Nastąpi tutaj nawiązanie do greckich bogów, ale nie doszukujcie się niczego z historii. Cały świat, w którym dzieje się fabuła, wszystko to mój wymysł. Nie ma nawiązania do faktów rzeczywistych.
Kiedy Zeus stworzył ludzi zauważył, że tworzą
oni duże grupy i zasiedlają wybrane tereny. Między nimi raz ciągle wybuchały
wojny o teren i władzę. Władca piorunów doszedł więc do wniosku, że powinien
coś z tym zrobić. Podzielił więc kontynenty na Ziemi, tworząc kilka oddzielnych
królestw, w których mogli żyć ludzie. Postanowił też wyznaczyć im królów –
ludzi, którzy mogliby sprawować władzę w każdym z wybranych
królestw, dbać o swój lud i móc kontaktować się z bogami. Chciał, aby męska
siła każdego z królów była wystarczająco duża, żeby mógł zapanować nad
tak liczną grupą ludzi. Oczywiście mógł wyznaczyć na dane miejsce
kogoś z półbogów, ale doszedł do wniosku, że to człowiek powinien władać nad
innymi ludźmi. Zorganizował więc turnieje. Po jednym w każdym królestwie, gdzie
kilku mężczyzn musiało stoczyć ze sobą walkę, a najlepszy z nich zmierzyć się z
bestią. Ten, który wychodził zwycięsko z ostatniej bitwy, zostawał mianowany
władcą danego terenu, rozpoczynając dynastię swojego rodu. Zeus wiedział jednak,
że ludzie potrafią być chciwi i lubują się w intrygach, a dla władzy są zdolni
zrobić wszystko. Dlatego, aby mieć pewność, że tylko chłopcy z wybranej przez
niego dynastii będą władać na danym terenie, a każdy kolejny król będzie równie
silny jak pierwszy władca, postanowił stworzyć kilka zasad. Pierwsza z nich
głosiła, że władcą może być tylko chłopak zrodzony z dwóch mężczyzn. Naznaczył
więc każdego zwycięscę turniejów znakiem słońca, które zdobiło jego skórę,
dając mu tym samym zdolność zapłodnienia osobnika tej samej płci. Jednak to nie
wszystko. Zeus poprosił swoją małżonkę – Herę, aby wyznaczyła wśród ludu
chłopaka, który będzie zdolny do poczęcia i urodzenia dziecka. Hera wybrała
więc z każdego królestwa po jednym młodym chłopcu, którego naznaczyła znakiem
księżyca, czyniąc go wybrańcem. I tak jak księżyc był cichym
kochankiem słońca, tak wybraniec stawał się kochankiem króla. Chłopcy ci byli
piękni, często o dość kobiecej urodzie i delikatnej budowie ciała,
skórze aksamitnej niczym płatki róży. Kiedy pierwszy wybraniec począł
dziecko – chłopca, który miał władać królestwem, zawsze przy porodzie oddawał
swoje życie dla przyszłego następcy tronu. Każdy kolejny książę rodził się ze
znakiem słońca, co było dowodem na to, że jako jedyny miał prawo do dziedziczenia
tronu. Zeus jednak stworzył też kolejne zasady. Ustanowił, że każdy książę
będzie w stanie zapłodnić wybrańca tylko i wyłącznie przed ukończeniem
dwudziestego piątego roku życia. Wraz z rozpoczęciem dwudziestych szóstych
urodzin ta zdolność znikała i nie mógł już spłodzić kolejnego następcy, co
było zagładą dla danego królestwa. Hera słysząc o tym, postanowiła pomóc
ludziom i wybrała najpiękniejsze kobiety w każdym królestwie, czyniąc je swoimi
kapłankami. Miały one za zadanie wziąć pod swoją opiekę każdego chłopca ze
znakiem księżyca i wychowywać go u boku księcia, aż do jego
siedemnastych urodzin, kiedy to mógł przystąpić do spełnienia swojego
obowiązku. Z pośród nich wybierano także jedną dziewczynę, która miała poślubić
nowego władcę i wychowywać nowo narodzonego dziedzica oraz być królową dla
całego ludu. Każda kobieta, która urodziła wybrańca, oddawała go pod
opiekę kapłanek, pomagając księciu wypełnić swój obowiązek. Zeus stworzył też
trzecią zasadę. Każdy kolejny książę czuł pociąg seksualny wyłącznie do jednego
mężczyzny – wybrańca. Inni byli mu kompletnie obojętni, poza kobietami. Między
wybrańcem i księciem nie było uczucia. Tutaj nie istniała miłość, a jedynie
pożądanie, potrzebne do stworzenia nowego życia. Ostatnią zasadą ustanowioną
przez władcę pioruna, była zasada dziedziczenia. Głosiła ona, że obecny władca
rządził tylko do momentu, kiedy jego syn spełniał swój obowiązek i na świat
przychodził nowy następca. Wtedy na tron wstępował obecny książę i sprawował
władzę, aż do momentu narodzin swojego wnuka. Tak było od zawsze. Mijały lata,
później stulecia i na Ziemi w każdym królestwie rządziła wyznaczona przez Zeusa
dynastia. Każdy władca spełniał swój obowiązek, dzięki czemu ludzie nie musieli
się martwić o to, że ich państwo przestanie istnieć, a oni sami umrą z głodu.
