Rozdział 22
W dniu imprezy na głównej sali bankietowej w
hotelu „Paradise” panował największy rozgardiasz. Ludzie biegali w tą i z
powrotem to nosząc, to odnosząc jakieś rzeczy. Ktoś krzyczał, jeszcze inna
osoba wykłócała się, że dana rzecz ma stać w zupełnie innym miejscu.
Przygotowywano miejsce i stoisko dla DJ`a, a w kuchni potrawy i alkohol. Każdy
z gości hotelu był zaproszony na tę imprezę. Jeśli ktoś chciał to mógł przyjść
i potańczyć. Drzwi stały otworem, mimo że na razie trwały gorączkowe
przygotowywania.
Jonghyun
stał przed lustrem w swoim pokoju nie przejmując się tym co działo się na dole.
On po prostu przygotowywał najlepszy zestaw ubrań, układał włosy, aby wyglądały
idealnie i uśmiechał się z zadowoleniem.
-
Idealnie – powiedział sam do siebie, wybierając w końcu czarną marynarkę,
dżinsowe dość obcisłe spodnie i koszulkę z naprawdę fajnym wzorem pod spód. Położył
ubrania na łóżko, siadając na krześle obok stolika i włączył swój laptop. Od
razu zaczął pisać ze znajomymi z chatu, mimo że tak naprawdę nie chciał tego
robić. W głowie miał minę Key kiedy rozmawiał z nim dzień wcześniej. Chciał
zorganizować imprezę razem z nim. Wybrać ubrania zgodnie z jego wskazówkami,
nawet jeśli byłyby to dość dziwne kreacje. Śmiać się, oczekując przyjścia
gości. Zamiast tego musiał zabijać czas przed ekranem monitora, rozmawiając z w
sumie kompletnie nieznanymi mu ludźmi. Westchnął, rozsiadając się na fotelu.
Tęsknił za Key i mimo, że chłopak był zaledwie kilka pokoi dalej od niego, to
nie mógł spędzić z nim czasu.
Taemin
patrzył krytycznym wzrokiem na swoje czerwone, obcisłe spodnie, czarną bokserkę
i w tym samym kolorze, wykonaną ze śliskiego materiału kamizelkę.
-
Mogłem pójść na te zakupy przed wyjazdem – mruknął, wzdychając. Mama radziła
mu, aby uzupełnił zapas swoich klubowych ciuchów, ale on uparł się, że nie jest
to konieczne. Teraz jednak żałował, że tego nie zrobił, bo nie sądził, że
strój, który wybrał będzie odpowiedni na taką imprezę. I te buty. Czarne, ciężkie
można by powiedzieć, że wojskowe buty. Usiadł na łóżku, wyginając usta w
podkówkę.
-
Będziesz wyglądać naprawdę dobrze, tylko nie związuj włosów. – Podskoczył na
dźwięk głosu Taeyeon. Spojrzał w stronę balkonu i zobaczył ją, siedzącą na
fotelu z zadowolonym uśmiechem na ustach.
-
Od dawna tam tak siedzisz? – spytał.
-
Dopiero przyszłam. Czyli, że dzisiaj impreza?
- Jak widać.
-
A co tam w ogóle nowego? Działo się coś?
-
Poza tym, że Key omal się nie utopił, Jjong jest idiotą, a jego koleżanki nie dają
nam żyć jak tylko się zjawią, to nie.
-
Key wszedł do wody? – Jedna z kształtnych brwi dziewczyny powędrowała ku górze.
-
Wpadł do niej, ale Jjong go wyciągnął, a później uderzył. Teraz się do siebie
praktycznie nie odzywają.
-
To się porobiło…
-
A ty co robiłaś za ten czas?
Usta
dziewczyny wygięły się w uśmiechu, ale oczy pozostały bez wyrazu.
-
Byłam w swojej poczekalni i przerobiłam ją na Hawaje. Szkoda tylko, że samej
było trochę nudno.
-
W to nie wątpię.
-
Ale w sumie to nie jest aż tak źle.
Taemin
pokiwał głową, ponownie odwracając się w stronę leżących na łóżku ubrań.
Naprawdę nie był pewny, czy to odpowiedni strój, ale nie miał innego wyjścia
jak iść właśnie w nim.
-
Przeszkadzam? – spytała Taeyeon.
-
Trochę. Niedługo impreza i muszę się wykąpać.
-
To ja może wpadnę w inny dzień. Dobrej zabawy życzę i naprawdę dobrze będziesz
w tym wyglądać.
-
Dzięki.
