czwartek, 13 września 2012

("Heart") Rozdział 17

Kolejnego rozdziału możecie się spodziewać albo jeszcze dzisiaj, albo jutro ;3
Sherleen ;3
 


              Taemin obserwował z uśmiechem na ustach jak jeden z samolotów Jeju Air kołuje na pas startowy. Dokładnie za dwadzieścia minut on i reszta jego przyjaciół mieli do niego wsiąść i  rozpocząć przygodę.

            - Lecimy pierwszą klasą. Cieszysz się? – odezwał się Jjong, stając koło niego.

            - Pierwszą? Hyung, nie uważasz, że to trochę za wiele?

            - To moja impreza i chcę, aby wszystko wyszło tak jak trzeba. Łącznie z wylotem na wyspę. A o pieniądze się nie martwię. Mam ich pod dostatkiem.

            - Ale wiesz, że mogłem za siebie zapłacić, prawda?

            - Przez ostatnie dni nic innego mi nie mówiłeś, jak właśnie to.

            Chłopak zaśmiał się dźwięcznie, sprawiając, że jego i tak śliczna twarz, stała się jeszcze piękniejsza. Jonghyun obserwował go, zastanawiając się jak to możliwe, aby chłopak był ładniejszy od większości spotykanych przez niego dziewczyn? Mało która dorównywała mu urodą. Gdyby młodszy zechciał nagle przebrać się w damskie ciuszki i zrobić im kawał, minęło by trochę czasu zanim zorientowaliby się, że to tak naprawdę chłopak. Tym bardziej, że Taemin miał długie, zgrabne nogi, których pozazdrościłaby mu niejedna modelka.

            - Hyung po prostu mi głupio, że za wszystko płacisz, skoro stać mnie, aby za siebie zapłacić – powiedział Taemin, poprawiając długi kucyk. Jonghyun pokiwał głową, odwracając się w stronę Minho i Key, którzy siedzieli na plastikowych krzesełkach. Musiał przyznać, że Kibum wyglądał naprawdę super mając na sobie obcisłe czarne spodnie i bluzkę z narysowaną czaszką. Do tego ciemne okulary na pół twarzy i czapka. Podszedł w ich stronę, starając się nie patrzeć zbyt intensywnie na sylwetkę młodszego Kim.

            - Pasażerowie lotu Jeju Air numer czterdzieści sześć, proszeni są o oddanie bagażu i wstawienie się na odprawę, przy bramce numer sześć. Powtarzam! Pasażerowie… - Z głośników rozległ się kobiecy głos. Taemin chwycił za rączkę swojego małego bagażu i ruszył w stronę starszych chłopaków. Minho podniósł się powoli z krzesła, zarzucając sobie na plecy dość sporych rozmiarów torbę sportową. Lee zagryzł dolną wargę, obserwując jak biały T – Shirt starszego opina się na jego mięśniach, widocznych zza połów czarnej, skórzanej kurtki. Przeniósł wzrok niżej na ciemnoniebieskie dżinsy i czarne adidasy. Chłopak przeczesał palcami krótkie hebanowe włosy, poprawiając przy okazji okulary przeciwsłoneczne jakie miał na nosie.

            - Nie możesz już wyglądać bardziej cool, prawda? -  szepnął pod nosem, zbliżając się do chłopaków. Key z uśmiechem ciągnął swoje dwie walizki w kierunku odprawy bagażowej. Jjong poszedł za nim, szukając czego w kieszeni. Serce Taemina gwałtownie przyspieszyło, kiedy zobaczył, że Choi czeka na niego. Przyspieszył, posyłając mu delikatny uśmiech.

            - Pospiesz się, bo odlecą bez nas – powiedział brunet, odwracając się w stronę znikających już w oddali JongKey.

            - No to chodź – odpowiedział Lee, mijając go. Choi zaśmiał się, podążając za nim.