W jednym z królestw władzę sprawowała dynastia Choi.
Każdy kolejny władca rządził przez równo dwadzieścia lat, kiedy to następował
czas na zmianę króla. I tak było od zawsze. Żadnych komplikacji, ani większych
problemów. Nasza historia zaczyna się w momencie kiedy władzę sprawuje król
Siwon. Ma on dwóch synów. Prawowitego następcę ze znakiem słońca na ciele –
Minho oraz Junho - drugiego syna poczętego ze swoją małżonką Krystal. I
wszystko było by dobrze, gdyby nie fakt, że obecny książę skończył właśnie
dwadzieścia dwa lata, a przeznaczony mu wybraniec nadal nie został odnaleziony,
przez co nad całym królestwem zawisła groźba zagłady…
Minho siedział właśnie na jednym z foteli w
swojej komnacie, patrząc zmartwionym wzrokiem w okno. Widział za nim
dziedziniec przed zamkiem i przechodzących przez niego ludzi. Książę
zmierzwił dłonią swoje kruczoczarne włosy w geście irytacji i westchnął głośno.
Dwa dni temu skończył dwadzieścia dwa lata i według tradycji powinien sprawować
władzę już od dwóch lat. Zawsze tak było. Zarówno jego ojciec, jak i dziadek
oraz pradziadek i można by tak wymieniać w nieskończoność, zostawali ojcami w
wieku dwudziestu lat i wstępowali na tron. Każdy poprzedni władca, tylko nie on.
- Gdzie jesteś? – spytał, ale odpowiedziała mu tylko
cisza. Książę zwrócił swoje czarne jak noc oczy na drzwi do pokoju, które ktoś
otwierał. Po chwili zobaczył w nich swojego młodszego brata – Junho, który
wszedł do środka pewnym krokiem.
- Witaj braciszku, jak ci mija dzień? – spytał,
uśmiechając się od ucha do ucha. Minho jedynie odburknął coś pod nosem,
ponownie przenosząc spojrzenie na okno.
- Nie masz zamiaru mi odpowiedzieć? – odezwał się
młodszy książę, podchodząc do jednego z foteli, stojącego naprzeciwko tego, w
którym siedział Minho i zajął go, rozsiadając się wygodnie.
- Dobrze wiesz jak mi mija dzień, więc po co pytasz? –
odpowiedział po dłuższej chwili milczenia starszy z mężczyzn, ponownie patrząc
na swojego brata.
- Nadal go nie znaleźli, co?
- Dokładnie.
- Myślisz, że będziesz w stanie spełnić swój
obowiązek, czy jednak nasze królestwo przestanie istnieć?
Minho wyprostował się, czując jak ogarnia go
złość. W głosie swojego brata słyszał nonszalancję, jakby ten
zupełnie nie dbał o fakt, że jego lud może zginąć.
- Wyglądasz jakbyś kompletnie się tym nie przejmował –
wycedził przez zęby starszy z nich. Junho spojrzał na brata, wzruszając
ramionami.
- A może on się w ogóle nie urodził. Może to jakaś
zmiana przeznaczenia albo coś.
- Nie. Wyrocznia mówiła, że on gdzieś tutaj jest, ale
zbyt dobrze się ukrywa.
- I nie może powiedzieć, gdzie dokładnie?
- Gdyby mogła, nie siedziałbym tutaj jak kołek,
czekając na wiadomość od Jonghyuna.
- Jak myślisz czyja to wina?