Chłopak
już miał zamiar wyjąć ze swojej torby czystą bieliznę i zaszyć się w łazience,
kiedy zauważył, że dziewczyna nadal siedzi w jego pokoju. Zerknął na nią
pytającym wzrokiem, zakładając ręce na biodrach. Taeyeon spojrzała na niego,
uśmiechając się delikatnie.
-
Coś nie tak? – zapytał, nie rozumiejąc dlaczego jeszcze sobie nie poszła.
Uśmiech zniknął z twarzy dziewczyny, a na jego miejsce wstąpił grymas.
-
Chciałam jeszcze powiedzieć, żebyś zajął się dzisiaj Minho, dobrze?
Jedna
z brwi chłopaka powędrowała do góry. Zajął się nim? Niby po co?
- Dlaczego?
-
Gdybym żyła jutro byłaby nasza szósta rocznica związku.
-
Oh… - wyrwało się z ust Lee. Nie wiedział, że to już jutro. Nikt o tym nie
wspominał, a Minho nie wyglądał jakby się smucił albo coś. Po prostu zachowywał
się tak jak zawsze.
-
Dlatego chcę, abyś zajął się nim. Rozmawiaj, rozśmieszaj, aby nie myślał o tym
dniu. Mógłbyś to zrobić?
-
Myślę, że mógłbym spróbować.
-
Dziękuję. – Dziewczyna podeszła do niego, kładąc swoją dłoń na jego ramieniu i
zniknęła. Taemin stał w bezruchu, czując chłód w miejscu, w którym dotknęła go
Taeyeon. Wzdrygnął się, a jego ciało pokryła gęsia skórka. Taeyeon nigdy go nie
dotykała. Ani razu nie zdarzyło się, aby chociażby próbowała, dlatego tak bardzo
go to zaskoczyło.
-
Nigdy więcej – wyszeptał, znikając za drzwiami łazienki.
Key
siedział na jednym z krzesełek, obserwując jak goście składają życzenia
solenizantowi. Przyszło naprawdę sporo osób i tylko niewielka część to turyści,
którzy po prostu zjawili się, aby odrobinę się zabawić. Kibum nigdy nie
podejrzewał, że Bling może mieć aż tylu znajomych. Patrzył na jego dinozaurzy
uśmiech, pojawiający się za każdym razem
jak ktoś wręczał mu prezent, który później odkładał na wielki stół obok. Kupka
non stop się powiększała ku uciesze Jjonga. Westchnął. On także przygotował dla
niego prezent prezent. Mały, ginący wśród stosu tych wszystkich paczek, ale
taki z głębi serca. Łańcuszek w kształcie dinozaura trzymającego klucz. Schowany
w małym, złotawym pudełeczku i maleńka kartka z napisem „Spełnienia marzeń,
Jjongie <3 „. Przygotował ten prezent jeszcze przed wyjazdem, musiał zamówić
u swojego ulubionego jubilera i zapłacił za niego całkiem niezłą sumkę, ale to
nie było ważne. Postanowił dać mu go, mimo tego co między nimi zaszło. W końcu
to były jego urodziny i Key nie mógł nie dać mu prezentu. Westchnął ze smutną
miną, wypijając swojego szampana. Muzyka grała, ludzie tańczyli, wśród nich
Taemin, który pokazał, że posiada naprawdę spory talent w tej dziedzinie.
Chłopak oddychał ciężko, wykonując każdy ruch, ale wyglądał na szczęśliwego.
Kibum także pragnął poczuć to szczęście, nawet jeżeli byłoby ono tylko
chwilowe. W tym momencie zazdrościł młodszemu chłopakowi, bo w jego sercu
zagościł smutek, który nie chciał go opuścić.
-
Key nie tańczysz? – usłyszał głos Hee Re, która usiadła obok niego zakładając
nogę na nogę. Miała na sobie krótką, złotawą sukienkę, idealnie opływając jej
kobiece kształty, tak samo złote szpilki i dopasowaną biżuterię, a do tego
włosy spięte w niesforny kok.
-
Nie mam ochoty – odpowiedział jej niezbyt grzecznie. Dziewczyna widocznie
posmutniała, chyba wyczuwając, że jest przyczyną kłótni między dwójką
najlepszych przyjaciół.
-
Powinieneś mu powiedzieć – odezwała się, biorąc do ręki kieliszek z czerwonym
winem.
-
Co powiedzieć? – Key spojrzał na nią nieco zdezorientowany, obserwując jak
upija łyk alkoholu, sprawiając, że jej wargi nieco się zaróżowiły.
-
Co do niego czujesz.
