Nastąpi tutaj nawiązanie do greckich bogów, ale nie doszukujcie się niczego z historii. Cały świat, w którym dzieje się fabuła, wszystko to mój wymysł. Nie ma nawiązania do faktów rzeczywistych.
Wysoki brunet wybiegł z pałacu, wsiadając na swojego konia,
którego przyprowadził stajenny i odjechał, oddalając się od swojego domu.
Miasto, do którego zmierzał znajdowało się nieco bardziej w dole góry, oddalone
od zamku o jakieś dwa kilometry. Wierzchowiec czystej krwi pędził przez drogę,
niosąc swojego właściciela do wybranego celu. Minho najpierw chciał odwiedzić
wyrocznię, aby poprosić ją o jakieś wskazówki. Boa była kobietą piękną i dość
młodą, zawsze chcącą pomóc przyszłemu władcy, więc nie obawiał się zadawać jej
pytań. Gdy tylko zbliżył się do miasta, usłyszał gwar ulicznych rozmów. Ludzie
przekrzykiwali się, próbując coś sprzedać, nie zauważając nawet, że wśród nich właśnie
pojawił się książę. Minho zatrzymał swojego wierzchowca i zsiadł z niego,
poprawiając jedwabną koszulę, którą miał na sobie.
- Wasza wysokość – powiedział jeden z wieśniaków, widząc
księcia i ukłonił się, okazując mu szacunek. Minho uśmiechnął się, kładąc dłoń
na ramieniu mężczyzny i zmusił go, aby się wyprostował.
- Popilnuj proszę mojego konia, zanim nie wrócę – odezwał
się, podając cugle mężczyźnie i pogłaskał wierzchowca po pysku.
- Tak jest, panie. Będzie bezpieczny w moich rękach.
- W to nie wątpię. Zapłacę ci jak wrócę.
Minho ruszył powoli przez tłum, kierując się do miejsca, w
którym zamieszkiwała wyrocznia. Przedzierał się przez ludzi, czasem o kogoś
zahaczając, ale się tym nie przejmował. Kilka osób rozpoznało go i ukłoniło się
z szerokim uśmiechem. Minho widział w ich oczach ciche pytania o przyszłość
miasta. Wiedział, że się martwią. Interesowali się tym, czy wybraniec został
już odnaleziony. Był ich przyszłością, jedyną nadzieją. Tak samo jak młody
książę. Kiedy znalazł się dość blisko mieszkania wyroczni, wpadła na niego
młoda dziewczyna, potykając się i uderzyła głową o jego pierś. Minho
automatycznie złapał ją pod ramieniem i w talii, aby nie upadła i spojrzał w
dół ze zmartwieniem.
- Nic ci się nie stało? – spytał, próbując dostrzec twarz
dziewczyny. W końcu uniosła ją do góry i Minho poczuł jakby czas się zatrzymał.
Widział ogromne, ciemnobrązowe oczy, w których niemal utonął. Kobieta była
piękna. Ładniejsza niż, którakolwiek z kapłanek, z którymi miał dotąd styczność.
Delikatne rysy twarzy, mały, lekko zadarty nosek; pełne, malinowe wargi, teraz
nieco rozchylone i te oczy. Niczym płynna czekolada, pełne iskier, okolone
wachlarzem długi rzęs.
- Nic mi nie jest – odpowiedziała, a Minho poczuł jak
przechodzi go dreszcz na dźwięk jej głosu. Pomógł jej stanąć prosto i obserwował
jak poprawia swoją błękitną suknię, a później długie, sięgające ramion
miedziane włosy.
- Cieszę się – wydusił z siebie z uśmiechem, a kobieta jakby
znieruchomiała, ponownie patrząc na niego. Jej oczy stały się ogromne, kiedy
odkryła kto jej pomógł.
- Książę Minho! Och, przepraszam wasza wysokość za swoją
niezdarność! – powiedziała pośpiesznie, kłaniając się i pochylając głowę do
dołu, aby nie utrzymywać zbyt długiego kontaktu wzrokowego z kimś tak wyżej
urodzonym jak przyszły następca tronu. Minho automatycznie złapał ją palcem za
brodę, unosząc do góry jej twarz.
