Taemin w połowie siedział, w połowie leżał na łóżku,
wpatrując się w okno po swojej prawej stronie. Westchnął ciężko. Żebra bolały
go niemiłosiernie, a kolejnej dawki morfiny nie mógł dostać, bo lekarze nie
chcieli przedawkować leku. Przymknął na chwilę powieki, biorąc nieco głębszy
wdech. Miał nadzieję, że ból szybko minie, chociaż doskonale zdawał sobie
sprawę, że to wcale nie jest takie łatwe. Już raz go rozcinali i pamiętał, jak
musiał dochodzić do siebie przez niemal dwa tygodnie, aż w końcu żebra zupełnie
przestały boleć. Czuł, jak serce bije mu nierównym rytmem. Czasami nieco
szybciej, a czasami wolniej, ale nie martwił się tym, bo doktor poinformował go, że takie wahania mogą się
pojawić.
- Nuda – wyszeptał cicho, otwierając oczy. W szpitalu leżał
już trzeci dzień i akurat dzisiaj jego rodzice ani hyung nie mogli przy nim
siedzieć. Co prawda miał jakąś książkę do czytania, ale jakoś niespecjalnie go
interesowała. Myślał o tym, jak Jonghyun i Key wpadli go odwiedzić dzień
wcześniej. Wtedy przynajmniej było wesoło. Minho do niego nie zajrzał. Może był
zajęty? Taemin nie wiedział, ale naprawdę chciał, aby starszy do niego
przyszedł. Nawet jeśli jego widok bolał, to jednak ta nikła świadomość, że się
o niego martwił, że chciał go odwiedzić, sprawiała, że czuł się nieco lepiej.
Uśmiechnął się smutno, spuszczając wzrok i ponownie westchnął.
- Powoli wracają ci kolory – usłyszał dobrze znajomy,
charyzmatyczny głos i od razu spojrzał w stronę drzwi. Oczy niemal wyszły mu z
orbit, kiedy zobaczył w nich Minho. „Przyszedł” – pomyślał, dopiero teraz
zdając sobie sprawę, że ma otwarte usta. Szybko je zamknął i odchrząknął.
- Hyung – powiedział cicho, chcąc się w ten sposób z nim
przywitać. Brunet uśmiechnął się lekko i wszedł głębiej do pomieszczenia,
wcześniej zamykając za sobą drzwi. Chciał porozmawiać z Taeminem na osobności i
mieć pewność, że nikt go nie podsłucha. Usiadł na krześle przy łóżku młodszego,
starając się jakoś ukryć fakt, że serce ścisnęło mu się na jego widok. Taemin
był blady, wyglądał na osłabionego, a w jego oczach nie czaiły się wesołe
iskierki, które miał okazję tyle razy widywać. I coś we wnętrzu Minho mówiło
mu, że to przez niego.
Taemin obserwował każdy jego ruch. Widział, jak starszy
stawia na szafeczce obok łóżka torbę z jakimiś rzeczami. Podejrzewał, że to
słodycze, ale nic nie powiedział. Czuł się dość… nieswojo w towarzystwie Minho.
Z jednej strony cieszył się, że starszy jednak go odwiedził, ale z drugiej… nie
wiedział jak się zachować. Nie umiał też spojrzeć mu w oczy, bo za każdym
razem, kiedy to robił w swojej głowie słyszał słowa z tamtej nocy. A to
sprawiało mu ból.
- Taemin… - zaczął starszy, ale nie wiedział w jaki sposób
dobrać słowa, tak, aby było dobrze. Spojrzał na Lee, starając się jakoś ułożyć
sobie w głowie zdania, które za chwilę miał zamiar wypowiedzieć. Denerwował
się, może nieco bał, bo nie wiedział jaka będzie reakcja młodszego. Nawet nie
miał pewności, czy ten zechce go wysłuchać. Odchrząknął i ponownie zaczął:
- Chciałbym cię prosić, abyś mnie wysłuchał. Mógłbyś to dla mnie zrobić?
- Chciałbym cię prosić, abyś mnie wysłuchał. Mógłbyś to dla mnie zrobić?
Młodszy chłopak spojrzał na niego z zaskoczeniem i zmarszczył
brwi. Czuł, że to wcale nie będzie jakaś zwykła, przyjacielska rozmowa, w
której Minho popyta go o zdrowie i jak to się w ogóle stało, że trafił do
szpitala. To miało być coś ważnego, więc pokiwał twierdząco głową, nie
odzywając się. Brunet odetchnął nieco, ale już po chwili ponownie się spiął i
rozsiadł wygodniej na krześle, mając nadzieje, że zmiana pozycji nieco go
rozluźni. Mylił się.
