PARING: 2min
GATUNEK: romans, fluff
OSTRZEŻENIA: lekka scena erotyczna
Siedział
na skórzanej kanapie, nerwowo przygryzając dolną wargę. Za dokładnie pół
godziny rozpocznie się najważniejsza w jego życiu ceremonia. Czekał na nią
przez rok, codziennie opracowywał każdy jej szczegół i w końcu nadchodziła
chwila, której tak wypatrywał. Uśmiechnął się, poprawiając swój biały garnitur
i przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie.
Był już kompletnie spóźniony na popołudniowe zajęcia, ale nic nie mógł na to poradzić. Biegł, trzymając w ręku kubek gorącej kawy, a na ramieniu przewiesił torbę z książkami. To nie pierwszy raz kiedy zaspał. Nauka, która zajmowała mu niemal całą noc, często kończyła się tym, że później spał przez pół dnia i się spóźniał. Skręcił w kolejną uliczkę, zbliżając się do swojej uczelni. Uśmiechnął się, przyspieszając i nagle poczuł uderzenie, upadając na chodnik. Zamrugał kilka razy ze zdenerwowaniem, spoglądając na wysokiego bruneta, który aktualnie ściągał z siebie mokrą od kawy koszulę.
Był już kompletnie spóźniony na popołudniowe zajęcia, ale nic nie mógł na to poradzić. Biegł, trzymając w ręku kubek gorącej kawy, a na ramieniu przewiesił torbę z książkami. To nie pierwszy raz kiedy zaspał. Nauka, która zajmowała mu niemal całą noc, często kończyła się tym, że później spał przez pół dnia i się spóźniał. Skręcił w kolejną uliczkę, zbliżając się do swojej uczelni. Uśmiechnął się, przyspieszając i nagle poczuł uderzenie, upadając na chodnik. Zamrugał kilka razy ze zdenerwowaniem, spoglądając na wysokiego bruneta, który aktualnie ściągał z siebie mokrą od kawy koszulę.
- Przepraszam! Nic ci nie jest?-
zapytał, wstając pospiesznie. Kawa naprawdę była gorąca i mogła poparzyć
nieznajomego. Chłopak zerknął na niego i zastygł w bezruchu.
- Nie poparzyłem cię? – dodał,
próbując coś zrobić.
- Nie, jest w porządku. Każdemu
się zdarza – odpowiedział brunet, a Taemin znieruchomiał. Chłopak miał niezwykle
głęboki i charyzmatyczny głos. Nie słyszał w nim złości, ale mimo wszystko
barwa, jaką posiadał, wprawiła go w spore zaskoczenie.
- Przepraszam, spieszyłem się na
zajęcia i nie zauważyłem, że stoisz na drodze. Przepraszam – powiedział,
spuszczając głowę w dół. Nagle poczuł jak długie palca bruneta spoczywają na
jego brodzie i unoszą twarz do góry. Kiedy na niego spojrzał, zobaczył ciepły
uśmiech i parę czarnych jak noc tęczówek.
- Nic się nie stało. Nie musisz
przepraszać, nie gniewam się. W końcu to tylko koszula. Jestem Choi Minho, a
ty?
- Taemin. Lee Taemin.
- W taki razie, miło mi cię
poznać, Lee Taeminie. Co powiesz na nową kawę?
- Ja… Z chęcią – odpowiedział,
także się uśmiechając, jednocześnie przyprawiając Minho o szybsze bicie serca…
Zaśmiał się, kręcąc głową.
Poznali się w tak głupi, ale jak widać skuteczny sposób. Minho nie krzyczał na
niego, nie wyzwał od różnych, ani nie zażądał kupna nowej koszuli, która
okazała się być naprawdę droga. Zachował się jak prawdziwy dżentelmen. Okazało
się, że Minho był nowym studentem, który został przeniesiony z Nowego Jorku.
Spotkali się kilka razy, najczęściej na stołówce lub bibliotece. Z czasem
zaprzyjaźnili się, będąc niemal nie rozłącznymi.