            Dwadzieścia minut później siedzieli wygodnie w samolocie, słuchając poleceń stewardess. Taemin zapiął pas, wyglądając przez małe okienko. Dzisiaj po raz pierwszy miał lecieć samolotem, więc chciał widzieć jak ten startuje, a później jak wygląda miasto i ocean, kiedy będą nad nimi przelatywać. Nie obchodziło go, że wyglądał w tym momencie jak dziesięciolatek podekscytowany widokami, które będzie miał okazję zobaczyć. Poczuł jak ktoś siada na miejscu obok niego, przez chwilę próbując przybrać wygodną pozycję. Odwrócił głowę, widząc Minho. Zmarszczył brwi. Myślał, że chłopak będzie siedzieć dwa miejsca dalej, a nie z nim. Choi chyba zauważył jego pytające spojrzenie, bo powiedział:

                - Dziewczyna, która miała tutaj siedzieć, boi się latania samolotem i poprosiła o zamianę, bo jej chłopak dostał miejsce obok mojego, więc się zgodziłem.

                - Ja tam nie mam nic przeciwko.

                - Cieszę się bardzo. Przed nami cztery godziny lotu, podczas, których mam nadzieję zdrzemnąć się trochę i, że mi na to pozwolisz.

                Lee zaśmiał się, kiwając potakująco głową. Starszy nałożył na uszy słuchawki i okulary na nos, po czym złożył ręce na swoim brzuchu i poddał się słuchaniu muzyki. Minnie przez chwilę go obserwował, aż w końcu zapiął swój pas i powrócił do oglądania widoków za oknem. W końcu samolot wystartował.

                Jonghyun zerkał na swoją niemal już siną dłoń, którą ściskał Key. Kompletnie zapomniał, że chłopak boi się latać. Mógł wybrać drogę morską, ale wtedy dotarcie na wyspę trwało by o wiele dłużej, niż lot samolotem. A co jak co, ale widoków zwiedzać to on nie musiał.

                - Key nie mam już czucia w ręce – powiedział, próbując nią ruszyć. Chłopak spojrzał na niego, niechętnie rozluźniając uścisk i przymykając oczy. Starszy Kim widział na jego twarzy napięcie i nikłe ślady strachu, które starał się ukryć. Mimo to Jjong wiedział jak bardzo młodszy się boi. Zdradzało to zaciskanie przez niego zębów i lekkie drżenie dłoni.

                - Nie musisz się bać, Key. Jestem obok ciebie – wyszeptał, zaciskając i rozkurczając dłoń, aby odzyskać w niej czucie. Kocie tęczówki chłopaka spoczęły na nim z cichą wdzięcznością, ale i czymś więcej. Czai się w nich strach, napięcie oraz emocje, których Jjong nie umiał zidentyfikować.

                - Dzięki, Jongie – mruknął niemal niedosłyszalnie Key, wyciągając drżącymi rękami swojego Ipada i włączył muzykę, starając się jakoś zrelaksować.

                Taemin bardziej niż widokami za oknem zainteresowany był, śpiącym brunetem. Widział jak klatka piersiowa starszego unosi się i opada w rytm miarowych oddechów. Słyszał cichutkie pochrapywanie i czasem niewyraźnie wypowiadane przez śpiącego słowa. Pochylił się bardziej nad przystojną twarzą chłopaka, próbując usłyszeć to co mówił, ale niestety nic z tego nie wychodziło.

                Minho otworzył oczy, czując łaskotanie na swoim policzku. Zamrugał kilka razy powiekami, widząc przez okulary jak twarz Lee znajduje się zaledwie kilka centymetrów od jego. Chłopak był blisko. Zdecydowanie za blisko. Poruszył dłonią, marszcząc nos, na co Taemin od razu odsunął się od niego, siadając wygodniej na swoim siedzeniu. Choi przez chwilę leżał jeszcze nieruchomo, udając, że niby dopiero teraz budzi się z drzemki. Chwycił za jedną ze słuchawek, wyciągając ją z ucha i wyprostował się.

                - Hyung, wyspałeś się? – spytał Taemin.

            - Można tak powiedzieć – odpowiedział, spoglądając na jego twarz. Lee czuł na sobie spojrzenie czarnych tęczówek, mimo, że nie mógł ich zobaczyć, ukrytych zza szkłem okularów. Pokręcił się nerwowo na swoim siedzeniu, uśmiechając niepewnie. Ten wzrok palił go od środka. Sprawiał, że po plecach przechodziły mu ciarki, a włosy na karku stawały dęba, ale nie ze strachu tylko z podniecenia.

