum zamyślił się przez chwilę, rozważając argumenty za i przeciw. W końcu, ponownie spojrzał na bruneta i odpowiedział:

            -Kangin, a konkretniej Kim Young Woon.

            -Ten, który po raz pierwszy zaatakował Taemina?

            -Ten sam.

            -Myślałem, że go odsunęli i, że to ty przejąłeś zadanie- na idealnym czole Choi pojawiła się mała zmarszczka.

            -Bo tak właśnie jest, ale Kangin to idiota z kupą mięśni. Zrobił to na własną rękę i teraz pewnie żałuje.

            -Co masz na myśli?

            -Nie odpuścili mu, Minho. Oni nigdy nie odpuszczają. Takie mają zasady.

            -Powiesz mi, kim są ci „oni”?

            -Nawet gdybym chciał, nie zrobiłbym tego. Podziękuj ode mnie Onew- Key otworzył drzwi i wysiadł z auta. Minho go nie zatrzymywał, tylko patrzył jak jego sylwetka znika w jednym z pobliskich zaułków. Zamyślił się chwilę. Strasznie go korciło dowiedzenie się, kto był zleceniodawcą Key. Kto tak bardzo chciał dorwać Taemina i dlaczego? Westchnął i zapalił silnik, ruszając do domu.



            Jinki wstał z kanapy jak tylko brunet wszedł do domu. Było widać, że nad czymś się zastanawia.

            -Dowiedziałeś się czegoś?- zapytał, patrząc uważnie na młodszego kolegę.

            -Ten, który zabił Sonię to Kangin. Koleś, który pierwszy raz zaatakował Taemina. Zignorował rozkazy i na własną rękę próbował się go pozbyć po raz drugi. Tyle wiem- odpowiedział, siadając na kanapie.

            -Ale to już coś. Wiesz co się z nim stało?

            -Podobno się nim zajęli.

            -Tego można było się spodziewać.

            -Kibum cię pozdrawia i przekazuje podziękowania za nie wydanie go.

            Onew uśmiechnął się, podchodząc do drzwi wyjściowych.

            -Najlepszym podziękowaniem będzie nie wychylanie się przez niego- odpowiedział i wyszedł, zostawiając Choi samego. Przez chwilę siedział jeszcze w półmroku, aż w końcu wstał i zdejmując z siebie t-shirt, ruszył na górę.

Wszedł do sypialni młodszego, spoglądając na łóżko. Leżał na nim, nagi, okryty jedynie satynową, ciemnofioletową pościelą. Podszedł do niego, pochylając się nad śpiącą postacią i całując mlecznobiałe ramię. Chłopak poruszył się, przewracając na plecy i wyciągając w jego stronę ręce. Mino uśmiechnął się, ponownie całując skórę młodszego.

            Taemin otworzył oczy, czując lekką pieszczotę, jaką otrzymał od Choi. Uśmiechnął się z rozleniwieniem, wplatając palce w ciemną czuprynę starszego i przyciągając jego głowę do pocałunku. W końcu dotknął tych kuszących, niemal grzesznych warg. Mimo, że kochali się kilka godzin temu, znowu miał na niego ochotę. Rozchylił usta, pozwalając, aby zwinny język Choi wtargnął do jego wnętrza i zaczął bawić się z jego językiem. Jęknął kiedy, ręka Minho powędrowała na jego nagi bok.

            -Jesteś taki słodki- wymruczał Minho, wdychając zapach młodszego. Ten zaśmiał się, oplatając rękami jego szyję. Rozmowa z Key wyparowała z głowy Choi jak tylko kolano młodszego potarło się, niby przypadkiem o jego męskość. Nie zdjął swoich spodni, kiedy wszedł do pokoju, dlatego czuł ciasnotę pod materiałem. Pochylił się nad uchem Lee, przygryzając je lekko. Chłopak zamruczał jak kot, przeciągając się idealnym ciałem pod nim, jednocześnie sprawiając, że okrywająca go kołdra, nieco się zsunęła, ukazując jego mlecznobiałą klatkę piersiową. Minho od razu skorzystał z okazji i zaczął ją całować, lizać, macać i podgryzać, wywołując u młodszego gęsią skórkę. Później przeniósł rękę na porządnie już pobudzoną męskość chłopaka i zaczął ją pieścić. Taemin wił się pod nim, wbijając paznokcie w jego ramiona i jęcząc coraz głośniej. W końcu przeniósł ręce na idealne pośladki Lee i zaczął go przygotowywać. Wreszcie pozbył się swojego odzienia i wszedł w niego jednym płynnym ruchem, napawając się ciasnotą i ciepłem cudownego ciała. Poruszał się w nim raz powoli, raz nieco szybciej. Czasem wzmacniał pchnięcia, by po chwili je zwolnić, niemal się zatrzymując. Torturował tym Taemina, całując zachłannie różowe wargi i zlizując perlący się pot na jego czole. Przybrał stałe tempo dopiero, gdy poczuł, że chłopak jest już niemal na granicy. I dalej było już upragnione spełnienie, drżące ciała i okrzyki wydobywające się z ich ust.

4 komentarze:

  1. Boskie, boskie, boskie. *-* odpłynęłam. :D Rozmowa z Kibumem przebiegła nie tak strasznie, jak myślałam. Dobry chłopak do końca z niego jeszcze nie wyparował. :) Cieszy mnie to. Bardzo zastanawia mnie jak się skończy to opowiadanie i mam wielką nadzieję, że nie tragicznie. *-* Ale na razie będę się zachwycać tymi rozdziałami, które są. :)
    Hikari ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam takie przeczucie, że dla kogoś ta historia nie skończy się dobrze... ktoś zginie. Albo Taemin, albo Minho, albo Key.

    Diary Note

    OdpowiedzUsuń
  3. CÓŻ NA PEWNO KTOŚ ZGINIE nie musi być to ktoś z SHINee

    OdpowiedzUsuń
  4. Im więcej seksu i bliskości pomiędzy nimi, tym bardziej nie mogę oderwać się od ficka. T___T

    OdpowiedzUsuń