Kocie
oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu na jej słowa, a usta otworzyły szeroko.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. Chciała pomóc, a nie dzielić.
Jonghyun był dla niej jak przyjaciel, młodszy brat, z którym lubiła rozmawiać.
Nic więcej.
-
To widać, Key – dodała. Chłopak patrzył na nią jeszcze przez chwilę, aż w końcu
wstał i warknął:
- To nie twoja sprawa! – po czym
opuścił pomieszczenie, chcąc się gdzieś zaszyć, aby nikt go nie znalazł.
Minho
opróżniał kieliszek za kieliszkiem, patrząc jak Taemin wije się w rytm muzyki.
Było już dobrze po północy i on doskonale wiedział jaki rozpoczął się dzień.
Rocznica. Jego i Taeyeon. Poczuł jak serce mu się ściska, na wspomnienie ich
ostatniej rocznicy i ponownie wziął łyk alkoholu. Chciał zapomnień. Nie myśleć
o tym jaki dzisiaj dzień. O tym, że nie ma jej przy nim. Zamknąć oczy i po ich
otwarciu po prostu nie pamiętać. Wiedział, że alkohol może mu w tym pomóc.
Spowić jego mózg mgiełką zapomnienia i dać krótkie, ale ulotne chwile radości.
Wstał, chwiejąc się nieco, wzroku nie odrywając od tańczącego Lee. Strój, który
chłopak miał na sobie dodawał mu jedynie uroku i seksapilu, a ruchy, jakie
wykonywał podczas tańca tylko to potęgowały. Podszedł do niego pijanym krokiem
i zaczął się bujać w rytm muzyki, widząc delikatny uśmiech na ustach chłopaka.
Nie chciał od razu paść, zamroczony alkoholem, więc potrzebował ruchu. Jak
najwięcej ruchu, a taniec wydawał się być w tym momencie najodpowiedniejszy.
Jonghyun
z szerokim uśmiechem, przyjmował od gości życzenia, patrząc na swoje prezenty.
Każdy mu coś dał. Nawet Taemin i Minho oraz goście hotelowi. Przeważnie były to
małe sumy pieniędzy, ale jednak coś było. Każdy tylko nie Key. Posmutniał
nieco, opierając się o ścianę. Miał nadzieję, że chociaż na imprezie Kibum
będzie dla niego bardziej życzliwszy, a tym czasem okazało się, że chyba nawet
nie przyszedł. Westchnął. Czy to naprawdę był koniec ich przyjaźni?
- Przepraszam… - usłyszał dziecięcy
głos. Spojrzał w dół i napotkał małą dziecięcą twarz. Zaskoczony, schylił się,
pytając:
- Tak mały?
- Jeden pan prosił mnie, abym
to panu dał. – Chłopiec wyciągnął w jego stronę małe pudełeczko. Jjong
wyciągnął rękę, odbierając je od niego i poczochrał chłopca po włosach.
-
Dziękuję, idź tam do tej pani, to da ci trochę słodkości – powiedział. Chłopiec
uśmiechnął się szeroko, kiwając głową i pognał we wskazanym kierunku. Jonghyun
wyprostował się, oglądając pudełeczko z zainteresowaniem, aż w końcu je
otworzył. Jak tylko zobaczył wisiorek w kształcie dinozaura trzymającego klucz
domyślił się od kogo mógł go dostać. Upewnił się jednak, kiedy przeczytał małą
karteczkę. „Jongie”. Tylko Key się tak do niego zwracał. Nikt inny. Uśmiechnął się
szeroko, wyciągając wisiorek i zaczął rozglądać po sali w poszukiwaniu znajomej
sylwetki. Chodził między gośćmi, mając nadzieję, że go znajdzie. Chciał mu
podziękować i po raz kolejny spróbować naprawić relacje między nimi.
Kiedy
zorientował się, że nie ma go na sali, wyszedł na korytarz, zaglądając do
każdego napotkanego pomieszczenia. Już niemal tracił nadzieję, że jest gdzieś
tutaj, kiedy jego uwagę przykuły lekko uchylone drzwi na końcu korytarza.
Przeważnie były zamknięte na klucz, a więc, gdyby nie fakt, że ktoś ich nie
domknął, nawet by tam nie zajrzał. Teraz jednak popchnął je delikatnie,
zaglądając do pomieszczenia i zobaczył, siedzącego na oknie szczupłego
chłopaka, który cicho pociągał nosem. Wszedł do środka, zamykając drzwi. Pomieszczenia
służyło za składzik na zepsute meble. Ominął kilka krzeseł, podchodząc bliżej
chłopaka.