Taemin siedział na parapecie w swoim
akademiku, patrząc przez okno na nocne niebo. Gwiazdy świeciły dość jasno, nie
zasłaniane przez chmury, a obok nich królował księżyc. Pełnia. Westchnął,
podciągając nogi do siebie i obejmując ramionami kolana, oparł na nich brodę.
Przymknął oczy, widząc jego. Mała, ale przystojna twarz; wielkie, hebanowe
oczy, orli nos, pełne usta i krótkie czarne włosy. Uśmiech przywodzący na myśl
żabę. Minho był jak taki żabi książę, którego odmieniła pocałunkiem
księżniczka. Wysoki, wysportowany, idealnie zbudowany. Inteligentny z wrodzoną
charyzmą. Po prostu chłopak idealny. Dlatego miał tak duże powodzenie u płci
przeciwnej. Wręcz nie mógł się odpędzić od dziewczyn. Tego wieczoru także nie mógł
tego zrobić.
- Dobrze się bawisz? –s pytał,
ale odpowiedziała mu tylko cisza. On i Minho byli współlokatorami zaledwie od
miesiąca, ale młodszy i tak zdołał już się przyzwyczaić do dźwięku jego oddechu
na łóżku obok. Teraz to łóżko było puste, czekając na swojego właściciela.
Poczuł jak serce mu się ściska, a po policzku spływa pojedyncza łza. Nie
sądził, że mógłby się zakochać we własnym przyjacielu, ale stało się. Jego
serce zabiło mocniej do charyzmatycznego chłopaka i nic nie mógł na to
poradzić. A świadomość, że ów chłopak był właśnie na randce z jedną ze swoich
adoratorek, sprawiała, że biedne serce Taemina krwawiło. Pociągnął nosem, pozwalając,
aby łzy moczyły mu spodnie od piżamy. Ile by dał, aby być teraz na miejscu tej
dziewczyny. Jak wiele byłby w stanie poświęcić, aby Choi odwzajemnił jego
uczucie? „Wszystko” – pomyślał, przymykając powieki. Nawet nie wiedział kiedy
zasnął, a łzy wyschły.
Minho wszedł po cichu do pokoju,
który dzielił z Taeminem. Myślał, że młodszy już śpi, ale gdy zobaczył jego
sylwetkę na parapecie okna, uśmiechnął się. Powoli, niemal na palcach podszedł
do śpiącego chłopaka, obserwując jak światło księżyca oświetla jego śliczną
twarz. Odgarnął karmelowe kosmyki z jego twarzy i zmarszczył brwi, widząc ślady
łez na jego policzkach. Nie wiedział co go podkusiło, ale schylił się i
pocałował delikatny policzek. Nie widząc reakcji, zrobił to ponownie,
zastygając w bezruchu.
Taemin otworzył oczy, czując na
swoim policzku delikatny pocałunek. Rozszerzył powieki, widząc, że sprawcą
owego dotyku, był Minho.
- Przepraszam – powiedział Choi,
odsuwając się od niego, zawstydzony. Spojrzał na niego, podnosząc się z parapetu.
- Dlaczego? – spytał, łamiącym
się głosem. Chciał znać odpowiedź.
- Za pocałunek. Przepraszam.
- Dlaczego mnie pocałowałeś,
Minho?
- Ja… - Nie wiedział. Nie
rozumiał. Od zawsze uważał, że Lee jest śliczny. Od pierwszego dnia czuł do
chłopaka pewną sympatię, ale nie wiedział dlaczego go pocałował. Co go do tego
podkusiło, ani dlaczego jego serce waliło szaleńczym rytmem. Nie rozumiał
dziwnego pragnienia czegoś więcej, kiedy zerknął na pełne wargi młodszego.
- Ty? – Taemin nie dawał za
wygraną. Zrobił krok w jego stronę, patrząc prosto w oczy. Kryła się w nich
nadzieja i zdezorientowanie.
- Ja… - ponownie nie dokończył,
zahipnotyzowany widokiem płynnej czekolady w tęczówkach Lee. Wyciągnął rękę,
głaszcząc gładki policzek.
- Dlaczego płakałeś? – spytał.