Zapadła cisza, przerywana jedynie ich oddechami. Kogo
to była wina? Oczywiście, że kobiety, która miała odwagę złamać jedno ze
świętych praw i zamiast oddać dziecko na wychowanie kapłankom, ukryła je, aby
nikt z nich go nie odnalazł. Minho podejrzewał, że kobieta nawet nie zdawała
sobie sprawy z tego jak wielkie podjęła ryzyko. Przecież tutaj chodziło także o
jej przyszłość. O życie każdego w królestwie.
- Dobrze wiesz, czyja to wina – odpowiedział,
przerywając nieco już niezręczną ciszę. Junho pokiwał głową, sprawiając, że
kasztanowe włosy ułożyły się na jego głowie w coś w rodzaju hełmu.
- Czas powoli ucieka. Ojciec zaczyna się denerwować –
mruknął młodszy z mężczyzn, przypominając sobie gniewne miny swojego ojca. Tym
razem to Minho pokiwał głową, wracając do swoich rozmyślań. Junho miał rację.
Czas powoli uciekał, działając na niekorzyść księcia, który niemal rozpaczliwie
starał się odnaleźć chłopaka ze znakiem księżyca. Obecny władca denerwował się,
zdając sobie sprawę z ryzyka, jakie wiązało się z brakiem wybrańca. Na barkach
jego syna spoczywała zbyt wielka odpowiedzialność, aby mógł spać spokojnie.
Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania do
drzwi. Minho skierował swój wzrok w stronę wejścia, mówiąc ciche „Wejść”. Drzwi
się otworzyły i wyjrzała przez nie głowa jednej ze służących, która ukłoniła
się nisko, okazując szacunek książętom.
- Wasza wysokość, sir Jonghyun wrócił właśnie z
wyprawy i czeka w sali audiencyjnej – powiedziała dziewczyna, nie podnosząc
wzroku na mężczyzn, siedzących w pomieszczeniu. Minho automatycznie zerwał się
ze swojego miejsca i ruszył do drzwi, a później długim korytarzem i schodami na
dół, aż do miejsca przebywania jednego z rycerzy i jego przyjaciela sir.
Jonghyuna. W sali audiencyjnej znalazł się dość szybko, wkraczając do ogromnego
pomieszczenia, na którego końcu stały cztery trony, a po bokach podłużne stoły
i ławki.
- Jonghyun! – zawołał, gdy tylko
zobaczył niskiego mężczyznę, siedzącego na jednej z ławek. Ten
automatycznie wstał, widząc zbliżającego się Minho i ukłonił się.
- Znalazłeś go? – spytał Minho, stając przed
swoim przyjacielem. Jonghyun pokręcił przecząco głową, mówiąc ze smutną miną:
- Przykro mi wasza wysokość.
Książę usiadł na ławce, wzdychając ciężko. Ta wyprawa
była jego nadzieją. Jonghyun zapuścił się o wiele dalej, niż wszyscy dotąd,
szukając wybrańca na obrzeżach królestwa i nie wracał przez niemal rok.
- On musi gdzieś tutaj być – wymamrotał z goryczą
Minho. Zacisnął pięści, uderzając z frustracją w stół. Nie miał czasu. Nie mógł
sobie pozwolić na tak długie oczekiwania. Musiał go znaleźć.
- Szukaliśmy naprawdę wszędzie, ale nie ma po nim ani
śladu. Sprawdzaliśmy każdego młodego chłopaka, jednak żaden z nich nie miał
znaku księżyca – wyjaśnił Jonghyun. Minho spojrzał na niego, marszcząc brwi.
Miał dość siedzenia w pałacu i czekania na jakiekolwiek wieści. Musiał sam
wyruszyć na poszukiwania. Wstał, poprawiając swoją koszulę i się odezwał:
- Każ zaprząc mojego konia, a później możesz odpocząć.
Sam zacznę go szukać.
- Tak jest, wasza wysokość.
Jonghyun skłonił się ponownie, patrząc jak Minho
kieruje się do wyjścia, a później znika za ogromnymi drzwiami.
fjebfhBHERG <333333333 WSPANIALE
OdpowiedzUsuńBo i się zaczęło ;D Zapowiada się naprawdę ciekawie, więc czekam na next.