-
Kibummie – powiedział delikatnym głosem, specjalnie używając pieszczotliwej
formę jego imienia. Key drgnął, odwracając głowę w jego stronę i Jjong zobaczył
na delikatnych policzkach chłopaka kilka mokrych śladów. Żołądek mu się ścisnął
na ten widok. Tak bardzo nienawidził kiedy Kibum płakał. Nie wiedział co miałby
wtedy zrobić, jak go pocieszyć. Już sto razy bardziej wolał jego zmienne
nastroje i fochy, niż łzy, bo one nie sprawiały, że czuł się bezsilny.
-
Dlaczego płaczesz? – spytał, wyciągając w jego stronę dłoń. Chłopak odsunął się
nieznacznie od niego, dając tym samym znak, że nie chce być dotykany.
-
Bo mam złamane serce – usłyszał cichą odpowiedź i ból w jego głosie.
-
Hee Re cię odrzuciła?
Kibum
spojrzał na niego z furią w oczach. Czy on naprawdę nie rozumiał?! Naprawdę nie
potrafił pojąć, że to nie Hee Re, a on, właśnie on złamał mu serce?! Głupota
starszego raniła go bardziej, niż odrzucenie. Wstał, kierując się do wyjścia.
Nie miał zamiaru mu ponownie odpowiadać.
-
Jeśli chcesz naprawdę mogę z nią porozmawiać – powiedział Bling. Zatrzymał się,
zaciskając dłonie w pięści. Miał dość. Serdecznie dość jego głupoty. Dość
ciągłego wyjaśniania, więc po prostu wysyczał:
- Nie musisz z nią rozmawiać,
bo już nie raz ci mówiłem, że to nie ona.
-
Skoro nie ona, to kto? Pod tym mostem byłem tylko z nią…
-
Czy chociaż raz do twojego skamieniałego łba przyszła myśl, że to możesz być
ty?! Czy chociaż przez chwilę o tym pomyślałeś?! Nie Hee Re, czy inna
dziewczyna, a ty! – wykrzyknął, czując jak kolejne łzy spływając mu po policzkach.
Jonghyun zesztywniał, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia. Nie spodziewał się
tego. Po prostu nie umiał sobie wyobrazić, że naprawdę mogłoby chodzić o niego.
-
Widać nie – szepnął Kibum, odpowiadając na ciszę, która zapanowała w
pomieszczeniu. Odwrócił się powoli, pozwalając, aby coraz to nowsze łzy
wypłynęły z kącików jego oczu. Coś drgnęło w Jonghyunie na ten widok. Coś w
jego wnętrzu poruszyło się niebezpiecznie, popychając w stronę młodszego, a
więc bezmyślnie zrobił krok w jego stronę, łapiąc za szczupłą rękę. W głowie
słyszał szept. Głos swojego wnętrza mówiący mu, że Kibum wcale nie jest mu
obojętny, że on także czuje do niego coś więcej, niż tylko przyjaźń.
-
Kochasz mnie? – zapytał, patrząc w głąb załzawionych, brązowych tęczówek
młodszego.
-
Kochasz mnie, Kibummie? – powtórzył, czekając na odpowiedź. Chłopak pokiwał
jedynie głową, sprawiając, że serce mu podskoczyło z radości, a na usta
wypłynął delikatny uśmiech.
-
Głuptas – dodał, obejmując go w talii ramieniem i przyciągnął do siebie. Oczy Key
rozszerzyły się w zaskoczeniu, a dłonie oparły o tors starszego.
-
Powinieneś mi to powiedzieć wcześniej, Bummie. O wiele wcześniej – wyszeptał Jjong,
przykrywając wargi szatyna swoimi, wprawiając go tym w jeszcze większe
zaskoczenie. Key zesztywniał, ale czując delikatne muśnięcia na swoich wargach,
rozchylił je, odwzajemniając pocałunek, w duchu modląc się, aby to nie był sen.
Starszy jednak przyciągnął go jeszcze bliżej siebie, pogłębiając pocałunek,
dając tym samym do zrozumienia, że wcale nie śni. Usta Jonghyuna były ciepłe i
delikatne, słodkie i kuszące. Takie, jakich się spodziewał. Kibum oplótł
ramionami jego szyję, delektując się tą chwilą, czując jak serce mu bije w
szaleńczym rytmie.
-
Ja też cię kocham – mruknął Bling między jednym, a drugim pocałunkiem, a Key
poczuł jak szczęście wręcz rozsadza go od środka, pogłębiając pieszczotę, tym
samym zatracając się w niej.