Okej, to na początek... Dziękuję wszystkim za kolejne nominacje <3 Miło mi z tego powodu, naprawdę.
Dalej chciałam przeprosić, że czekaliście tak długo, nawet jeśli pisałam w ostatniej notce, że postaram się o szybsze pisanie. Starałam się, naprawdę, jednak przechodzę chyba jakiś kryzys twórczy. Nie dałam rady napisać więcej niż trzy strony i wszystko było takie... do dupy. Kiedyś już tak miałam, trwało to rok, straszne uczucie. Nawet rozmyślałam zamknięcie bloga, patrząc na to, że czas leci, a ja nie dam rady pisać, jakbym miała jakąś blokadę, bo pomysły mam, całą masę, chęci też, ale nie wychodzi. Wyjechałam na wieś na tydzień z nadzieją, że może uda mi się coś tam napisać, bo naprawdę nie lubię zostawiać niedokończonych opowiadań i udało się. Nowy rozdział. Nie wiem kiedy następny, ciężko mi to stwierdzić. Mam nadzieję, że się wam spodoba i naprawdę jeszcze raz przepraszam.
Sherleen.
Rozdział 31
Dom. Taemin zawsze za nim
tęsknił, kiedy musiał leżeć w szpitalu. Codziennie marzył, aby w końcu móc do
niego wrócić, pozbyć się tego ohydnego szpitalnego zapachu i po prostu przespać
się we własnym łóżku. Moment, w którym opuszczał szpital zawsze napawał go
radością, bo wiedział, że już naprawdę niewiele dzieli go od zaszycia się w
swoim pokoju. Ogarniało go wtedy uczucie wolności, czegoś czego dość ciężko
było mu opisać. Tak samo było kiedy cztery dni temu przestąpił próg swojego
domu, a później opadł z szerokim uśmiechem na ustach na łóżko, które pachniało
po prostu nim, a nie szpitalną sterylnością. I sądził, że już nigdy więcej to
się nie zmieni. Zawsze będzie tak samo. Ta sama radość, uczucie ulgi. Tym razem
jednak jedna rzecz była inna. Za każdym razem, kiedy go wypisywano to Onew go
odbierał i przywoził do domu. To zawsze on patrzył na jego radość, ale teraz
jego miejsce zajął Minho i to był chyba główny powód, przez który starszy się
do niego praktycznie nie odzywał.
- Hyung, długo jeszcze
masz zamiar się tak na mnie złościć? – spytał Taemin, wyrywając się ze swoich
rozmyślań i obserwując brata ze swojego zwyczajowego miejsca za stołem. Akurat
kończyli jeść śniadanie, a starszy Lee nie wypowiedział do niego ani jednego
słowa. To było dość dziwne uczucie. Taemin nie był przyzwyczajony do tak
chłodnego traktowania ze strony swojego hyunga. Fakt, wiedział, że powinien go
zawiadomić o tym, że go wypisują, ale jednak... Minho był z nim w szpitalu, po
co miał zawracać głowę bratu? To tylko powrót do domu. Przejechanie samochodem
kilkuset metrów. Nic nadzwyczajnego, a jednak musiało to ugodzić w Onew.
- Hyung, proszę cię. Nie
bądź dzieckiem – jęknął, widząc, że starszy wciąż nie ma zamiaru przestać go
ignorować. Jinki spojrzał kątem oka na swojego młodszego brata, wlewając do
kubka z herbatą gorącą wodę i westchnął. Jemu też nie było łatwo. Nie lubił go
ignorować, jednak... Może dla innych, patrzących na tę sytuację z boku, mogłoby
się wydawać, że to błahostka, boczenie się o coś nieistotnego, ale nie dla
niego. Onew opiekował się bratem od momentu, kiedy ten zachorował. Był z nim
zawsze. Pocieszał w szpitalu, dodawał otuchy, zagrzewał do walki i pomagał tlić
się nadziei, kiedy ta już powoli zaczynała przygasać. To on też zawsze odbierał
brata ze szpitala i do niego zawoził. On, nie ojciec ani matka, którzy
przeważnie musieli zajmować się pracą. Robił to Onew, bo w dość krótkim czasie
stało się to ich taką małą, braterską tradycją. Nawet kiedy pani Lee mogła
odebrać swojego młodszego syna, to i tak tego nie robiła, bo wiedziała, że to
działka Onew. Więc, czy teraz Jinki miał prawo być zły na młodszego? Czuć się
zraniony? A może po prostu pominięty? Szatyn podejrzewał, że to mieszanka dwóch
ostatni odczuć. Takie jakby odgrodzenie. Nie podobało mu się to. Nie lubił,
kiedy ktoś zajmował jego miejsce. Nie chciał, aby nagle odstawiono go na bok,
bo pojawił się ktoś inny. Fakt, że Onew nie ufał Minho wcale mu nie pomagał.