OdpowiedzUsuńMiało być :" No i się zaczęło" Sorki za literówkę ;D
OdpowiedzUsuńZ gory ostrzegam, ze mam zly humor i sie czepiam D; Rozdzial jest, szalu nie ma, aczkolwiek mam nadzieje, ze potem bedzie ciekawiej. Nie ogarniam do konca tych zasad. Znaczy, ogarniam, ale na upartego przyczepilabym sie do nich, tylko ze mi sie nie chce i masz farta, bo bym ci marudzila. :D Ale tak czystko teoretycznie to chyba kazde poczatki sa takie troche nudnawe.
OdpowiedzUsuńZa kija nie wyobraze sobie Dino jako rycerza w zbroi. To przerasta moje mozliwosci. Albo moze i jednak nie?
... Ma to jakis sens tak w ogole?
Czekam na nowy rozdzial, liczac, ze akcja sie rozkreci a Taemin zostanie zgwalco... Odnaleziony... Bo to ma byc Taemin, prawda? Chyba... + ze wroci ci wena na Heart i ze w seody bedziesz wchodzila na komp wczesniej, BO JA SIE TU NIECIERPLIWIE, WIESZ?
Ciekawie się zapowiada. To bardzo fajne, ze ktoś nie opiera się tylko i wyłącznie na wątkach kiedy to główni bohaterowie są mniej więcej osobami zbliżonymi do rzeczywistych. Taki fantastyczny świat przedstawiony świadczy o ogromnej wyobraźni pisarza. Osobiście uwielbiam tego typu opowiadania i książki, więc jestem pewna, ze miło będzie mi się czytało. :))
OdpowiedzUsuńTakie pytanko - wystąpi tutaj Key? Jongkey? Moja kochane, najukochańsze JongKey? Rozdział jest fantastyczny. Jak na razie nie mam żadnych podejrzeń na temat dalszych wydarzeń, a to chyba dobrze znaczy, no nie? :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, bardzo oryginalny. Czekam na dalsze części i pozdrawiam.
Podejrzewam, że tak, ale to z czasem ;D
Usuń'' Wasza wysokość, sir. Jonghyun (...)'' Jak to dziwnie brzmi o.O Fajne opko jest takie inne niż wszystkie ^__^ książę Minho xD podpisuję się pod komentarz Lemon Ace z Jonghyun w zbroi ... też nie mogę go sobie wyobrazić xD JEJ kiedy następna część ? (podstawowe pytanie domagające się szybkiej odpowiedzi w postaci ff ;P) CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ ! ^_______^
OdpowiedzUsuńasjkhekhskjd ^O^ to jest świetne ~^^ Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że niedługo doczekam się Heart ^^
OdpowiedzUsuńTo nowe Opowiadanie bardzo mi się spodobało.To coś nowego.Już nie mogę się doczekać następnej cześć.Pisz szybko.
OdpowiedzUsuńMasz niesamowitą wyobraźnię... Nie mogę się doczekać odnalezienia chłopca ze znakiem księżyca. *___* Jedno malutkie ale - po "sir" nie ma kropki. :'3
OdpowiedzUsuńW sensie, nie pisze się kropki po "sir". >D
OdpowiedzUsuńJezu jaki ty masz talent do pisania. To takie świetne. <3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalny pomysł, nie ma co... Strasznie interesuje mnie dalszy rozwój akcji. Trochę dziwacznie się to czytało na początku, ale przy środku było już okej. Piszesz coś całkowicie nowego ale i świetnego. Zazdroszczę talentu i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
Nominuję Cię do Liebster award ! ^^ szczegóły znajdziesz tu: http://mylovebeast.blogspot.com/2012/12/liebster-award_13.html
OdpowiedzUsuńJuż mi się zaczyna podobać. Ten wybraniec to Taemin, nie? I w ogóle to ja nie wyrabiam jak to czytam! ^^ Po prostu nie mogłam przestać się śmiać, bo wyobraziłam sobie Minho i Jonghyuna w rajtuzach ^^ Hahaha! Booskie i oczywiście czekam na następne tak samo jak na kontynuację "Heart". Twoje opowiadania są tak wciągające, że nie mogę przestać zaglądać na stronę i sprawdzać, czy czegoś nie wstawiłaś! Najbardziej podobał mi się "Bodyguard". W każdym razie powodzenia i weny życzę! I dużo, duuuużoooo czasu wolnego na pisanie! ^^
OdpowiedzUsuńW rajtuzach? O.o To nie te czasy :D
UsuńMEGAAAAAAAAA!!!!!!!!!!! WSPANIAŁEEEEEE!!!!!!!!!!! I nie wiem co jeszcze...
OdpowiedzUsuń-Sakuyu