- Nie musisz przepraszać. To zaszczyt uratować przed
upadkiem kogoś tak pięknego jak ty.
Obserwował jak policzki dziewczyny czerwienieją na ten
komplement i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Jesteś jedną z kapłanek? – spytał. Dziewczyna pokręciła
przecząco głową, wyjaśniając:
- Muszę zajmować się starą matką.
- Rozumiem. Szkoda, bo ktoś tak piękny powinien należeć do
szeregu kapłanek.
- Dziękuję panie, ale obawiam się, że już muszę iść.
- Oczywiście.
Kobieta ukłoniła się przed nim po raz ostatni i ruszyła
przed siebie, znikając w tłumie. Minho uśmiechnął się pod nosem, idąc w swoją
stronę. Po kilku minutach wchodził do ogromnego domu, wyłożonego marmurem,
gdzie mieszkała Boa. Jego kroki odbijały się echem od idealnie wypolerowanej
podłogi, kiedy kroczył pewnie korytarzem. W końcu zatrzymał się przed
mahoniowymi drzwiami i zapukał w nie dwa razy. Nie musiał nawet zbyt długo
czekać, jak zostały przed nim otwarte i ujrzał młodą dziewczynę, która służyła
wyroczni.
- Wasza wysokość, proszę wejść. Czeka na ciebie –
powiedziała dziewczyna, kłaniając się nisko. Minho poczochrał ją po rudych
włosach i wszedł do pomieszczenia. Nie było ono zbyt wielkie. Jego komnata była
o wiele większa, ale nie to było ważne, a kobieta, która siedziała na wygodnej
leżance, w długiej, białej sukni, która idealnie okrywała jej smukłe ciało. Boa
patrzyła na niego zamglonym wzrokiem, a jej kruczoczarne włosy spływały falą po
szczupłych ramionach.
- Ach, młody książę. Spodziewałam się ciebie dzisiaj –
odezwała się, a jej głos był niczym śpiew słowika. Delikatny i piękny jak ona
sama. – I wiem też o co chcesz mnie zapytać.
- Boa – Minho pochylił delikatnie głowę w geście przywitania
i okazania szacunku kobiecie, która ze wszystkich mieszkańców w królestwie była
najbliżej bogów. Wyrocznia uśmiechnęła się, wstając ze swojego miejsca i
podeszła do księcia, kładąc swoją małą dłoń na szerokim barku mężczyzny.
- No dalej, książę. Pytaj – wyszeptała, przesuwając dłonią
po jego ramieniu.
- Jonghyun wrócił dzisiaj z wyprawy i niestety nie udało mu
się go znaleźć.
Boa zaśmiała się dźwięcznie, zupełnie nie zaskoczona
odpowiedzą księcia.
- Mówiłam, że ta wyprawa na nic wam się zda. On jest tutaj,
książę. W tym mieście, bliżej niż ci się wydaje.
- Gdzie dokładnie? Proszę, nie możesz mi powiedzieć nic
więcej? – Minho niemal ją błagał, dopiero teraz odkrywając jak wielką odczuwał
desperację. Kobieta przeniosła swoją dłoń na policzek wyższego mężczyzny,
gładząc go delikatnie opuszkami palców. Patrzyła na niego zamglonym wzrokiem, a
kąciki ust wygięła w ledwo widocznym uśmieszku.
- Dobrze wiesz, że nie mogę ci zbyt dużo powiedzieć, nawet
gdybym chciała. Nie wiem gdzie jest dokładnie, ale jestem pewna, że niedaleko.
- Proszę, chociaż o małą wskazówkę. Tylko tyle.
Boa odsunęła się od niego, kierując w stronę okrągłej misy z
wodą, stojącej w głębi pomieszczenia. Minho obserwował ją uważnie,
zastanawiając się jak to możliwe, że kobieta niemal płynęła po posadce, a jej
kroki były tak lekkie, że nie wydawały żadnych dźwięków.
- Słuchaj swojego ciała, książę. Żaden z twoich ludzi go nie
odnajdzie, bo nie może go wyczuć. Tylko ty. Między tobą, a nim istnieje więź.