- Nie płakałem. – Taemin
odwrócił wzrok, nadal oczekując odpowiedzi na swoje pytanie.
- Możesz mi powiedzieć.
- Najpierw ty odpowiedz na moje
pytanie.
Nastała cisza, przerywana
jedynie głośnym biciem ich serc. Choi schylił się, odwracając twarz Lee w swoją
stronę. Uśmiechnął się delikatnie i zanim młodszy zdążył się zorientować,
musnął jego usta, swoimi. To była chwila jak Taemin zarzucił swoje ręce na
barki starszego, przywierając do niego całym ciałem i odpowiadając na
pocałunek. Odpłynęli. Dali się ponieść falom przyjemności, utonąć w słodyczy
cudownych warg. Świat przestał istnieć, serca zatrzymały swe bicie, a oddech
uwiązł w płucach. Cisza ogarnęła ich ze wszystkich stron, nadając magii temu
pocałunkowi. Ich gorące usta ocierały się o siebie, języki walczyły o
dominację, zapachy mieszały się ze sobą. Czuli się jakby byli na haju. Jakby
odnaleźli źródło najlepszego afrodyzjaku, zakazanego owocu, upijając się nim. W
końcu oderwali się od siebie, łapiąc szybko oddech. Ich policzki płonęły, oczy
pociemniały, a usta nabrzmiały. Serca ponownie biły szaleńczym rytmem, a czas
zaczął płynąć.
- Obawiam się, że czuję do
ciebie coś więcej, niż tylko przyjaźń, Lee Taeminie – wyszeptał brunet. Chłopak
zaśmiał się dźwięcznie, ponownie przybliżając swoją twarz do jego.
- To dobrze, bo ja do ciebie
też, Choi Minho – odszepnął i po raz drugi złączył ich usta w pocałunku…
Wstał,
podchodząc do ogromnego lustra i zerknął na swoje odbicie. Miał na sobie dobrze
skrojony, biały garnitur i spodnie wyprasowane na kant. Na stopach idealnie
wypastowane białe pantofle, na dłoniach także białe rękawiczki. Włosy zaczesane
do tyłu, ułożone specjalnie na tę okazję. Chwycił za pojedynczy, czerwony
kwiat, wkładając go do butonierki w swojej marynarce i uśmiechnął się. Wyglądał
idealnie.
Był już późny wieczór. Drużyna piłkarska, do
której należał Minho tego dnia wygrała najważniejszy mecz w pojedynkach między
drużynami z innych uniwersytetów. Tańczyli właśnie na imprezie zorganizowanej
przez zwycięską drużynę, ocierając się o siebie. Taemin trzymał ramiona na szyi
swojego chłopaka, a nogi miał między jedną z długich nóg bruneta, ocierając się
o jego udo, jednocześnie kręcąc zmysłowo biodrami.
- Może powinniśmy wcześniej zmyć
się z tej imprezy? – szepnął mu do ucha Choi, ściskając ręką zgrabny pośladek.
- Jestem za – odpowiedział Lee,
odsuwając się od niego. Brunet chwycił go za dłoń, ciągnąc w stronę wyjścia.
Byli parą już cztery miesiące, a mimo to, ani razu tego nie zrobili. Minho
jakoś specjalnie nie naciskał, a Taemin był mu za to wdzięczny. Jednak wiedział,
że tego wieczoru nastąpi ich pierwszy raz.
Przez całą drogę do akademika,
śmiali się, trzymając za ręce. Obaj byli trzeźwi, nie to co większość ich
znajomych, w tym Key i Jjong, którzy już dawno odlecieli od nadmiaru spożytego
alkoholu. Weszli pospiesznie do budynku, od razu kierując się w stronę swojego
pokoju. Jak tylko znaleźli się w środku, Taemin przywarł do Minho, całując go
namiętnie. Brunet nie pozostawał mu dłużny, automatycznie odwzajemniając
pocałunek i przyciągając go bliżej siebie. W ciągu kolejnych kilku minut powoli
pozbyli się swojej garderoby, opadając na jedno z łóżek, nie przestając się
całować. Lee czuł jak dłonie starszego błądzą po jego ciele, pieszcząc je
palcami. Jęknął kiedy gorące wargi Choi zsunęły się niżej, na jego klatkę
piersiową, drażniąc sterczące sutki. Oddychał szybko, czując jak serce wali mu
w piersi tak jakby chciało z niej wyskoczyć, a po całym ciele przechodzą
dreszcze. Wzdychał kiedy, duża dłoń pieściła jego porządnie już pobudzonego
członka. Krzyknął, czując jak długie place Choi wsuwając się w niego, powodując
lekki dyskomfort. Rozluźnił się dopiero wtedy, gdy zaczął nimi poruszać,
zapoznając go z nową falą przyjemności.