            - Czyli, że nie? – ponownie się odezwał, chcąc jakoś przerwać ciszę, jaka zapadła między nimi. Minho uśmiechnął się charyzmatycznie, stwierdzając już po raz nie wiedział który, że chłopak jest naprawdę śliczny. Przeniósł wzrok na jego usta, pełne, malinowe, które właśnie nieświadomie przygryzł zębami. „Ciekawe jak smakują?” – przemknęło mu przez myśl i poczuł się tak, jakby znał odpowiedź. Jakby miał okazję kiedyś ich posmakować, ale nie pamiętał tego. Zamrugał kilka razy powiekami, siłą woli odwracając głowę i spojrzał na widok za oknem. Ta myśl nieco go przestraszyła. Jedynie odrobinkę, ale jednak.

            - Czy chcą państwo coś do picia? – odezwała się stewardessa. Zerknął na nią, uśmiechając się niepewnie.

            - Ja podziękuję, a ty Taemin?

            - Wodę – wyszeptał młodszy, poprawiając swój kucyk. Dziewczyna wyciągnęła z małego wózka butelkę wody mineralnej i podała ją Lee. Chłopak uchwycił ją z wdzięcznością i upił małego łyka, pozbywając się nagłej suchości w gardle.

            - Niedługo będziemy lądować – dodała jeszcze stewardessa i ruszyła dalej, do innych pasażerów.

            Jak tylko wylądowali, Key omal nie ucałował podłogi na lotnisku, tak się z tego powodu cieszył. Taemin śmiał się z jego zachowania, a Jjong tłumaczył mu, że to jak najbardziej normalne. Choi milczał, podążając za nimi krok w krok, rozmyślając o tym co poczuł w samolocie. Zaniepokoiło go to trochę. W środku, gdzieś w jego wnętrzu cichy głos mu podszeptywał, że jest coś co powinien wiedzieć. Zerknął na plecy Lee, który odbierał właśnie swój bagaż, opowiadając o czymś zawzięcie. Kibum kilka razy poprawił mu wychodzące z kucyka kosmyki, a Jonghyun narzekał, że musi ciągnąć jedną z walizek młodszego Kim. Jak zawsze chłopak musiał wziąć ze sobą połowę zawartości szafy, jaką posiadał.

            - Rodzice wysłali po nas samochód z pensjonatu – powiedział Jonghyun, kiedy wyszli przed wejście do lotniska. Najniższy rozejrzał się dookoła, w poszukiwaniu owego samochodu i uśmiechnął się szeroko, widząc, że stoi zaparkowany na pobliskim parkingu. Bez żadnego słowa ruszył więc przed siebie, pokazując ręką, że mają za nim podążać i w końcu przywitał się z kierowcą. Wszyscy po pięciu minutach wsiedli do busa i z wielkim podekscytowaniem jechali w stronę miejsca, gdzie mieli spędzić najbliższy tydzień.

 

            Taemin czuł się jak małe dziecko w wesołym miasteczku, kiedy zobaczył pensjonat. Miejsce było naprawdę piękne. Dużo zieleni, dwie fontanny w kształcie aniołów, znajdujące się w ogrodzie, duży biały budynek o dość sympatycznym wyglądzie i szyldzie z napisem PARADISE JEJU. Lee wyskoczył z auta, rozglądając się. Za ogrodem widać było kręte uliczki, prowadzące w dół do miasta, którymi przyjechali.

            - Jonghyun oppa! – dobiegły ich dziewczęce głosy. Kibum automatycznie zesztywniał, słysząc ten dźwięk. Powoli, jakby bał się tego co zobaczy, odwrócił się, zerkając na trzy naprawdę ładne dziewczyny, wybiegające z budynku. Widział jak jedna z nich przytula się do starszego Kim i automatycznie poczuł jak napinają mu się mięśnie.

            - Hee Re Noona! – powiedział z entuzjazmem Jjong, odwzajemniając uścisk dziewczyny. Później zerknął na kolejne dwie, dodając:

            - Yuri, Sunny fajnie was znowu widzieć.

            - Tak jak i ciebie oppa. To twoi znajomi? – spytała niska blondynka o imieniu Sunny, spoglądając z zainteresowaniem na Minho.