- W dniu… wypadku, może tak to lepiej będę nazywać. W dniu
wypadku przyjechałem wraz z Key i Jonghyunem do szpitala. Ty byłeś jeszcze na sali
operacyjnej. Czekałem z twoją mamą, a później, kiedy lekarz powiedział, że cię
przewożą, poszedłem zawiadomić resztę. Jinki hyung mnie zobaczył i powiedział mi, że… - przerwał, zerkając na
chłopaka. Po minie Taemina mógł stwierdzić, że ten domyślał się, co takiego
mógł powiedzieć mu Onew. Mimo to, postanowił kontynuować:
- Powiedział mi, że kiedy byliśmy na wyspie Jeju, ja i ty…
spędziliśmy razem noc oraz, że… jesteś we mnie zakochany.
Na twarzy Taemina malował się wyraz grozy. Patrzył na
starszego z przerażeniem i miał
nadzieję, że właśnie się przesłyszał. Czy Minho powiedział, że Onew wygadał mu
o tym, co działo się na wyspie? Rzucił błagalne spojrzenie w kierunku bruneta,
mając nadzieję, że jednak się przesłyszał, ale jego mina i wzrok mówiły mu co
innego. Taemin automatycznie poczuł, jak robi mu się niedobrze, a serce zaczyna
walić, co zdołał zarejestrować kardiomonitor, do którego był podłączony.
- Wow, spokojnie. Nie denerwuj się. Proszę, spokojnie –
powiedział szybko Minho, widząc na motorze wzrastające tętno młodszego. Nie
chciał, aby ten nabawił się jakiegoś ataku albo czegoś innego. Złapał chłopaka
za dłoń, kciukiem pocierając jej wierzch. Miał nadzieję, że to go jakoś uspokoi.
- Miał nikomu nie mówić… Ty miałeś nie wiedzieć… - wyszeptał
Lee, czując jak blednie jeszcze bardziej. Ufał swojemu bratu. Ufał mu na tyle,
że był w stanie o wszystkim mu powiedzieć, a teraz nagle dowiaduje się, że ten
wszystko wygadał i to osobie, która miała o tym nic nie wiedzieć. Zabolało.
- Był pod wpływem emocji. Nie dziwię się. Z resztą, nigdy
nie sądziłem, że ma tak mocnego ciosa – wyznał starszy. Taemin spojrzał na
niego z zaskoczeniem i zmarszczył brwi.
- Co masz na myśli?
- Ta śliwa sama mi się nie zrobiła – wskazał na siniaka pod
swoim lewym okiem. Oczy młodszego powiększyły się dwukrotnie na ten widok.
Jinki go uderzył? Naprawdę to zrobił?
- Przepraszam za niego. To idiota.
Tym razem to Minho wpadł w zaskoczenie. Nie spodziewał się
przeprosin. Z resztą i tak zasłużył na ten policzek i jedyną osobą, która powinna
teraz przepraszać, to właśnie on.
- Nie przepraszaj. To ja powinienem to zrobić.
- Niby dlaczego?
- Jak to?
- Niby dlaczego miałbyś mnie przepraszać, hyung?
- Byłem pijany i…
- Tak, a ja to wykorzystałem.
Zapadła między nimi cisza. Minho wpatrywał się w niego z
osłupieniem, a Taemin utkwił swój wzrok w ścianie. Było mu głupio. Czuł się
zraniony, zdradzony przez swojego brata, nieco zawstydzony, ale i przerażony.
- Co masz na myśli? – wydusił z siebie Choi. Chłopak spojrzał na niego, a
później odpowiedział drżącym głosem:
- Byłeś pijany. Zaprowadziłem cię do pokoju, widząc, że już dla ciebie za dużo. Chciałem cię rozebrać, ale ciężko mi to szło i zanim się obejrzałem, pocałowaliśmy się. Nie odsunąłem się. Nie odtrąciłem cię, a wręcz przeciwnie, pociągnąłem to dalej. Zacząłem całować zachłanniej, później rozbierać cię, dotykać i zanim się obejrzałem oboje byliśmy nadzy. Wykorzystałem fakt, że nie byłeś wtedy w pełni sobą i się z tobą przespałem. A co było później, to już inna historia.