Starał się, próbował jakoś przezwyciężyć swoją niechęć, obawę w stosunku do Choi,
jednak tego typu działania jak cztery dni temu kompletnie mu nie pomagały.
- Hyung? – Do uszu
Jinkiego ponownie dobiegł głos jego młodszego brata. Chłopak westchnął po raz
już nie wiadomo który i w końcu odwrócił w jego stronę, rzucając mu pytające spojrzenie.
- Nie gniewaj się na
mnie. Naprawdę przepraszam jeśli poczułeś się zraniony.
Jinki podszedł do
stolika, siadając na swoim zwyczajowym miejscu, w dłoni trzymając kubek z
parującą herbatą. Przez chwilę wpatrywał się w ciemnobrązową ciecz, aż w końcu
podniósł do góry wzrok i spojrzał bratu w oczy,
- Masz rację, Tae,
poczułem się zraniony – powiedział w końcu. Młodszy Lee spuść wzrok, czując się
nieco zmieszany. Nie oczekiwał takiej odpowiedzi. W zasadzie, to w ogóle żadnej
nie oczekiwał, patrząc na to jak jego brat zawzięcie go ignorował przez
ostatnie cztery dni, ale nie sądził, że będzie nią potwierdzenie jego słów.
- Dlaczego? – spytał
cicho. Chyba nie rozumiał. Może nie do końca, więc chciał wyjaśnień.
- Odbieranie cię ze
szpitala to moja działka Tae. To taki... zwyczaj. Nasz własny, braterski, a
teraz został on złamany przez Choi.
Taemin podniósł swój
zaskoczony wzrok na starszego, otwierając usta, jakby chciał coś powiedzieć,
ale zaraz je zamkną. Nigdy nie myślał w ten sposób. Owszem, lubił kiedy to brat
odbierał go ze szpitala, zawsze to robił, jednak nie myślał o tym jak o ich
własnym zwyczaju.
- Przepraszam hyung.
Naprawdę – powiedział cicho, bo czuł, że właśnie to powinien zrobić.
- Już przeprosiłeś i
przyjmuję je, ale... nie sądziłem, że ty widzisz to inaczej.
- Ja... Hyung, ja po
prostu nie wiedziałem, że to dla ciebie aż tak ważne. Teraz jak wiem, to zawsze
będę po ciebie dzwonić.
- Wcześniej bez tej
wiedzy to robiłeś.
- Wcześniej nie miałem do
kogo więcej dzwonić. Miałem tylko ciebie i rodziców, ale teraz... Mam
przyjaciół, hyung, a Minho to mój chłopak. Po prostu nie czułem potrzeby
dzwonienia do ciebie, skoro Minho był obok mnie i miał samochód.
Jinki zacisnął dłoń na
swoim kubku, ale zaraz ją rozluźnił, nie chcąc, aby naczynie pękło. Młodszy
mógł sobie darować to ostatnie, jednak... cóż, starszy widać nie miał wyjścia,
jak tylko pogodzić się z faktem, że teraz jest ktoś jeszcze kto będzie o niego
dbać. A co za tym idzie, przejmować połowę jego zwyczajów.
- Wiem, Tae – odpowiedział
więc tylko i wstał od stołu, chcąc wrócić do swojego pokoju i napawać ostatnimi
dniami urlopu, który sobie wziął. Taemin obserwował brata, uśmiechając się
lekko. Wiedział, że starszy nie do końca jeszcze się z tym wszystkim pogodził,
ale sądził, że był na dobrej drodze. Kiedy drzwi do pokoju Jinkiego się
zamknęły, wstał od stołu, zaczynając zbierać talerze po śniadaniu i wrócił do
siebie. W sumie niewiele miał do roboty, więc po prostu położył się na łóżku,
wzdychając z zadowoleniem i patrząc na malunek na jego ścianie. Nadal nie mógł
przyzwyczaić się do tego, że pani Lee umieściła tam jego twarz, ale już
przestał narzekać. Wszystko było lepsze od tej ciągłej bieli szpitalnych ścian.
Przekręcił się na brzuch, wtulając twarz w poduszkę, a po chwili sięgnął po
swój telefon, sprawdzając skrzynkę odbiorczą.
„1 NIEODEBRANA WIADOMOŚĆ”
Z zainteresowaniem uniósł
głowę, wchodząc w sms i uśmiechnął się szeroko, widząc, że to Minho do niego
napisał.
„OD: Pabo Żaba;
Hej, piękny, jak ci się spało? „
Taemin parsknął śmiechem
na określenie jakim zwrócił się do niego starszy i szybko zaczął pisać
odpowiedź.