Pożądanie, namiętność. Wasze ciała przyciągają się niczym magnezy. Słuchaj
swojego ciała – powiedziała, zanurzając dłoń w wodzie i zaczęła nią w niej
wodzić, tworząc fale.
- Odnajdę go? – spytał Minho, chcąc znać odpowiedź na to
jedno pytanie. Czy w ogóle istniała szansa, aby go odnalazł? Czy zdąży? A może
zawiedzie i jego ludzie umrą, a on wraz z nimi?
- Tego nie wiem. Wszystko zależy od ciebie książę i od tego
jak postąpisz. Mimo, że jestem wyrocznią, nie znam pełnej przyszłość. Nawet
sami bogowie jej nie znają, bo ta ciągle się zmienia. Każda decyzja, gest
wpływa na wydarzenia, które nastąpią. To ludzie są panami swojego losu. Ty sam
książę, kreujesz swoją przyszłość.
Minho stał przez chwilę w miejscu, przetwarzając w głowie
słowa wyroczni. On sam był kreatorem swojej przyszłości. Zmarszczył brwi. Teraz
martwił się jeszcze bardziej, niż wcześniej, bo nie tylko jego przyszłość
spoczywała na jego barkach, ale i ludzi żyjących w królestwie. Każda jego
decyzja wpływała na ich życie.
- Dziękuję – wyszeptał, pochylając głowę, a Boa jedynie
uśmiechnęła się do niego, powtarzając:
- Słuchaj swojego ciała, książę i przekaż sir Jonghyunowi,
że to co zostawił, wróci do niego i to dość szybko.
Mężczyzna skinął głową, kierując się do wyjścia i już po
chwili jego kroki ponownie odbijały się echem od marmurowej podłogi. Wyszedł na
zewnątrz, przystając na chwilę i rozejrzał się. Ludzie przechadzali się ulicami
miasta, rozmawiali, śmiali się. Wydawali się być szczęśliwymi, ale Minho
wiedział, że w głębi serca czuli obawę. Był za nich odpowiedzialny. Za każdą
kobietę, mężczyznę i dziecko, które żyło w tym królestwie. Dlatego postanowił
posłuchać rady wyroczni i wsłuchać się w swoje ciało, mając nadzieję, że już
niedługo odnajdzie wybrańca i zapewni swojemu ludowi bezpieczną przyszłość.
A czy przypadkiem ta piękna kobieta to nie jest piękny chłopiec? xD
OdpowiedzUsuńCzekam na next. ^^
Zdaje mi się,że ta "kobieta" to Taemin ^.^
OdpowiedzUsuńBardzo mnie wciągnęło. Czekam na nexta i weny życzę :)
Jokie
Bardzo mi się ten rozdział podoba i już nie mogę się doczekać następnej część.Twoja najlepsza kumpela Monika.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie. ;))
OdpowiedzUsuńZałożę się, że Minho teraz będzie chadzać po mieście w poszukiwaniu pięknego młodzieńca, a znajdzie piękną dziewczynę? ~~
OdpowiedzUsuńWidzę, że opowiadanie będzie się utrzymywało w ciekawym klimacie niepewności :D
Dziękuję za odpowiedzi na pytania i czekam na dalsze części :3
To jest świetne *_*
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejny rozdział.
~Mańka i Zocha
Czyżby tą kobietą, którą spotkał Minho, był Tae? Trochę mnie to bawi, ale tak naprawdę, to bardzo sprytnie wykorzystujesz jego urodę.
OdpowiedzUsuńByła tam jedna literówka, ale teraz nie umiem jej znaleźć xD
Rozdział bardzo mi się podobał. Mam nadzieję, że wena nadal będzie Ci dopisywała i następne części będą się szybko pojawiały. Będę ich wyczekiwała z niecierpliwością ;D
Pozdrawiam ;3
Awwww ~! To było świetne :3 Czekam na kolejny rozdział . C:
OdpowiedzUsuńTaemin w przebraniu kobiety ^^
OdpowiedzUsuńNo bo któż inny mógłby tak zwrócić uwagę Minho?
Czekam z niecierpliwością na dalsze części ^^
Nominowałam Cię do Liebster Blog!