- Jesteś pewny, że tego chcesz? –
usłyszał cichy szept tuż przy swoim uchu.
- Chcę, Minho – jęknął, całując
jego usta. Zastygł kiedy Choi wsunął się w niego powoli. Bolało, ale ów ból nie
trwał długo. Kilka głębokich wdechów i powolnym ruchów Minho, a zaczął czuć
jeszcze większą przyjemność. Dyszeli, poruszając swoimi mokrymi od potu
ciałami. Taemin wbijał paznokcie w szerokie plecy bruneta, odchylając do tyłu
głowę.
- M…Minho! – wyrwało się z jego
ust, kiedy Choi trafił w ten cudowny punkt na jego ciele. Dalej była już tylko
przyjemność, coraz większa i większa, aż w końcu dotarli do gwiazd, przestając
na chwilę oddychać i umierając pod wpływem rozkoszy. A gdy w końcu wrócili do
życia, opadli na siebie, wycieńczeni, szepcząc sobie do ucha słowa miłości z
uśmiechami na ustach…
Ciche pukanie do drzwi,
wyrwało go z zamyślenia. Odwrócił się, podchodząc do nich i otworzył.
-
Minnie! Już czas – powiedział Kibum, uśmiechając się do niego szeroko.
- Key
hyung! – przytulił starszego chłopaka, odwzajemniając uśmiech. Szatyn oplótł
ręce wokół niego, przyciskając do siebie.
-
Pomyśleć, że to już dzisiaj – szepnął, czując jak łzy cisnął mu się do oczu.
Taemin był dla niego niemal jak syn. Zawsze się nim opiekował, życzył mu jak
najlepiej. Właśnie dlatego dzisiejszy dzień był i dla niego tym
najszczęśliwszym. Bo szczęście Taemina było też jego szczęściem.
- Ja
też nie mogę w to uwierzyć, hyung . – Minnie spojrzał na pierścionek widniejący
na jego lewej ręce, uśmiechając się jeszcze szerzej.
Czekał na Minho już dość długo i powoli
zaczynała go ogarniać irytacja. Starszy zadzwonił do niego kilka minut
wcześniej, mówiąc, że ma przyjść do pobliskiego parku, więc przyszedł, ale jego
nie było. Zerknął na zegarek. Dwudziesta dwadzieścia. Umówili się na
dwudziestą, a on nadal się spóźniał. Chwycił za swój telefon, chcąc do niego
zadzwonić, kiedy w jego stronę podszedł jakiś chłopak.
- Lee Taemin? – spytał. Zerknął
na niego zaskoczony, kiwając głową.
- To dla ciebie. – Nieznajomy wyciągnął
w jego stronę czerwoną kopertę. Chwycił ją, zerkając na niego pytająco, ale on
tylko się uśmiechnął i odszedł. Zaintrygowany otworzył kopertę, wyciągając z
niej małą kartkę.
„Przyjdź do miejsca, gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Minho”
Zmarszczył brwi, ale posłusznie
ruszył w stronę uczelni. Droga zajęła mu dobre dziesięć minut, aż wreszcie stanął
pod bramą uczelni i rozejrzał się dookoła. Nikogo tam nie było. Wydął usta,
przeczesując palcami włosy. Kopnął bramę, ponownie się rozglądając. Do miejsca,
w którym stał podjechała jakaś dziewczyna na skuterze. Zatrzymała się,
zsiadając z niego i wyciągnęła z kieszeni kolejną czerwoną kopertę, podając mu
ją z uśmiechem. Szybko ją otworzył, czytając wiadomość.