            - Tak, moi przyjaciele Choi Minho, Lee Taemin i Kim Kibum – przedstawił ich Jonghyun. Taemin uśmiechnął się do nich, machając ręką, Minho mruknął krótkie cześć, a Key prychnął pod nosem, kompletnie je ignorując. A przynajmniej starał się je ignorować. Jonghyun szturchnął go lekko łokciem, wzrokiem nakazując, aby się przywitał, ale młodszy jedynie odwrócił się, chwytając za swoje walizki.

            - Ile masz lat? – odezwała się Yuri, okrążając dookoła Taemina. Chłopak poczuł się nieco niezręcznie od jej badawczego wzroku, dokładnie obserwującego każdy skrawek jego postaci.

            - Dwadzieścia – odpowiedział. Dziewczyna uśmiechnęła się, poprawiając swoje prawie, że rude włosy i zaświergotała:
            - Czyli, że wszystkie jesteśmy twoimi noonami.

            Sunny zaklaskała w dłonie, łapiąc go za rękę i zanim się obejrzał, został pociągnięty do wnętrza budynku. Minho patrzył na to z uniesioną do góry brwią, a Key prychnął głośniej, rzucając oskarżycielskie spojrzenie w stronę drugiego Kim. Hee Re zaśmiała się, podążając za przyjaciółkami.

            - O co ci chodzi, Key? – zwrócił się do niego Jjong, wyciągając swój bagaż.

            - O nic.

            - Przecież widzę.

            - Patrz lepiej, aby te twoje noony nie skrzywdziły nam Taemina.

            - Jedynie Hee Re jest dla mnie nooną, Sunny i Yuri mają po dwadzieścia jeden lat.

            - Mało mnie to obchodzi. – Key wyminął go, kierując się do budynku, zostawiając zaskoczonego Jonghyuna i Choi.

            - Co jest z nim nie tak?

            - To Key, Jjong – odpowiedział Minho, ruszając w ślad za resztą. Bling westchnął. Odpowiedź Choi była krótka i jasna. To w końcu Key, a u niego tego typu zachowanie to po prostu rzecz normalna. Pokręcił głową, dziękując kierowcy i pociągnął bagaż swój i Lee, który został przed budynkiem. Musiał porozdzielać im pokoje i miał nadzieję, że ten wyjazd nie będzie zabierał w sobie żadnych awantur, wszczętych przez humorzastego Kibuma.

 

6 komentarzy:

  1. A ja mam nadzieję, że ten wyjazd spowoduje odzyskanie pamięci o słodziuchnym pocałunku 2min i w ogóle cosik się wydarzy ciekawego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i co mam napisać po przeczytaniu tak dobrego rozdziału? ;P Właśnie, podczas czytania miałam wrażenie, że coś się zmieniło w Twoim sposobie pisania. Nie potrafię tego określić, ale na pewno są to zmiany na lepsze, co nie znaczy, że wcześniej nie było dobrze. :)
    Wiesz, myślałam, że już znajdą się na miejscu, ba, że zacznie się od imprezowej sceny, a tu nawet nie dotarli do hotelu. Niedobra jesteś. ;P Ale i tak kocham to opowiadanie! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. wreszcie się zaczyna ;d ciekawe co noony namieszają na wyjeździe chłopakom ^^
    no i Minho zastanawiajacy się, czy przypadkiem już kiedyś nie całował się z Tae ;d mógłby sb przypomnieć ^^
    aaj takie wyjazdy zbliżają ludzi *_*
    zazdrość Kibuma <3 słodka.
    czekam na nast ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak nareszcie ! <3
    Nie mogłam się doczekać ^3^
    Świetny rozdział ! <3
    Czekam na kolejne (i czekam na akcje 2minem ! :D )
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :3
    www.as-in-heaven.blogpsot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm...nie mam pojęcia co napisać.Niewinne 2min,humorzasty Key zazdrosny o Jjonga . Cóż chcieć więcej? ...ORGIĘ! XD
    Czekam aż się dalej rozkręci i będą następne kompilacje ^^
    Pozdrawiam,Kasumi Kuno ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. "Jak tylko wylądowali, Key omal nie ucałował podłogi na lotnisku, tak się z tego powodu cieszył." Mówię ci jebłam :)

    -Sakuyu

    OdpowiedzUsuń