„DO: Pabo Żaba;
Cześć Pabo, a dobrze tak w sumie.
Piękny? Nie wiedziałem, że jesteś taki... pabo ^,^”
„OD: Pabo Żaba;
To był komplement. Powinieneś się
zarumienić, mówiąc, że wcale nie jesteś piękny, a ja próbować przekonać cię, że
jest inaczej, Tae >.>”
„DO: Pabo Żaba;
Mówisz poważnie? Dawno się tak nie
uśmiałem, Minho :P”
„OD: Pabo Żaba;
Oczywiście, że poważnie! >.<
Ja zawsze mówię poważnie Tae, powinieneś to wiedzieć”
„DO: Pabo Żaba;
Ekhem, no to cóż... wyszło zabawnie
:P”
„OD: Pabo Żaba;
Dobra, nieważne. Jinki wciąż się do
ciebie nie odzywa?”
„DO: Pabo Żaba;
Dzisiaj się odezwał i chyba już jest
okej :D”
„OD: Pabo Żaba;
Czyli, że nie będzie miał nic
przeciwko, jeśli zabiorę cię na randkę? :)”
Taemin automatycznie
usiadł na łóżku, patrząc na ekran swojego telefonu i uśmiechając się szeroko.
Randka? Z Minho? Ich pierwsza... Szybko wcisnął przycisk dzwonienia i przyłożył
urządzenie do ucha, zrywając się z miejsca.
- O której i gdzie? –
spytał, jak tylko usłyszał, że Minho odebrał. Starszy zaśmiał się cicho po
drugiej stronie słuchawki, odpowiadając:
-Powiedzmy, że za godzinę, a gdzie, to się jeszcze okaże.
- Czyli, że jeszcze nie
wiesz?
- Cóż, niespodzianka.
- Niespodzianka?
-Yep, więc jak? Mam rozumieć, że się zgadzasz?
- I
tak się nudzę w domu, więc pewnie, czemu by nie? – odpowiedział Tae, niby to od
niechcenia, ale tak naprawdę bardzo cieszył się na tę randkę. Spędzenie całego
dnia z Minho, poza szpitalem i już jako para, a nie przyjaciele było czymś co
chciał zrobić już od dawna.
- To będę u ciebie za godzinę i, i tak wiem, że jesteś podekscytowany – usłyszał
po drugiej stronie. Już miał zamiar coś powiedzieć, jednak starszy zdążył się
rozłączyć.
- Głupia Żaba –
wymamrotał, patrząc na wyświetlacz telefonu. Dopiero po kilku minutach dotarło
do niego, że zamiast się ubierać, to stał jak kołek na środku pokoju, więc
odrzucił komórkę na łóżko i zaczął przeglądać swoje rzeczy w szafie. Nie
wiedział w co miałby się ubrać. Poważnie. Może i był chłopakiem, ale mimo
wszystko chciał dobrze wyglądać na swojej pierwszej randce. Dlatego połowę
czasu do przyjazdu Minho zajęło mu grzebanie w swojej szafie, selekcjonowanie
nadających się do nałożenia, a kompletnego uosobienia wiochy rzeczy i w końcu
wybranie zwykłych, czarnych dżinsów, idealnie opinających jego tyłek i szczupłe
nogi oraz wygodnego, sięgającego mu do połowy pośladków, szarego swetra.
Prosto, wygodnie, no i co najważniejsze, to dobrze w tym wyglądał. Poczesał
jeszcze swoje długie włosy, związując je w koński ogon. Idealnie.
- Tae, chciałbyś...
Wybierasz się gdzieś? – usłyszał nagle i odwrócił się w stronę drzwi,
zauważając Onew, który obecnie obrzucał wzrokiem stertę ciuchów piętrzących się
na łóżku młodszego.
- Hyung, właśnie miałem
do ciebie iść. Minho zabiera mnie na randkę – oznajmił, spuszczając nieco wzrok
z lekkiego zażenowania. Tak jakoś... Cóż, nie był przyzwyczajony do mówienia o
takich rzeczach. Onew umieścił spojrzenie swoich brązowych oczu na młodszym
chłopaku i przekrzywił głowę na bok.
- Kiedy?
- Zaraz. Ma po mnie
przyjechać.
- Dokąd?
- Jeszcze nie wiem.
- Na jak długo?
- Hyung! To jakieś
przesłuchanie?! – zirytował się Tae, kiedy padło kolejne pytanie. Nagle poczuł
się jak jakiś dzieciak. Albo co gorsza, dziewczyna.
- Okej, okej! – Onew
uniósł do góry ręce w geście obrony, ale mimo to uśmiechał się.