„Pamiętasz, gdzie odbyliśmy
naszą pierwszą randkę? Przyjdź tam. Minho.”
- Niby jak mam tam przyjść,
idioto?! To daleko! – powiedział, nieźle już wkurzony. Dziewczyna wyciągnęła w
jego stronę swój kask, wskazując na skuter.
- Mam tam jechać skuterem? –
spytał.
- Tak. Zostaw go na parkingu,
kiedy odbierzesz kolejny list – odpowiedziała, kierując się w stronę kafejki naprzeciwko.
Taemin długo nie czekając,
założył kask, wsuwając do kieszeni kurtki list i usiadł na skuterze, jadąc do
swojego celu.
Ich pierwsza randka odbyła się w
najlepszej w Seulu lodziarni. Pamiętał jak wybrudził się swoim lodem o smaku
bananowym, a Minho niemal zlizał go z niego, śmiejąc się. Jedyna wada owej
lodziarni, to odległość jaka dzieliła ją od akademika. Dziesięć kilometrów,
czyli niemal na drugim końcu miasta.
Jak tylko zajechał pod
lodziarnię, zauważył chłopaka, opierającego się o jej drzwi. Chłopak odsunął
się, podchodząc do niego i bez zbędnych ceregieli, wręczył czerwoną kopertę, odbierając
kask. Kolejna wiadomość, to:
„Jestem w miejscu, w którym
zanim cię poznałem, przebywałem najwięcej czasu. Minho.”
Uśmiechnął się, od razu wiedząc
o jakim miejscu mowa. Boisko. Minho niemal połowę swojego czasu spędzał na
boisko, grając w piłkę. Odwrócił się, ruszając szybko ulicą. Boisko do piłki
nożnej znajdowało się zaledwie dwieście metrów od lodziarni. Po dziesięciu
minutach był już na nim, rozglądając się. Jego uwagę przykuł balon w kształcie serca,
przyczepiony do słupa na flagi. Podbiegł do niego, oddychając ciężko i odczepił,
czytając doręczoną do niego karteczkę.
„Miejsce skąd widać wszystkie
gwiazdy. Czekam. Minho.”
Spojrzał na trybuny i ruszył w
ich stronę. Było na nich pewne miejsce, niewidoczne dla ludzi, ale za to bardzo
dobre do obserwacji gwiazd. Często on i Minho przychodzili do niego po treningu
starszego, siadali obok siebie i patrzyli w niebo, nic nie mówiąc. Wspiął się
po schodach, skręcając w prawo i zatrzymał się. Zazwyczaj paliła się w nim
jedna latarnia, ale tym razem, było ciemno.
-Minho? – spytał niepewnym głosem
i w tym momencie, zrobiło się jasno. Zakrył usta w zachwycie, widząc masę
kolorowych lampionów i lampeczek, pozawieszanych na bramie i w innych
miejscach. Minho stał obok stolika, okrytego białym obrusem, na którym stały
dwa talerze i świece. Krzesła także
okryto białym materiałem, a Choi miał na sobie garnitur. Taemin zerknął na
niego z pytaniem w oczach. Starszy podszedł w jego stronę, mówiąc:
- A teraz czas na ostatnią
wiadomość tego wieczoru.
- Jaką? – wyszeptał, nie spuszczając
z niego wzroku. Chłopak uklęknął, wyciągając z kieszeni złoty pierścionek.
- Wyjdziesz za mnie, Lee
Taeminie?
Młodszy jedyne co mógł w tym
momencie zrobić, to krzyknąć głośne tak i przywarć do jego ust, zalewając się
łzami radości…
Key odsunął go od siebie,
wycierając mokre od łez oczy.
-
Chodźmy - powiedział, łapiąc go za rękę. Taemin poszedł za nim długim
korytarzem, czując jak serce mu przyspiesza. Zdenerwowanie znowu dawało o sobie
znać. Przełknął nerwowo ślinę, wstrzymując oddech, jak tylko stanęli przed
brązowymi drzwiami.