OdpowiedzUsuńhttp://shensheu-yaoi.blogspot.com
Elegancko za jednym zamachem nadrobiłam zaległości. :D Przyznaję, że pomysł zaskakujący, choć chyba się pogubiłam w tych całych zeusowych zasadach. xD No poza tym, że wiem, iż Minho ma znaleźć swojego wybranka, którego ma zapłodnić. Czy ja dobrze rozumiem, że jak już się znajdą, to przyjdzie czas na potomka? ;> Kurczę, ale między księciem - Minho, a wybrańcem - Tae - nie ma istnieć miłość tylko pożądanie, bo ono ma ich połączyć i dać nowego potomka. Dobrze to ogarnęłam, prawda? No i jak to tak, no love? Wyczuwam, że pojawią się komplikacje. ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ta "piękna dziewczyna" to nasz piękny Taemin. ^^
OdpowiedzUsuńA skoro tak, to Minho znalazł już wybrańca. ;3 Wyrocznia mogła mu wspomnieć, że już go spotkał, to byłoby mu łatwiej. Ale nie - trzeba biednemu Żabolowi... chciałam powiedzieć księciu utrudniać zadanie -,-. Mam nadzieję, że jednak on i Taemin będą się kochać (w sensie "kocham cię", a nie "bzykajmy się" ^^). No, to by było na tyle. Twoje cudowne opowiadania odciągają mnie od nauki, a próbuję geografię zaliczyć (mam 2/3 -.-). Zgadzam się z Kirke - komplikacje muszą być. W końcu chodzi o Minho i Taemina, którzy MUSZĄ być w sobie zakochani! Innej opcji nie widzę! ^^ Pozdrawiam i mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział "Heart" i innych opowiadań, które "stoją w miejscu". :)
Łaaaaaaaaaaał....... ^^
OdpowiedzUsuńChcę następny rozdział plosie *.*
OdpowiedzUsuń-Sakuyu
To jest normalnie boskie i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, który mam nadzieję, że pojawi się bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńCo więcej, męska ciąża to coś, czego nie można spotkać zbyt często na blogach, dlatego dawaj nexta.
Zapraszam również do mnie na http://oldschool-yaoi.blogspot.com/ Piszę tam inne opo, ale właśnie jakiś czas temu postanowiłam, jako odskocznię, napisać 2Min i mam już pierwszy rozdział.
To na tyle, bo za bardzo się rozpisałam.
Pozdrawiam i życzę dużo weny, bo przecież musisz mi skończyć to opowiadanie xd
Kiedy następny rozdział? :D
OdpowiedzUsuńProszę dodaj kolejny rozdzial :(. Nie musi byc nawet z tego opowiadania, bylebys cos dala nam do przeczytania. Wszyscy tu czekamy i prosimy, bo kochamy to co piszesz. Od dluzszego czasu masz zastuj z wieloczesciowkami, co jest dla nas bolesnym ciosem ponizej pasa. Wroc do nas!
OdpowiedzUsuńjoł ;D pierwszy raz komentuję u Ciebie, bo po prostu oczarowałaś mnie swoim pisarskim talentem. w prawdze jestem tu pierwszy dzień, ale praktycznie przeczytałam wszystko, co zamieściłaś. :D świetnie piszesz. a co do rodziału-też pomyślałam, że ta śliczna dziewczyna to Taemin xD
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Minho martwi się o swój lud. to takie fajne xD i wgl pierwszy raz czytam opo o takiej tematyce :D . wgl pomysł z tym, że mężczyzna ma urodzić - nigdy bym na to nie wpadła. jak tylko o tym przeczytałam, to aż mnie ścisnęło na myśl o bólu jaki by ten facet musiał znieść, a że jeszcze potem ma umrzeć to już w ogóle...
chciałam przeczytać to zanim przejdę do innego Twojego opka, bo uznałam, że ten mnie nie zaciekawi, a tu proszę. ;D
przepraszam za taki chaos w mojej wypowiedzi, ale no xd
także czekam na kolejną część. :D
weny!
Ż.~
Kiedy następny ? Czekam już rok.
OdpowiedzUsuńBłagam o next, zakochałam się w tym opowiadaniu, jest nieziemskie i wciagajace:) masz talent do pisania:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze mnóstwa weny<3
Katrin