- Byłeś pijany. Zaprowadziłem cię do pokoju, widząc, że już dla ciebie za dużo. Chciałem cię rozebrać, ale ciężko mi to szło i zanim się obejrzałem, pocałowaliśmy się. Nie odsunąłem się. Nie odtrąciłem cię, a wręcz przeciwnie, pociągnąłem to dalej. Zacząłem całować zachłanniej, później rozbierać cię, dotykać i zanim się obejrzałem oboje byliśmy nadzy. Wykorzystałem fakt, że nie byłeś wtedy w pełni sobą i się z tobą przespałem. A co było później, to już inna historia.
- To nie ja zacząłem?
- Nie. Już mówiłem.
Minho wstał z krzesła i podszedł do okna. Musiał przyjąć to
wszystko do świadomości. Przejechał dłonią po swoich czarnych włosach, a
później wypuścił z płuc nagromadzone powietrze. Tego się nie spodziewał. Według
tego co mówił Onew, wychodziło, że to on musiał wykorzystać młodszego, a nie na
odwrót.
- Kiedy obudziłem się na drugi dzień przed oczami miałem
kilka scen z tobą w roli głównej. Myślałem, że to może sen, ale okazało się, że
to rzeczywistość. Dlaczego postarałeś się o to, abym nie pamiętał? – spytał,
przenosząc wzrok z widoku za oknem na młodszego.
- Bo było mi głupio, wstyd i nie wiedziałem jaka będzie
twoja reakcja. Jakby nie patrzeć jestem facetem.
- Dużo o tym myślałem. O tobie i o tym co powiedział mi
Onew. Chciałby cię o coś zapytać i proszę o szczerą odpowiedź – podszedł do
niego, siadając na brzegu łóżka i spojrzał prosto w te brązowe tęczówki. Taemin
drgnął i zaczął nerwowo bawić się swoimi palcami, ale mimo to, pokiwał głową na
znak, że się zgadza.
- Kochasz mnie, Lee Taemin?
Młodszy automatycznie znieruchomiał. Chciał odwrócił wzrok,
uciec gdzieś, byleby uniknąć udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Serce zaczęło
bić mu jeszcze mocniej, a dłonie pocić się od nadmiaru stresu. Przełknął głośno
ślinę, przymykając oczy. Nie sądził, że przyjdzie mu mówić o tym, co do niego
czuje. A przynajmniej nie tak szybko.
- Taemin – szepnął Minho, chcąc uzyskać w końcu odpowiedź. Denerwował
się jeszcze bardziej, ale i pragnął, aby młodszy potwierdził jego słowa. Utkwił
w nim swoje charyzmatyczne spojrzenie i czekał, czując jak jego serce staje się
coraz cięższe od tej niewiedzy.
- Tak – wydusił w końcu z siebie Lee. – Kocham cię – dodał już
nieco pewniej i otworzył oczy. Bał się, ale skoro Minho już wiedział, to po co
miał to ukrywać? Nie było sensu kłamać. Jego czyny i zachowanie same by go
zdradziły.
Starszy poczuł, jak z jego serca spada jakiś wielki kamień i
ogarnia coś na kształt radości. Uśmiechnął się delikatnie, wypuszczając powietrze
z płuc.
- Powiedz coś – poprosił młodszy, nie wiedząc jak się
zachować. Jak w ogóle zareagować na uśmiech, który wypłynął na twarz bruneta.
Czuł tylko, że jeśli Minho zaraz czegoś nie powie, to chyba zwariuje. Albo
ponownie dostanie jakiegoś ataku.