- Tylko
spokojnie, Minnie. Wszystko pójdzie tak jak trzeba . – Key poklepał go po
ramieniu, uśmiechając się szeroko.
- Dzięki
hyung – odpowiedział. Kibum skinął głową, wchodząc do pomieszczenia, w którym
znajdowali się wszyscy goście. Przyjaciele, rodzina, nauczyciele. Dość spora
grupa. Taemin wziął głęboki wdech i kiedy rozbrzmiały pierwsze nutki jego ukochanej
melodii, wszedł do środka.
Pierwsze
co zobaczył to naprawdę sporą grupę ludzi. Jego żołądek zrobił fikołka,
przyprawiając go o mdłości, które jednak szybko minęły, gdy zauważył wysoką
postać, stojącą w samym centrum pomieszczenia. Wyglądał cudownie w czarnym,
dobrze skrojonym garniturze, idealnie ułożonych włosach i białych rękawiczkach,
skrywających duże i silne dłonie. Uśmiechał się, patrząc na niego wzrokiem
przepełnionym miłością. Wszystko inne zniknęło, goście, sala rozpłynęli się w
powietrzu. Jedyne co Taemin widział to czerń tych cudownych oczu, które
przyciągały go do siebie niczym magnez . Nawet nie wiedział kiedy, stanął obok
niego, z sercem przepełnionym szczęściem i miłością.
-
Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć tych dwóch mężczyzn w związek małżeński… -
zaczął starszy mężczyzna, zerkając na główną parę, która kompletnie nie
słyszała jego słów. Dopiero gdy przeszli do najważniejszego punktu, oboje
wsłuchali się w skupieniu w zadawane im pytania:
- Choi
Minho, czy bierzesz sobie za męża tego o to chłopaka i ślubujesz mu miłość,
wierność i uczciwość małżeńską. Będziesz z nim w bogactwie i w biedzie, w zdrowiu
i chorobie i nie opuścisz go, aż do śmierci?
- Tak,
przysięgam – powiedział Minho, nie odrywając wzroku od czekoladowych tęczówek
swojego ukochanego.
- A czy
ty Lee Taeminie, bierzesz sobie za męża tego o to mężczyznę i ślubujesz mu
miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Będziesz z nim w bogactwie i w biedzie,
w zdrowiu i chorobie i nie opuścisz go, aż do śmierci?
- Tak,
przysięgam – odezwał się Taemin, czując jak za chwilę serce wyskoczy mu z
piersi z nadmiaru szczęścia i radości.
-
Załóżcie obrączki.
Minho wyciągnął
rękę, chwytając za srebrną obrączkę i włożył ją na smukły palec Lee. Po chwili
Taemin zrobił to samo, zerkając na urzędnika.
- Na
mocy nadanej mi przez państwo ogłaszam was mężem i mężem. Możecie się pocałować
– usłyszeli. Minho chwycił młodszego w pasie, przyciągając go do siebie silnym
ramieniem. Minnie zaśmiał się, kładąc ręce na jego szerokim torsie.
-
Kocham cię – wyszeptał Choi, pochylając się nad jego twarzą.
- Ja
ciebie też, Minho – odpowiedział Lee i złączył ich usta w pocałunku, wywołując
tym głośne okrzyki i wiwaty zebranych na sali gości.
Piękne ;___; normalnie łzy napłynęły mi do oczu ;v;
OdpowiedzUsuńNo, no, postarałaś się. Zawsze się starasz. :) Płynęłam przez tekst, jak nigdy. Muszę przyznać, że wyszło bardzo romantycznie. Może trochę za, jak na moje osobiste upodobania, ale w ogóle się tym nie przejmuj, bo każdy ma inny gust. ;-) Jednak nie zmienia to tego, że jest to piękne, wypełnione uczuciami opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuńA już miałam nadzieję na coś w stylu uciekającego pana młodego..ale podobało mi się ^^ Choi Taemin ♥
OdpowiedzUsuńłaaaaa jakie słoodkie i kochane <3 mało się nie popłakałam ze wruszenia ;d
OdpowiedzUsuńOoooo! Jak słodko mi było czytać do końca i nie zobaczyć podłego zakończenia np. ślubem Minho, lub Taemina z kobietą. Kocham to! <3
OdpowiedzUsuńJakie kochane. <3 Takie przepełnione uczuciami. *-* I love it. :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dziękuję za usunięcie tej przeklętej zapory bo wreszcie mogłam się rozkoszować Twoim opowiadaniami~kekekekekeke.