- Nie wiem, o której
wrócimy. Nic w sumie nie wiem. Dowiem się później, ale proszę cię, nie
wydzwaniaj do mnie, okej? Nie jestem dzieckiem, ani tym bardziej jakąś głupią
nastolatką, którą trzeba się zajmować.
- Wolałbym...
- Hyung, proszę.
- Ech, no dobra. Ale masz
do mnie zadzwonić w razie co. Będę ciągle przy telefonie.
- Wiem, dzięki – Taemin
posłał mu lekki uśmiech i w tym momencie rozległ się dzwonek domofonu.
Automatycznie wybiegł z pokoju, otwierając i poprawił swój sweter, czekając
cierpliwie przy drzwiach. Był wdzięczny Onew, że ten obiecał mu, nie dzwonić.
Cóż, już nie raz się zdarzało, że zaraz po wyjściu ze szpitala, starszy
wydzwaniał do niego za każdym razem, kiedy ten wychodził gdzieś z domu.
Wiedział, że brat się o niego martwi, ale z Minho był przecież bezpieczny,
prawda?
Kiedy w końcu usłyszał
pukanie do drzwi, otworzył je szybko z szerokim uśmiechem, aby zaraz stanąć
twarzą w twarz z ubranym w ciemne dżinsy i niebieską koszulę Minho.
- Hej – odezwał się
brunet, obrzucając spojrzeniem Tae.
- Hej – odpowiedział
młodszy, uśmiechając się jeszcze szerzej, a później złapał go za dużą dłoń,
niemal wciągając go do środka. Minho zaśmiał się pod nosem, posłusznie wchodząc
do środka i przywitał się z Jinkim, który obserwował ich, stojąc w wejściu do
pokoju Taemina.
- Myślę, że Taemin nie
chciałby, abyś teraz wszedł do jego pokoju, sądząc po bałaganie, jaki w nim panuje
– powiedział starszy Lee, widząc, że Minho kieruje się w tę stronę. Taemin
automatycznie doskoczył do swojego chłopaka, łapiąc go za ramię i pociągnął do
salonu, sadzając go na kanapie.
- Tak, hyung ma rację.
Lepiej będzie jak poczekasz tutaj. Chyba, że wolisz już iść.
- A wszystko załatwiłeś
co miałeś zrobić?
- W sumie to tak...
- No to możemy od razu
iść – zaśmiał się Choi, wstając z powrotem za kanapy. Widział, że Taemin lekko
się denerwuje. Czyżby stres przed pierwszą randką? On sam także się stresował.
Nie był z nikim od czasów kiedy chodził z Taeyeon. Już w sumie nawet nie
pamiętał jak to jest być na randce. Mimo to, cieszył się. W końcu będzie mógł
spędzić więcej czasu z Taeminem, zbliżyć się do niego i nie będzie to
ograniczone szpitalem i plączącymi się wszędzie pielęgniarkami albo Onew. W
końcu będą mogli być po prostu sami i podobała mu się ta myśl. Nawet bardzo.
- Więc chodźmy – młodszy
Lee uśmiechnął się do niego, wyciągając w stronę Choi swoją dłoń. Starszy
automatycznie za nią chwycił, kierując się do wyjścia. Zerknął na ich złączone
dłonie. Taemin miał małą dłoń, jednak idealnie pasującą do jego. Była też nieco
chłodniejsza, ale brunet mógł ją ogrzać swoją, zawsze ciepłą. „Czy to nie tak
właśnie powinno być?” – pomyślał, kiedy zamykali za sobą drzwi. Powoli poszli
do windy, nie zamieniając między sobą ani jednego słowa. Jakoś tak nie
potrzebowali tego. Po prostu wystarczyło im, że trzymali się za ręce, wychodząc
spokojnie z parkingu i podchodząc do samochodu.
- Więc... gdzie mnie
zabierasz? – spytał Taemin, kiedy już siedział w samochodzie starszego.
- Zobaczysz, ale myślę,
że ci się spodoba – odpowiedział Minho, zapinając mu pas. Taemin uśmiechnął się
na ten gest. Sam mógł to zrobić, a jednak podobało mu się, to że to Minho
zapiął mu pas.
- A jeśli się nie
spodoba?
- Zawsze będziemy mieć drugą randkę, aby ją naprawić.
- A jeśli nie zgodzę się
na drugą randkę?
- Zgodzisz – powiedział
pewnie starszy, pochylając się i delikatnie muskając jego usta swoimi. Oboje
poczuli jak po ich ciałach przebiegł elektryzujący dreszcz na ten, w sumie,
mały kontakt. Taemin od razu oddał pieszczotę, przymykając oczy, a później je
otworzył, kiedy Minho się odsunął, zapinając swój pas i ruszając. Ich pierwszą
randkę czas zacząć.