- Rok temu byłem szczęśliwym mężczyzną. Miałem narzeczoną, z
którą wiązałem swoje plany na przyszłość. Mogłem codziennie ją widzieć,
słyszeć, czuć. Byłem naprawdę szczęśliwy, ale później zdarzył się ten wypadek i
w jednej chwili, w jednym momencie lekarz mówi mi, że osoba, którą kochałem
całym sercem nie żyje. Nie masz pojęcia, jak bardzo wtedy cierpiałem. Nagle mój
świat się zawalił, a ja… utknąłem – powiedział cicho Choi, przymykając oczy. W
końcu przyszła najtrudniejsza część rozmowy i mimo, że wspomnienia i mówienie o
tym bolały, nie miał innego wyjścia. Zacisnął więc powieki i wziął głęboki
oddech, mówiąc dalej:
- Nie umiałem się odnaleźć. Nie było jej obok mnie, więc
popadłem w depresję. Stałem się kimś innym. Z resztą tak samo jak Jonghyun, z
tą różnicą, że ja odciąłem się od ludzi, a on do nich uciekł w swoim wirtualnym
świcie. Key jako jedyny się nie zmienił i za wszelką cenę starał się nas
ratować. Mnie i Jjonga. Wyciągał na imprezy, ciągle marudził, udawał, że tak naprawdę
nic się nie stało. Chyba tylko dzięki niemu kompletnie nie oszalałem, ale mimo
to, nie zdołał sprawić, abym ponownie stał się tym dawnym Minho. Uśmiechałem
się, ale to był sztuczny uśmiech. Tak samo śmiech i wszystko inne. Zacząłem
grać i wtedy poznałem ciebie – uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie ich
pierwszego spotkania. Taemin słuchał go z bolącym sercem, ale nie przerywał.
Chciał wiedzieć do czego starszy zmierzał.
- Pojawiłeś się nagle z tym swoim uśmiechem na pół tworzy i
ciągłym optymizmem. Zacząłeś mnie nawiedzać w pracy, później ten mecz, byłeś
obok, a ja przypomniałem sobie, czym jest uśmiech. Taki prawdziwy uśmiech i
radość. Zacząłeś mi ją dawać, Taemin. Pomogłeś wrócić do świata żywych. Ja…
Kocham Taeyeon. Kocham i podejrzewam, że nigdy nie przestanę tego robić, bo
była moją pierwszą miłością, ale tak nie może być cały czas. Po tym jak Onew mi
przywalił, zrozumiałem, że czas w końcu odłożyć przeszłość na bok, dlatego…
Otworzył oczy i spojrzał w czekoladowe tęczówki Taemina, w
których pojawiło się kilka łez. Szybko starł je swoimi palcami, uśmiechając
delikatnie. Nie chciał, aby młodszy płakał. Nie przez niego. Już dość smutku.
- Nauczyłeś mnie ponownie czuć radość i ją okazywać. Nauczyłeś,
jak naprawdę wygląda śmiech. Wiele dla mnie znaczysz, Minnie. Nauczyłeś, co to
znaczy żyć na nowo, dlatego chciałbym cię spytać, czy… Nauczyłbyś mnie na nowo
kochać? – dokończył cichy szeptem.
Taemin patrzył na niego z jeszcze większym zaskoczeniem, niż
wcześniej. Miałby go nauczyć miłości? Chciał tego. Pragnął, ale bał się i to
bardzo. Nie chciał więcej cierpieć, dlatego w pierwszej chwili pomyślał, że
powinien odpowiedzieć mu, aby poszukał sobie innego nauczyciela, jednak nie
umiał tego zrobić, bo patrząc w oczy Minho, widział nadzieję, szczerość,
pragnienie. Czego pragnął? Czyżby jego? Kolejna łza spłynęła po jego policzku,
kiedy przełykał z trudem ślinę.
- Pocałuj mnie – wyszeptał. – Pocałuj, tak naprawdę. Z
własnej woli – dodał, widząc zdziwienie w oczach bruneta. Minho uśmiechnął się
delikatnie i pochylił nad nim, czując jak nagle serce bije mu jeszcze szybszym
rytmem, niż wcześniej. Przymknął oczy, aby zwiększyć doznania i w końcu musnął ustami
wargi młodszego. Z początku zrobił to tak delikatnie, jakby to skrzydła motyla
dotknęły jego ust, ale już po chwili pogłębił pieszczotę, pewniej obejmując
wargi chłopaka. Usłyszał jęk. Cichy, słodki i spodobało mu się to, więc naparł
jeszcze mocniej na tą delikatną część ciała Taemina, smakując jej jeszcze
bardziej. Zadrżał nieco z przyjemności i w końcu oderwał od chłopaka, kiedy
tylko zabrakło im tchu, a kardiomonitor zaczął jeszcze głośniej piszczeć.
Oddychał ciężko, usta miał nabrzmiałe i wilgotne, a serce
waliło mu w piersi jak oszalałe. Ich pierwszy pocałunek. Taki świadomy, bez dodatku
alkoholu, który oboje zapamiętają na długo.
- Dobrze, Minho – wydyszał, patrząc brunetowi w oczy.
- Nauczę cię na nowo kochać – dodał i w odpowiedzi poczuł,
jak Minho ponownie przykrywa jego wargi swoimi.