OdpowiedzUsuńW czasie czytania... myśałam.. omona też bym tak chciała T^T. Ta scena jak się poznali i te małe krateczki a potem lampiony T^T. Takie to wszystko romantyczne, że aż robi się gorąco. Minnie ty to masz farta!! ^_______^
PS. Jedynie co mi trochę nie pasowało to opis sceny pocałunku. Jakoś miałam takie dziwne uczucie, że trochę jest za bardzo wzniośle..ale poza tym było s u p e r
Dziękuję za opowiadanie~
I czekam na następne!!!
Hwaiting!!! <3 <3 <3
Rozpłynęłam się *u* Takie romantyyczne. Rzadko kiedy płacze, a czytając to popłynęło mi trochę łez .__. Świetne <3 Napiszesz kiedyś one-shot z OnTae?
OdpowiedzUsuńPliis? Mało trochę o nich na necie więc liczę na Cb ;) Najlepiej z dobrym zakończeniem =D
To ff jest takie... kawaii ^ ^
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdybyś pisała więcej takich one-shot'ów :3
pozazdrościć takiej historii miłości jaką "przeżyli' Minho i Taemin :D
Naprawdę genialne ff ! ^3^
Yun <3
Jeżeli Ty - autorko najlepszego opowiadania pod słońcem - to przeczytasz to będę w niebo wzięta. Takie szczęście trafić na kolejny blog z Twymi dziełami <3
OdpowiedzUsuńTo ja - KaoriChan - ta, która rozpływała się i dochodziła do siebie 3 dni po przeczytaniu "Sali numer dwadzieścia trzy".
Mój blog jak widzisz ostał usunięty, ale bardzo się ciesze, widząc że pozwoliłaś Anonimom komentować Twe dzieła.
Hwaiting ! ♥
Kocham Twoje opowiadania <3
KaoriChan dlaczego usunęłaś swój blog? Chciałam sprawdzić, czy odpisałaś i od razu nadrobić zaległości w komentowaniu, wchodzę, a tam usunięte. Aż mi się smutno zrobiło ;(
UsuńBo nie mogę patrzeć bezczynnie na oskarżenia dotyczące mnie. Ale nie martw się. Zakładam nowego bloga + nowe opowiadanie.
UsuńNie zdradzę Ci adresu, ale zakładam, że na niego wpadniesz. To wszystko po to, aby zdobyć trochę bezpieczeństwa. A co będzie dalej, to się dowiesz...
Genialny blog ! Kocham Cię dziewczyno ! To jest boskie <3
Oskarżenia? Ktoś cię o coś oskarżał? No weź, nie bądź taka. Podaj adres ;>
UsuńZnów to czytałam i płakałam. Ze szczęścia... chyba. Zresztą przechodziłam w życiu trochę podobnych chwil jak w tym opowiadaniu...
UsuńI nie :P Nie podam Ci adresu. Ale za to, będę biadolić przy każdym komentarzu, że "Sala numer dwadzieścia trzy" to bestseler. Nie ma niczego lepszego i dla Twej wiadomości mam ją na telefonie . Codziennie przed zaśnięciem ją sobie czytam- rozdział po rozdziale.
Kocham Cię <3 Jesteś najlepsza ! ~` ♥
"ogłaszam was mężem i mężem" - ległam xDD
OdpowiedzUsuńPiękne T.T aż się popłakałam <3
OdpowiedzUsuńPiękne to chyba za mało powiedziane *___* Kocham 2min a zwłaszcza w twoim wykonaniu ;)
OdpowiedzUsuńWeny życzę :D
Clara :)
Cudownie :)
OdpowiedzUsuńDużo weny:)
Pozdrawiam :)
Oooo ślub Taemin&Minho lofciam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Shizu-chan